Gdy Alan się ocknął, znów znajdował się w autokarze. W pierwszym odruchu, złapał się za kostkę. Cała. To tylko zły sen, nie jestem kaleką, pomyślał wypuszczając powietrze z płuc. Wtedy zobaczył, że trafił z deszczu pod rynnę, z jednego koszmaru w drugi. Z odrętwienia wyrwały go piski Amerykańca, wtedy też zauważył że Mateusz i Agata śpią, a Marta…
Wystrzelił z siedzenia odsuwając się od dziewczyny, która drżała w konwulsjach. Gdy jej oczy zaszły czernią, Wiaderny poczuł ścisk z żołądku, zebrało mu się na wymioty.
- Ja pierdolę, niech ktoś jej pomoże! – krzyczał zszokowany. Nigdy nie udzielał pierwszej pomocy, nie wiedział nawet jak się do tego zabrać, na lekcjach Przysposobienia Obronnego wolał grać z Matim w karty, a podczas ćwiczeń na manekinie zamiast wykonywać sztuczne oddychanie, ku uciesze kumpli symulował seks oralny w najróżniejszych konfiguracjach, za co zresztą później trafił na dywanik do dyrektora.
Alan zdążył przesiąść do siódmego rzędu, vis’a; vis Ceyna i Julii. Nogą trącił Mateusza
- Mati, obudź się!
Zdał sobie sprawę, że dzieje się tu coś bardzo, bardzo złego. Przypomniał sobie o kopertach a potem o terrorystach, którzy po zamachach na WTC wysyłali pocztą wąglik. Czy to możliwe, że ich spotkało to samo? Z kieszeni wyciągnął telefon i wystukał na klawiaturze numer 112. Po chwili w słuchawce usłyszał męski głos.
- Centrum Powiadamiania Ratunkowego, Operator numer 13, w czym mogę pomóc?
- Nazywam się Alan Wiaderny! Moja koleżanka potrzebuje pomocy! Ktoś chyba rozpylił jakiś gaz w autokarze albo nafaszerował nas prochami,…zaraz wszyscy zginiemy! – darł się do słuchawki Alan próbując opanować drżenie głosu.
- Spokojnie Alan, powiedz skąd dzwonisz i co się stało?
- Miejscowość Rowy , jesteśmy w autokarze…kierowca chyba stracił przytomność, zaraz się kurwa rozbijemy! Może pan namierzyć mój telefon i przysłać pomoc!? Będą ranni, dużo rannych….
Alan skulił się przerażony w siedzeniu czekając na dalsze instrukcje. Włączył tryb głośnomówiący w telefonie, żeby wszyscy słyszeli co mówi operator.