— A wiesz... zupełnie przypadkiem raz mi się zdarzyło coś takiego ujrzeć, i to akurat było przy twoim poczęciu — odpowiedziała sardonicznie do Bahadura — Co w sumie dobrze tłumaczy twoją zwierzęcą ogładę. Ale no cóż, rodziny się nie wybiera...
Obdarzona ognistym temperamentem dziewka w nerwach ostukała różanymi paluszkami stół, przy którym siedziała, po czym odniosła się do drugiej części wypowiedzi łowcy nieumarłych.
— A cóż cię obchodzi co noszę pod spodem? Nagleś taki ciekaw? Spojrzałeś na mnie i od razu odezwały się w tobie dzikie żądze? No przyznaj, szczęka ci opadła, wiem. Ale jeśli cokolwiek sobie umyśliłeś w tym małpim móżdżku, to wiedz, że nie masz nawet najmniejszych szans! Nawet gdybym była w stanie spojrzeć na ciebie inaczej, niż z niesmakiem, to twoje obycie, prezencja i stan uczyniłyby to wręcz niewyobrażalnym mezaliansem! Ba! Myślę, że to mezalians byłby nawet dla psa!
Ostatnie zaakcentowała teatralnym uderzeniem piąstki w drewniany blat.
— I akurat jestem wybitną łupieżczynią grobowców! A ty kim jesteś? Nikim! Zobaczymy, kogo z podziemi wyniosą na tarczy. I komu będziecie dziękować za przeprowadzenie was przez mrowie pułapek oraz otworzenie najciekawszych skarbców. Nie bez powodu mam nieposzlakowaną reputację! Jeśli o mnie nie słyszałeś, to źle świadczy o tobie, nie o mnie.
Nieco już zmęczona własnym trajkotaniem postanowiła zakończyć zbędną w jej opinii wymianę zdań z przemądrzałym lubieżnikiem i ordynusem. Zacisnęła więc usta, wydmuchnęła z trudem powietrze, tym samym spuszczając nieco pary po tej forsownej i przydługiej tyradzie.
— Mógłbyś już stąd odejść? — poprosiła niegrzecznie swego interlokutora — Czekam na ogłoszenie wyników. Wystarczająco mi przeszkodziłeś, teraz daj mi spokój. Twoje towarzystwo i tak jest wielce uciążliwe. Wkroczyłeś bez powodu w moją przestrzeń, a nie mogę być widywana z takimi jak ty. To uwłaczające! Weź, znaj swoje miejsce z łaski swojej! A kysz, kysz!
Wykonała dłonią gest podobny do odpędzania natrętnego ptactwa. Łotrzyca miała nadzieję, że inni towarzysze okażą się mniej impertynenccy i pyskaci, niż ten tropiciel. Bowiem nie miałaby siły strofować każdego z osobna. Ba, a co jakby się okazało, że ci głupcy wpadliby na pomysł, że poradzą sobie bez niej? To byłoby wręcz niedorzeczne!