Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2020, 11:07   #22
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Podróż autobusem dłużyła się prawie wszystkim. Każdy więc szukał sobie, w zgodny z jego charakterem i zainteresowaniami sposób, zajęcia. Marta po przekazaniu swojej torby innym uczestnikom wycieczki postanowiła zabrać się za kolejną książkę z kategorii tych nie dla widoku ogółu. Przez krótki moment oddała się wyuzdanym wizjom bliskości, której doświadczyć miała w ciągu najbliższego tygodnia w nadmorskiej miejscowości. Potrzebowała oderwać się od ciągle powracającej myśli o tym, jak negatywnie na otoczenie działał widok i zapach jej ciała. Woń potu i kwiatowego odoru tanich perfum “Być może” od dłuższego czasu tworzyła nieznośny zaduch pomiędzy pierwszymi miejscami lewego rzędu siedzeń w autokarze. Mimo to, jej ekscytację nową erotyczną powieścią, której bohaterowie oddawali się cielesnym pasjom została nagle przerwana przez dobiegający z tylnego siedzenia głos Wiesława:

- Przepraszam, mogłabyś na chwilę pożyczyć mi te karteczki i długopis? W przeciwieństwie do niektórych cenię dyskrecję.

W pierwszej chwili dziewczyna nie uwierzyła własnym uszom. Nie pamiętała kiedy ostatnio i czy w ogóle Wiesław się do niej odezwał. Odrobinę trzęsącymi się dłońmi podała mu plik wyjętych z pudełeczka ozdobnych świstków papieru, z których każdy miał inne zdobienie. Dołożyła do tego długopis ze złotym brokatowym wkładem i podała za siebie.

- Jasne. Mam też inne kolory długopisów, jeśli ten ci nie odpowiada. - Postarała się podtrzymać rozmowę. Po chwili otrzymała złożoną na pół karteczkę, której treść zupełnie oderwała ją od wyimaginowanej historii miłosnej:


W skali od 1 do 10 jak twoje samopoczucie?


Rozpoczął się dzień cudów. Każda kolejna akcja wydawała się coraz bardziej nierealna. Pomimo niewiary w własny los Marta uśmiechnęła się do treści wiadomości i na czystej karteczce napisała parę słów dla Czartoryskiego:

Cytat:
Mocne 2 na 10. A Twoje jak? Może mogę Ci jakoś pomóc.
Nie minęła chwila, gdy do jej rąk trafiła odpowiedź kolegi:


2 to słabo. Zgaduję, że to wszystko dla akceptacji… Ciebie przez innych? Czy siebie? U mnie 7. Ostatnio tylko raz wyjechałem z Mazowieckiego i to do innego miasta.



Ostatnie dwa zdania były zapisane drobnym maczkiem, choć dało się je odczytać. Karteczki ograniczały długość przekazywanych wiadomości, ale oboje starali się by przekazać drugiemu rozmówcy jak najwięcej. Wiesław zapewne informacji, Perencówna dobrych emocji:

Cytat:
Byłam już w Rowach. Spodoba Ci się. Może dobijesz do 10! Bo na pewno będzie inaczej niż w Mazowieckiem.
Minęła dłuższa chwila nim otrzymała kolejną utajnioną treść:


Mam nadzieję, że Ty dobijesz do 10. Jak tylko będziesz chciała. Kiedy ostatnio tam byłaś? Jest plaża albo jakaś przystań przy jeziorze?



Ośmielona pytaniem o stan jej wiedzy szybko naskrobała niebieskim tuszem z brokatem kontynuację niecodziennej rozmowy:

Cytat:
Dawno. Rodzice mnie zabrali, jak byłam mała. Jest plaża i będzie sporo atrakcji. Co lubisz najbardziej poza zyskiwaniem sławy Wielisławie?

Coraz bardziej i mocniej wciągała się w wymianę myśli z do tej pory niepoznaną osobą. Zawsze była ciekawa świata i ludzi wokół niej. Teraz dostała pierwszą szansę na doświadczenia emocji i potrzeb jednego z nich. Tego, o którym ciągle myślała ciepło, ale względem którego nie umiała zdobyć się na pytanie - czemu kiedyś tak potwornie niesprawiedliwie się od niej odsunął. Przykre wspomnienie całkowitej izolacji Wiesława od kontaktów z nią przerwała kolejna notatka:


Historię prawa, podróże samochodowe i książki. A co Ty lubisz najbardziej? Zabrałaś jakieś książki? Ja mam jedną.



