Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2020, 11:01   #29
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Wycieczka jak każda inna. Dzieciarnia gadała przez większość drogi i trochę pośpiewali. Maja jak zwykle się udzielała, czasami siadając przodem do korytarza, aby odwrócić się do siedzących na tyłach koleżanek i kolegów na przedzie, oraz aby pogadać i pograć z Olgą w klaskane klasy. Ogólnie było wesoło i nie można było narzekać na nudę.
Koperty z tajemniczą zawartością? To fajnie, że wapniaki postarali się o jakąś dodatkową rozrywkę. Maja była ciekawa co jest w środku, ale oczywiście nie miała zamiaru psuć sobie zabawy falstartem. Otworzy, gdy przyjdzie na to czas. A póki co: wesoła wycieczka!

Maja sama nie wiedziała, w którym momencie jej się przysnęło.

Dziewczyna nie była tego wszystkiego za bardzo pewna. Oba rozwiązania miały swoje plusy i minusy, jednak żadne nie było tym czego mógł oczekiwać chory po przyjściu do lekarza. Za dużo trzeba było poświęcić. A swoją drogą, Maja odniosła dziwne wrażenie, że zwykle wizyta u doktora wyglądała inaczej. Czy to się działo na prawdę?
Zerknęła niby na dwie umowy, ale tak naprawdę przyglądała się biurku i gabinetowi. Tabliczka z napisem "Doktor Diabeł" na blacie biurka, jak byk informowała o tożsamości rozmówcy. Na ścianie zaś wisiał obramowany w ramkę z kości dyplom przyznający "Panu Diabłu" stopień doktora medycyny, przez uczelnię "Politechnika Medyczna o Piekielnie Wysokim Stopniu Nauczania". Wszystko się więc zgadzało... prawie. Bo żeby od razu dawać jej takie gotowe drogi leczenia, nawet bez badania?
- Nie ma trzeciej opcji? - spytała nieśmiało.
- Nie. I wiem, że to niełatwa decyzja. Zastanów się dobrze, a ja cię zbadam - odpowiedział doktor ze szczerym uśmiechem, jakby czytał w jej myślach.
Zanim Maja zdążyła coś odpowiedzieć, zobaczyła jak lekarz wyciągnął z kieszeni stetoskop i włożył sobie do uszu słuchawki, które wyglądały jak od walkmana. Niestety dostrzegła też, że końcówka stetoskopu, gdzie powinien się znajdować mały bębenek, miała dziwne ząbki i jak nic było otworem gębowym jakiegoś rodzaju pijawki. Polska zawsze była i będzie do tyłu, ale co to za średniowiecze, żeby lekarz posługiwał się pijawkami?
- Ymmm - bąknęła dziewczyna, bardzo niepewna tego wszystkiego. Nie chciała takiego badania. Nie, pijawkom nie. A ona się nie rozbierze!
Gdy jednak Maja spojrzała w dół, okazało się nagle, że nie ma na sobie bluzki. Gdzieś zniknęła i nie było jej nawet w zasięgu wzroku. Od pasa w górę dziewczyna miała na sobie już tylko stanik i co gorsza był to ten różowy z koronką i czarnymi wykończeniami. Od razu poczuła się onieśmielona i zawstydzona, choć w towarzystwie swoich chłopaków nie miewała takich problemów... No właśnie, jej chłopcy. Co z nimi będzie?
Gdy lekarz przyłożył ząbkową przyssawkę stetoskopu do jej brzucha, spodziewała się że będzie bolało, ale na szczęście nic nie poczuła... Do momentu aż diabeł osłuchał to miejsce i oderwał pijawko-skop by przejść do kolejnego, jak to u lekarza zawsze bywało. To odrywanie już ją zabolało, bo pijawka nie chciała kończyć swojego krwistego posiłku.
- Ałł, to ja już czytam - powiedziała, biorąc obie umowy do rąk.
Czytała uważnie, krzywiąc się co chwila, gdy doktor z piekła rodem osłuchiwał ją dokładnie. Dwie różne umowy... Z jednej strony odzyska zdrowie, ale musi zrezygnować ze swoich chłopaków. Wszystkich! A do tego jeszcze z tych których poznałaby w przyszłości. I co jej po zdrowiu i karierze zawodowej, jak życie spędzi w samotności?... Doktor zaczął osłuchiwać jej plecy i było to nie mniej bolesne niż dotychczas, więc czytała pośpiesznie dalej... Z drugiej umowy wynikało, że z całą pewnością znajdzie miłość życia, ale tu ceną była druga noga. Wizja spędzenia życia na wózku inwalidzkim była wręcz przerażająca. Koniec kariery sportowej, koniec tańczenia, biegania, a nawet chodzenia. I co jej po miłości, jak zostanie niepełnosprawną kaleką z bezwładem nóg? Jej ukochany musiałby wszystko wokół niej robić i byłaby dla niego ciężarem. Z pewnością chętnie by go dźwigał, z miłości, ale czy tego by dla niego chciała? Kimkolwiek by był...
- I jak? Podjęłaś decyzję? - spytał lekarz z szelmowskim uśmiechem, kończąc osłuchiwanie.
Maja westchnęła. Decyzja nie była łatwa. Gdy spojrzała w dół, zobaczyła, że wygląda jakby każdy z jej chłopaków dał jej bardzo solidną malinkę. Nie miała też wątpliwości, że jej plecy również wyglądają teraz jak po stawianiu baniek. A wszystko to były ślady po pijawce.
