Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2020, 09:26   #105
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Rozmowy o złodziejach ciąg dalszy, plus magiczna włócznia

- Wydaje mi się, że lepiej by było gdyby każdy z załogi został o tym poinformowany. W szczególności w momencie w którym to się dzieje - zauważyła Imra.
- Od kiedy Kapitan zatwierdza każde, niekrytyczne i nie nagłe polecenie? - Kvaser był szczerze zdziwiony.
- To chyba kwestia sprecyzowania polecenia - zasugerował Wędrowiec - Będę przekazywał informacje, jeśli będzie to konieczne.
- Pierwotne reguły mojego działania mają gwarantować pewną prywatność istotom przebywającym na statku. I zmiany tych kwestii są w gestii kapitana. - wyjaśnił Destiny.
- Wprowadź kategorię podejrzanych typów - Kvaser zwrócił się do Wędrowca w żartobliwym tonie.
- Załoga nie wystarczy?
- Problem w tym, że załoga nie do końca sama może się dowiedzieć co się dzieje u innych jeśli ty tego nie zaakceptujesz. Nie będzie cię jak coś się stanie i generalnie Destiny przestanie być responsywny. - zauważyła Imra.
- Destiny wymaga akceptacji kapitana tylko w przypadku zmian w podstawowych jego funkcjach, ustanowionych jeszcze przez Gnościka. Inne polecenia może wydawać każdy z załogi - wyjaśnił automaton, trochę zawiedziony, że jego próba żartu spełzła na niczym.
Przysłuchująca się wszystkiemu od paru dłuższych chwil Vaala, w pewnym momencie powiedziała "meh", wzruszyła ramionami, po czym oddaliła się od dyskutującego trio…
- Wciąż myślę, że ten pomysł z informowaniem o niechcianych gościach w kajutach najlepiej by było aby osoby zainteresowane pierwsze o tym usłyszały - Imra odprowadziła Vaalę wzrokiem uśmiechając się przy tym delikatnie.
Wędrowiec podążył wzrokiem za spojrzeniem Imry i pokręcił głową, jakby z dezaprobatą.
- Destiny, poza mną i Kvaserem informuj także załoganta przypisanego do danej kajuty w przypadku pomieszczeń prywatnych.
Statek dość długo się nie odzywał, nim rzekł.
- Z polecenia kapitana dokonałem zmiany w moich regułach działania. Proszę o ponowne potwierdzenie w celu stałego ich zatwierdzenia.-
Najwyraźniej prywatność była jednym z priorytetów gnoma, skoro grzebanie przy związanych z nią regułach wymagało tyle roboty.
-Potwierdzam - powiedział krótko Wędrowiec.
- Zmiana została dokonana.- potwierdził Destiny.
- Skoro to mamy z głowy, patrzcie co znalazłam w jednej z szafek - Imra w końcu wystawiła przed siebie włócznię którą trzymała przez cały czas. - Była schowana głęboko w jednej z szafek. Może coś jest warta?
- Pozwolisz, że się przyjrzę? - automaton nachylił się, by zbadać oręż - Może będę w stanie coś o niej powiedzieć, w przeciwnym razie skonsultuję się z Harranem.
Nie udało się Bezimiennemu ustalić miejsca pochodzenia broni, acz musiał to być raczej mało znany plan materialny. Acz właściwość tej magicznej długiej włóczni była interesująca. Mogła ona ignorować twarde pancerze i naturalną odporność na ciosy, acz jedynie do pewnego stopnia.
- Interesujące… - mruknął Wędrowiec, a fragment jego pancerza pokrył mu część twarzy, zasłaniając jedno oko niebieskim kryształem - Nie spotkałem się jeszcze z taką bronią.
- Co? Jest jakoś ciekawie zaklęta? - Imra się ewidentnie zainteresowała.
- Tak, jej twórca zapewne miał do czynienia z wieloma stworzeniami w ten czy inni sposób odpornymi na zwyczajne bronie - w głowie Wędrowca już powstawała cała opowieść. Zmienił ton głosu tak, jak to robią doświadczeni bajarze - Zawsze jednak jest coś, co pozwala takie istoty prawdziwie zranić. Słabością fey jest żelazo, demonów poświęcona broń, a lykantropi z dawnych lat bali się srebra. Ten ktoś musiał mieć wielu takich wrogów, lecz nie chciał, lub nie stać go było, na wyposażanie się przeciwko każdemu z osobna. Udało mu się opracować zaklęcie, które sprawia, że włócznia dostosowuje się do przeciwnika tak, by zniwelować jego odporności. Niestety, jej moc ma swoje ograniczenia i nie zadziała przeciw naprawdę potężnym istotom. Ciekawe, czy to właśnie dlatego się tu znalazła? Twórca sprzedał ją jako niedoskonały prototyp, czy może zawiodła go w walce? - automaton zamilkł, oddając broń Imrze.
- Ciekawe - Kvaser zmarszczył czoło i wyciągnął rękę aby móc przyjrzeć się broni z bliska.
Imra przekazała broń.
- Jeśli nikomu to nie przeszkadza zainteresuje się nią.
Niziołek stwierdził po oglądnięciu jej, że ostrza nie wykuwano na kowadle w tradycyjny sposób. Metale złączono ze sobą… Kvaser nie wiedział jak. Być może magicznie?
- No, no - niziołek cmoknął w ustach przyglądając się broni z żywym zainteresowaniem, lecz na głos nie skomentował tego co widzi, oglądając jeszcze dokładnie ostrze, potem rękojeść. Po chwili oddał Imrze.
- Ciekawa broń - stwierdził - na pewno nie jest skuwana na gorąco, czy na zimno… Cholera wie, może magia.
- Zapewne metale transmutowano bezpośrednio w ten kształt - zasugerował Wędrowiec - jeśli będziesz ciekawa, mogę spróbować dowiedzieć się, kim byli jej poprzedni właściciele, zanim trafiła tutaj - zaproponował Imrze.
Imra uniosła białą brew i się uśmiechnęła na krótką chwilę.
- Czemu nie. Z chęcią się dowiem czegoś więcej o tej broni. Póki co jednak z chęcią zobaczę na co ją stać.
- Dobrze, przynieś ją później do pracowni, będę potrzebował około pół godziny by zbadać jej przeszłość.


