Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2020, 09:43   #1923
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
11 Vorgeheim 2513, Delberz

Wyruszyli z Altdorfu w dwóch grupach. Jako pierwsi, w dyliżansie wyjechali Bernhardt vel Bernaldo i towarzyszący mu Leonard. Podróż do Miasta Białego Wilka miała im zająć jedenaście dni, ale na razie nie zdecydowali się na opłacenie całej podróży. Planowali dojechać do Delberz, leżącego mniej więcej w połowie drogi i tam zaczekać na jadących wolniej wozem ze skrzynią kompanów. Przez ten czas mieli mieć baczenie na to co dzieje się dookoła, chcieli wypatrywać podejrzanych osobników kręcących się w ich pobliżu i starających się nawiązać kontakt z Lieberungiem, gdyby Berni został rozpoznany.

Jechali pojazdem należącym do middenlandzkiej kompani przewozowej „Pędzący Wilk”. Za towarzystwo w podróży mieli trzy kobiety. Siostry Jung, Ulrike i Bertha podróżowały do Middenheim w towarzystwie Panny Gunder, ich opiekunki, służki i ochroniarza w jednej osobie. Ta ostatnia nie była zbyt rozmowna, ale panny Jung szybko weszły w komitywę z mężczyznami. Jechały zobaczyć Middenheimski Festiwal, a równocześnie spotkać się ze swoją kuzynką Kirsten Jung, damą dworu.

*

W nieco wolniejszym tempie, tą samą drogą podróżowali Lothar, Axel i Wolfgang. Na wozie, oprócz zapieczętowanej ponownie skrzyni wieźli dwie skrzynki bretońskiej brandy, oczywiście na wyłączny użytek Pana von Essing i pełne kosze kolorowych karnawałowych strojów, wraz z maskami i koturnami.

*

Obie grupy dotarły do Delberz bez problemów. Spotkali się w mieście po przyjeździe Lothara i reszty kompani jedenastego Vorgeheima. Dzień był pochmurny i deszczowy. Berni i Leonard zdążyli już zadomowić się w karczmie „Cztery Gąski”, gdzie zarezerwowali wcześniej pokoje dla reszty. Lokal słynął z doskonałego pieczystego, a czas umilała gościom kapela Herr Bayera, Bayer-Voll, mająca w repertuarze mnóstwo znanych w okolicy szlagierów.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jeden znaczący incydent. Na ulicy, w strugach deszczu Axel wypatrzył jegomościa w purpurowej pelerynie, którego jednak szybko stracił z oczu, gdy ten skrył się przed wodą lejącą się z nieba w podcieniach stojących wzdłuż ulicy domów. A może kolor peleryny był zupełnie inny…
 
xeper jest offline