Klejnot-Wielkiej-Rzeki na początku chciał osłaniać Shiraziego, gdy ten zamykał za wszystkimi tajemne przejście, ale Kronikarz odesłał Indianina, instruując przy okazji gdzie można znaleźć ukrytą łódkę po wyjściu z kanałów.
Przy okazji kanałów, i one doczekały się komentarza w myślach Navaho. Biali jeszcze za czasów sprzed letargu, ba! sprzed Spokrewnienia, samą swoją obecnością degradowali środowisko dookoła. Już wtedy wymierały gatunki zwierząt, karczowane były lasy, a rzeki służyły za łatwy sposób odesłania odpadów. Ale to w kanałach, a później i w Tamizie, to nawet wodą nie można było nazwać. To była "śmierć w płynie", trucizna. Ryby najgorszego rodzaju nie umiałyby w tym pływać. Ta ciecz była kompletnie pozbawiona życia.
Utamukeeus zeskoczył z rury bez najmniejszego problemu. Zdał sobie sprawę, że strzelba, którą zabrał gliniarzowi, jeszcze przed chwilą bezcenna, teraz wśród cywili może okazać się bardzo kłopotliwa. Niespecjalnie można było ją ukryć, czy schować pod ubraniem, a jednocześnie rozstawanie się z nią również byloby głupotą. Póki co grupa na dole wybrzeża pozostawała w ukryciu, ale na jak długo? Czym prędzej poszedł szukać wspomnianej łodzi, trzeba było oddalić się od oczu postronnych jak najszybciej.