Elizjum, noc 26/27 lipca 1996
Istniało pewne spektrum tematów, których nawet wyzbyci większości moralnych kajdanów Spokrewnieni nie poruszali w sposób swobodny i beztroski; co najwyżej szeptali o nich w gronie zaufanych koterii lub w rozmowach ze swoimi Rodzicielami. Jednym z nich była diabolizacja, budząca w otwartym na rozliczne doznania umyśle Alicji okazjonalne fantazje, ale oficjalnie konsekwentnie przez nią przemilczana. Unicestwienie w tak dramatyczny sposób innego Kainity nie bez powodu budziło w wampirach silne emocje i nadmiar okazywanego w tym temacie zainteresowania mógł ściągnąć na głowę ciekawskiego Spokrewnionego srogie kłopoty.
Lecz tej skwarnej lipcowej nocy wyniosła Arystokratka gotowa była przyznać przed samą sobą, że gdyby kiedyś zapragnęła przełamać mroczne tabu, nie miałaby najmniejszych oporów przed wyssaniem esencji Kordiana. Co więcej, ten oficjalnie potępiany przez Camarillę akt diabolizmu najpewniej sprawiłby jej orgiastyczną przyjemność. Już dawno nikt ne działał Alicji równie mocno na nerwy, co gadatliwy i ekspresyjny na nieznośną wręcz modłę Torreador.
A teraz Bleinert skrzętnie wykorzystał okazję, aby jeszcze bardziej kusić mroczne żądze Alicji wpychając się ostentacyjnie na spotkanie, które zamierzała przeprowadzić z Synowcem w cztery oczy i w wyrafinowanej atmosferze profesjonalnych intrygantów.
- Ogromnie mnie cieszy ta propozycja – zełgała przyoblekając swą twarz w grymas teatralnej życzliwości, która aż gryzła w oczy ewidentnym fałszem – Liczę na to, że w trakcie rozmowy zachowasz zaskakujące i wieloznaczne milczenie. To pozwoli ci na skrupulatne czytanie jego emocji, a nadto być może pozwoli nam wytrącić Synowca z równowagi, przez co wymknie mu się coś, czego w zwyczajnych okolicznościach by nam nie wyjawił.