Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2020, 17:51   #79
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Podczas pobytu w nowej kryjówce z Higashi został nawiązany kontakt astropatyczny. Otrzymała wiadomość od jej Inkwizyora, pana X. To, co przekazał, rozwiało część wątpliwości grupy. Powiedział między innymi o tym, że w całym układzie Hulee doszło do nie tylko do gwałtownych starć, perypetii i akcji pomiędzy Czarnym Kartelem i jego akolitami, ale również siłami egzekutorów, Arbites i dobrze znanych jej najemników spod znaku czerwonego wojskowego kamuflażu. Tych samych, których astropatka powiązała z Fernicus. Czyżby Scythia próbowała przejąć rynek handlu ksenoartefakami na szeroką skalę, wyrzucając z interesu Trade Sable? Przemknęło jej przez głowę.

Poza garścią nowin ich przełożony i dobrodziej przekazał im dane z lokalizacją skrytki z cennym sprzętem, który mógł im wielce pomóc w zbliżającym się rozrachunku z Czarnym Kartelem. Podążając za jego słowami, wkrótce odnaleźli i opróżnili wskazany drop box na styku Podkopca. W skrzyni były materiały do wzbogacenia jednego ostrza o rezonans psioniczny, co było wręcz błogosławieństwem Cesarza-Boga Izanaginamiego w oczach Yoshiko. Jej wspaniałe nihouńskie ostrze z ulepszeniem mono i takim wzmocnieniem psionicznym byłoby bronią o niespotykanej potędze. Oręż tego typu bowiem zadawał obrażenia zależne od mocy psionika, za nic mając sobie również pancerz, czy fizyczną wytrzymałość celu. Co do reszty łupów, to jej przyjaciele dobrali sobie różne oręża i wzmocnienia, a w dodatku ubrali świetnej jakości pancerze. Zaiste, wielka była hojność pana X. Pozostali akolici dla niej też znaleźli jeden egzemplarz zbroi. Odmówiła jednak grzecznie, wolała bowiem swoją starą i wysłużoną, z którą wiązało się tak wiele wspaniałych wspomnień. I która to dobrze pasowała do jej starego, złachmanionego kimona oznaczonego kamon* Higashi.


Po sowitym dozbrojeniu komórce, poza szukaniem Cai E. i jego renegackiej psioniczki-ochroniarki, pozostała jeszcze kwestia Scythii Fernicus. Sprawa jej winy i powiązań z heretykami wciąż była pod znakiem zapytania. Akolici byli jednak z nią umówieni w dzielnicy zwanej "Sypkami". Zależnie od tego, jaka by okazała się jej natura, sprawa mogła potoczyć się w różnoraki sposób. Yoshiko jednak nie miała złych odczuć odnośnie tegoż mityngu, a jej dar profetyczny z pewnością się nie zatarł. Może rzeczywiście miało się obyć bez komplikacji? W każdy razie z przezorności grupa dzień przed planowanym spotkaniem postanowiła sprawdzić ustalone nań miejsce. Szczególnie to, na ile jest ono niebezpieczne i jaka to dokładnie okolica.

Po wielu perypetiach i męczącej podróży razem z towarzyszami w końcu ujrzała dzielnicę przezywaną "Sypkami". Bardziej wyglądała ona jak ruiny niedokończonej futurystycznej aglomeracji, zasypanej głęboko w piasku o kolorze ochry. Gdy ona i jej towarzysze eksplorowali lokację, szukając miejsca ustalonej wizyty, Vir swoimi "technicznymi czarami" odkrył, gdzie przeniósł z Podkopca Cai E. i psioniczkę-renegatkę "teleport." Dla Yoshiko to, czego dokonał, nie różniło się wiele od dywinacyjnej sztuki. No bo jak wydobyć z garstki nadpalonego metalowego złomu tak precyzyjne informacje? To wszystko swe źródło miało podobno wyłącznie w wiedzy z zakresu technologii i nauki. Mocno w to powątpiewała.

