|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-11-2020, 20:30 | #101 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Asderuki : 21-11-2020 o 20:51. |
22-11-2020, 18:01 | #102 |
Wiedźma Reputacja: 1 | Czachomancja Kvaser szukając Vaali dzierżył pod pachą nic innego, jak niedawno zakupioną na spółkę z Imrą czaszkę będącym makabrycznym odpowiednikiem informacji turystycznej. Druidkę zastał w jej kajucie, i trochę chyba się zapowietrzył… ta bowiem otworzyła drzwi z mokrymi włosami, i owinięta jedynie dużym ręcznikiem. - No? - Powiedziała. - Mam to cudeńko - wskazał dłonią na czaszkę - przewodnik po planach. Mam zamiar go przepytać… Sądzę, że tobie też się przyda, a pewnie niebawem Imra będzie chciała z niego skorzystać, kupiliśmy na pół, a nikt nam jeszcze nie zwrócił - stwierdził wzruszając ramionami. - A po co mi to? - Zdziwiła się Vaala. - Spędzimy pomiędzy planami dużo czasu - Kvaser wyjaśnił z niespotykaną u siebie nutą cierpliwości - dobrze byłoby aby każdy orientował w takim otoczeniu chociaż w stopniu minimalnym. Ja na przykład nie lubię zbyt często wychodzić na głupiego ciula - zaśmiał się. - Nie jesteś głupim ciulem - Uśmiechnęła się Druidka, wzruszając nagimi ramionkami, nieco pokrytymi łuskami. - Chcesz to wchodź… - Przesunęła się robiąc miejsce. Niziołek ciężko westchnął i wszedł do pokoju druidki, siadając na pierwszym, wolnym miejscu. Następnie postanowił zademonstrować przedmiot, pukając w czachę. - Opowiedz o planie ognia. - Plan Ognia… elementarny plan egzystencji oparty o żywioł ognia. Powierzchnia pokryta jest mniej lub bardziej zastygłą “lawą” przecinaną rzekami magmy. Powietrze jest suche i gorące acz zdolne podtrzymywać przy życiu. Przynajmniej przez jakiś czas, bo jest też pełne pyłu i zadymione. Temperatura planu żywiołu ognia jest zaś zdecydowanie zbyt wysoka by zwykli podróżnicy mogli go przemierzać bez jakichś środków chroniących przed wysoką temperaturą i ogniem. Zagrożeniami są też kłęby mocno rozgrzanej pary oraz deszcze gorącego pyłu i burze ogniste. Plan Ognia jest nieskończonym planem w którym to trudno zarówno o wodę jak i pożywienie. Nie jest zalecane udawać się tam bez odpowiednich przygotowań.- wygłosił swoją mowę mimir unosząc się w powietrzu. - Fajne, co? - Niziołek zapytał druidki z uśmiechem. - Pierdzieli jak potłuczony… znaczy się, no jak i sta-tek… - Stwierdziła rozbrajająco Vaala - No ale może się do czegoś przyda… Kvaser uśmiechnął się wilczo, patrząc na mimira, ale koniec końców wzruszył ramionami. - Takie przedmioty już tak mają - stwierdził niedbale - nie chcesz spróbować? Zapytał lecz bardziej z formalności niż wiary, iż to druidkę w jakikolwiek sposób interesuje. - Nie bardzo wiem o co pytać - Powiedziała Vaala, podchodząc do wanny, gdzie się lekko pochyliła, i… wykręciła ponownie swoje włosy, pozbywając się z nich resztek wody - To wie tylko rzeczy o planach, czy o wszystkim? - Dodała. - Właśnie chciałem to przetestować ile pokrywa i coś zapamiętać. Pewnie wie ogólnie o miastach, ważniejszych zwyczajach czy… Kvaser odruchowo zapukał w czaszkę (chyba go to relaksowało) i zaþytał: - Zagrożenia na Archeonie? Czaszka chwilę milczała zapewne dopierając odpowiedź do pytania. - Piekielne bitewne pola Acheronu to plan wymuszonego porządku, gdzie konformizm ważniejszy jest do dobra. Plan dziesiątków bitew gdzie renegackie armie toczą bitwy z zapomnianych już przez siebie