Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2020, 21:46   #904
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Detlef
Negocjacje dobiegły końca. Nikt nie zginął. Szansa, że ten stan uda się utrzymać wyglądały nieźle, zwłaszcza, że warty nadal nie raportowały żadnych niespodzianek. Bo to, że kilku chłopów spróbowało uciec, niespodzianką dla krasnoluda nie było. Jako że wyglądał na dowodzącego posterunkiem najstarszego stopniem "oficera", zachowywał się jak dowodzący posterunkiem najstarszy stopniem "oficer", a co gorzej - rzeczywiście był najstarszym stopniem "oficerem" i rzeczywiście dowodził teraz posterunkiem, to od niego oczekiwano decyzji, co z "dezerterami" zrobić.

Gustaw
Jedną kopię umowy miał Wernicky, druga została przygotowana dla Grunnenberga. Wszystkie podpisy zebrano. Nikt nikogo nie pchnął nożem, a wszystkie kwestie sporne zdołano rozwiązać. I nawet zarobić na tym. Ba, nawet wybieranie zakładników poszło lepiej niż się spodziewał. Tym razem nikt nie podważał jego autorytetu, a jeśli nawet Loftus chciał się odezwać, zachował to dla siebie. Roz i oficer Brocka odjechali z granicznymi. Gustaw pod swoją pieczą miał teraz za to dwóch oficerów Wernicky'ego i musiał zapewnić im bezpieczeństwo. Co nie musiało być wcale łatwe, niedawno uwolnieni chłopi aż się palili by "odwdzięczyć się" im za swoją niedawną niedolę.

Loftus

- Zgodnie z umową, imienna lista wszystkich magów, którzy stanęli po stronie Wernicky'ego podczas rajdu na Wissenland miała trafić do Waszych rąk natychmiast po podpisaniu umowy. Co właśnie nastąpiło - potwierdził mag granicznych. Wyciągnął zwój i podał go Loftusowi. W oczy rzucała się pieczęć. Choć na pozór zwyczajna, dla oczu młodego maga wyglądała niczym poruszający się płomień. Aqshy, Czerwony Wiatr Magii tańczył wokół niej, a jego cieniutkie pasemka owijały cały zwój.
- Spopielenie uaktywni się w razie uszkodzenia pieczęci. Czar nie wytrzyma długo, dzień, może dwa, ale wymienieni w tym dokumencie magowie będą mieli przynajmniej czas na opuszczenie Wissenlandu. Czułem, że przynajmniej tyle jestem im winien - powiedział Czerwony Mag.

Galeb
Wernicky spojrzał na krasnoluda i długo nie spuszczał wzroku z jego twarzy. Czy też z bandaży ją zakrywających.
- Chaos. Intrygi. Zemsta. Człowiekowi powiedziałbym, żeby pomieszkał kilka lat w pobliżu rzeki Krwi, rok w rok odpierał najazdy orków, łupieżcze rajdy goblinów, a czasem sąsiada, który akurat ma nieurodzaj i uznał, że powetuje sobie straty na Tobie. Gdzie skaven nie jest legendą, ale zagrożeniem. Gdzie najczęściej kupowaną przyprawą jest arszenik, a jeśli w ciągu miesiąca nie próbuje Cię zabić żaden skrytobójca to znak, że jesteś nieistotny. Gdzie krwawej wendetty nikt nie zakazuje, a nawet gdyby, to i tak nie miałby jak jej wyegzekwować, bo zaraz by mu się ludzie zbuntowali.
Nie skłamałbym mu mówiąc, że to była wyprawa po łupy. Po to, czego u nas nie ma i inaczej nie będzie. Wolność ma swoje plusy, ale przemysłu ciężkiego nikt zakładać nie chce, skoro w Imperium zarobi tyle samo, a ryzyko, że miasto i fabrykę spalą znacznie mniejsze.
Ale Ty przeszedłeś swoje, khazadzie. I widzę, żeś za pan brat i z pierwszym i z drugim i z trzecim. Tobie odpowiem inaczej. To co mówiłem wcześniej to prawda - moje księstwo... a jeśli wrócę, moje królestwo potrzebuje tych łupów. Każdej sztabki stali, każdego wołu... I, nie przeczę, każdego brańca. Na miejscu dostaliby ziemię pod uprawę albo robotę w warsztatach i manufakturach... ale nie o tym chciałeś słuchać. Rozmawiałeś z Harrimem - myślisz, że podpisałby ze mną kontrakt gdyby przez chwilę zagościła mu myśl, że służę Chaosowi, choćby i nieświadomie? Albo że by mnie nadal chronił? Nie szkodzę Wissenlandowi tym najazdem, a tym bardziej nie pomagam Chaosowi. Wręcz przeciwnie. Osłabienie pewnych rodów, nagłe zubożenie kilku wpływowych rodzin kupieckich... niekoniecznie musi oznaczać osłabienie Imperium. Nie każdy ma możliwość by posprzątać bałagan swoimi rękoma. Czasem władca musi zachować pozory. Ten najazd i tak by się odbył. Moimi rękoma czy innymi. Nie tylko Król Alrik dostał list. Może i będą mnie ścigać. Ale wątpię by pewna osoba chciała bym został złapany lub zabity. Wtedy list mógłby wypłynąć i narobić jej sporo problemów. Obawiam się, khazadzie, że akurat tym razem Chaos nie ma z tym nic wspólnego. To wewnętrzna robota.



