Golem kierowany poleceniami Caspara zawrócił, pozostawiając skaveny na szczycie muru i ruszył w kierunku głównej bramy. Sam czarodziej wzniósł się w górę, ogarniając wzrokiem pokryte mgłą pole walki. Z przybyciem Liczmistrza, ataki ożywienców przeprowadzane na obwodzie murów ustały i całe siły nekromanty gromadziły się teraz za nim, na przedpolu. Nim nieumarli odpuścili, jeden ze skavenów zginął w walce z ożywieńczym herosem. Rasskabak i dwóch pozostałych przy życiu szczurzych żołnierzy taszczyło teraz Arkę Chaosu wzdłuż muru, oddalając się od bramy. Caspar ogarniając wzrokiem pole walki, dostrzegł jeszcze pędzących co tchu wzdłuż muru Dietmara i Sophie, którzy nieznanym mu sposobem uwolnili się ze skaveńskiej niewoli i dołączali do walki.
*
Przy bramie, po eksplozji ognistej kuli zrobiło się luźniej. Ktoś z tyłu, znajdujący się blisko zdemolowanych drzwi głośno jęczał, najwyraźniej trafiony jakimś odłamkiem. Pozostali zbierali się na nogi. Wśród nich Grimm, z krasnoludzką determinacją zaciskający zęby i kierujący się ku rydwanowi. Zaraz wokół niego zebrało się kilku innych i wspólnie naparli na Liczmistrza. Z drugiej strony zbliżał się Żelazny Człowiek, rozdający na prawo i lewo ciosy metalowych pięści. Czarownik nie czekał. Machnął laską i natychmiast szkielety zgromadzone wokół rydwanu ruszyły do ataku, wiążąc walką grupę Grimma.
*
-
Co robimy? – zapytała zdyszana Sophie, kiedy wraz z Dietmarem zatrzymali się kilkadziesiąt kroków od bramy. Widzieli plecy zgromadzonych tam szkieletów i słyszeli odgłosy walki dobiegające z wnętrza murów.
*
Wojownik w zbroi Nurgla i towarzyszące mu szkielety, teraz już nie związani walką ze skavenami dotarli do schodni zlokalizowanej w pobliżu rozbitej bramy. Schodząc na dół znaleźli się na tyłach walczących, nieopodal lewitującego nad dziedzińcem Caspara. Nim ten zareagował na nowe niebezpieczeństwo, pojawił się Cecil wraz z grupą mnichów i wieśniaków. Dzięki magicznej broni Albiończyka żywi szybko zdobyli przewagę, jednak wielki nieumarły rycerz wciąż kąsał i był groźny.
*
Nie bacząc na straty po swojej stronie, Liczmistrz skupił się na największym zagrożeniu jakim był automaton przebijający się w jego stronę. Kiedy wystrzelił w jego stronę kolejny ognisty pocisk, na wszystkie strony posypały się osmalone kości, a mechaniczna statua na moment zniknęła w oślepiającym wybuchu magicznego ognia.