Czachomancja
Kvaser szukając Vaali dzierżył pod pachą nic innego, jak niedawno zakupioną na spółkę z Imrą czaszkę będącym makabrycznym odpowiednikiem informacji turystycznej. Druidkę zastał w jej kajucie, i trochę chyba się zapowietrzył… ta bowiem otworzyła drzwi z mokrymi włosami, i owinięta jedynie dużym ręcznikiem.
- No? - Powiedziała.
- Mam to cudeńko - wskazał dłonią na czaszkę - przewodnik po planach. Mam zamiar go przepytać… Sądzę, że tobie też się przyda, a pewnie niebawem Imra będzie chciała z niego skorzystać, kupiliśmy na pół, a nikt nam jeszcze nie zwrócił - stwierdził wzruszając ramionami.
- A po co mi to? - Zdziwiła się Vaala.
- Spędzimy pomiędzy planami dużo czasu - Kvaser wyjaśnił z niespotykaną u siebie nutą cierpliwości - dobrze byłoby aby każdy orientował w takim otoczeniu chociaż w stopniu minimalnym. Ja na przykład nie lubię zbyt często wychodzić na głupiego ciula - zaśmiał się.
- Nie jesteś głupim ciulem - Uśmiechnęła się Druidka, wzruszając nagimi ramionkami, nieco pokrytymi łuskami.
- Chcesz to wchodź… - Przesunęła się robiąc miejsce.
Niziołek ciężko westchnął i wszedł do pokoju druidki, siadając na pierwszym, wolnym miejscu. Następnie postanowił zademonstrować przedmiot, pukając w czachę.
- Opowiedz o planie ognia.
- Plan Ognia… elementarny plan egzystencji oparty o żywioł ognia. Powierzchnia pokryta jest mniej lub bardziej zastygłą “lawą” przecinaną rzekami magmy. Powietrze jest suche i gorące acz zdolne podtrzymywać przy życiu. Przynajmniej przez jakiś czas, bo jest też pełne pyłu i zadymione. Temperatura planu żywiołu ognia jest zaś zdecydowanie zbyt wysoka by zwykli podróżnicy mogli go przemierzać bez jakichś środków chroniących przed wysoką temperaturą i ogniem. Zagrożeniami są też kłęby mocno rozgrzanej pary oraz deszcze gorącego pyłu i burze ogniste. Plan Ognia jest nieskończonym planem w którym to trudno zarówno o wodę jak i pożywienie. Nie jest zalecane udawać się tam bez odpowiednich przygotowań.- wygłosił swoją mowę mimir unosząc się w powietrzu.
- Fajne, co? - Niziołek zapytał druidki z uśmiechem.
- Pierdzieli jak potłuczony… znaczy się, no jak i sta-tek… - Stwierdziła rozbrajająco Vaala - No ale może się do czegoś przyda…
Kvaser uśmiechnął się wilczo, patrząc na mimira, ale koniec końców wzruszył ramionami.
- Takie przedmioty już tak mają - stwierdził niedbale - nie chcesz spróbować?
Zapytał lecz bardziej z formalności niż wiary, iż to druidkę w jakikolwiek sposób interesuje.
- Nie bardzo wiem o co pytać - Powiedziała Vaala, podchodząc do wanny, gdzie się lekko pochyliła, i… wykręciła ponownie swoje włosy, pozbywając się z nich resztek wody - To wie tylko rzeczy o planach, czy o wszystkim? - Dodała.
- Właśnie chciałem to przetestować ile pokrywa i coś zapamiętać. Pewnie wie ogólnie o miastach, ważniejszych zwyczajach czy…
Kvaser odruchowo zapukał w czaszkę (chyba go to relaksowało) i zaþytał:
- Zagrożenia na Archeonie?
Czaszka chwilę milczała zapewne dopierając odpowiedź do pytania.
- Piekielne bitewne pola Acheronu to plan wymuszonego porządku, gdzie konformizm ważniejszy jest do dobra. Plan dziesiątków bitew gdzie renegackie armie toczą bitwy z zapomnianych już przez siebie sprawach. Acheron składa się z kilku warstw, każda ma swój charakter i powiązane z nim zagrożenia. Wszystkie jednak strukturę z składającą się z setek latających odłamków skalnych o kształtach przeważnie regularnych wielościanów. Grawitacja panuje tam kierunkowa, powietrze jest zdatne do oddychania. A temperatury przeważnie znośne. Avalas jest pierwszą warstwą i poza wojownikami i bestiami, jedyny zagrożeniem są okazjonalnie wpadające na siebie sześciany. Thuldanin jest warstwą o sześcianach mocno zrytych tunelami i pełną szczątków machin bitewnych z różnych światów i epok.Thuldanin dysponuje swoistą charakterystyczną cechą. Ta warstwa konserwuje wszystkie obiekty na niej, zamieniając je w kamień. Jak i istoty żywe, jeśli przebywają tam zbyt długo. Trzecia warstwa to Tintibulus, na której to kolizje bywają częstsze i bardziej niebezpieczne niż na dwóch wyższych warstwach. Ostatnia warstwa to Ocanthus. Świat całkowitej ciemności za to wypełniona szybko latającymi kawałkami zamarzniętego lodu o trwadości stali które tworzą ciągłą burzę ostrzy mogącą obrać ciało do kości w przeciągu kilkunastu sekund, a potem poszatkować kości. Ocanthus jest warstwą odradzaną nawet dla doświadczonych podróżników.
- Już myślałem, że będą bzdury… Ale na koniec… No, no - Kvaser stwierdził sam do siebie będąc pod pewnym wrażeniem czaszki. A Vaala… teatralnie ziewnęła.
- No dobra. To może ten, czaszka, co wiesz o "Sercu Ziemi"? - Spytała przedmiot.
Tym razem mimir nie znalazł odpowiedzi.
- Heh - Druidka pokręciła głową - A daleko stąd do "Ukrytej Knieji"? I co to jest? - Dodała, znowu do czaszki, siadając na brzegu wanny.
- Ukryta… knieja… Ukryty Las. - odparł mimir.- To jedne z określeń domeny Obad-Hai’a bóstwa natury, lasu, wolności, łowiectwa i bestii. Jest mozaiką gęstych kniei, otwartych polan oraz roztaczających się pól. Notatki odkrywców umiejscawiają Ukrytą Knieję w kilku specyficznych lokacjach Zewnętrza, często niedaleko miast-bram Wytrwałości, bądź Faunel. W ogóle rzadko jest przez kogoś odnajdywane prócz podróżników, którzy się zagubili w kniejach. Dostępna jest więc tylko przybliżona lokalizacja. Dokładny wygląd bezpośredniej domeny tego bóstwa opiera się na dębowym mateczniku składającym się z drzew, głównie dębów, rosnących przez millenia.
- To jest to, o co pytałaś? - Niziołek zwrócił się do druidki zaskoczony. Ta z kolei wyszczerzyła do Kvasera kiełki.
- Więcej pytań nie mam…
.