Aramil
Aramil ruszył jak najszybciej za Sariel i Draco. Dobrze, że jako elf widział co nieco w ciemności. Pozwalało to uniknąć mocniejszych zderzeń ze ścianą. Po jakimś czasie zobaczył ogromny pochód niewolników oraz Draco i Sariel próbujących nawiązać z nimi kontakt. Za nimi, w tle, widać było wielkie, ponure miasto. W kilku szybkich, długich susach doskoczył do nich. -Zgroza...
Tylko to jedno słowo wyrwało mu się z ust, a w jego głowie zaczął tworzyć się plan działania. Wiedział, że nie mogą pozwolić tym niewolnikom dalej gnić w tej jaskini. Salvador
Zeskoczyli z chmurki. Nie był już taki szybki i zręczny jak dawniej, nie mógł więc nadążyć za elfem. Mruknął kilka niezrozumiałych słów i koniec laski znów rozjarzył się zimnym blaskiem. Ruszył w głąb korytarza. Na szczęście droga była tylko jedna. Po długiej chwili zobaczył smutne miasto i karawanę niewolników poruszających się bokiem tunelu. -Pięknie - mruknął.
Obok Draco i Sariel chcieli porozmawiać z niewolnikami, Aramil zaś obrzucał wszystko bystrymi spojrzeniami. Wiedział, że dokładnie wszystkiemu się przygląda i stara się ułożyć plan uwolnienia niewolników. Wiedział jeszcze jedno. Mianowicie, zdawał sobie sprawę, że przemocą nic tu nie wskórają i zaatakowanie obozu nic im nie przyniesie. No, może oprócz własniej śmierci.
Mieli ciężki orzech do zgryzienia jeśli chcieli uwolnić jeńców... |