- Nasi! - ucieszyła się Zielona
- Chyba Twoi. Nic ci nie ujmując przyjaciółko, ale raczej nie wezmą mnie za swojego - Garbus obserwował zielonych i kalkulował szanse pokoniania goblinów. Niewielkie, ale i tak większe niż miałby uciekając. Jeżeli to nie jest dobra pora na modlitwę, to nie wiadomo jaka jest.
- O Wielki Zaraźniku, Wasza Najbrudniejsza Nieczystości, Cesarzu Ropni, Niech się stanie Twoja Wola... - Na pokład psiekrwie, kordelasy i pistolety w dłoń! Ładować działa!- Kapitan Szkorbut był już w swoim żywiole
- Wiej, Strupas! - krzyknęli unisono Koklusz i Śmierdzistopa
- Nie dasz rady. To koniec - Krwawa oceniła chłodno.
- Wydymali nas - smutno spostrzegł Świerzb - albo dopiero wydymają!
- ...ocal mnie o Władco Życia Wszelkiego, a Dam Ci Białą Gołębicę i będę służył po Wieki... - Dość tego marudzenia szczury lądowe! Wesoły Roger na maszt! To czas prochu i krwi! Burtą do wroga! Do Ciebie mówię Strupas!
Strupas właśnie odczepił siekierę od sań i użył ich tak by osłonić się przed ostrzałem. Schowany za pojazdem, do drugiej ręki wziął solidny kamień leżący nieopodal. Gdy podejdą, spróbuje jednego trafić, a potem się okaże. Trzy paszcze i trzech goblinów... będzie co prawda miał za plecami sanie, ale czy to wystarczy? - ... wieków. Niech się stanie! - Ooooognia!
__________________ Bez podpisu. |