Gdy dotarła z drużyną na wskazane przez zabójcę mechanicum miejsce, zauważyła, że właśnie na tę lokację miała aktualnie miejsce inwazja na pełną skalę. Zarówno lądem, jak i powietrzem. Obrona nie była dłużna napastnikom, odpierając ich przy użyciu pokaźnej siły ognia. Astropatka szybko pobiegła z towarzyszami do poszukiwanego przez nich zawczasu budynku. W środku panował taki sam chaos, jak na zewnątrz. Zanim dotarła do prowizorycznej kwatery głównej obiektu, dzięki pozostawionym śladom walk razem z towarzyszami zorientowała się, że jest w głównej siedzibie Trade Sable na Hulee. Tylko kto mógł w danym momencie dokonywać rajdu na "twierdzę" Czarnego Kartelu? Ten sam ktoś, który popsuł rokowania z Loebem Darekiem? Fernicus?

W końcu trafiła do ostatniego punktu obrony twierdzy Czarnego Kartelu, choć inni szturmujący obiekt jeszcze się nie zjawili. Za to byli tam wszyscy winni, a także parę innych osobistości. Między innymi jakiś mechaniczny potwór w odzieniu podobnym do tego, jakie nosił Vir, elegancki mężczyzna i jego dobrze zbudowany ochroniarz. Szybko okazało się, że po żadnej ze stron nie było czasu ani chęci ku rokowaniom, czy wykrzykiwaniu komend. Wszyscy od razu rzucili się do walki.

Yoshiko razem z towarzyszami dopadła do pierwszej osłony, zanim rozległ się huk wystrzałów. Z początku próbowała razić swoją nowo wyuczoną mocą oponentów. Nie szło jej to jednak zbyt dobrze. Mentalne pioruny nie uczyniły pierwotnie żadnego spustoszenia. Problemem było również to, że przeciwnicy zdawali się mieć przewagę umiejętności i sprzętu. Nihounka stwierdziła więc, że musi przełamać niekorzystny układ sił, a do tego koniecznym było podjąć bardziej zdecydowane kroki. Zaraz więc brawurowo opuściła swoją osłonę, wypowiadając jednocześnie w głowie formułę "Iznanaginami chroni!", biorąc sobie za główny cel unieszkodliwienie "Dzierzby". Renegackiej psioniczki, używającej mocy Osnowy w służbie przestępczości i herezji. Jako członkini Adeptus Astra Telepathica obowiązkiem Yoshiko było eliminować takie jednostki. Niezależnie od tego, czy zbieżne było to z celami Ordo Xenos i pana X.


Walka była zacięta, ale wkrótce okazało się, kto miał więcej szczęścia, heretyccy kryminaliści, czy chwalebni słudzy Inkwizycji. A może to po prostu opieka samego Cesarza-Boga decydowała o przebiegu wydarzeń? Choć nie obyło się bez ran, przewaga zaczęła przechylać się na stronę akolitów. Sama Yoshiko parła przez pole bitwy, niczym niewzruszony anioł śmierci, rażąc oponentów piorunami zrodzonymi z czystej energii Immaterium, niepomna doznanych obrażeń, swej odsłoniętej pozycji, wątłej budowy i pospolitego pancerza. Była w pełni gotowa na złożenie najwyższej ofiary. Nie miało to jednak nastąpić tego dnia. W pewnej chwili mechaniczne monstrum w czerwonej szacie użyło jakiejś technologicznej potworności, plującej ogniem o żarze tysiąca słońc. Choć niewidoma wieszczka nie była tego pomna, pocisk zmierzał dokłanie w jej kierunku. Jednak w tym samym momencie usłyszała uroczy śmiech dziecka, a potem kojący głos swojego męża, Yoshitsune, ten sam, którym recytował jej miłosne tanki** na wzgórzu Higamori. Wyrzekł on tylko krótkie "Uważaj kochana". Następnie poczuła jakby namacalne dotknięcie jego dłoni na swym ramieniu. Obróciła się więc gwałtownie w bok, jakby chcąc dojrzeć pokrytymi bielmem oczami ukochanego rozmówcę. Nikogo jednak nie zobaczyła. Za to w tym samym momencie śmiertelny pocisk śmignął zaledwie kilka centymetrów od niej, raptem delikatnie osmalając odstające fragmenty jej luźno zwisających szat. Swoją drogą, ten minąwszy ją, wypalił ogromną dziurę w pobliskiej ścianie. Postronni mogliby to uznać za swego rodzaju cud. Ona jednak poczuła, że rodzina jest z nią, wspierając ją w walce ze złem.

