Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-11-2020, 17:02   #31
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Bo im więcej ciebie chcę,
To mam siebie coraz mniej
Wybacz mi
Ooooo,
Śpij kochany, śpij!


[media]http://www.youtube.com/watch?v=95De6ax4QTA&ab_channel=KayahTV[/media]

Słodziutka, ciężka aura wypełniała autobus. Mimo że była niewidoczna, to jej skutki zdawały się więcej niż tylko zauważalne. Dwadzieścia cztery osoby leżały – jak się zdawało – bez życia na swoich siedzeniach. Ich kończyny sprawiały wrażenie zastygniętych w rigor mortis. Twarze blade i bez najmniejszego wyrazu. Skóra zimna i sucha. Drobniutkie strużki potu lały się po skroniach, następnie znajdowały swój szlak na policzkach, szyjach… Trafiały pod dekolt, aż wreszcie znikały pod ubraniami. Mimo że końcem czerwca było ciepło w Rowach, to w autobusie panowało jesienne zimno. Radość, spokój, ekscytacja… te wszystkie emocje opadały z uczestników wycieczki niczym zżółknięte liście z drzew. Pozostawało jedynie więzienie koszmaru.

Każda osoba miotała się w zamknięciu własnego umysłu. Słodziutka, ciężka aura izolowała od świata skuteczniej, niż mogłyby jakiekolwiek stalowe kraty. Bez problemu przenikała skórę i kości czaszki, atakując bezpośrednio mózg. Rozpalała podświadomość, syciła lęki oraz wzmagała niepewność. Rytmicznie wypluwała kolejne obrazy oraz nęciła człowieka: poddaj się im. Tańcz do melodii, którą gram. Zaangażuj się.
„Wpuść nas”, słyszały pojedyncze osoby w trakcie koszmaru. „Wpuść nas do swojej głowy.”
Głosy były stare i kobiece. W tle brzmiała muzyka. Mazanki, gęśle, basetle. Cymbały, trąbki, siesieńki. Bębny, dudy, marszelniki. Zdecydowana większość uczniów Liceum św. Jana Chrzciciela nigdy nawet nie słyszała nazw tych instrumentów. Najbardziej jednak wybijały się kobiece głosy, splecione razem w głośnej pieśni. Śpiewały w języku zarówno obcym, jak i dziwnie znajomym. Sprawiał, że krew szybciej płynęła w żyłach. Robiła się cieplejsza i gęstsza.
„Strać równowagę, zdenerwuj się”, pomiędzy nutami szeptały głosy. „Poddaj się nam. Zrób kolejny krok. I następny. Jeszcze jeden. Coraz głębiej w spiralę snu. Coraz bliżej nas. Wpuść nas. Wpuść nas do swojej głowy.”
Śpiew nie kończył się.

Pierwszy przebudził się Sebastian Ceyn. Otworzył oczy. Z jego nosa lała się krew. Podniósł dłoń i rękawem starł ją z twarzy. Czuł się jak pijany. Sięgnął kieszeni i wyjął z niej talię kart. Potasował ją w dwie osobne kupki i rozłożył. Takie dwa wachlarze przystawił z obu stron do swoich uszu. Przymrużył oczy i zaczął gorączkowo szeptać. Z trudem wstał i osunął się z powrotem na fotel. Następnie spróbował raz jeszcze i tym razem udało mu się zachować równowagę. Zaczął iść korytarzem. Jego kroki były powolne. Autobus prędko mknął do przodu. Nikt nim nie kierował. Sebastian wiedział, że nie miał dużo czasu. Wnet udało mu się dojść na sam koniec. Zwalił się na wolne miejsce obok Julii. Schował talię do kieszeni i raz jeszcze stracił przytomność. Był kompletnie wyczerpany.

Wtedy pozostali pasażerowie autobusu zaczęli się budzić.

Najpierw odzyskali świadomość Wiesław i Marta. Praktycznie jednocześnie.
- Biała Lilia to ściema! – wrzasnął Czartoryski.
Perenc nie otworzyła oczu. Kurczowo chwyciła się Aaliji. Wyciągnęła swoją drugą, wolną dłoń w kierunku przednich siedzeń. Napotkała rękę Adriana, a ten ją odruchowo ścisnął, mimo że wciąż się nie obudził. Wnet otworzyła oczy Berenika. Ciało pani Bernadety ją przygniotło i przyduszało. Kobieta chrapała głośno przez sen i może byłoby w tym coś komicznego, gdyby nie okoliczności.

Cała trójka wnet zwróciła uwagę na Ali. Dziewczyna wygięła plecy w łuk i otworzyła szeroko oczy. Zaszły przenikliwą czernią. Dziewczyna otworzyła usta i spomiędzy jej warg wydobył się ogłuszający, niemy krzyk. Nie słychać było dźwięku. Ale mina Arabki bez wątpienia wskazywała na to, że cierpiała. Przeżywała intensywny atak padaczkowy i bez wątpienia potrzebowała pomocy. Jej głowa raz po raz waliła w oparcie siedzenia znajdującego się przed nią. Było puste, choć wcześniej zasiadał tam Ozzy. Aaliyah uderzała w siedzenie tak głośno, że aż obudził się siedzący obok Adrian.
Wszyscy znajdujący się w tej okolicy autobusu zauważyli to, co działo się z ich przyjaciółką. Jeśli ją zignorują... Ali najprawdopodobniej umrze.

