Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2020, 18:02   #98
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Dzień wylotu


Kilka godzin po odlocie, Kvaser postanowił nawiedzić nieumarłego starającego się opanować tajemną sztukę mimikry w dość osobliwy posąg, czyli porozmawiać z Lord Arsimonem.
Nizołek podszedł do niego i stanął na równej linii, próbując wypatrzeć się w przestrzeń, w ten nieokreślony punkt, w który zdawało się mu, że wpatruje się nieumarła postać. Trwało to kilka chwil, nim lekko bujający się na boki Kvaser, przemówił.
- To, po co podróżujesz przyniesie dużo zniszczenia - stwierdził pewnym głosem, nie za bardzo oczekując odpowiedzi, ale też czekając chwilę.
- Z pewnością… - ocenił sługa Nerulla nie odrywając spojrzenia od widoku przed nim. -... niemniej spójrz na Acheron, a zobaczysz samo zniszczenie. Głupie żywe i nieżywe istotki tłukące się po łbach z powodów napędzających ich namiętności. Zniszczenie jest powszechne.
- Miałbym prośbę - Kvaser uśmiechnął się sam do siebie pod nosem, lecz jak to z nim bywało, szeroko, chyba bawiła go ironia tej sytuacji - nic za to nie dam, nie jest to częścią umowy. Jeśli to co jest celem Twej wędrówki przyniesie zagrożenie statkowi lub jego załodze, byłbym rad gdybyś wstrzymał tą moc przeciw nam, lub poinformował ile dni mamy na ewakuację. Wiem - Kvaser wzruszył ramionami - marna jest radość istoty żywej w oczach Żniwiarza. Jednak czasem monety stają na krawędzi, a w moim życiu zbyt wiele razy. Pewnie przez takie idiotyczne próby.
- Wasz statek i wasze życia są bez znaczenia w oczach Nerulla. Czy pożyjecie dłużej, czy umrzecie zaraz po wykonaniu zadania… to mego władcę nie obchodzi.- odparł rycerz dudniącym głosem. - Wasz los… twój los… wszystko to marność, która nie obchodzi mego pana. Moja misja w ogóle was nie dotyczy… nie jesteś aż tak ważny jak sądzisz, ani ty, ani ta załoga, ani ten statek. Nie martw się więc tym… nie spotkamy się po raz drugi po przeciwnej stronie.
- Dziękuję - Kvaser stwierdził krótko, raczej zadowolony z odpowiedzi nieumarłego. Nawet jego impertynencje nie podrażniły niziołka. Może nie pracował dla gorszych, a tylko równie złych, ale za to często wykonywał pracę dla lepszych, ale o wiele mniej kulturalnych.
- Jeśli Twój Pan zdradzi Ci lub zdradził jaki mam cel, lub - Kvaser zaśmiał się gardłowo - usłyszałeś o tym jak się upiłem, to gdyby miał ofertę, z chęcią usłyszałbym ją od Was, Lordzie - niziołek stwierdził patrząc dalej w dal.
- Nerull patronuje morderstwom… ale wbrew temu co się sądzi… nie każdym. - stwierdził cicho rycerz.- Zabicie z zimną krwią, szybkie usunięcie żywego… beznamiętne ucięcie losu, to cieszy mego pana. Przedłużanie cierpienia, długie tortury… to wzmacnia kogoś innego. Namiętność jaką czujesz na myśl o tym mordzie nie jest więc miła memu panu.
- Sądzę, że miłe byłoby mu jednak usunięcie tego, kto się lubuje w rzezi - Kvaser stwierdził poważnie, chociaż miał trochę inne doświadczania ze sługami Nerulla… Ale na każdego boga przypadało po kilka wyznań. Gdzie dwóch kapłanów, tam trzy interpretacje. Postanowił jednak nie drążyć swoich wątpliwości, przyjmując, iż nieumarły sługa boga musi być względnie bliski prawdy, jaka by ona nie była.
- Pozostawiam to zatem waszej pamięci - dokończył Kvaser i nie zamierzając już dalej mówić, jeszcze kilka chwil pozostał na burcie szukając wzrokiem miejsca w które patrzy nieumarły (i już się tym irytując, nie mogą go zidentyfikować).
- Jeden umrze… drugi musi go zastąpić. Bogowie nie tworzą idei, jedynie ją wypełniają. Bóstwo rzezi i gwałtowności musi być. Imię jest bez znaczenia. - stwierdził obojętnie rycerz.
- Wiem - niziołek stwierdził z pewnym smutkiem - ostatecznie świat zostałby okaleczony - powtórzył dawno zasłyszaną i sowicie opłaconą opinię z wywodu pewnego znajomego maga - jednak idee mają aromat. Śmiertelni zwą je charakterem.
- Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz…- odparł rycerz i dał znać skinieniem głowy, że rozmowę uważa za zakończoną. Bo musiał przecież zatonąć w rozmyślaniach, a może… robił coś innego? Wydawał się być w dobrej łączności ze swoim bóstwem. Co mogło być… niepokojące.
Niziołek odszedł luźnym krokiem, lecz dopiero po kilku metrach zaczął pogwizdywać pod nosem. Sam nie wiedział czemu dopiero wtedy.

 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online