Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2020, 15:05   #910
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Roz
Rola zakładnika miała swoje plusy - który szpieg nie marzył o możliwości obserwacji wrogiego obozu z jego środka, bez konieczności ukrywania się i z gwarancją bezpiecznego jego opuszczenia? Roz zatem obserwowała i liczyła. Przynajmniej połowy sił, jakie Wernicky powinien prowadzić, nadal nie widziała. Imperialni musieli mocno naciskać na tyły granicznych. Na tyle mocno, że porzucono umocniony obóz w Legau i sporą część stad, których nie zdołano jeszcze przerzucić. Tutaj zaś wzmacniano barykady, choć ku rozczarowaniu najemników, Wernicky zabronił oblewać porzucone wozy naftą. Działania Nestreve’a tymczasem zaczęły przynosić efekt i niedługo pierwsze wozy ruszyły w ślad za strażą przednią.
Uwagę zwróciła jej też informacja, że Imperialni bardzo usilnie szukają Magritty von Liebwitz, bratanicy Elektorki. Jest duża nagroda. Na tyle duża, że kilku osobników zdezerterowało, czy to wykradając przy tym z obozu rzeczywistego jeńca, czy namawiając jakąś głupią dziewkę do udawania tej właściwej. Skoro szukają dalej, najwyraźniej nie znaleźli. Wernicky też jej zresztą szukał wśród jeńców, ale nie znalazł.
Drugą rzeczą, jaką odkryła była nadzwyczaj wielkoduszna propozycja Nestreve’a skierowana do szlachetnie urodzonych (i/lub wystarczająco bogatych) jeńców pozostających w mocy granicznych - otóż, zdecydowano, że będą mogli opuścić obóz nie dopiero po wpłaceniu okupu, ale natychmiast po podpisaniu zobowiązania do zapłaty zostaną zwolnieni na słowo szlacheckie (lub na słowo oficerskie, nie każdy bowiem jeniec był szlachcicem).



***

Ostatni na posterunku

Gustaw swoim zdecydowaniem i Galeb swoją obecnością przy zakładnikach skutecznie zastraszyli wszystkich, którzy mogli sprawić kłopoty. Koncyliacyjne podejście Loftusa zyskało mu przychylność stojącego po drugiej stronie konfratra. Nie widział on zatem powodu, by nie podzielić się informacjami - rzeczywiście stracili ludzi w walce z nieumarłymi w tamtym rejonie, nawet dwukrotnie - raz zaginął tam patrol, a sprawa wyjaśniła się kiedy ścigający jakichś złodziei Otto, zwany Parszywcem wpadł na zombie i wampira i stracił część oddziału. Niestety później także zaginął, podobnie jak jego ludzie i nie ma jak dowiedzieć się o tym więcej. Przynajmniej wampir także musiał oberwać, ponieważ sytuacja się uspokoiła.
Detlef, jak wielu sierżantów przed nim, znalazł najskuteczniejszą metodę wybijania rekrutom durnych pomysłów z głów - ciężką i bezsensowną robotę. Kopanie latryn w gołej skale nie było łatwe ani przyjemne, ale przynajmniej mieli narzędzia… Narzędzia, których pozbawieni byli Graniczni starający się odgruzować przejazd. Po kilku godzinach wytężonej pracy udało się to i jednym i drugim. O ile dla kopiących latryny był to koniec pracy, dla granicznych zaledwie koniec początku. Do tej pory przeszła przednia straż, zgodnie z umową zachowując się nadzwyczaj grzecznie i ostrożnie. Teraz zaś Ostatni obserwowali, jak wozy, do tej pory bezradnie stojące w korku, teraz wjeżdżają na posterunek i rozpoczynają drogę w dół, wyjeżdżając ze swoim ładunkiem poza Imperium. Oczywiście, nie wszystkie - zgodnie z umową połowa miała zostać jako wynagrodzenie obrońców Przełęczy. Pytanie brzmiało - gdzie mają zostać? Na posterunku mogło zmieścić się tylko kilka wozów, już i tak tworząc wąskie gardło. A co z resztą?
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline