Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2020, 15:51   #132
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Smile Dziękuję MG za super scenkę

JJ uśmiechnął się nieznacznie kiedy jeden z jego robocików – wyposażony w miniaturowy materiał wybuchowy – dobiegł do androida aby dokonać swojego zaprogramowanego żywota. Drugi z pająków – z wbudowaną kamerą i detektorem ruchu – właśnie uruchamiał procedurę samozniszczenia raz na zawsze usuwając dane z pamięci kamery, w którą został wyposażony. Jacob musiał przyznać, że jego wynalazki znajdowały całkiem przyjemne zastosowanie na polu bitwy i jeśli tylko technik przeżyje misję będzie musiał je opatentować i wprowadzić do taśmowej produkcji. Wystarczyło dodać walizkę, w której znajdowałyby się robociki i mały moduł z intuicyjnym oprogramowaniem, które służyłoby do wybrania celu wybuchu. Kierowca APC musiał zejść na ziemię i jak najszybciej wracać do labów, w których zawył krótki, ale dość donośmy sygnał alarmowy. Co tam się do licha działo?

JJ był bystrym gościem i mógł przewidzieć wiele, ale tym razem uczony zdecydował się zwyczajnie płynąć z prądem losu. Życie pisało najlepsze scenariusze i Jones wiedział, że jak zaufa swoim zmysłom nie będzie zawiedziony. Poturbowane ogrodzenie, dziurawy dach labów i wielka wyrwa w miejscu pomieszczenia kontrolnego mówiły same za siebie. Laboratoria zostały najechane i ostro przegmocone przez kogoś z wielkimi „cojones”.

W środku też nie brakowało atrakcji. Świeże trupy i tykająca z cicha niepozorna bomba. Chezas i Arc nie wyglądali na rozbawionych, a na dodatek zniknęły Agnes i da Silva. Być może kobiety odjechały pojazdem z garażu, ale JJ wątpił aby sprawa była tak prosta. Za zniknięciem Pani dyrektor i androida musiało się kryć coś więcej...


- Chyba ocipiałaś jak uzależnię życie tych ludzi od wytatuowanej, podziurawionej i skacowanej… - JJ właśnie zdał sobie sprawę, że sam był w nie lepszym stanie niż kobieta, do której to mówił. - Dobra. Nie ma czasu do stracenia. Na szczęście też mam dziarę więc istnieje szansa, że jakoś się dogadamy. - zaśmiał się nerwowo technik wskazując na swoją wytatuowaną na całej wysokości szyję. - No i mimo iż jestem jebanym specem to przyda mi się twoja asysta, bejbe. - JJ puścił oko do kobiety po czym zaczął ostrożnie oglądać bombę i planować. Jako tako miał więc po chwili przed oczami schemat kabli i połączeń.


- Podumałeś… i co dalej? - Spytała Chezas.

Drzwi - solidne, grube, należące do "schronu" w piwnicy, i obecnie dodatkowo zaspawane przez androidy - miały przymocowane do swej powierzchni 4 czujniki magnetyczne. Każde drgnięcie kompozytowymi skrzydłami mogło uruchomić śmiercionośną elektronikę. Czujniki były podłączone kablami do trójelementowej bomby, która znajdowała się wewnątrz poszycia parcianych plecaków. Środkowy z nich miał wyprowadzony kablami timer. JJ podejrzewał, że bomba nie posiadała dodatkowych sensorów temperatury. Gdyby takie zostały zastosowane materiały wybuchowe znajdowałyby się w izolowanej obudowie, a nie szmacianych workach. Pewnym było natomiast zastosowanie obwodu z połączeniem zwrotnym, które zapewniało wybuch gdyby któryś z czujników albo pozostałych elementów bomby przestał odpowiadać. Wykluczone zatem było odpięcie magnesów albo zawartości któregoś z plecaków. Po wstępnych oględzinach Jacob mógł też zauważyć, że zastosowany został również żyroskop optyczny, który spowodowałby wybuch w razie próby przeniesienia bomby. Nie było dobrze...

- Dobra. - rzucił spokojnie Jacob bardzo powoli i ostrożnie otwierając kolejne plecaki. - Jak mówiłem będę potrzebował twojej asysty. Przydałyby się nożyczki do rozcięcia plecaków, ale gdyby ich nie było wystarczą ostre cążki aby ciąć kable i elektronikę. - technik westchnął. - Bomba nie wygląda na wyzwanie gdybym miał z kwadrans. Mając sześć minut jest już gorzej, ale damy radę. Gotowa? - zapytał Kapral jeszcze chwilę przyglądając się widocznej elektronice bomby.

- Nie mamy narzędzi! - Wrzasnęła Chezas - Chcesz bez nich te druty nożem ciąć?! A co z jakimiś pomiarami napięcia w kablach?!

Fuuuuuck...

