Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2020, 20:35   #392
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Rezydencja Danescich, noc 1 lipca 2595

W istocie Leon Thibaut spodziewał się zgrzebnej chaty i baby przy krosnach, nie zaś rezydencji, tętniącej życiem wielu pokoleń, Ni jak było czmychnąć w bok, kuzyni, ciotki, berbecie, stryjowie i czcigodni starcy roili się niczym mrówki, z zadowoleniem stwierdził szlachcic, że przynajmniej nie czepiali się rękawów. Utrzymywał minę srogą, uważnie rejestrując każdy szczegół.

Jednak tylko złożono skarbnika na jadalnym stole, a szpitalnik rozłoży swoje czarodziejskie instrumenta, cały świat dla wynalazcy zniknął, on zaś skupił się na misterium uzdrawiania. Nieśmiałym kiwnięciem głowy potwierdził potrzebę podania zastrzyków, jak wiele by oddał Leon by aplikować je osobiście, patrząc na doktorka, był pewny, że by sobie poradził. Musiał się jednak obejść uwagą studenta, obserwującego profesora. Na domiar pojawili się starcy najczcigodniejsi, głowy rodu i jakby niemo ale natarczywie domagali się atencji, podczas gdy obserwujący pracę szpitalnika wynalazca, koniecznie chciał obejrzeć widowisko do końca. Tylko więc kiwną głową i łapiąc nadarzającą się okazję przystąpił do stołu.

- Proszę pozwolić, że pomogę i przytrzymam pacjenta, gdyby nie chcąc się szarpnął. Gotów sam sobie zaszkodzić. - to mówiąc odłożył na pobliskie krzesło własną sakwę.

Leon chętnie, a nawet bardziej asystuje doktorkowi. Ciekawe co on mu tam aplikuje.

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem