Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2020, 20:13   #100
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Po kilku dłuższych chwilach, Druidka "wypadła" z owego wirowania, po prostu okręcając się po raz ostatni tak, iż w końcu płynnym ruchem na biodro, opadła na dach, na swój bok, i na plecy, i zaległa tam, ciężko oddychając, wpatrzona w niby-niebo nad sobą. I nagle zachichotała.
- Mocne - Kvaser mruknął pod nosem komentując jakość grzybków i z delikatnością zupełnie nie pasującą do jego wizerunku, odłożył poroże na ziemię.
- Z reguły nie porywają mnie tak… to chyba i przez twój wkład - Vaala zerknęła na Niziołka, nadal jeszcze głęboko oddychając. A mimo, iż w sumie nie bardzo czym tam niby miała, to i tak przez cienki materiał odznaczało się… pobudzenie jej ciała.
- Wyszło nam mocno - Mruknęła, z chwilowym uśmiechem, po czym znowu spoglądała w niby-niebo.
- Nie aż tak intensywnie - Kvaser zaśmiał się lekko siadając koło druidki - powinienem być nago, aby każdy czytał co mam zapisane na sobie.
- Masz na sobie i ukryte runy? - Zerknęła na niego.
- Nie są specjalnie ukryte - Kvaser stwierdził naturalnie - po prostu w mieście wygodniej nosić ubranie, to samo w górach. Pancerz też zakrywa - uśmiechnął się szeroko - ale tak, na całym ciele - kiwnął głową.
- Kiedyś potańczymy na golasa - Stwierdziła Vaala, i parsknęła.
- Trzymam za słowo - Kvaser zaśmiał się, i nagle zmienił wątek, w typowym dla siebie, nagłym przypływie. - Nie wychowałem się w tradycji tego typu. Dopiero dobre plemię znalazło mnie i pomogło opanować to co drzemie we mnie i uwolnić się do tego - wskazał czerwonym od zakrzepłej krwi palcem znak na czole.
- To chyba dobrze? - Powiedziała Druidka, i założyła ręce za głowę, by jej się nieco wygodniej leżało - Ja innego życia nie znam.
- Dobrze, dobrze - niziołek pokiwał głową zamyślony - ale chyba innego nie oczekiwałaś?
- Ja na moje życie nie narzekam - Vaala uniosła się na łokciach, zerkając na rozmówcę, aż w końcu i usiadła, podwijając nogi bokiem pod siebie. Ściągnęła również poroże z głowy, i położyła obok.
- Jednak się zmieniło, diametralnie - Kvaser zastukał w dach - to nie jest dotychczasowe życie.
- Brać z niego co najlepsze, resztę mieć w dupie? - Powiedziała.
- Mam trochę inne podejście - Kvaser zaśmiał się głośno i donośnie, na co i Vaala wyszczerzyła ząbki. Niziołek nie podejmował dalszego wątku przez dobrą chwilę, patrząc gdzieś w dal. Po chwili odwrócił nagle wzrok w stronę obserwującego ich z dołu przewodnika. Zmarszczył brwi i… wyszeptał do Vaali.
- Uważajcie na niego. Jeśli to jest faktycznie Jerren, jak tylko zgaśnie kontrakt i los pozwoli, wyrwę tego chwasta - dokończył jeszcze ciszej.
Vaala przez dłuższą chwilę spoglądała w twarz małego rozmówcy… i uśmiechnęła się w końcu złowieszczo.
- A jego zwierzaka na pieczyste. Możesz na mnie liczyć - Powiedziała.
- Wiesz jak mnie pobudzić, żarcie - Kvaser powiedział z uśmiechem i beztroską nie pasującą do planów pozbawienia kogoś życia - ciasto też przednie było - stwierdził naturalnie - zresztą, ja każde ciasto kocham - machnął ręką - wcześniej też przygotowywałaś posiłki dla większej grupy?
- Nie… nigdy. Zrobiłam więcej, bo jest nas więcej, i tyle - Drgnęła ramionkami - Ale żarcie to ponoć nie wszystko w życiu? - Dodała Druidka i… mrugnęła do Niziołka.
- Nie, jest jeszcze dobry sen, śpiew, trochę pracy i spotkania z krewnymi… No tak mówią inni przedstawiciele mojej rasy. Ale jednak dalej jestem z jednej krwii - stwierdził uśmiechnięty.
Vaala nie powiedziała już nic. Za to poruszyła się ku Kvaserovi, zbliżając do niego coraz bliżej i bliżej twarzą do twarzy…Niziołek podniósł wymownie prawą brew wysoko patrzać na rozwój wypadków. A Druidka potarła swoim nosem, o nos Kvasera.
- Potrafię się i tak zmienić, by być twoich rozmiarów - Szepnęła.
Kvaser zaśmiał się lekko, i trochę nazbyt brutalnie, ale z uśmiechem, i jednak pewną dozą delikatności, poczochrał Vaali czuprynę.
- Niezależnie od rozmiarów, jeśli nie masz mentalności krasnoludziej wojowniczki czy orczycy, to zrobiłbym ci krzywdę - stwierdził rozbrajająco szczerze - delikatny jestem po walce - wzruszył ramionami - taki dar.
- Mam twardą skórę - Vaala wzruszyła znowu ramionkami, przysiadając na własnych piętach. Uśmiechnęła się przelotnie, po czym zgarnęła w dłoń poroże które miała wcześniej na głowie.
Niziołek spojrzał na dół, odrobinę poirytowany.
- Nie róbmy dodatkowego widowiska, mam wrażenie, że sama nasza obecność napala tego Jerrema… A wolałbym przed końcem kontraktu się nań nie wkurwić porządnie.
Vaala kiwnęła głową, zabrała najpierw jedno poroże, spojrzała na Kvasera i wstała z miejsca.
- To tymczasem… - Zgarnęła kolejną parę rogów, po czym opuściła dach, i towarzysza ostatnich dwóch kwadransów. Kvaser odszedł po dłuższym czasie, leniwie, wracając do jeszcze jednej, krótkiej serii treningu na dachu.. Lecz ostatecznie nie czuł się z tym dobrze.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online