sprawach. Acheron składa się z kilku warstw, każda ma swój charakter i powiązane z nim zagrożenia. Wszystkie jednak strukturę z składającą się z setek latających odłamków skalnych o kształtach przeważnie regularnych wielościanów. Grawitacja panuje tam kierunkowa, powietrze jest zdatne do oddychania. A temperatury przeważnie znośne. Avalas jest pierwszą warstwą i poza wojownikami i bestiami, jedyny zagrożeniem są okazjonalnie wpadające na siebie sześciany. Thuldanin jest warstwą o sześcianach mocno zrytych tunelami i pełną szczątków machin bitewnych z różnych światów i epok.Thuldanin dysponuje swoistą charakterystyczną cechą. Ta warstwa konserwuje wszystkie obiekty na niej, zamieniając je w kamień. Jak i istoty żywe, jeśli przebywają tam zbyt długo. Trzecia warstwa to Tintibulus, na której to kolizje bywają częstsze i bardziej niebezpieczne niż na dwóch wyższych warstwach. Ostatnia warstwa to Ocanthus. Świat całkowitej ciemności za to wypełniona szybko latającymi kawałkami zamarzniętego lodu o trwadości stali które tworzą ciągłą burzę ostrzy mogącą obrać ciało do kości w przeciągu kilkunastu sekund, a potem poszatkować kości. Ocanthus jest warstwą odradzaną nawet dla doświadczonych podróżników. - Już myślałem, że będą bzdury… Ale na koniec… No, no - Kvaser stwierdził sam do siebie będąc pod pewnym wrażeniem czaszki. A Vaala… teatralnie ziewnęła. - No dobra. To może ten, czaszka, co wiesz o "Sercu Ziemi"? - Spytała przedmiot. Tym razem mimir nie znalazł odpowiedzi. - Heh - Druidka pokręciła głową - A daleko stąd do "Ukrytej Knieji"? I co to jest? - Dodała, znowu do czaszki, siadając na brzegu wanny. - Ukryta… knieja… Ukryty Las. - odparł mimir.- To jedne z określeń domeny Obad-Hai’a bóstwa natury, lasu, wolności, łowiectwa i bestii. Jest mozaiką gęstych kniei, otwartych polan oraz roztaczających się pól. Notatki odkrywców umiejscawiają Ukrytą Knieję w kilku specyficznych lokacjach Zewnętrza, często niedaleko miast-bram Wytrwałości, bądź Faunel. W ogóle rzadko jest przez kogoś odnajdywane prócz podróżników, którzy się zagubili w kniejach. Dostępna jest więc tylko przybliżona lokalizacja. Dokładny wygląd bezpośredniej domeny tego bóstwa opiera się na dębowym mateczniku składającym się z drzew, głównie dębów, rosnących przez millenia. - To jest to, o co pytałaś? - Niziołek zwrócił się do druidki zaskoczony. Ta z kolei wyszczerzyła do Kvasera kiełki. - Więcej pytań nie mam… .
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD Ostatnio edytowane przez Buka : 22-11-2020 o 18:05. |
22-11-2020, 18:02 | #103 |
Moderator Reputacja: 1 | - Czyli nie dowiem się - Kvaser zaśmiał się, jakoś nie było mu żal - to trudno, ja mam zamiar pomęczyć to ustrojstwo jeszcze dziś. Niech na siebie zarobi. - Zadałeś pytanie? - Zdziwiła się dziewczyna. Zanim niziołek zdążył odpowiedzieć, rozległo się pukanie do drzwi, przypominające bardziej stukanie młotkiem w kowadło. -Vaala, to ja. Chciałem zadać ci kilka pytań, masz chwilę by porozmawiać? Druidka spojrzała na drzwi, na Kvasera, znowu na drzwi… westchnęła i przewróciła oczami. - Wlazł! - Powiedziała rubasznie. Gdy drzwi się otworzyły, Wędrowiec był zaskoczony, widząc Kvasera. Spojrzał na półnagą druidkę, na ubranego niziołka, po czym wzruszył ramionami. - Kvaser, w zasadzie dobrze że też tu jesteś. Chciałem dowiedzieć się więcej na temat tego obrządku, który odprawiliście na dachu. Czy to była jakaś ceremonia, do