19-11-2020, 20:45
|
#129 |
| Starszy mężczyzna niezbyt chętnie zgodził się towarzyszyć młodzieży w ponownym zwiedzaniu Eonu. Rzeczywiście jednak mogli potrzebować jego pomocy, a wiejący od morza wiatr miał w sobie coś co go kusiło. Szczególnie, że czuł się przytłoczony już zarówno domem Richarda jak i jego książkami. ***
Spacer po marinie był w rzeczy samej przyjemny. Znał ją tak dobrze od tylu lat, a jednak czuł jakby wrócił do niej po jakiejś niesamowicie długiej przerwie. Nie robił jednak Nathalie przykrości i nie spowalniał przejścia. Jako ostatni wszedł na pokład. ***
Statek kołysał się lekko mrucząc w swoim morskim języku skrzypnięć i trzasków słowa, które przywodziły na myśl sapanie śpiącej bestii. Lewiatana, którego mieli obudzić ograbiając go z jego sekretów.
Sam nie wiedział jak to się stało, ale wyczuł w kieszeni rączkę swojego rewolweru. Zabrał go ze sobą? Nie pamiętał. Teraz jednak czując gładką rękojeść, poczuł dziwną ulgę. Jakby możliwym była niedorzeczna myśl, że coś tam się czai.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |
| |