Następnie obudzili się Piotr, Alan, Maja, Feliks i Łukasz. Dziewczyna wyjrzała przez okno i spostrzegła, że wciąż jechali ulicą Bałtycką. Kierowca jednak nie skręcił ostro w lewo na zakręcie. Zamiast tego pruł cały czas prosto. Wnet koła autobusu zaryły o szczere pole. Na szczęście nie było tutaj drzew, a trawy zdawały się niezbyt wysokie. Na razie byli bezpieczni, jednak pojazd nie zwalniał. Wręcz przeciwnie, przyspieszał. Prędzej czy później natrafią na jakąś przeszkodę, a mogło to skończyć się bardzo źle dla wszystkich pasażerów. Łukasz próbował uporządkować sobie to, co się wydarzyło w koszmarze. Masował bolące dłonie. Miał wrażenie, że zaciął się papierem. Potem jednak wyjrzał przez okno i dotarł do tych samych wniosków co Piotr, Maja i Alan. Wszyscy gnali prosto w stronę śmierci.


Potem obudzili się Olga, Jacek i Julia. Znajdowali się raczej z tyłu autobusu i jako pierwsi zobaczyli, w jakim stanie była Marta Wiśniak. Dziewczyna dygotała w napadzie padaczki. Jej oczy były szeroko rozwarte, co gorsza… sprawiała wrażenie opętanej. Czerń źrenic wylała się na tęczówki i białka, tworząc makabryczne wrażenie. Nastolatka uderzała potylicą o tylną szybę i zdawało się, że wkrótce uczyni sobie poważną krzywdę, jeśli nikt jej nie pomoże. Chyba była w dokładnie tym samym stanie co Aaliyah na przodzie busa.

Na samym końcu obudziła się Amanda. Ocknął ją głośny dźwięk, jaki wydawała głowa Marty przy każdej kolizji z autobusem. Następnie oczy otworzył Adam. Wydawał się najbardziej wykończony psychicznie po okropnym śnie, z którego na szczęście udało mu się wybudzić. Agata i Mateusz nadal spali. Podobnie jak wszyscy nauczyciele.

A co najważniejsze – kierowca autobusu.
Samochód gnał szybko po polu. Co chwilę podskakiwał, kiedy koło natrafiało na kamień lub uskok. Ciężko było poruszać się po środkowej alejce tak, aby nie stracić równowagi. Uczniowie Liceum św. Jana Chrzciciela musieli jednak spróbować. Musieli reagować. I to szybko.
Nawet chwila zwłoki mogła równać się śmierci.
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 29-11-2020 o 17:54.
Ombrose jest offline  
Stary 29-11-2020, 17:20   #32
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Sny, w których spadasz, zawsze zwykle dają adrenalinowego kopa i sprawiają, że jest się pobudzonym, rzeczywistość tym razem zdecydowała się pomóc temu wrażeniu, choć był wykończony i tak czuł się jak rażony gromem.
- O KURWA MAĆ! FUCKING HELL CHRIST ON A POGO STICK! POMOCY! POMOCY! ALIJA MA ATAK PADACZKI! - Krzyknął podskoczył do arabki zdjął z głowy kapelusz zgniótł go w płaski rulon, i włożył jej w usta, potem spróbował ułożyć ją na boku, w przejściu autokaru podkładając jej pod głowę poduszkę albo jakąś miękką torbę.

- Felek pomóż mi ją przytrzymać! Musimy ją unieruchomić, żeby sobie nie zrobiła krzywdy. Włożyłem jej w usta kapelusz, żeby nie przegryzła sobie języka, coś pod głowę, żeby nie rozwaliła sobie czaszki i unieruchomienie, ale co dalej to nie wiem! Na boku, na boku, żeby się nie zadławiła śliną albo wymiocinami - Spanikowany wydawał polecenia i tłumaczył, co robi.

- Niech ktoś obudzi Martę Perc! Albo nauczycieli ona jest najlepsza z biologii, a oni mają się nami opiekować, szybko! Jesus H. Fucking Christ!

Z tego wszystkiego nawet nie zauważył, że autobus jedzie nieprawidłowo ani mokrej plamy na swoich spodniach...

Ostateczna deklaracja po uwzględnieniu deklaracji innych graczy

Taki był plan ale zanim zdążył go zrealizować bardziej wykwalfikowani zajęli się sprawą więc poszedł sprawdzić nauczycieli gdy zobaczył Bestie przygniatającą koleżankę z klasy rzucając się w jakiś koszmarach Adam wiedział, że nie może przepuścić okazji!

Dopadł do WFistki trzasnął jej z liścia w twarz krzycząc - PROSZĘ PANI PRZYGNIATA PANI UCZEENICE! ALIJA MA ATAK PADACZKI! CZY PANI TEŻ MA JAKIEŚ ATAK?!! PROSZĘ SIĘ OBUDZIĆ!!! - Krzyk zakończył plaskaczem w drugi policzek.

To kurwę nauczy, żeby nie upokarzać jego byłego przy ludziach! I co ona może mu zrobić, kazać biegać dookoła budynku ?! Żaden problem!
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 02-12-2020 o 20:55.
Brilchan jest offline  
Stary 29-11-2020, 17:55   #33
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Gdy się obudził, jego głowa była w dziwnej pozycji, zaklinowana między oparciem fotela a szybą. Obudzenie też nie było normalne, było jak nagłe ocknięcie się.
-Co się... - zaczął sam do siebie, potem skupił się na swoich dłoniach, bolały, jakby tarł nimi o krawędzie kartek, z gatunku tych ostrych. Nadal słyszał w głowie muzykę, nadal ją pamiętał. Jeden utwór zidentyfikował, nie był słuchaczem Pink Floyd, ale ten utwór zamykał "Ścianę", a "Ścianę" znał, to przecież klasyka. Ale to drugie? A raczej pierwsze?