tego znana na obu waszych światach? Niziołek spojrzał na Wędrowca od stóp do głowy i wybuchnął zdrowym, niezbyt głośnym śmiechem. - Niezbyt często słuchasz innego głosu niż własny, co? Widzisz, nie wiem jak z Vaalą, ale gdybyś takie pytanie zadał niektórym druidom i szamanom których znałem, to całe plemię wynosiłoby cię na toporach. Ja się nie gniewam, ale - wyszczerzył się - rozbawił mnie ten ton. Automaton zmarszczył brwi, chyba nie nadążając za niziołkiem. -Nie pytam o żadne tajniki czy sekrety, gdyby to był jakiś tajny, hermetyczny rytuał, nie odprawialibyście go na dachu. Oburza, czy też bawi cię to, że chcę poznać chociaż część zwyczajów innych światów? - Nie rozmawiasz zbyt dużo z ludźmi - Kvaser wzruszył ramionami - pewne rzeczy są i albo się w nie wchodzi, albo nie. Słowa? Ubierz w słowa wiatr. Opowiedz o procesie umierania. Czy to będzie sedno? Może dla niektórych. Między innymi rozmawialiśmy - Kvaser stwierdził uśmiechnięty - taka forma. Tłumaczenie tego zjada swój własny ogon - spojrzał na Vaalę licząc, że doda jednak coś, co mogłoby Wędrowca satysfakcjonować. - Połączyliśmy oba światy. W rytmie, w tańcu, w niesłyszalnej dla obserwatora muzyce. Do tego nie potrzeba słów, ani wyjaśnień. To instynkt, pierwotny dar, chwila natchnienia i zapomnienia, dostępna tylko dla wybranych, dla rozumiejących taką naturę, dla będących jej częścią - Powiedziała nad wyraz składnie i sensownie Druidka. Wędrowiec uśmiechnął się i skłonił Vaali. - Dziękuję, to odpowiada na wiele moich pytań jednocześnie. W Sharn mówi się, że eksperta poznać można po tym, jak umie wyjaśnić swoją dziedzinę laikowi. Oglądanie waszego, hm, transu, czy też tańca, było wyjątkowym doświadczeniem. Kvaser zmierzył Wędrowca dość nieprzyjemnym spojrzeniem, lecz nie odpowiedział. Vaala z kolei zaczesała palcami włosy za ucho… jakoś tak trochę nerwowo. I również nic nie powiedziała. Nizołek obserwował takim samym wzrokiem Wędrowca dłuższą chwilę, aby w trakcie jego spojrzenie zmieniło się w rozbawione, a na ustach pojawił się delikatny, krzywy uśmiech. - Nie powinieneś pilnować Jerrena? - zapytał podnosząc jedną brew. - Jeśli potrzebujecie prywatności, wystarczy powiedzieć. Destiny, co robi nasz przewodnik? - ostatnie zdanie wypowiedział o ton ciszej - Statek ma cały czas oko na naszych pasażerów, więc sam też możesz ich sprawdzać. - Obecnie sprawdza nosem “świeżość” bielizny, którą znalazł w pokoju Imry.- odparł Statek. Coś bardzo niepokojącego pojawiło się w oczach Kvasera. Vaala poczuła, iż na moment od nizioła buchnęło cieplejsze powietrze, trochę jak gorącego pieca chlebowego - tylko zamiast miłego zapachu drewna i pieczywa, czuć było żar i ogień. - Destiny, jak tam się dostał i gdzie teraz siedzi? - Użył tresowanego szczura który wkradł się do komnaty Imry i wyszedł przy okazji otwierania przez nią drzwi.- odparł Statek.- Obecnie znajduje się w pokoju nawigacyjnym. - Ja jebie psubrata chędożonego rozgrzanym prętem po jajach - rzucił kwiecistą wiązankę Kvaser - potrzebowałbym trochę jego krwi. Szkoda, że nie było go w pokoju, miałbym przyjemność go wyrzucić - warknął. - Jeszcze przez jakiś czas go potrzebujemy - Wędrowiec wyraźnie podkreślił "jeszcze" - Ale nie krępuj się, jeśli chcesz z nim teraz "porozmawiać". Imra pochodzi ze szlachty, więc zapewne jej ubrania są wykonane z najlepszych materiałów przez najzręczniejsze dłonie - więc i kosztują całkiem sporo. Jeśli