Tuż przed alarmem

Mając trochę wolnego czasu, Wędrowiec postanowił przeznaczyć go na pracę. Zaszył się w pracowni magicznej, kompletując resztki materiałów, które jeszcze tu pozostały po Gnościku. Powinno to wystarczyć, najwyżej zostawi projekt na później. Zadanie wymagało ogromnej precyzji, więc niedawno stworzone rękawiczki miały się do niej idealnie nadać.

Zaczął od przezroczystego kryształu – wycięcie i oszlifowanie dwóch okrągłych, cienkich niczym pergamin płatów zajęło mu dobrych kilka godzin, ale potem miało już być tylko łatwiej. Miniaturowym dłutkiem wyrzeźbił delikatne runy, na obu identyczne, by potem wypełnić je ostrożnie srebrem. Dzięki temu zabiegowi soczewki miały stać się elastyczne i wygodne, a także nie zasłaniać pola widzenia noszącemu. Dopiero potem Wędrowiec przystąpił do rzeźbienia kolejnego zestawu run, tym razem w samym centrum – te miały zostać uzupełnione złotem i przenieść właściwą magię, dając zaplanowany przez niego efekt po zaklęciu. Kończył właśnie ostatnie runy drugiego klejnotu, gdy usłyszał kroki. Odwrócił wzrok od swojego projektu i ujrzał Kvasera, zwiastowanego smakowitym zapachem lekko przypieczonego obiadu. Niziołek uśmiechnął się i nie czekając na zaproszenie, po prostu przysiadł się obok napychając usta jedzeniem.
- Mieliście mi opowiedzieć coś o swoim świecie - stwierdził pogodnie żując jedzenie. Na czole małego wojownika wciąż znajdowały się drobne krople potu po kolejnych wyczynach na górze pokładu, które zwykł czynić w formie treningu.
Wędrowiec uśmiechnął się i kiwnął głową.
- Tak, oczywiście. Nie będę przerywał pracy, mam nadzieję, że to nie problem. O czym chciałbyś usłyszeć?
- Nie jest - Kvaser stwierdził szczerze - wspominałeś o niziołkach na twoim świecie. Może nie jest to coś, czemu warto poświęcać dużo uwagi, ale brzmi jako dobry punkt wyjścia. Ogólnie - Kvaser zamyślił się na moment, następnie nagle potrząsnął głową - ciekawi mnie całokształt.
Automaton wrócił do pracy nad niewielkimi okrągłymi kryształami, praktycznie przejrzystymi i bardzo cienkimi.
- Hm, przyznam, że widok ciebie i naszego przewodnika przypomniał mi mój świat. Otóż niziołki Eberronu, mimo bycia jedną z głównych ras Khorvaire, będącą dla wielu podwaliną społeczeństwa, mają dość ...dzikie korzenie. Wywodzą się z niezmierzonych stepów Talenty, a ich przodkowie opanowali sztukę ujarzmiania i ujeżdżania wielkich jaszczurów, podobnych do tego, który kręci się teraz po pokładzie. Ich plemiona przemierzają je po dziś dzień, jednocześnie, co ciekawe, utrzymując pewne kontakty ze swymi krewniakami w miastach.
- Podział - Kvaser zamyślił się - dużo u was dzikich ras? Twój świat wygląda na dość zaawansowany.
- "Dzikość" jest chyba dość względnym pojęciem, jak w przyadku valenarskich elfów. Gdzie jedni widzą brutalnych dzikusów, inni dostrzegają wspaniałych jeźdźców o ciekawych zwyczajach. Eberron jest rozległym światem, ale tak, jest ich trochę - ot chociażby drowy lub giganci z Xen'driku. Jak się zastanowić, to ślady kultury plemiennej dostrzeżesz też w Niskim Sharn - automaton uśmiechnął się, jakby powiedział jakiś żart.
- A Ty pochodzisz z jakiego rejonu - Kvaser zrobił przerwę w jedzeniu.
- Stworzono mnie w Aundair, ale nie… - Wędrowiec nie dokończył, gdyż przerwał mu odgłos alarmu na statku. Obaj nie tracąc czasu ruszyli na pokład - automaton w biegu przywołał swój lekki pancerz i ostrze.
 
Sindarin jest offline