Saxa wypyściła trzy strzały w ciemność i coś co uznała za cele. Ostatnia strzała była puszczona z taką siłą że cięciwa pęka i strzeliła służkę po piliczku.
Dziewczyna załkała z bólu i podniosła dłoń do twarzy. Krwawiła, typowe nie zabiły ją potwory to największa krzywdę zrobiła sobie sama. Nie zwróciła uwagi na to czy udało jej się w coś trafić.
Nie obchodziło jej to ... no może trochę. Ale na pewnoe nie tak jak chwilę temu. Zostawiła to losowi.
- Nie tutaj zostawać wracajmy do domu. - Powiedziała do Felixa trzymajac zakrwawiony policzek i wzbierającymi łzami w oczach.