na taką zapłatę liczy, niech dogada się z nią właśnie. Destiny, podaj nam proszę miejsce pobytu Imry i każdego żywego lub mobilnego stworzenia, które nasz przewodnik sprowadził na pokład. - "Rozmowa" może też być z moją pięścią na jego zębach? - Spytała Vaala, na drobny moment dając się porwać uniosłości Kvasera względem zaistniałej sytuacji. Kvaser po chwili rozmowy się delikatnie uspokoił, wziął głęboki wdech i pokręcił głową zrezygnowany. - Wiecie czemu jeszcze to kurwi syn? Pośród mojej rasy… Powszechne jest pożyczanie rzeczy. Żyjemy w społecznościach gdzie każdy jest albo dalekim krewnym, albo nie jest, ale nikt nie pamięta, że czyjś dziadek był wujkiem, ale przyszywanym. I co? I jak kogoś nie ma w domu, nikt nie gniewa się za pożyczenie trochę marchwi, nożyczek czy butów - Kvaser fuknął poirytowany - ale ani jeden szanujący się niziołek, powtarzam, ani jeden, nie będzie bez pytania brał rzeczy osobistych lub ważnych. Już pomijam - machnął ręką zamaszyście wkurzony - że jak ktoś podobne zwyczaje wynosi poza własne miasto to głupek. - Imra znajduje się w okolicach ładowni, przegląda zawartość szafek. Szczur znikł...był pochodzenia magicznego. Niziołek wyciągnął kulkę z torby i ta stała się szczurem. Czarny jaszczur śpi nad pokojem nawigacyjnym. - wyjaśnił Destiny. - Dooobra… to albo go lejemy, albo nie… ale ja bym się chyba musiała ubrać? - Powiedziała Vaala, wstając z brzegu wanny, gdzie cały czas siedziała. - Słuszna uwaga, damy ci chwilę - stwierdził Wędrowiec, gotów do wyjścia z kajuty, po czym zwrócił się do Kvasera - Hmm, chętnie opowiem ci o niziołkach z Eberronu, pewnie odnajdziesz jakieś analogie do tych z twojego świata. A co do bardziej przyziemnych spraw, lepiej zapytać o zdanie samą "ofiarę" złodzieja. Destiny, zaproś dyskretnie Imrę pod drzwi jej kajuty. - Dyskretnie? Polecenie niezrozumiałe. Zdefiniować dyskretnie.- stwierdził statek. - Tak, by w miarę możliwości tylko ona je usłyszała i zrozumiała. - odparł automaton. Kvaser wysłuchał wypowiedzi Wędrowcai tylko uśmiechnął się szeroki i trochę łobuzersko, dając do zrozumienia, iż na obecną chwilę ciekawsze były jednak zalety Vaali od opowieści mechanicznego człowieka. Jednak mimo to, powoli, ociągając się, wstał z miejsca.
__________________ Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura. |
22-11-2020, 18:10 | #104 |
Reputacja: 1 | Imra przeglądała właśnie szafkę. Wyciągała coraz to kolejne bosaki i liny aż… zacisnęła dłoń na czymś długim twardym wyciągając szafki długą włócznię o ostrzu z wyraźną szczeliną wykonanym z rzadkiego stopu. |
23-11-2020, 09:26 | #105 |
DeDeczki i PFy Reputacja: 1 |
|
23-11-2020, 11:07 | #106 |
Reputacja: 1 | Imra wróciła na spód statku. Zobaczyła jak Cromharg kończył właśnie sprzątać. Uśmiechnęła się. Ostatnio edytowane przez Asderuki : 24-11-2020 o 21:46. |
23-11-2020, 16:44 | #107 |
Moderator Reputacja: 1 | Pod wieczór Imra zapukała do kajuty Kvasera. Nie mogła go znaleźć nigdzie indziej, a nie miała jeszcze w zwyczaju pytać Destiny. - Hej jesteś tam? Kvaser zamiast odpowiedzieć kobiecie, po prostu nagłym, zdecydowanym szarpnięciem otworzył drzwi na oścież. Było to ciekawe przyzwyczajenie, pokazujące nie tylko pewność siebie, ale gotowość do konfrontacji - większość na nieznanym terenie uchylała je tylko częściowo. - Jak widać - niziołek odpowiedział, a sponad jego głowy widać było lewitującą czaszkę oraz część ekwipunku