The ringing of Division Bell has begun

Autobusem zarzuciło, Łukasz walną głową w fotel przed sobą, na szczęście pochylony nad dłońmi uderzył czołem, a nie twarzą. Spojrzał za szybę, zjechali z asfaltu, gnali po wertepach. Wychylił się na korytarz, zrzucając plecak na dywanik korytarza. Kierowca leżał na kierownicy, w autobusie panował harmider, nikt się nim nie interesował.

The ringing of Division Bell has begun - dźwięczało mu w głowie. W miarę sprawnie wysunął się z rzędu foteli i łapiąc się uchwytów kolejnych rzędów foteli ruszył do przodu. Kierowcę w pełnej krasie widział jeszcze w Warszawie, przy luku bagażowym, szczupły to on nie był. Serce stanęło mu w gardle.

Przypomniał sobie, jak do pożal się boże gimbazy dojeżdżał miejskim autobusem, zawsze to był rzężący Ikarus, gdzie była jeszcze ręczna skrzynia biegów, z długim drążkiem sterczącym z podłogi.

Łukasz szarpiąc za ten cholerny drążek postara się odłączyć silnik od napędu, potem spróbuje znaleźć ręczny. Jak nie znajdzie (a nawet jak znajdzie i uruchomi), skuli się na schodkach przednich drzwi, żeby przeczekać aż pojazd wyhamuje.

The ringing of Division Bell has begun
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 29-11-2020 o 19:18.
JohnyTRS jest offline  
Stary 29-11-2020, 18:37   #34
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up Ryzyko

- Biała Lilia to ściema! - odruchowo krzyknął zaraz po przebudzeniu. Nie wiedział, czy wiadomość dotarła do Adriana. Spostrzegł ruch na siedzeniach przed sobą i natychmiast wstał zobaczyć - zgodnie ze swoim wcześniejszym planem - czy któraś z dziewczyn właśnie sobie nie strzelała samobója pod wpływem snu.

- Kurwa. - zaklął do siebie, gdy tylko zobaczył stan Aaliyi. Atak podobny do padaczki i czarne oczy sugerowały wtargnięcie demonicznych sił do ciała dziewczyny. Czytał o czymś podobnym w łacińskim tłumaczeniu nienazwanego dzieła, którego oryginał rzekomo powstał w przedwiecznym Anszan. Był przekonany, że to nie jest padaczka. Przez ułamek sekundy myślał, czy nie włożyć czegoś do ust Aaliyi, ale zrezygnował. Widział kiedyś atak padaczki i osoba nie odgryzła sobie języka. A takie banknoty mogły przypadkiem udusić ją. Jednocześnie być może demoniczna siła będzie chciała, żeby dziewczyna odgryzła sobie język. Po chwili przytrzymał ją za głowę i tułów. Widząc, że Marta nie spała krzyknął do niej tonem nieznoszącym sprzeciwu, tonem, który ta ostatnia mogła sobie jedynie wyobrazić, że niektórzy rodzice krzyczą na swoje dzieci:
- Połóż się na jej nogach! Miałaś koszmar, wiem. Ocknij się i pomóż mi ją przytrzymać! - pozostawało mieć jedynie nadzieje, że dziewczyna spełni żądania Wiesława. Gdyby ociągała się to ją ponagla, ale gdyby miała lepszy pomysł jak ratować życie Aaliyi to jest skory do dialogu. Nie zgodzi się jednak na przeniesienie dziewczyny - miał nadzieję, że przypomni sobie odpowiednią inkantację albo jakoś inaczej da siłę dziewczynie, żeby ta zwalczyła atak demonów na jej ciało.

Przez umysł Wiesława przeszła myśl, że dużo szczęścia mieli. Przecież taki atak demonów mógł również dotknąć kierowcę i uśpić go. Po chwili autobus zjechał z drogi. Pomimo jazdy przez jakieś morze traw wciąż przyspieszał:
- No kurwaaaa. - przeklął w duchu, ale nie puścił uścisku.

Chwilę później spostrzegł, że Adrian i Łukasz już nie śpią. Pomimo, że ten ostatni już wstawał ze swojego miejsca (chyba zorientował się co dzieje się) to Wiesław postanowił ponownie wydać rozkazy mając nadzieję, że chłopaki nie powpadają na siebie w przejściu:
- Biała Dalia to ściema! Adrian, zapierdalaj do kierowcy, zrzuć bieg na luz wajchą zmiany biegów i pociągnij hamulec ręczny! Łukasz, pomóż Adrianowi! Zrzuć na luz i pociągnij hamulec ręczny! - to powinno zwrócić uwagę obu chłopaków, żeby współpracowali ze sobą, a nie skończyli na podłodze autobusu jak pajace. Żałował, że Alan i Jacek nie siedzieli z przodu - pewnie bez problemu usunęliby kierowcę z siedzenia. Wystarczyło jednak zrzucić na luz - oby Łukaszowi i Adrianowi udało się.

Wiesław tak bardzo skupiał się na Aaliyi, że przeoczył pomylenie haseł. "Lilia" i "Dalia" - kto by spamiętał. Zachował się trochę jak Ash Williams w finale Armii Ciemności. Brakowało tylko, żeby zamiast "to ściema" to odkaszlnął. No nic. Nie zawsze wygrywa się.

Tymczasem wszyscy wokół zobaczyli i usłyszeli w jak bardzo nietypowy sposób zachowuje się Wiesław. Mieli go już wcześniej za dziwaka, ale to przekraczało ich wyobrażenia. Jego rozkazy nie znały sprzeciwu, a jego opanowanie wprost mroziło krew w żyłach przebywających w pobliżu. Do tego jego wzrok. Skupiony i nieustannie krążący pomiędzy stanem Aaliyi i przodem autobusu. Wiesław analizował sytuację mając nadzieję, że w przypadku wypadku nie zginie na miejscu trzymając od tyłu Aaliyę i jej fotel.

