Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2020, 16:55   #108
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Imra uśmiechnęła się złośliwie.
Kvaser zaśmiał się na słowa Imry, krótko, lecz widać szczerze.
- Tyle w tobie jadu i złości - uśmiechnął się - nie myślałaś o karierze maga?
- Powiedziano mi, że niewystarczająco się staram, Wyobrażasz sobie? - Imra powiedziała to z udawanym oburzeniem imitujące to które tak wielokrotnie oglądała za młodu.
- Patrz, a predyspozycję na rasową wiedźmę widzę nawet ja - zaśmiał się.
Imra prychnęła śmiechem po czym kontynuowała lekkim tonem.
- Co ty? Już wystarczy, że byłam bękartem jakby jeszcze była ze mnie wiedźma to nie rozmawialiśmy ze sobą.
- Cromharg też dobry kochanek.- stwierdził dumnie barbarzyńca poprzez tłumaczenie Destiny.
Imra parsknęła.
- Na piekła… kolejny - kobieta śmiała się, ale ten śmiech był nieco nerwowy.
- Nauczyłeś się czegoś chociaż, czy tylko o tym myślałeś przez cały ten czas? - spojrzała na barbarzyńcę.
- Wiesz - Kvaser zaśmiał się - po co Cię Imra kupiła - mrugnął okiem w jego stronę.
- Idzie powoli nauka języka.- odparł przez Destiny barbarzyńca.- I nie myślałem o tym za bardzo.
- To co - Kvaser uśmiechnął się wilczo - proponowałbym aby zostawić was samych, ale to moja kajuta - zaśmiał się lekko zwracając do Imry.
- Nie nudź Kvaser. Już wcześniej ci mówiłam, że nie taki był powód jego zdobycia i obstaję przy tym - Imra westchnęła. - Plus, zaintrygowałes mnie na tyle...
- Wcześniej nie wiedziałaś, że Cromharg jest takim wyśmienitym kochankiem, dopiero dziś nam się pochwalił - dobry nastrój nie opuszczał niziołka.
- Prawdę powiedziałem.- rzekł poprzez Destiny barbarzyńca.
Imra sobie pomyślała “Dlaczego ja?” mierząc zniechęconym spojrzeniem dwójkę.
- Wierzę na słowo. Czas już na mnie - mruknęła zagarniając czaszkę do ręki gotowa wybyć z kajuty.
- Następny raz u ciebie - Kvaser stwierdził na odchodne rozbawiony - i trzeba pomyśleć o alkoholu… Może nasi magowie coś wykonaliby - Kvaser pomyślał - albo jaki inny napój.
- Coś mamy, Mmho przy śniadaniu już się delektowała - Imra westchnęła. - Ale na picie to ja się tylko w jadalni umawiam. Nie po kajutach.
Niziołek spojrzał na Imrę szczerze zaskoczony, co widać było nie tylko po szeroko otwartych oczach, ale i jego ogólnej minie. Parsknął ubawiony.
- A kto mówi o piciu aby się upić? No, może niektórzy… Po prostu głupio się o suchym pysku siedzi jak się rozmawia. Widziałaś abym się upijał? - Wyszczerzył się wilczo.
- Nie mówiłam o upijaniu się - Imra westchnęła otwierając drzwi. - Myśl odrobinę wolniej bo za szybko przeskakujesz do konkluzji. Przecież już nawet chcieliśmy się zgadać, ale ten drugi nizioł wyraził chęci… i chyba teraz to już nikomu się nie chce być w jego bezpośrednim towarzystwie.
Kvaser zaśmiał się ponuro.
- Nie mów drugi nizioł… To jest pierdolony nizioł lub pierdolony jerren - mrugnął na koniec.
- Co to jest jerren?- zapytał Cromharg poprzez Destiny.
- Niziołki które się całe pokolenia temu zbiesiły się, zadają się z plugastwem którego imienia nie znamy lub go nie ma - Kvaser fuknął poirytowany na samą taką myśl - są wkręceni od narodzin, często się podają za nas i psują opinię. Możesz o tym myśleć jak o splugawionym niziołku. Uważaj na niego.
- Trzeba go będzie pilnować. Nie można mu ufać. - odparł Cromharg poprzez Destiny.
- Myślę, że masz rację - Kvaser kiwnął głową - niestety to przewodnik wobec którego mamy umowę.
