Po kilku dłuższych chwilach, Druidka "wypadła" z owego wirowania, po prostu okręcając się po raz ostatni tak, iż w końcu płynnym ruchem na biodro, opadła na dach, na swój bok, i na plecy, i zaległa tam, ciężko oddychając, wpatrzona w niby-niebo nad sobą. I nagle zachichotała.
- Mocne - Kvaser mruknął pod nosem komentując jakość grzybków i z delikatnością zupełnie nie pasującą do jego wizerunku, odłożył poroże na ziemię.
- Z reguły nie porywają mnie tak… to chyba i przez twój wkład - Vaala zerknęła na Niziołka, nadal jeszcze głęboko oddychając. A mimo, iż w sumie nie bardzo czym tam niby miała, to i tak przez cienki materiał odznaczało się… pobudzenie jej ciała.
- Wyszło nam mocno - Mruknęła, z chwilowym uśmiechem, po czym znowu spoglądała w niby-niebo.
- Nie aż tak intensywnie - Kvaser zaśmiał się lekko siadając koło druidki - powinienem być nago, aby każdy czytał co mam zapisane na sobie.
- Masz na sobie i ukryte runy? - Zerknęła na niego.
- Nie są specjalnie ukryte - Kvaser stwierdził naturalnie - po prostu w mieście wygodniej nosić ubranie, to samo w górach. Pancerz też zakrywa - uśmiechnął się szeroko - ale tak, na całym ciele - kiwnął głową.
- Kiedyś potańczymy na golasa - Stwierdziła Vaala, i parsknęła.
- Trzymam za słowo - Kvaser zaśmiał się, i nagle zmienił wątek, w typowym dla siebie, nagłym przypływie. - Nie wychowałem się w tradycji tego typu. Dopiero dobre plemię znalazło mnie i pomogło opanować to co drzemie we mnie i uwolnić się do tego - wskazał czerwonym od zakrzepłej krwi palcem znak na czole.
- To chyba dobrze? - Powiedziała Druidka, i założyła ręce za głowę, by jej się nieco wygodniej leżało - Ja innego życia nie znam.
- Dobrze, dobrze - niziołek pokiwał głową zamyślony - ale chyba innego nie oczekiwałaś?
- Ja na moje życie nie narzekam - Vaala uniosła się na łokciach, zerkając na rozmówcę, aż w końcu i usiadła, podwijając nogi bokiem pod siebie. Ściągnęła również poroże z głowy, i położyła obok.
- Jednak się zmieniło, diametralnie - Kvaser zastukał w dach - to nie jest dotychczasowe życie.
- Brać z niego co najlepsze, resztę mieć w dupie? - Powiedziała.
- Mam trochę inne podejście - Kvaser zaśmiał się głośno i donośnie, na co i Vaala wyszczerzyła ząbki. Niziołek nie podejmował dalszego wątku przez dobrą chwilę, patrząc gdzieś w dal. Po chwili odwrócił nagle wzrok w stronę obserwującego ich z dołu przewodnika. Zmarszczył brwi i… wyszeptał do Vaali.
- Uważajcie na niego. Jeśli to jest faktycznie Jerren, jak tylko zgaśnie kontrakt i los pozwoli, wyrwę tego chwasta - dokończył jeszcze ciszej.
Vaala przez dłuższą chwilę spoglądała w twarz małego rozmówcy… i uśmiechnęła się w końcu złowieszczo.
- A jego zwierzaka na pieczyste. Możesz na mnie liczyć - Powiedziała.
- Wiesz jak mnie pobudzić, żarcie - Kvaser powiedział z uśmiechem i beztroską nie pasującą do planów pozbawienia kogoś życia - ciasto też przednie było - stwierdził naturalnie - zresztą, ja każde ciasto kocham - machnął ręką - wcześniej też przygotowywałaś posiłki dla większej grupy?
- Nie… nigdy. Zrobiłam więcej, bo jest nas więcej, i tyle - Drgnęła ramionkami - Ale żarcie to ponoć nie wszystko w życiu? - Dodała Druidka i… mrugnęła do Niziołka.
- Nie, jest jeszcze dobry sen, śpiew, trochę pracy i spotkania z krewnymi… No tak mówią inni przedstawiciele mojej rasy. Ale jednak dalej jestem z jednej krwii - stwierdził uśmiechnięty.
Vaala nie powiedziała już nic. Za to poruszyła się ku Kvaserovi, zbliżając do niego coraz bliżej i bliżej twarzą do twarzy…Niziołek podniósł wymownie prawą brew wysoko patrzać na rozwój wypadków. A Druidka potarła swoim nosem, o nos Kvasera.
- Potrafię się i tak zmienić, by być twoich rozmiarów - Szepnęła.
Kvaser zaśmiał się lekko, i trochę nazbyt brutalnie, ale z uśmiechem, i jednak pewną dozą delikatności, poczochrał Vaali czuprynę.
- Niezależnie od rozmiarów, jeśli nie masz mentalności krasnoludziej wojowniczki czy orczycy, to zrobiłbym ci krzywdę - stwierdził rozbrajająco szczerze - delikatny jestem po walce - wzruszył ramionami - taki dar.
- Mam twardą skórę - Vaala wzruszyła znowu ramionkami, przysiadając na własnych piętach. Uśmiechnęła się przelotnie, po czym zgarnęła w dłoń poroże które miała wcześniej na głowie.
Niziołek spojrzał na dół, odrobinę poirytowany.
- Nie róbmy dodatkowego widowiska, mam wrażenie, że sama nasza obecność napala tego Jerrema… A wolałbym przed końcem kontraktu się nań nie wkurwić porządnie.
Vaala kiwnęła głową, zabrała najpierw jedno poroże, spojrzała na Kvasera i wstała z miejsca.
- To tymczasem… - Zgarnęła kolejną parę rogów, po czym opuściła dach, i towarzysza ostatnich dwóch kwadransów. Kvaser odszedł po dłuższym czasie, leniwie, wracając do jeszcze jednej, krótkiej serii treningu na dachu.. Lecz ostatecznie nie czuł się z tym dobrze.