który najwidoczniej mały wojownik konserwował, wokół rozrzucono oleje do skóry, zioła na zapach, ostrzałki i inny typowy ekwipunek wojaka. Widać było, że mimo ogólnej postawy zachowanie niziołka potrafiło Imrę zaskoczyć. Półelfka może nie tyle drgnęła ale odchyliła głowę do tyłu kiedy drzwi się raptownie otworzyły. I wszedł Cromharg ze swoją nową włócznią. Stanął obok drzwi, oparł się o nie i przyglądał obojgu. - Hmm. Tak… Coś ciekawego wyciągnąłeś z tej czaszki? - Imra podjęłą jedyny temat jaki przyszedł jej do głowy. - Teraz robiłem rozeznanie w tym nie co opowiada, ale jak - Kvaser podkreślił obydwa słowa - odpowiedzi są pozornie dokładne, ale dużo ogółu. Czy sama prawda? Do tej pory to co sam wiedziałem, to nie kłamało, ale słaba z tego wróżba biorąc pod uwagę moją wiedzę - machnął ręką energicznie - ktoś miał tyle głowy, że raczej robił je na dłuższy czas, mało informacji o rządach i polityce, więc pewnie ci co są wymienieni, to jakieś kozaki. Chciałem się jeszcze rozeznać, skończyć z rynsztunkiem i zacząć notować bardziej konkretne odpowiedzi, patrząc już na treść - stwierdził na niemal jednym wydechu uśmiechając się. Imra chwilę myślała. - Masz coś przeciwko jak dołączę? Większość nazw jakie używają tutejsi są dla mnie obce. Jakakolwiek wiedza się przyda. - Miałem ci ją jutro dać, ale zaoszczędzimy czas - niziołek stwierdził odchodzą od drzwi w kierunku pokoju i robiąc trochę porządku z rynsztunkiem po prostu zgarniając bałagan, nieśpiesznie, ale też bez przesadnego pietyzmu. Półelfka weszła do środka i usiadła na przygotowanym miejscu. Zerknęła na Cromharga i westchnęła. - Rób co chcesz - co mogło być równie dobrze zaproszeniem do środka jak i uznaniem, że ma sobie pójść. Barbarzyńca wszedł po usłyszeniu tłumaczenia jej słów i oparł się o ścianę. Kvaser zaśmiał się na ten widok płytko, lecz głośno. - Wiedziałem, że ze mnie seksualna bestia, ale aby aż taka, że potrzeba przyzwoitki - zaśmiał się znowu - naprawdę, Krwawy Paluch to z innego powodu - pozwolił sobie na rubaszny żart związany ze swoją ksywką - Coromharg - zwrócił się do barbarzyńcy - drzwi się za sobą zamyka. Cromharg skinął głową, gdy Destiny przekazał sugestię niziołka. I drzwi zamknął za sobą, po czym stanął obok nich. Niziołek przewrócił oczami. - Będziesz naszego przyjaciela uczyć kultury - zapytał Imry - jak się wchodzi do czyjegoś miejsca, miło gdyby się przedstawił, skoro statek mu tłumaczy. Na przykład z jakiego jest klanu… Kim jest - westchnął ciężko. - Nie jest już mój. Niech sam się uczy na swoich błędach - Imra powiedziała twardo rozglądając się za materiałami do pisania. Zamierzała użyczyć sobie skrawka. - Poza tym przesadzasz. Nie mówiłam ci już jak ma na imię? - Imię to jest trochę mało - Kvaser uśmiechnął się - no trudno, jak chce zgrywać buca to niech zgrywa. Albo jest zazdrosny - mruknął do Imry raczej bardzo luźno - w szufladzie jest papier, powinno być też trochę atramentu. Drugiego węgla nie mam jak wolisz - stwierdził pokazując ogryzek węgla którym sam chyba wolał notować. Kobieta wzięła kałamarz i wygrzebała coś co było kawałkiem patyczka. Bez pytania pożyczyła nóż i zaostrzyła “drzazgę” umaczając ją potem w tuszu. Pozwoliła skapnąć pierwszej kropli do słoiczka i dopiero wtedy postawiła patyk na papierze. Spróbowała kilku bazgrołów. Jak na narzędzie pismo było nawet zgrabne. - No to mogę zaczynajmy. A ty słuchaj, przyda ci się - spojrzała