Nie musiała się zastanawiać nad odpowiedzią:

Cytat:
Mam kilka, ale chyba Cię nie zainteresują. Nad morzem jest dużo stoisk z tanią książką. Możemy poszukać czegoś o historii prawa
.
Tak samo jak jej rozmówca:


Tylko w antykwariatach, ale kto wie? W każdym razie przyjmuję - możemy razem poszukać. Co najbardziej podobało Ci się w Rowach, gdy tam byłaś ostatnio?



Pytanie okazało się niesamowicie interesujące, a Perencówna, mimo upływu lat dalej znała na nie odpowiedź:

Cytat:
Różnorodność ludzi. Miło było popatrzeć na to, że każdy w tłumie odnajdywał podobnych sobie ludzi.
Bardzo chciała poznać jego reakcję, ale nie była w stanie się odwrócić szanując wspomnianą wcześniej potrzebę dyskrecji Wiesława. Poczekała na swoją chwilę, która nadeszła wcale nie tak szybko jak miała nadzieję, że się zjawi:


A teraz jedziesz z wieloma przyjaciółmi. Mam nadzieję, że znajdziecie czas z Aaliyą, żeby pospędzać i ze mną trochę czasu na miejscu. Trochę rano, przez przypadek, ją zestresowałem, mam nadzieję, że nie ma mi tego za złe.



Zadrżała w obawie o słowa na ostatniej karcie i spojrzała na przyjaciółkę zagłębioną w lekturze elektronicznego przekazu. Ta wydawała się skupiona i spokojna. W Marcie zakiełkował niepokój o niesprawiedliwie nadszarpniętą cierpliwość muzułmanki:

Cytat:
Co jej zrobiłeś?
Nim nadeszła odpowiedź zdążył zakwitnąć w niej kwiat obaw:


Nie widziała mnie, że stoję za nią, miała otwarty komputer i przypadkiem zajrzałem na jej ekran, gdy pisała coś. Nie powinienem patrzeć. Jak przywitałem się to było już za późno. Mówiłem jej, że nie powiem nikomu co widziałem, ale to słabe przeprosiny



Marta strach o samopoczucie Ali przekuła w chęć pomocy:

Cytat:
Przepraszam byłoby lepsze.
Obrodziło to niespotykaną, wśród elit Liceum im. Św Jana Chrzciciela, pokorą:


Wiem. Może dam jej coś w ramach przeprosin? Lubi jakiś rodzaj czekolady? Albo czegoś takiego? Teraz mi głupio, że po prostu nie powiedziałem “przepraszam”



Mimo niepokoju Buka przywołała na swoją twarz cień uśmiechu pisząc kolejną kwestię:

Cytat:
“Rurki z kremem są pycha!”
Wiesiek nie zrozumiał, ale podjął temat, który po chwili zupełnie zmienił:



Dobrze Zaproponuję wam na miejscu Co sądzisz o wiadomości o narzeczeństwie nauczycieli? Klimatyczna wycieczka zaręczynowa dla nich, choć… czy nie lepiej byłoby jakby pojechali gdzieś tylko we dwójkę? Jak byś wolała na jej miejscu?



Marta nie umiała myśleć o sobie. Myśli o szczęściu innych osób przysłaniały jej własny, szary świat:

Cytat:
To tylko tak przy okazji. W sumie moglibyśmy całą klasą zrobić im prezent i zrzucić się na podróż dla nich! Fajny pomysł?
Chciała akceptacji, która po raz kolejny rozbiła się o mur społecznej oceny:


Całkiem fajny. I miły! Bardzo miła z Ciebie osoba! Trzeba by to jednak przedyskutować z innymi, ale to już po powrocie… ach właśnie, jak piszemy o przyszłości: chciałabyś zostać lekarzem jak Twoi rodzice?



Korespondent skakał z tematu na temat. Gdyby nie jej niska samoocena, odczytała by to jako chęć poznania jej jak najbliżej i jak najszybciej… Potrzebowała chwili na zdobycie się na szczerość i odbicie piłeczki:

Cytat:
Zwierzęta są bardziej wdzięczne od ludzi. Wybieram się na weterynarię. Ty pewnie na prawo, tylko jakie specjalizacje rozpatrujesz?
Zabawa nabierała rozpędu. Każde słowo znajdowało swojego kompana:


Ach, weterynaria ciekawa, może nawet ciekawsza. Tak na prawo, specjalizacja: prawo karne. Zabrałem sobie nawet do poduszki kodeks z 1932 r., ale pewnie będzie tyle atrakcji, że szybko będę zasypiał



Szczerze rozbawiła ją odpowiedź, więc nie mogła pozostać dłużna wyznaniu i zdobyła się na ukrywaną miesiącami uczciwość:

Cytat:
Tego Ci życzę! bo na pasje i tak zawsze znajdziesz czas, choć nie powiedziane, że w każdym momencie.