Nicky przyleciała po chwili z narzędziami z APC, i ów APC wreszcie odjechał na bezpieczną odległość… JJ i Chezas zostali sami z "prezentem" od złowrogich androidów (jeśli nie liczyć masy kolonistów za drzwiami schronu).

- Kochana… - powiedział JJ udając spokój. - Jeżeli ktoś potrafi namierzać sygnały, wychwytywać nasze częstotliwości, mamić czujniki i inne bajery to wie jak wrzucić wiadro kabli do plecaka i do każdego z “fejkowych” obwodów dodać po odbiorniku czy dwóch aby nie szło wykryć czujnikiem, które kable są dla zmyłki. - westchnął JJ przeglądając narzędzia przyniesione przez koleżankę z oddziału. - Sam konstruowałem bomby, w których dawałem kilka sztucznych obwodów z odbiornikami w postaci na przykład kondensatora, który miał wystarczającą pojemność aby nie naładować się zupełnie do czasu wyzerowania timera. Co więcej zdarzało się wprowadzać czujnik, który w razie naruszenia wiązki od razu wysadzał bombę. - Jacob zerknął na kobietę. - Ja naprawdę się na tym znam. Nie udaję.


- Dobra, to jedziemy z tym badziewiem… a jak damy dupy, to w sumie nie nasz problem? - Uśmiechnęła się nerwowo Bioinżynier.

- Jeszcze się taki nie urodził aby skosztować mojej dupki. - klepnął się po tyłku JJ po czym zaczął ostrożnie rozcinać plecaki. Zakrzywione, ostre jak brzytwa nożyczki w jego rękach chodziły pewnie i szybko pozbywając się materiału kryjącego wiązki kabli, kostki C4 i obudowane małymi, ciemnymi obudowami płytki drukowane. - To cholerstwo nie jest takie trudne kiedy rozebrać i przeanalizować.

Jacob zmienił nożyczki na małe, niepozorne nożyce do tworzyw sztucznych i zaczął ostrożnie obierać ze zbędnego plastiku przylutowane do kabli płytki. Musiał być przy tym bardzo ostrożny i brakowało mu rąk. Jedna jego ręka trzymała obudowę, druga cięła, a dwie kolejne należące do jego pomocnicy stabilizowały sztywne kable aby przypadkiem nic się nie przesunęło. Żyroskop skutecznie wkurwiał każdego domorosłego sapera.

- A tak poza tym to jak wam się tu żyje? - zapytał Jacob nie przerywając pracy.

Chezas spojrzała na JJ'a, jakby ten spadł z sufitu.
- Ty tak serio, czy to może ze stresu? - Powiedziała.

- W sumie to pół na pół. - odparł saper kończąc rozbieranie wykonanych z tworzyw sztucznych pancerzy płytek drukowanych. - Jesteśmy już na końcu operacji. Miejmy nadzieję, że nic po drodze nie zjebałem i analiza układu tych obwodów była poprawna. - westchnął JJ po czym się uśmiechnął. - Skręcę fałszywą pętle na głównym obwodzie przez co elektronika pomyśli, że bomba eksplodowała i zatrzyma timer. Później odetnę kostki C4 od elektroniki i będziemy w domu.

Technik powoli przystąpił do wspomnianego procesu co jakiś czas zerkając na Chezas. Kobieta nie była bezczynna, bo do pracy z bombą uzbrojoną w żyroskop dwie ręce to było za mało. Bioinżynier musiała stale kontrolować aby któryś z plecaków się nie przemieścił. JJ był delikatny, ale nadal najmniejszy ruch nie w tę stronę mógł wywołać eksplozję. W pewnym momencie technik skończył, a timer zatrzymał się dokładnie na wskazaniu 2:01. Sekundę później Jacob odciął materiały wybuchowe od układu.


- Wygląda na to, że się udało siostro. - uśmiechnął się mężczyzna. - Czyń honory i wypuszczaj zakładników.

Chezas głęęęęęęboko odetchnęła z ulgą, i nie sposób było nie zauważyć przebijających się przez jej koszulkę piercingów, szczególnie w tym momencie widocznych przez cienki materiał…

- Jak mi pożyczysz spawarki, by rozciąć co androidy załatały na drzwiach - Powiedziała, po czym przetarła twarz dłonią, i odpaliła kolejną fajkę.

- Bomba rozbrojona. - powiedział przez radio JJ do pozostałych żołnierzy po czym wydobył z odmętów swojego nowoczesnego pancerza spawarkę. - W sumie to sam to potnę. Dość już się fatygowałaś. - zaśmiał się technik po czym zabrał za najszybsze odcinanie spawów przejścia. - Już jesteście bezpieczni. - zawołał głośno do ludzi uwięzionych w środku.

- To wyłaź z tej dziury. Ruszamy po da Silvę - usłyszał głos Singa.

- Muszę zabrać ze sobą C4 i elektronikę bomby. - powiedział JJ do radia dalej rozcinając spawy. - To chwilę zajmie. Ten sprzęt może się przydać.
 
Lechu jest offline