Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2020, 09:03   #1917
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Głośno jest i tutaj, bo wieści po całym Imperium się rozchodzą wraz z tymi co z Middenheim wyjeżdżają nie godząc się na opłaty – wyjaśnił Korneliusz Geldmannowi. – I wszyscy się modlą, żeby nikomu nie przyszło do głowy, żeby podobne opłaty wprowadzać w innych prowincjach i miastach. Wymienię Ci tylko najważniejsze, a może i najgłupsze pomysły: podatek od Krasnoludzkiej Gildii Inżynierów, płacony od każdego członka; podatek świątynny i podatek nałożony na Gildię Czarodziejów i Alchemików, a dokładniej na wszystko co trafia na ich adres za mury; do tego jeszcze indywidualne opodatkowanie krasnoludów, kapłanów i czarodziejów, którzy znajdą się w granicach prowincji.

- A co do Teogonisty, to chyba plotka… Świątobliwy Yorri jest w mieście. Zwołał nawet jakąś naradę kościelnych mądrych głów. Będą radzić nad tymi niepokojami na północy… Może do Middenheim wysłał kogoś, któregoś Lektora lub Prowincjała, żeby wywiedzieli się o co chodzi lub łagodzili nastroje u Ulrykan.

*

Skrzynia została fachowo otwarta, pieczęcie były nieuszkodzone i gotowe do powtórnego nałożenia po inspekcji zawartości. Ta, owinięta w słomę i zabezpieczona okazała się nad wyraz interesująca. Pobieżne oględziny, jakich dokonano w obecności Wagnera w Grissenwaldzie nie dawały pełnego obrazu. Teraz, w świetle lamp w magazynie Froggera, szanowanego członka Stołecznej Gildii Kupców Bławatnych można sobie było dokładnie pooglądać osobliwości.

Pochwa miecza nosiła ślady szybkiego czyszczenia i odświeżania. Widać na niej było ślady rdzy i pleśni pokrywające skórzane elementy. Na okuciu wybity miała znak jakiegoś rzemieślnika z Carroburga. Specjalista obecny przy inspekcji, należący do tego samego kultu co Bernhardt orzekł z całą pewnością, że przedmiot jest zupełnie zwyczajny i ma nie więcej niż czterdzieści lat.

Pielgrzymia szata musiała należeć do jakiegoś wielce oddanego wierze człowieka, który chyba, sądząc po jej stanie podróżował w niej przez większość życia po ścieżkach Imperium, odwiedzając znane miejsca kultu i kolekcjonując oferowane w nich emblematy.

Księga prezentowała się równie interesująco. Były to zapiski kupczącego wełną Hipolita Proscha z lat 2498-2502, dotyczące jego podróży. Skupiały się głównie na opisywaniu karczm, zajazdów i nadrzecznych tawern oraz uroków pracujących tam kobiet.

Mosiężny puchar nie przedstawiał sobą żadnej wartości. Mimo, że ktoś włożył nieco wysiłku w wypolerowanie go aby błyszczał, to nadal był powyginany i pognieciony, tak jakby znaleziono go na śmietniku, bo do użytku się nie nadawał.

Były też w niej przedmioty, których wcześniej, w Grissenwaldzie nie zauważyli, gdyż spoczywały głęboko w słomie. Wypchana sroka i czaszka psa.

- Cóż mogę powiedzieć? – wzruszył ramionami specjalista. – Interesująca kolekcja. Nietypowy dobór eksponatów…

*

Bernhardt odmienił się nieco. Zmienił znów fryzurę, przyciął brodę na modłę tileańską. Geldmann pomógł mu przefarbować włosy, które teraz miał ciemne, niemal czarne. Zmienił też ubranie, na bardziej wystawne, niepozbawione ekstrawaganckich elementów podążających za najnowszą modą.

*

Auguria były w miarę korzystne. Mówiły o spokojnej połowie, o spotkaniu owocnym w skutki, o rozłamie i o zaskoczeniu na końcu podróży. Właśnie w takiej kolejności. Interpretacja tych wiadomości pozostawała otwarta…
 
xeper jest offline