***

Na Przełęczy rozgorzała zacięta walka. Walka z czasem. Graniczni, do niedawna dzierżący miecze i topory, teraz wzięli się za łopaty i kilofy. Z narzędziami było kiepsko, obrońcy Przełęczy zniszczyli większość podczas swojego nocnego wypadu, dlatego wiele prac musiało być wykonywane ręcznie, co wydłużało cały proces oczyszczania przejazdu daleko poza to, na co liczyli graniczni. Ale nie był to problem Ostatnich, a jeśli gdzieś tam daleko oddziały Wernickiego wykrwawiają się w walkach opóźniających... trudno.

Roz
Roz i Stag, oficer Brocka zostali potraktowani z szacunkiem. Czyli odebrano im broń i związano ręce, ale nie miały miejsca żadne obmacywanki ani docinki. Mieli też przyjemność odbyć przejażdżkę do obozowiska granicznych - wierzchowce dwóch zakładników, którzy zostali z Gustawem i spółką i tak były chwilowo bezrobotne. Mogli się także przysłuchiwać rozmowom między oficerami Wernicky'ego. Ci byli zadowoleni z przebiegu rokowań i choć, jak można było zrozumieć z wymiany zdań, spora część wcześniej optowała za rozwiązaniem siłowym, teraz wyrażali uznanie pod adresem dowódcy.
- Mniej niż miałem nadzieję, więcej niż się spodziewałem - podsumował Wernicky - Ufam, że coś jeszcze wyciągniesz z tej umowy, Nestreve - dodał. Zapytany uśmiechnął się chytrze i potaknął.
Oficerowie jednakże nie bardzo rozumieli dlaczego Wernicky postanowił się poddać. A on konsekwentnie odpowiadał, że wszystko jest pod kontrolą, za Przełęczą w jego imieniu będzie zarządzał Nestreve, a w ogóle to spodziewa się dogonić resztę najdalej po dwóch dniach.
Wszyscy zgadzali się ze sobą do momentu, w którym ktoś zapytał, co z tylną strażą. Kogo dowódca wyznaczy do tej "zaszczytnej" roli i jak im powiedzieć o umowie.
- Ja. I połowa moich ludzi - Wernicky uciął dyskusję jednym zdaniem.

Ledwo przybyli, a krzątanina, już wcześniej gorączkowa, przyspieszyła jeszcze. Z części wozów wygrużano dobra, które następnie pakowano w juki, do dyszli przypinano dodatkowe konie, pełno ludzi (a także nieco niziołków, krasnoludów, kilka elfów, a nawet jakiś półork się trafił) biegało w te i we wte, niczym w ogarniętym pożarem burdelu. Metafora była tym trafniejsza, że i ciągnące niczym muchy za kultystą Nurgla markietanki krzyczały, miotały przekleństwa i tak dalej...

Byli oczywiście nadal pilnowani, ale dla Roz takie więzy nie stanowiłyby większego problemu, a w takim chaosie zniknęłaby zanim ktoś zdołałby zawołać "Leonor de la Vega, stój".


 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 11-11-2020 o 21:54.
hen_cerbin jest offline