Ryzyko. Nie potrafił do końca powiedzieć jakie były jego szanse. Zdecydował się jednak zaryzykować dla Aaliyi. Dziewczyna pewnie spotkała się z demonem i źle wybrała (czyli nie wszyscy mieli takie same sny jak Adrian). Pomimo prób pocieszenia jej to była w złym stanie psychicznym już w czasie podróży. Mówiła, że nie ma nic do stracenia... a Wiesław obiecał obronić ją. Może dlatego postanowił jej pomóc w autobusie. Inaczej mógłby sobie tłumaczyć, że kto inny by jej pomógł. Marta, czy Adam...

Ten ostatni podbiegł zresztą do siedzenia zajmowanego przez Martę pragnąc pomóc Aaliyi. O ile ta nie krwawiła z ust to nie zgodzi się na propozycje wkładania jej kapelusza. Stwierdzi do Adama, że to może ją udusić. Wiesław ponownie nie pozwoli ruszyć dziewczyny.
- Spokojnie Adam, już ją tutaj przytrzymujemy. Zobacz co się dzieje z nauczycielami. - powiedział do niego jakby panował nad sytuacją. Wciąż był jednak śmiertelnie poważny. W przypadku jego protestów zwróci mu uwagę na czarne oczy dziewczyny i powie mu, że Aaliyah musi zostać z Wiesławem tak jak siedzi.

Wiesław próbował sobie przypomnieć, czy w książkach (tej z Anszan lub innych) była odpowiedź w jaki sposób pomóc Aaliyi. Nie mógł jej jednak puścić, więc konieczna była jakaś inkantacja. Do Aaliyi kierował tym podobne słowa:
- Proszę obudź się. Aaliyah. Potrzebuję cię. Aaliyah. Obudź się. Wracaj tu. Jestem przy tobie. Obronię cię jeśli mi pozwolisz. Proszę obudź się. Wracaj. Aaliyah. - Wiesław był przekonany, że Aaliyah znalazła się w łapach demonów w Świecie Snów. Prawdopodobnie podobnej pułapce w jakiej on sam przebywał jeszcze niedawno. Jakby mógł dostać się do jej snu to może mógłby więcej.

Jako reakcja na zabiegi Marty (deklaracja Marty niżej):
Wiesław nie przeszkadza Marcie ze zmienianiem pozycji siedzenia Aaliyi. Trzyma tą ostatnią i próbuje ją przywołać. Wtrąca w to słowa i zdania po łacinie.

 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 01-12-2020 o 17:01. Powód: Poprawiłem estetykę deklaracji. Wypowiadane kwestie i działania pozostały takie same (więcej do Aaliyi wypowiedział).
Anonim jest offline  
Stary 29-11-2020, 18:57   #35
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Po policzku spłynęła mu jedna łza, skutek bezpośredniego spojrzenia na słońce w świecie snu. Otworzył oczy głęboko nabierając powietrze. Przez kilka sekund wszystko świat nabierał ostrości i prędkości. Wszystko biegło wolno, ślamazarnie jak na filmie, który jakiś nadgorliwiec celowo spowolnił przewijające się klatki. W rzeczywistości trwało to tylko sekundy, ale mózg Adriana oswajał się z powrotem do rzeczywistości. Twarze kolegów i koleżanek budzących się do życia, narastający strach, okrzyki.

- Biała Lilia to ściema!


Po tym okrzyku w jego głowie zapalił mu się impuls, który przywrócił mu kontrolę nad jego ciałem.

-What... Co jest?

Wciąż zaciskał dłoń Marty, która patrzyła na niego półświadomie, ale wydawała się już nie spać. Wyszeptał do niej, przełykając ślinę w suchym gardle.

-Marta? Wszystko w...

Ktoś przerwał mu bezpardonowo i zagłuszył jego szept.

-Biała Dalia to ściema! Adrian, zapierdalaj do kierowcy, zrzuć bieg na luz wajchą zmiany biegów i pociągnij hamulec ręczny!

Czyli Wiesław jednak nie jest wytworem jego wyobraźni, przemknęło przez myśl Azjacie. O co mu chodziło nie był dokładnie pewny, odrzucił chwilowo senne wspomnienia, gdyż zdał sobie sprawę, że rzeczywiście mają pilniejszy problem. Autobus jechał jakby nikt nim nie kierował. Puścił dłoń Marty, wyjrzał zza siedzenia i zobaczył kierowcę opartego o kierownicę. Wydawało się że i on również zasnął podobnie jak cała reszta, ale wciąż się nie obudził w przeciwieństwie do coraz większej ilości uczniów. Rozejrzał się i zobaczył, że dorośli także pozostali nieprzytomni. Nie było w tym logiki. To było jakieś szaleństwo, ale w końcu przełamał się żeby zareagować. Pojazd podskakiwał po wybojach i było cudem, że wciąż jedzie nie powstrzymany przez żadną przeszkodę. Fujinawa podniósł swój kościsty tyłek i prawie zderzył się w przejściu z Łukaszem, którego Wiesław również pobudził do działania. Adrian usunął się jednak w porę, tak żeby przypadkiem nie zniweczyć próby pomocy kolegi. Na miejsce dotarli prawie, że razem. Pani Bernadetta przygniotła Bernikę, ale wydawało się, że poza tym ni jej nie jest. Natomiast z lekkim żalem zostawił Ali, która potrzebowała pomocy bardziej niż ktokolwiek z nich. Nie wiedział sam dokładnie, ale coś ciekawiło go w tej dziewczynie. Słyszał podniesione głosy i widział kątem oka jakiś ruch co świadczyły o tym, że pozostali zapewne spróbują pomóc Arabce.