na człowieka. Cromharg skinął głową przyglądając się obojgu i ich działaniom. *** Można powiedzieć, że rozmowa z czaszką była dość wyczerpująca dla obojga bohaterów, lecz nie byłoby to prawdą. To była praca, po prostu ciężka praca. Urządzenia nie stworzono do tego, aby korzystać zeń w taki sposób, zamiast na bieżąco dopytywać o widziane akurat miejsca. Stąd Kvaser i Imra zmuszeni byli lawirować pytaniami, szukać kolejnych poszlak i oddzielać co ważne od tego, co ważne nie było. Czaszka nie potrafiła ocenić swej wiedzy ani przedstawić usystematyzowanego spisu treści, zatem pozostało im pytać o rzeczy już wcześniej zasłyszane lub nowe, na podstawie poprzednich wiadomości. Chociaż można było uznać, iż jako duet pracowali dobrze. Ścisła precyzja Imry w dążeniu do informacji wraz z pewną systematycznością pomagała wybrnąć z pętli odpowiedzi na ciągle ten sam temat, natomiast nagłe zrywy Kvasera pozwalały zbadać szerszy temat, chociaż i tak niziołek, na to jak wyglądał i się zachowywał, był zadziwiająco systematyczny. Minęło sporo czasu, czaszka właśnie skończyła opowiadać o pseudoplanie błysku gdy Kvaser ziewnął przeciągle, prezentując zębiska i wnętrze ust, wydając z siebie noski, gardłowy dźwięk. - Ja chyba na dziś mam dość - stwierdził rozciągając się - ale będzie trzeba to powtórzyć jeszcze raz, dwa razy. - Hmmm - Imra mruknęła jeszcze zamyślona nad tym co spisała. - Wezmę ją i jeszcze popracuje. Mam jak się wyspać w krótkim czasie. - No tak, baby zawsze egoistami - Kvaser zaśmiał się serdecznie - a Cromharg czemu nagle jest wolny? I kim teraz właściwie jest? - Wędrowiec bardzo nie lubi niewolnictwa. Śmiem powiedzieć: nienawidzi. Sprawa osobista. Uznałam, że skoro tak bardzo mu zależy to "zainwestuje" w to. Pozwoliłam mu go sobie zabrać i uwolnić w zamian za jeden z diamentów który ma rycerz Nerulla. Oraz pomoc w znalezieniu kapłana. Cromharg obecnie jest kimś do pomocy - Imra podniosła spojrzenie znad notatek. - I nie bądź taki, podzielę się informacjami. - Cromharg, a Ty co masz do powiedzenia - nizołek zapytał się barbarzyńcy zaciekawiony. Po przetłumaczeniu słów niziołka, a potem wytłumaczeniu sytuacji przez Statek barbarzyńca rzekł. - Niewolnik jest w głowie. Niewolnik to poddanie się sytuacji. Ja się nie poddaję, mnie nie można złamać. W kajdanach jestem więźniem i jeńcem. Nigdy niewolnikiem. - Słuszna postawa - Kvaser powiedział kiwając głową, zgadzał się w pełni ze słowami barbarzyńcy - a powiesz coś jak czujesz się tutaj? Nie wiem, małomówny jesteś z natury? - Wolałbym wygodniejsze łoże niż podłogę, ale jestem nomadem przemierzającym pustynię. Ciężkie warunki nie są mi obce.- odparł Cromharg słowami Destiny. Kvaser uśmiechnął się na słowa Cromharga. Doceniał prostotę i zdecydowanie przejawiające się w postawie mężczyzny. Budziło to u Wściekłego Borsuka miłe wspomnienia drugiego domu, który też porzucił, jako zaprzysiężony totemowi zemsty, ale wciąż jednak tam wracał, w przeciwieństwie do domu rodzinnego. - Wystarczy się odezwać - Kvaser stwierdził lekko - jak pewnie zauważyłeś, nasza sytuacja finansowa nie jest najlepsza, ale na jakiś śpiwór czy skóry spokojnie starczy, lepiej kupić niż wyprawiać z tego co tu się znajdzie. Jeśli masz z nami razem walczyć, chociaż przez jakiś czas, to zadbaj też abyś walczył skutecznie, w tym wyspany - Kvaser zaśmiał się krótko mocno gestykulując - inaczej to durnota jest, a nie walka. - Wysypiam się… poza tym muszę pilnować jej pokoju… i bezpieczeństwa.