Pokrzepiające słowa jej ukochanego męża i radosny głos nienarodzonego dziecka sprawiły, że w kobietę wstąpiły nowe siły. Niepomna dotychczasowych ran odrzuciła pierwotnie obrany pościg za renegacką-psykerką. Wsparła za to swych towarzyszy, związanych w zwarciu Venrisa i Scipio. Jej błyskawiczny i niespotykanie skuteczny atak na zainteresowanego xenotechem arystokratę zakończył się pokaźną fontanną krwi. Pokawałkowane szczątki ekscentrycznego heretyka zasłały podłogę, zwalając się kolejno, niczym klocki domina. Zajęty walką z jej dwoma kompanami nieszczęśnik nie miał nawet czasu obronić się przed licznymi cięciami o sile i prędkości huraganu.


Wkrótce na scenę walki wkroczyli pierwotni oponenci Trade Sable. Osobliwemu w tej sytuacji okrzykowi powołującemu się na Inkwizycję zawtórowała kanonada z karabinów i kilka pozornie losowo rzuconych granatów. Sama Yoshiko nie dbała o dym, ale huk granatu oszałamiającego niemal pozbawił ją zmysłów. Skrajna determinacja jednak pozwoliła jej odrzucić dekoncentrację i zamroczenie umysłu. I całe szczęście. W kierunku Magnusa w każdej chwili mógł ruszyć jego zdradziecki krewniak, ogromny topór o ostrzu z kół zębatych warczał donośnie, zdradzając głód krwi ciężko rannego snajpera. Astropatka znowu musiała pokierować się sercem, miast ambicją. Po raz drugi zrezygnowała z natarcia na "Dzierzbę" i szybko zaszarżowała na hereteka. Na szczęście on także wydawał się oszołomiony nawrzucanymi do pomieszczenia granatami. To dało jej niezbędną przewagę do osiągnięcia zdumiewającego i błyskawicznego zwycięstwa. Idące w niczym nawałnica, ledwie dostrzegalne ciosy psionicznego ostrza sprowadziły potężną kreację tech-herezji do smutnej kupy spalonego metalu i mięsa, broczącej obficie dymiącą, czarną posoką. Nadludzki wigor, potężny pancerz i zwalisty rozmiar nie uchroniły hereteka w najmniejszym stopniu przed natarciem drobniutkiej kobiety z Nihoun. Tak wielka była jej waleczna determinacja i potęga psionicznego oręża. W międzyczasie Fernicus dzięki przy asyście Vira, powaliła renegacką psioniczkę. I było po walce.

Jako że jej towarzysze, poza Jaydenem, byli ciężko ranni, albo wciąż pod wpływem granatu hukowego, to ona przemowila do Fernicus. Krótka wymiana zdań sprowadziła się w zasadzie do tego, że tamci przystali na propozycję zweryfikowania tożsamości akolitów z komórki pana X. Zgodnie z oczekiwaniami kontrola się powiodła. Choć trwało to nieco czasu. Sama Scynthia Fernicus okazała się być tylko maską noszoną przez Panią Z. Inkwizytorkę z Ordo Hereticus. Yoshiko nie była przesadnie zaskoczona. Nikt inny nie mógłby z taką łatwością oprzeć się jej talentom telepatycznym, czy ukryć swe zamiary przed wprawionymi w śledztwach osobnikami, jakimi byli jej zróżnicowani kompani.

Po dojściu do porozumienia razem z przyjaciółmi asystowała w przeszukiwaniu twierdzy Czarnego Kartela. I w końcu udało się znaleźć coś interesującego. Potężny kufer z szeregiem zabezpieczeń. Yoshiko nie była w stanie przebić pokrywy swoim Wzrokiem Spaczni. Towarzyszący fałszywej Fernicus kapłani maszyny odprawili przy nim jakieś rytuały, lecz bez skutku. Gdy sprawa wydała się beznadziejna, na przód wysforował się Vir. Co było szczególnym zaskoczeniem. Ku konfuzji obecnych tech-kapłanów nie dokonał też żadnej tajemniczej operacji na przedmiocie. Po prostu otworzył go posiadanym kluczem. Skąd go miał? Pozostawało zagadką. Przed oczami zgromadzonych jednak rozciągała się odpowiedź na pytanie, co znajdowało się w masywnym pojemniku.

------------------------------------------
*kamon – japoński symbol rodzinny
**tanka – wiersz japoński
 
Alex Tyler jest offline