- Odprawił? - Starszy pan zapytał Daniela unosząc brew na dźwięk tak pozbawionych wątpliwości słów młodego marynarza. Nie rzekł jednak nic więcej.
Z ulgą wypuścił rękojeść rewolweru i obejrzał sobie dokładnie symbol na podłodze.
- Młody pan Coleman się nie myli. Tu miał miejsce rytuał który członkowie tej sekty zwali otwarciem. - Podszedł do zakrwawionych szmat i z niejakim trudem kucnął przy nich i podniósł je z ziemi - Nie było w nim jednak mowy o ofierze z krwi o ile dobrze pamiętam.
A śladów krwi w pomieszczeniu było więcej niż dość.
Przyjrzał się szatom ciekaw czy i one nosiły znamiona czyjegoś zranienia. A jeśli tak to co rodzaj zranienia przywodził na myśl.