- przetłumaczył Statek jego słowa, gdy wskazywał kciukiem na Imrę. - A i tak nic to nie dało - mruknęła cicho półelfka bardziej do siebie wspominając w głowie wcześniejszą sprawę z majtkami. - Sądzisz, że sama sobie z tym nie radzi? - Kvaser podniósł jedną brew w górę. - Mam dług honorowy do spłacenia… jeśli sobie z tym dobrze radzi, to cóż… przyjdzie mi dłużej poczekać na jego spłacenie.- ocenił sytuację mężczyzna, słowami przetłumaczonymi przez Destiny. - Może lepiej byłoby jednak nieco mniej nachalnie stróżować. Tutaj to nie problem, ale jeśli trafimy na jakiś salony… Będzie to niezręczne - niziołek machnął ręką w geście rezygnacji z tematu - macie kobietę? I wiecie na przykład kim ja jestem? - Niziołki są rzadkie i wymierające, ale są na moim świecie.- odpowiedź przyszła przez Destiny. - Miałem dwie przyobiecane, ale teraz to pewnie nieaktualne. - Szkoda - Kvaser powiedział szczerze - ja nie jestem typowym przedstawicielem swej rasy. Kvaser, w plemieniu Wściekły Borsuk - dopełnił przedstawienia się - jak nazywa się twoje plemię? - Dzieci… - Destiny wydało z siebie serię świstów podobnych tym, które powiedział sam Cromharg.- … nie ma we wspólnym odpowiednika tej nazwy. - Ciekawe - niziołek zamyślił się dając barbarzyńcy na przecięcie inicjatywy w rozmowie, chociażby z ciekawości. - A jak się zwie twoje plemię. I jak jesteś powiązany z panią Imrą? - zapytał barbarzyńca poprzez Destiny. - Nie przysługuje mi nazywanie się członkiem plemienia. Jednak obracałem się pośród kilku… Jestem… - Kvaser szukał słów - ...przyjąłem totem duchów zemsty, to samotna droga. Przychodzę do ogniska jak wilk, do jednego obozu, do drugiego, ale nie jestem ich, jestem oddany… Kvaser na moment zrobił to co przy bardce, a w pełnej okazałości, w pierwszej walki. Wyciągnięta dłoń i ramię niziołka otoczyła lekka aura czarnego, gryzącego dymu, jak z wielkiego pieca. Odbijały się w niej sylwetki i twarze, a od dymu biło dziwne zimny, jak z otwartego grobu, oraz ledwo słyszalne szepty. - Moi przewodnicy - uśmiechnął się - a kim jestem dla Imry - zaśmiał się głęboko dając upust naturze nizołka i po prostu nie odpowiadają, lekko grając na nosie barbarzyńcy, w sposób raczej łagodny, niż złośliwy. Półelfka wlepiła spojrzenie w dymny pokaz mocy. Uśmiechnęła się i palcem przesunęła po ręce podobnie jak kiedy oglądała tego znamiona wcześniej. Patrzyła jak dym owija się wokół jej dłoni kłując nieprzyjemnymi igiełkami i umyka znikając. - Jak dla mnie Surt jest póki co małym kurduplem zbyt chętnie i pewnie opowiadającym o tym jakim to też jest wspaniałym kochankiem. Póki co na słowach się kończy… i to jeszcze tylko o samym sobie.
__________________ Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura. |
23-11-2020, 16:55 | #108 |
Reputacja: 1 | Imra uśmiechnęła się złośliwie. |
11-12-2020, 13:18 | #109 |
DeDeczki i PFy Reputacja: 1 | Bitwa na pokładzie i pod
|
23-12-2020, 15:26 | #110 |
Reputacja: 1 | Jeśli do tej pory Kvaser był wkurzony, to trudno opisać było szał jaki ogarnął go przy podstępnej akcji nieumarłych cieni. Niziołek, mimo osłabienia, zakręcił mieczem nisko, wokół własnej osi, bardziej wywarkując niż wypowiadając słowa zaklęcia. Płomienie przeskoczyły po ostrzu, tworząc krąg, a po chwili przeszły przed dym okalający małego wojownika, tak, iż jego postać stanęła niemal w płomieniach. |