Franko dwie ran, wychodzi z szoku .
Tommy z wysiłkiem utrzymywał kształt betonu na tak wielkiej powierzchni. Dodatkowe działania spowodowały by wypuszczenie paru schwytanych.
Do tego Franko właśnie padł, wstawał, ale nie było dobrze go odciąć od możliwości odwrotu. Huk wystrzału był naprawdę głośny, a rzadko trafienie z broni powaliło olbrzyma.
- Czekaj, Duncan miał tu granaty ogłuszające - zawołał Max gorączkowo szperając w plecaku Duncana. -
Nie starczy na wszystkich ale może ulży ci trochę zmniejszenie liczby trzymanych.
Wziął zamach i rzucił obły przedmiot. Granat odbił się od sufitu i wpadł w tłum. Eksplozja wstrząsnęła pomieszczeniem. Kilkunastu ludzi padło na ziemię, tylko paru z nich próbowało niemrawo wstawać .
“Utrzymać pozycję, posiłki w drodze.” - Tommy usłyszał w słuchawce.
Bardziej wyczuli niż usłyszeli coś za sobą. Tommy i Max spojrzeli przez ramię w kierunku drzwi, którymi weszli. Pojawiła się tam czarna sylwetka, dopiero po sekundzie rozpoznali kto to. Boggeyman zatrzymał się rozglądając w sytuacji.
Pytanie Sierżanta zawisło w powietrzu. Pantera albo nie znał odpowiedzi albo nie chciał by Sierżant ją poznał. Druga opcja była bardziej prawdopodobna, ale można było dopatrzeć się też plusa. Pantera najwyraźniej nie chciał okłamywać Sierżanta. A nie zrobi tego nic nie mówiąc.
W zapadłej ciszy dał się słyszeć odległy wystrzał. Sierżant, biorąc poprawkę na echo i tłumienie odgłosów przez tunele, uznał że strzelano z broni o kalibrze pół cala lub większej.
- Będziesz zadawał pytanie czy sprawdzimy to? - zapytał Pantera.
Zrzucenie Himmela okazało się trudniejsze, cios w krocze dotarł do celu, ale cel całkiem nie zwrócił uwagi na ból. Duncan przyjmował na gardę cios za ciosem, ale nie było co liczyć że Himmel się zmęczy, prędzej połamie ręce Duncanowi. Himmel walił metodycznie, dociskał ręką tułów muzyka, gdy ten chciał się unieść, a druga dalej walił.
Nagle nadzieja wlała się w serce Duncana, jakiś kształt zamajaczył za plecami Himmela. I zgasła równie nagle jak się pojawiła. Drugi kształt wpadł na pierwszy odtrącając go. Huknął strzał, pocisk zrykoszetował tuż koło głowy muzyka. Himmel spojrzał przez ramię dając chwile wytchnienia muzykowi, Duncan kątem oka widział gryf gitary niedaleko głowy. Sięgnął się, wyprężył, palce zaczepiły o struny. Himmel wyczuł poruszenie, spojrzał na chłopaka i wzniósł pięść do ciosu. Duncan szarpnął palcami, gryf wsunął się w dłoń, którą zacisnął. Uderzył po łuku, gitara roztrzaskała się w drzazgi. Cios zrzucił Himmela. Duncan zerwał się na nogi rozglądając się gorączkowo.
Obok Tae szarpała się z doktorem Braunem, który najwyraźniej odzyskał odwagę i wrócił. Dziewczyna i naukowiec walczyli o pistolet Himmela. Doktor był silniejszy, ale dziewczyna bardziej zajadła, choć musiała być wycieńczona, nie wiadomo było jak to się skończy. Zaś sam Himmel właśnie wstawał potrząsając głową.
Mama rozglądała się po parkingu. Mimo zimna kręciło się tu parę osób. Pakowali zakupy do bagażników, sporo osób widziała w markecie. Nie było to odludne miejsce. Z jednego z samochodów wysiadł mężczyzna, nie rozglądał się tylko od razu ruszył w jej kierunku. Siedząc w samochodzie, nie mógł jej widzieć, więc ktoś musiał mu o niej powiedzieć. Zatrzymał się dwa metry od niej.
- Proszę się nie obawiać, gdybym miał złe intencje… - pokazał dłoń w czarnej skórzanej rękawiczce, pojawił się na niej czerwony punkt. Celownik laserowy. Znikł równie szybko jak się pojawił, by nie dało się wyśledzić strzelca. -
… już by było po wszystkim. Robi pani dużo zamieszania, a ja chcę by pani wiedziała, że jest to nam na rękę. Nie zapytam co pani zrobi znalazłszy winnych…
Zamilkł na chwilę. Po czym kontynuował:
- Zanim przejdziemy dalej chciałbym wiedzieć co panią sprowadziło do siłowni?