Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2020, 18:54   #66
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Bartosz obserwował modły, nieco znudzony. Teraz, kiedy drzwi były zamknięte, nie było żadnej ucieczki od chemicznego smrodu, trzymał więc rękaw blisko nosa, modląc się, by aromat chemikaliów w żaden sposób mu nie zaszkodził.

Kiedy kapłan podszedł do niego, Bartosz kiwnął głową w zrozumieniu.

- Dziękuję za zaproszenie na ucztę w imieniu swoim i swoich towarzyszy. Naprawdę, nie muszą się państwo aż tak dla nas poświęcać – odparł. Nie wiedział, czy jego uśmiech był widoczny spod rękawa.

Wtedy też Bartosz dostrzegł krew spływającą po – przynajmniej jednej – ręce Daniela. Nieco zaniepokojony (czy to w ogóle miało działać w ten sposób?) ruszył naprzód, mimo intensywnego smrodu. Wtedy też dostrzegł, że niestety, ręka Filipka również krwawi.

Podbiegł do dziecka, ręką szukając w kieszeni paczki chusteczek higienicznych (zawsze je miał przy sobie, na wypadek… swoich problemów, to say the least). Kiedy je znalazł, ukląkł przy dziecku, poczekał aż się przebudzi z transu – może było z tym jak z lunatykami i nie należało przeszkadzać? – i obejrzał oraz opatrzył ranę najlepiej jak potrafił – czyli pewnie w ogóle, w końcu nie miał wykształcenia medycznego.

- Filipek, jak się czujesz? – spytał z troską w głosie – Bardzo boli? Jak to się stało?
 
Kaworu jest offline