Czartoryski miał rację, jeśli nie zatrzymają autobus to nikt z nich mógł tego nie przeżyć. Podbiegł na przód autobusu razem z kolejnym członkiem szkolnego zespołu "Sala69". Skinął mu głową i wspólnie z nim spróbował usunąć z drogi bezwładne cielsko pana Zenona, tak żeby później zapanować nad nabierająca prędkości maszyną.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 29-11-2020 o 19:27.
traveller jest offline  
Stary 29-11-2020, 19:27   #36
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Gdy Alan się ocknął, znów znajdował się w autokarze. W pierwszym odruchu, złapał się za kostkę. Cała. To tylko zły sen, nie jestem kaleką, pomyślał wypuszczając powietrze z płuc. Wtedy zobaczył, że trafił z deszczu pod rynnę, z jednego koszmaru w drugi. Z odrętwienia wyrwały go piski Amerykańca, wtedy też zauważył że Mateusz i Agata śpią, a Marta…
Wystrzelił z siedzenia odsuwając się od dziewczyny, która drżała w konwulsjach. Gdy jej oczy zaszły czernią, Wiaderny poczuł ścisk z żołądku, zebrało mu się na wymioty.
- Ja pierdolę, niech ktoś jej pomoże! – krzyczał zszokowany. Nigdy nie udzielał pierwszej pomocy, nie wiedział nawet jak się do tego zabrać, na lekcjach Przysposobienia Obronnego wolał grać z Matim w karty, a podczas ćwiczeń na manekinie zamiast wykonywać sztuczne oddychanie, ku uciesze kumpli symulował seks oralny w najróżniejszych konfiguracjach, za co zresztą później trafił na dywanik do dyrektora.
Alan zdążył przesiąść do siódmego rzędu, vis’a; vis Ceyna i Julii. Nogą trącił Mateusza
- Mati, obudź się!
Zdał sobie sprawę, że dzieje się tu coś bardzo, bardzo złego. Przypomniał sobie o kopertach a potem o terrorystach, którzy po zamachach na WTC wysyłali pocztą wąglik. Czy to możliwe, że ich spotkało to samo? Z kieszeni wyciągnął telefon i wystukał na klawiaturze numer 112. Po chwili w słuchawce usłyszał męski głos.
- Centrum Powiadamiania Ratunkowego, Operator numer 13, w czym mogę pomóc?
- Nazywam się Alan Wiaderny! Moja koleżanka potrzebuje pomocy! Ktoś chyba rozpylił jakiś gaz w autokarze albo nafaszerował nas prochami,…zaraz wszyscy zginiemy! – darł się do słuchawki Alan próbując opanować drżenie głosu.
- Spokojnie Alan, powiedz skąd dzwonisz i co się stało?
- Miejscowość Rowy , jesteśmy w autokarze…kierowca chyba stracił przytomność, zaraz się kurwa rozbijemy! Może pan namierzyć mój telefon i przysłać pomoc!? Będą ranni, dużo rannych….
Alan skulił się przerażony w siedzeniu czekając na dalsze instrukcje. Włączył tryb głośnomówiący w telefonie, żeby wszyscy słyszeli co mówi operator.
 
Arthur Fleck jest offline  
Stary 30-11-2020, 22:15   #37
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Uścisk dłoni Adriana nabrał przez moment siły. Skupiła się na nim prawie słysząc słowa przyjaciela. Nie dotarł do niej ich sens, bo ciałem Aaliyahi wstrząsnęła nagła drętwota mięśni, która po chwili przeobraziła się w głuchy huk cyklicznych uderzeń głowy arabki w plastik przedniego siedzenia. Marta nie rejestrowała pierwszych chwil po przebudzeniu, choć nieświadomie dopasowywała zasłyszane barwy głosów do otaczających ją osób.

Dźwięk pierwszych razów wymierzonych szkaradnemu obliczu plastikowego materializmu snobistycznego autokaru otrzeźwiły Perencównę, która przyklejona do ramienia przyjaciółki została wraz z jej atakiem pociągnięta w przestrzeń pomiędzy siedzeniami. Nim zdążyła zareagować zebrał się w okół nich tłumek ludzi chcących pomóc. Wiesław wychylił się ze swojego siedzenia przytrzymując Ali za głowę i ramiona. Reakcja była prawie poprawna. Tak samo jak znalezienie Adamowi zajęcia.

- Połóż się na jej nogach! Miałaś koszmar, wiem. Ocknij się i pomóż mi ją przytrzymać! - Treść wypowiedzi uderzyła w Martę jak niesprawiedliwa nagana.

- Nie. Odsuń się proszę Wielisław. - Powiedziała nalana blondynka i rozłożyła do pozycji półleżącej fotel na, którym siedziała muzułmanka. Skorzystała z pomocy Czartoryskiego asekurującego koleżankę, przekładając jego dłonie na ręce Ali, tak żeby te, targane skurczami, nie weszły pomiędzy fotele. Następnie sprawdziła czy Aaliyah nic nie ma w ustach i po kilku sekundach rozluźniła jej ubrania przy twarzy i szyi. Pierwszą znalezioną bluzę, chyba Adriana, założyła z lewej strony Ali, przy szybie. Tak żeby odgrodzić miotającą się przyjaciółkę od twardych powierzchni. Sprawdziła siłę uścisku rąk Wiesława na ciele dziewczyny, dla pewności, że nie zrobi nic na siłę odrobinę poluzowała jego palce i sama zaczęła odliczać od 60 w górę. Obserwowała w tym czasie twarz Ali G, zwłaszcza jej usta. Jeśli atak nie ustanie po 3 minutach trzeba dzwonić po karetkę. Jeśli zacznie się ślinić, sinieć lub dostanie kolejnego napadu to też trzeba reagować. Obecnie należało asekurować, obserwować i trzymać wszystkich z daleka. Jeśli ktoś podchodził w pobliże ich foteli sugestywnie rzucała przez ramię kwestię:

- Dajemy radę. Odsuń się proszę.