Dlaczego jesteś dla mnie taki miły? Mimo, że wcześniej… nie byłeś?
Nie takiego obrotu spraw się spodziewała:


Przed I LO umarł ktoś mi bliski. Skupiłem się na nauce, ale i izolowałem się od ludzi. Postanowiłem to zmienić na tej wycieczce. O ile się da. Krótkie są momenty, krótkie są dni.



Znała ten utwór. Nagle zapragnęła znaleźć się pomiędzy dźwiękiem, a ciszą. Zbliżając się jedynie do tego drugiego:

Cytat:
Bardzo mi przykro z powodu tej śmierci. Jeśli jesteś gotowy to mogę Cię poznać z Piotrkiem, Adrianem, Berenika, Adamem, Jackiem i Amanda. Nie musisz przespać świata.
Słowa pojawiły się zbyt szybko:


Jakby była okazja. Nie chciałbym robić problemów. Bardzo Ci dziękuję, jak już pisałem: jesteś bardzo miła! Ale, ale - chciałbym też się odwdzięczyć. Czegoś może Ci brakuje?



Nie potrzebował jej, tak samo jak nie chciał szczerze pomóc. W efekcie nie mógł nic zmienić. Zapisała ostatnie zdanie choć jeszcze o tym nie wiedziała:

Cytat:
Spełnienia marzeń, jak każdemu Ale na to też przyjdzie czas <3
Pojawiła się też ostatnia wskazówka dla zbudowania relacji skierowanej gdzieś obok niej:


I tego Ci życzę, ale jakbyś potrzebowała pomocy. Jakiejkolwiek pomocy to powiedz proszę - mimo wszystko chciałbym się odwdzięczyć za twoją życzliwość.



Autobus zjechał z drogi na stację benzynową z McDonaldsem. Wiesław wysiadł z autobusu jako jeden z pierwszych. Nie było już nadziei na kontynuowanie korespondencji. Gdy ją mijał uśmiechnął się pierwszy raz kreując siebie ponad obraz przeciętności, której starał się być kwintesencją. Wybrzmiało:

- Dziękuję.

- Ja też.
- dodała bardzo cicho Marta.

Postój autokaru nie był długi, ale wystarczający dla uspokojenia gonitwy myśli… Marta została wewnątrz pojazdu, chcąc ze wszystkich sił opowiedzieć Ali co się jej przytrafiło. Nie zdobyła się jednak na przerwanie pracy przyjaciółki. Która to praca niechybnie musiała dobiec końca wraz z wyładowaniem się baterii laptopa. Nic nie mogło trwać wiecznie, ani burze w sercach nastolatków, ani spokój wirtualnej empirii. Kilkadziesiąt minut później, gdy jechali niczym niewyróżniająca się z trasą pomiędzy drzewami i polami Alayah przypadła do Wiesława. Nie znając niestety kontekstu wymiany zdań pomiędzy pozostałą dwójką klasowych wyrzutków Arabka poddała się własnej wizji zagrożenia wykreowanej przez stres. Cicha rozmowa kolejnej pary nie była długa za to bardzo burzliwa. Marta skryła się we własnych ramionach chcąc być jak najdalej od obierania w niej jednej ze stron.


***


Kolejny przystanek przyniósł niespodziankę w postaci zamkniętych kopert rozdanych przez Pana Turleckiego. Blondynka dłuższy czas obracała w pulchnych dłoniach swoją kopertę smakując faktury papieru i wgłębień po długopisie znaczącym jej imię. Była ciekawa, ale grzecznie odłożyła najnowszą zagadkę do kieszeni spodni. Miała zamiar grać według ustalonych reguł. Przewaga nie była jej nigdy do niczego potrzebna.


***


Spokojnie dojechali do celu podróży. Tablica "Rowy" wzbudziła w niej najpierw przyjemną ekscytację, później ciężar niepohamowanej senności. Trwała chwilę zawieszona między jawą, a marą. W końcu nowa świadomość wygrała, a jej głowa ciężko opadła na odsłoniętą dekoltem pierś.