- Powiedz AAA - polecił lekarz, biorąc do ręki kubek ze szpatułkami z napisem "czyste".
Maja oczywiście skierowała głowę w stronę światła, ale zanim otworzyła usta, dostrzegła że szpatułka nie jest płaskim patyczkiem jak od lodów, tylko najprawdziwszym peniso-kształtnym wibratorem z drewna. Zacisnęła więc usta, odchylając się do tyłu.
- Ależ Maju. Jako twój lekarz jestem tu po to, aby ci pomóc - zapewniał diabeł, ale dziewczyna nadal nie chciała otworzyć buzi, pod którą podkładano jej to coś.
- Musisz zdecydować, - mówił diabeł, - albo pełne serce! - Powiedział, dźgając ją laską centralnie między piersi, przez co odchyliła się do tyłu jeszcze bardziej, o mało nie spadając z obrotowego krzesła.
- Albo sprawne kolana! - dodał, mocno uderzając ją laską w oba kolana na raz. Zabolało!
- Ała!... - jęknęła Maja z bólu, ale jej głos został szybko stłumiony, przez kawałek drewna o kształcie męskiego przyrodzenia które diabeł wepchnął jej do ust. I gdyby nie przytrzymałby jej drugą ręką, pewnie spadłaby z krzesła.
- Aaaa - skorygował z uśmiechem lekarz, zaglądając uważnie do jej gardła.
- Aaaaaaaaaaa - powiedziała posłusznie Maja, świadoma, że im wcześniej się podda badaniom, tym wcześniej się one skończą.
- Gardło w sumie w porządku, tylko język dobrze by było trochę przytemperować - powiedział lekarz i zaraz potem została uwolniona od "szpatułki".
Przez dłuższą chwilę Maja czuła, jakby przez ostatnią godzinę żuła drewniane wióry. Nie wyschło jej w ustach, ale czuła taki niefajny drewniany posmak. Skrzywiła się niezadowolona... Ale nie miała czasu o tym myśleć. Musiała podjąć decyzję!
Dokładnie jeszcze raz przeczytała obie umowy, dostrzegając kątem oka jak lekarz szykował kolejny etap badania, jakim była gruszka do lewatywy wielkości dorodnego grapefruita. O nie! Co to, to nie. Decyzja! Szybka ale mądra!
Zdrowie i sukces zawodowy, ale żadnego chłopaka u boku? Czy miłość i spełnienie, oraz wózek inwalidzki?... Perspektywa wózka była baaardzo odpychająca i Maja nie była pewna czy umiałaby wówczas obdarować ukochanego szczęściem. Z drugiej jednak strony, nie chciała aby jej chłopaki o niej zapomnieli i nigdy nie mogłaby mieć nowego faceta... Ale zaraz! To nie oznaczało jeszcze samotności, gdyż odnosiło się do płci męskiej... Już jej się zdarzyło wygłupiać nieco z inną dziewczyną, ale jakoś nigdy nie pomyślała o sobie jako o lesbijce. Do tego by doszło?
- No i jak? - zagadał doktor, biorąc do ręki gruszkę.
- Już wiem. Tę podpiszę - powiedziała pospiesznie Maja, pokazując umowę w której rezygnuje z chłopaków na rzecz zdrowia. Czym prędzej też złapała za pióro. Uznała, że w tym wszystkim, jeśli chłopaki o niej zapomną, a jej pozostanie tylko związek lesbijski, to nie było to wcale takie najgorsze...
Wtedy to okazało się, że słuchawki stetoskopu doktora zmieniły się w rurki, z których do małego kieliszka kapała jej własna krew, wyssana wcześniej przez pijawko-podobne coś. Oczywiście, cyrograf z diabłem podpisuje się własną krwią, nawet jeśli dusza nie jest elementem umowy. Maja zanurzyła w niej pióro i podpisała odpowiedni dokument!
- No, i bardzo dobrze, Maju. Widzisz, nie bolało - powiedział z uśmiechem diabeł, zabierając podpisaną umowę. - Dostaniesz receptę na proszek swędzący. I temperówka do języka dwa razy dziennie - mówił dalej, a na biurku pojawiła się nagle skromna kartka papieru toaletowego i temperówka do ołówków, wielkości ludzkiej pięści.
- Jakby coś się działo, to na wizytę kontrolną sam cię wezwę - dodał jeszcze lekarz i zaczął szelmowsko chichotać.
- Yyy, dziękuję - odpowiedziała Maja, po czym zabrała receptę i temperówkę, a następnie szybko ruszyła do wyjścia. Nie wróciła nimi do poczekalni, tylko znalazła się na korytarzu w szkole. Dopiero tam zorientowała się, że ma obie nogi sprawne. Szła szybko i to bez problemów, przyspieszyła, zaczęła podskakiwać, a potem biec przez korytarz. Gdy w pewnym momencie ją zawiało, spojrzała w dół i zobaczyła, że z tego wszystkiego zapomniała włożyć bluzkę, ale doskonale działające nogi jakoś sprawiły, że aż tak się tym już nie przejmowała.

Maja usłyszała, że coś delikatnie tupie i szybko zorientowała się, że to ona. Siedziała w szkolnym autobusie, lekko zaspana, ale w pełni świadoma. Przetarła oczy. Dziwny sen...
Jedna myśl ją nurtowała: "dojechaliśmy już?" - spytała w myślach samą siebie, wyglądając przez okno.
 
Mekow jest offline