Robiła to nie przerywając liczenia i nie odrywając wzroku od przyjaciółki.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."
rudaad jest offline  
Stary 01-12-2020, 20:19   #38
 
Sorat's Avatar
 
Reputacja: 1 Sorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ya8N9FhMq5s[/MEDIA]
Jeżeli sznur imprez przeżytych w stolicach Polski i Rosji czegoś uczył, to z pewnością co robić gdy ma się obok kogoś kto zemdleje. Nie trzeba było być lekarzem, wystarczyło znać parę zasad bezpieczeństwa. Przede wszystkim gdy ktoś tracił przytomność należało ją przywrócić i spytać czy jest chory bo trzeba wezwać karetkę... czy to tylko przedawkowanie - wtedy wystarczyło parę szczurów popitych czystą wódką i zabawa trwała dalej.
Pokonawszy pierwsze zaskoczenie na widok zakrwawionego Ceyna, Julia zadziałała odruchowo. Z niewielkiej torebeczki trzymanej w staniku wyciągnęła na poślinionym palcu sporą porcję białego proszku i pomagając sobie drugą ręką, podniosła historykowi górną wargę. Wepchnęła tam palec, wmasowując czystą kokainę prosto w dziąsła. Wokół wrzało piekło niezrozumienia, a dziewczyna w sukience od Donatelli Versace wydawała się statycznym punktem, tak jak jej niespodziewany i zakrwawiony towarzysz obok... któremu pogrzebała paluchem w gębie.

Czekać... zostawało czekać, choć czas zdawał się przyspieszać wszędzie wokoło. W autobusie panował chaos krzyków i przepychanek, zewsząd dobiegały podniesione, zdenerwowane albo przerażone głosy. Sama maszyna toczyła się nieubłaganie przed siebie, tnąc niczym stary nóż kolejne metry bezimiennego pola. Właśnie dlatego wolała latać, a jeśli już gdzieś jechała, zawsze towarzyszyli jej ochroniarze mający za zadanie ogarnianie wszelkich niedogodności, aby ona ich nie odczuwała. Byli od myślenia i działania... szkoda, że zostali w Warszawie. Żeby nie rzucać co chwila nerwowym spojrzeniem na przód, bądź samej nie zacząć panikować, Julia skupiła się na najbliższej okolicy - tej bladej, zakrwawionej i wciąż nieprzytomnej. Prychnęła, potrząsając głową aby odegnać strach dławiący gardło od środka. Miała ochotę krzyczeć ile sił w płucach, chwycić coś ciężkiego i próbować wybić okno... ale czuła, że niewiele by to zmieniło, a samo wyskoczenie z rozpędzonego neoplanu przypłaci złamaniem co najmniej nogi, jeśli nie karku.

Rosjanka skupiła więc uwagę na czymś, co wciąż mogła zmienić.
- Otwórz oczy, durak - szeptała łamiącym się głosem, ścierając krwawe plamy z twarzy siedzącego obok nauczyciela. Był dorosły, powinien się nimi opiekować... nią opiekować. W końcu tatuś zapłacił za tę wycieczkę i zaufał szkole na tyle, by oddać im pod opiekę jedyne dziecko. Dziecko, które bardzo, ale to bardzo potrzebowało teraz pomocy.
- Nu dawaj, dawaj! - szept stał się ponaglający, jedwabna apaszka dzierżona w smukłej dłoni zmieniała kolor z bieli na ciemną czerwień, gdy usuwała kolejne krwawe plamy. Zabiegi cucenia wreszcie powoli przynosiły rezultaty. Zastygła w nieruchomą maskę, zakrwawiona twarz poruszyła znajdującymi się pod skórą mięśniami. Pierwszy skurcz, drugi...
- Bastian? - dziewczyna ostrożnie przyłożyła dłoń do drgającego policzka, pośrednio stabilizując głowę pacjenta - Bastian - powtórzyła, niecierpliwie skacząc szafirowymi oczami po poszczególnych detalach jego głowy. Nie wyglądał na rannego, ale ta krew... tyle krwi.
- Bastian otwórz oczy! - potrząsnęła nim delikatnie.

Mężczyzna jęknął. Kiedy otworzył oczy, były przekrwione. Wyglądał na niezwykle zmęczonego. Jeszcze bardziej od Julii, choć ostatni sen jej również dał w kość. Choć tyle działo się wokół, sam Ceyn zdawał się dziwnie nieruchomy. Statyczny niczym trup... zdawał się nie do końca oddychać. Choć tego ciężko było sprawdzić.
- Bastian... - mruknął. - Dobrze... Gdybyś nazwała mnie Sebą... - mruknął i prawy kącik jego ust podszedł do góry. Chyba nie lubił tego akurat zdrobnienia.
Przymrużył oczy i znów je zamknął. Chyba pozostawanie na jawie kosztowało go bardzo dużo nawet pomimo wciągniętego proszku.

Wbrew powadze sytuacji brunetka parsknęła, na sekundę krzywiąc pełne, zmysłowe usta w uśmiechu.
- Seba to sjedzi pod blokiem - mruknęła, niestety rzeczywistość szybko uderzyła ją w twarz. Pobladła, łapiąc historyka za ramiona.
- Bastian jak ci pomóc? - natarczywe pytanie wyszło drżące, na skraju paniki - Coś się dzieje, coś strasznego! Potrzebujemy cię! Ja cię... - zacięła się, mocniej ściskając trzymane ramiona - Bierzesz leki? Wódki?