Obudziła się na estradzie. Pełnej teatralnych gestów, dramatycznych scen i inscenizacyjnych słów... wszystkie na raz zawładnęły jej świadomością nie znajdującą wcale sensu w treści wmuszonego mu przekazu.

Była naga, pusta, bezbronna i bezimienna. Ludzi poniżej interesowała jej cielesność. Niczym główna atrakcja XX-wiecznego freakshow bawiła tłum opadającymi fałdami swojego ciała przysłaniającymi jej intymność. Zwały tkanki tłuszczowej brzucha odgradzały od wścibskich oczu zarys jej wzgórka łonowego. Masywne ramiona i obwisła skóra pod pachami odwracała uwagę od ogromnego biustu, którego kwintesencja chowała się pod skórną iluzją kobiecej obfitości. Nie musiała się kulić, ni drżeć. Jej emocje wyszły z niej i stanęły obok. Tak jak jej największy strach. Nie rozumiała go. Patrzyła na chude palce ściskające jej ramię i podciągające w górę jej podwójny podbródek. Znała go, choć nigdy nie pragnęła. Teraz on chciał jej całej, ale nie mógł jej posiąść, bo wcale jej tam nie było. Jej świadomość została oderwana od ciała. W efekcie nawet lżący ją z widowni motłoch nie mogł wniknąć w to co pozostało z młodej Perenc. Widziała śmiech, słyszała gwizd, odbierała krzyk. Nie czuła nic. Nie rozumiała różnicy pomiędzy dumnym pozostaniem na piedestale ogólnej uwagi, a spiesznym ukryciem się w tłumie szydzących głów.

Spojrzała w dół. Tłum zawył z nienawiści. Słowa nie raniły, były obok niej. Poddała się im, postąpiła krok naprzód. Potem kolejny i kolejny. Szczupłe dłonie trzymały mocno jej sylwetkę przenikając skórę, tłuszcz, mięśnie, żyły, krew, kości i znów krew, żyły, mięśnie, tłuszcz.

Nim powróciła do prawdziwego odczuwania czegokolwiek, odwróciła się. Z całą swoją beznamiętnością pocałowała Samotność w usta. Zrobiła to wiedząc, że i tak, mimo zdrady, będzie przy niej trwać. Wyrwała się z objęć niebezpiecznej gry i jak dwuletnie dziecko zsunęła się z rantu sceny nie zważając na pokraczność ruchów, które wykonywała. Gdy schodziła, jej stopy powoli tarły o krawędź wysokiej rampy - symbolu życia na świeczniku. Dłonie pierwotnie kurczowo ściskające brzegi podwyższenia zaczęły odpadać od powierzchni. Tak, jak zasłona snu kojąca duszę nieświadomością wewnętrznej rozterki.

Leciała w ciemność rozbijając się o eony pustki pomiędzy samotnością, a potrzebą akceptacji. Obnażona zupełnie i nareszcie smutna, gdy tylko dotknęła dna, pobiegła do matki topiąc swoje łzy w jej ciepłych dłoniach.

Przebudziła się i pamiętała… To co przed, to co teraz i to co jeszcze będzie... Wiesław obiecał jej wsparcie, ale musiałaby o nie prosić. Nie mogła sobie teraz na to pozwolić. Czas miał cholerne znacznie.

Nie otwierając oczu kurczowo chwyciła się jeszcze śpiącej Ali G. Swoją drugą, wolną dłoń wyciągnęła w kierunku przednich siedzeń. Musiała poczuć, że nie zawładnęła nią Samotność, że ktoś tam jest i potrzebuje jej, tak samo jak ona potrzebuje jego. Adrian lub Piotr. Na nic nie czekała, a jednak poczuła mocny uścisk dłoni, pewny, choć ciepły i miękki. Znała go. Nie był romantyczny, nie był czuły, ale przynosił stabilność wśród rozwleczonej przez sen brutalnej rzeczywistości. Nie kochał jej, ale był. Czuła go… ciepło, siłę, zagubienie… Nie umiał jak ona, poddać się pasji. Mimo to był. Chciał być. Adrian, ścisnął jej palce drżące w delirycznej wizji bycia ofiarą własnej niepewności... Chronił ją, tak jak obiecał Państwu Perenc.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 30-11-2020 o 20:34.
rudaad jest offline