Imra wstrzymała się i zamknęła drzwi.
- Przez moment myślałam, czy by nie odwzajemnić się poziomem zachowania, ale ani ze mnie żaden cichociemny, ani nie wiem czy zamierzam zniżać się do tego poziomu. Ale to mogłoby być zabawne.
- Podziel się - Kvaser podniósł brew zaintrygowany.
Półelfka coś wymamrotała chyba psiocząc na jakieś kurduple.
- No ukraść mu gacie no…
- Odebrałby to, w najlepszym razie, jako próbę zalotów - Kvaser stwierdził szczerze - a na pewno by go to nakręciło jeszcze bardziej.
- Może i masz rację. Choć liczyłam na nieco irytacji i drobne utarcie nosa jeśli tak to można nazwać. Aczkolwiek gdyby to miało skończyć się dalszą kradzieżą bielizny to chyba bym wolała tego jednak nie robić… Jak rozumiem wy mieliście jakieś inne pomysły?
- Sprać po mordzie - Kvaser stwierdził szczerze - Vaala też była chętna. Ostatecznie też mamy układ, jakaś nawiązka przydałaby się za to… - niziołek wzruszył ramionami.
- Cóż. Dziękuję za przejęcie się. Wydawaliście się być tym wszystkim mocno poruszeni. To… miłe - słowa kobiety nie pasowały do niej w ogóle. Widać, że miała nawet pewien problem z wypowiedzeniem ich.
- Jedziemy na tym samym wózku - Kvaser stwierdził szczerze - jak inaczej się zachowywać? Mamy walczyć razem, nadstawiać karku i ramienia, a potem być wilki na pokładzie - pokręcił głową gwałtownie - temu nie lubię sporej części najemników, nawet w kompaniach często panowała taka atmosfera.
- Bo nie można oczekiwać, żeby ktokolwiek za ciebie pomyślał. Trzeba się o samego siebie zatroszczyć. Oczekiwanie, że ktoś coś zrobi dla ciebie bez odpowiedniej motywacji to jak wyrok śmierci na samego siebie. Dlatego doceniam, aczkolwiek nie rozumiem.
- Myślałem, że masz szersze horyzonty - niziołek stwierdził szczerze, bez złośliwości - a to tylko zimna rachuba. Cóż - westchnął - na świecie dzieje się wiele porąbanych rzeczy.
- Nie wszędzie można sobie pozwolić na takie myślenie. Ale znam takich co w ten sposób myślą - półelfka odpłynęła spojrzeniem. - I nie twierdzę, że nie mają swojej racji ani siły. Zwyczajnie się z nimi nie zgadzam.
- To brzmi już zdecydowanie lepiej - Kvaser stwierdził poważnie.
- Takie osoby ostatecznie nas pokonały, więc nie mogę udawać, że jest inaczej. W zasadzie też nie powinnam żyć, albo być pojmaną lub cokolwiek tam planowali. Pojawiły się jednak drzwi na ten statek… w sumie to w jakim momencie ty tu trafiłeś?
- Bardzo zwyczajnym - Kvaser rozciągnął ramiona za plecami - wędrowałem w kierunku stajni, po rozwiązaniu kontraktu z goszczącymu mnie władzami.
- I tak po prostu sobie przeszedłeś?
- Wcześniej podliczyłem ewentualne długi i zobowiązania - niziołek powiedział jakby wchodzenie w nieznane portale było dla niego czymś zwyczajnym - ostatecznie taki portal niewiele różni się od typa proszącego do tajemniczego zaułku. Zawsze mogę zabić to o spotkam. A sama wiesz, że podróż po planach jest mi bardzo na rękę biorąc pod uwagę to, co chcę zrobić.
Kiwnęła głową zgadzając się.
- Zdumiewające. Nie wiem jak tak można żyć, ale ewidentnie jakoś ci to wychodzi.
- Szybko i intensywnie - niziołek stwierdził jakoś tak pogodnie - mierzę wysoko, nie powinienem się lękać.
- To nieco bardziej przypomina brak rozsądku niż brak strachu. Każdy ma jednak swoje. Ale zostawmy to na dzisiaj. Jutro trzeba być pełni sił i jak sam zauważyłeś wymęczające jest mielenie tylu informacji. Dobranoc… no na tyle na ile jest noc.
 
Asderuki jest offline