- Tak... daj mi wódki -
mężczyzna jęknął. - Im więcej procentów... tym lepiej.
Spróbował nieco rozejrzeć się i pewniej usiąść, ale jego ciało było zbyt słabe.
- Nie spodziewałem się, że... że będzie tak niebezpiecznie...
Jego głowa przechyliła się w dziwny sposób. Tak, jak gdyby szyja nie była w stanie już jej dłużej przetrzymywać. Ale Sebastian chciał chyba po prostu spojrzeć na Julię. Utkwił w niej spojrzenie.
- To teraz już wiesz, jak się bawią dorośli - wyszeptał tak cicho, że prawie tego nie usłyszała w panującym chaosie.

Rosjanka wzdrygnęła się, przed oczami stanęło jej senne widmo dzieci i to gorsze, zwiastujące następną ciążę. Aby odegnać miniony koszmar, skupiła się na tym bliższym. Skrzywiła śliczną buzię sięgając do torby z prowiantem, syknął otwierany suwak.
- Sadis' volk... nie ruszaj się - poprosiła, próbując jedną ręką go trzymać aby nie zleciał z fotel. Drugą nerwowo wyszukała butelkę... i nastąpił impas. W jadącym, skaczącym pudle zagłady ciężko szło napoić kogoś kto sam ledwo siedział.
- Wiedziałeś że coś złego się stanie? - popatrzyła mężczyźnie w oczy, a dzięki złości przełamała impas. Wizja przytrzymywania głowy i jednoczesnego podawania wódki została wyparta przez szybszą alternatywę. Ledwo wypowiedziała pytanie chwyciła korek butelki zębami, zaciskając je mocno podczas gdy nadgarstkiem przekręciła całą flaszką. Korek pyknął krótko, Julia odkręciła go zębami do końca i wypluła. Podniosła szyjkę do warg, wlewając w usta solidną porcję palącego płynu. Następnie przekazała Ceynowi, pojąc i jednocześnie przytrzymując głowę aby się nie udusił.

Bastian wychlał kilka łyków tak, jak gdyby potrzebował tego płynu do życia. Na samym końcu nieco się skrzywił, bo to jednak było dużo etanolu. Zerknął na Julię. Nawet nie miał siły poczuć się zmieszany z powodu tego alkoholowego głodu. Był po prostu zmęczony.
- A jeśli tak? - zapytał krótko i przymrużył oczy. - Co, jeśli tak...?
Alkohol niekiedy miał usypiające działanie. Chyba było tak w tym momencie. Ale przynajmniej Ceyn wydawał się spokojniejszy. Nic go nie bolało. No cóż... wódka lekiem na wszystkie schorzenia.

Brak reakcji na procenty... znów. Czyż w szkole od dawna nie krążyły plotki o historyku pijącym podczas pracy, chociaż nikt go trąconego nie złapał. Niebieskooka dziewczyna pokręciła lekko głową, dusząc ochotę aby pieprznąć brunetowi butelką przez łeb. Wiedział o niebezpieczeństwie i nie puścił pary z ust?
- To powód dlaczego pojechałeś? - prychnęła i mamrocząc wcisnęła mu butelkę w dłonie - Jeszcze powiedz, że naprawdę jestem w ciąży i do tego z tobą. - gryząc się w język, popatrzyła mu w oczy - Jeśli wiedziałeś... wiesz co się dzieje i dlaczego. Pij, mów jak ci pomóc. Musisz być żywy... i nas z tego wyciągnąć. Chcę odpowiedzi, ale na razie pij, Mam też koks - starła zaschniętą plamę krwi z jego brody - Dasz radę sam czy cię napoić? Albo coś podać? O ile zaraz nie zginiemy.

Sebastian zastygł w jeszcze pełniejszym bezruchu. Gdyby nie rozwarte oczy, wydawałby się kompletnie martwy.
- W... ciąży? - zapytał z przestrachem.
Tu nie chodziło o obawy wiecznego kawalera, który obawiał się potomka. Albo ewentualnej kwoty za aborcje. Julia odniosła wrażenie, że Sebastian przestraszył się w dużo bardziej niestandardowy sposób.
- Na pewno nie ze mną... - szepnął, przymrużając oczy.
No cóż, dziewczyna miała przecież wielu kochanków...

Rosjanka przewróciła oczami słysząc najbardziej standardowy ze standardowych tekstów facetów informowanych o, być może, dość niefortunnej wpadce.
- Nie wiem, może nie, a może tak. Nie każdemu pozwalam się zalać pod kurek jak tobie - burknęła zirytowana, odrzucając włosy na plecy - Czego się boisz? Zrobię testy... ale musisz nas z tego wyciągnąć - prychnęła i nagle zadrżały jej usta, gdy powrócił lęk. Spojrzała na niego inaczej, nie jak rozkapryszona księżniczka, a przerażona dziewczyna.
- Proszę... boję się - dodała tylko.

Sebastian spojrzał na nią dłużej. Przez jakiś czas nie odzywał się. Zdawał się bardzo spokojny pośród tego całego inferna.
- I słusznie, jeśli się boisz - rzekł.
Z jego oczu popłynęła jedna drobna łezka.
- Bo jeśli naprawdę nosisz w sobie moje dziecko... to teraz na pewno wszyscy zginiemy.
Następnie zamknął oczy. Julia nie była pewna, ale wszystko wskazywało na to, że stracił przytomność.

Julia wyjęła flaszkę z jego dłoni, z położonej na kolanach torebki komórkę. Musiała działać na wpół po omacku, bo obraz miała rozmyty. Pociągając zdrowo z gwinta napisała szybkiego smsa:
Cytat:
"Bardzo Cię kocham tatusiu. Dbaj o mamę."
 

Ostatnio edytowane przez Sorat : 01-12-2020 o 21:55.
Sorat jest offline  
Stary 01-12-2020, 20:21   #39
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Przed zapadnięciem w sen

Olga przyjęła nagłe pojawienie się przy niej Piotra, który bezceremonialnie rozwalił się obok niej z najszczerszym zdziwieniem. Normalnie aż różowy, słodko pachnąc balon gumy który żuła pękł z niebotycznego wrażenia. Lubiła go, ale… No… Zaraz… Zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, chłopak rozłożył się jej na nogach a ona po prostu zesztywniała. Inny dostał by już w pysk to było pewne, jak amen w pacierzu. Ale z nim nie bardzo wiedziała jak sobie poradzić.
Potarła się po karku mierzwiąc turkusowe włosy.
-Odwal się od mojej gitary. - fuknęła postanawiając w końcu robić dobrą minę do tej dziwnej gry. Piotrek w sumie nie był przecież najgorszy.
Przeniosła wzrok na Majkę i oczy jej rozbłysły. Szybko wdała się w nią w gorącą dyskusje ‘jak zajebiście będzie jak wreszcie posadzą dupę na gorącym piachu i odpalą jakieś browce’ i nawet zagrała z nią w te pieprzone klasy. Ona na serio dobrze na nią działała, jak trawka, albo coś podobnego.
Potem nastąpił nagły zjazd… I ten parszywy cholerny koszmar.

Po przebudzeniu
Olga wrzeszczała niezrozumiale po obudzeniu zupełnie jak małe dziecko, które nie mogło się uspokoić. Rozejrzała się półprzytomnie po autobusie i nagle dostrzegła stan w jakim jest Marta i jej potworne czarne źrenice.
Olga bez namysłu błyskawicznie wstała z fotela chwyciła jeden ze srebrnych krzyży na szyi i wycelowała w Marte.
-Wyjdź z niej Szatanie. Wypieradalaj! Ja kurwa, Olga Kowalska rozkazuje ci! Spiepszaj! – wycedziła ze szczerą nienawiścią na jaką tylko kompletny psychol potrafi się zdobyć.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 01-12-2020 o 22:14.
Rot jest offline  
Stary 02-12-2020, 18:53   #40
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Amanda obudziła się łapiąc głębokie wdechy, jakby dopiero co ktoś odratował ją przed całkowitym utonięciem. Dyszenie, choć powinno być wyraziście słyszalne, zostało zagłuszone przez rozgardiasz jaki wokół powstał. Blondynka w pierwszej chwili nie była pewna, co się dzieje. Miała koszmar, nie raz miewała podobne, choć ten zdecydowanie był jakiś inny… Ale czemu wszyscy wokół tak zaczęli panikować? Nagle autobus podskoczył jak na wybojach. Nastolatką podrzuciło i stuknęła skronią w szybę. Odruchowo syknęła z bólu, ale nie stało się nic poważnego, nawet nie będzie małego guzka. Rozmasowała głowę i szturchnęła Mateusza łokciem w bok.
- Ej Mati, coś się chyba dzieje… - wydusiła z siebie ogarniając wzrokiem otoczenie. Nie była pewna co się działo, a działo się wiele i niezwykle szybko. Skąd ta cała panika? Ze swojego miejsca nie widziała zbyt wiele. Uniosła lekko tyłek, wspierając się rękami o siedzenie przed sobą i zapuściła krótkiego żurawia.

Spanikowała.

Hinduska telepała się, Marcia telepała, Adrian robił coś z kierownicą, Tęczowy też coś odpierdalał jakby się naćpał, Mati spał, Agata spała, Alan wykręcił już 112, Julka… piła z historykiem? To dalej sen?

Amanda na początku była odrętwiała. Niby to kwestia sekund, niecałej minuty, a można wyłapać tyle rzeczy, można podjąć tyle działań, można… Właściwie co można? Olga zaczęła odprawiać egzorcyzmy. Blondynka w końcu ruszyła. Przeszła przez Mateusza początkowo siadając na niego okrakiem, a potem, podtrzymując się wszystkiego wokół, dotarła do Marty, która siedziała przecież całkiem niedaleko. Wcisnęła swój wąski tyłek między Alana a Martę, obracając tą drugą tak, aby położyć jej głowę na swoich kolanach. Cóż, pewnie nogami pokopie trochę Agatę i pobrudzi jej spodnie buciorami, ale w sumie… To chyba i tak najlepsze, co Marta mogłaby zrobić za te wszystkie upokorzenia. Poza tym, a nóż Agatę to obudzi…

Nastolatka więc zgarnęła koleżankę, kładąc ją bezpiecznie na sobie. Odgarnęła włosy dziewczyny i próbowała ją ocucić, obudzić. To dziwne, że nie odczuwała niepokoju związanego z kolorem oczu, po prostu… Jakoś nie dotarło do niej, że to wcale nie jest “jeden z objawów” jakiegoś nagłego ataku. Niektóre choroby to jednak faktycznie były obrzydliwe.

- Alan, pomóż mi, zrób coś~! - zaniosła się do blondyna, obok którego w tym dziwnym momencie była wyjątkowo blisko ściśnięta. Trzymała głowę Marty i podskakiwała na siedzeniu, bojąc się, że następnym razem wyleci gwałtownie do przodu i sama zrobi sobie krzywdę. Siedzenie, na którym się znajdowała, nie było zbyt bezpieczne. Widziała przed sobą cały, długi korytarz, przez który mogła przelecieć w każdej chwili.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172