Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2020, 23:54   #90
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Świadomość z wolna wracała do przytarganej na przesłuchanie żylety odbijając się pulsującym bólem w jej głowie. Dobrze znała uczucie całkowitego zagubienia po ogłuszeniu tępym narzędziem, więc walkę z nim uznała już za wygraną. Bez problemu dotarła do niej powaga słów Denvers i potencjalne konsekwencje, które mogą ich spotkać. Przypomniawszy sobie ostatnie wydarzenia sprzed blackoutu, przyjrzała się rękom Pani Generał szukając znaku czaszki i jednocześnie czekając na pierwsze pytanie od nadrzędnego oficera.

Denvers ubrana była w prosty mundur w kolorach wojskowej, zgniłej zieleni z rękawami podwiniętymi pod same łokcie. Na jej ramionach brak było oficerskich naszywek, tak samo jak brak było tatuaży lub innych znaków szczególnych. Pociła się drobnymi kroplami błyszczącymi jej na czole. Nad kołnierzykiem wystawał łańcuszek nieśmiertelnika z nazwiskiem. Na zaciętej twarzy dostrzec można było stare, dawno wygojone szramy i małe blizny. Widok ten sprawił, że maska przerażenia noszona wcześniej przez Bogumiłę, opadła zupełnie. Zmusiła się do skupienia wzroku na oponentce i bezwiednie przysunęła się do brata jakby chciała się za nim schować. Mimo hardości we wpojonej i odruchowo powziętej żołnierskiej postawie widać było, że coś u niej nie gra. Mimo to przemowa do wielkiego turnieju się rozpoczęła:

- Od dawna tłumaczyłam Radzie, że powinni weryfikować ochotników, ale brali w swoje szeregi każdego jak leci. I teraz mają za swoje. Alternatywa dla Ameryki, pierdolona korporacja zbrodni – wycedziła przez zęby Pani Generał, a w jej głosie dało się wyczuć gniew i żal.

- Zanim zaczniecie skomleć i zapewniać, że nic nie wiecie, uświadomię was co się stało.– Denvers wyłożyła na stół teczkę ze zdjęciem draba, którego rodzeństwo Colt doskonale znało. Sierżant sztabowy Trevor Bertner. Jeszcze wczoraj Bogumiła sobie z nim żartowała po powrocie z Azylu 47 i nieprzyjemnej konfrontacji z panią generał – Ten oto skurwysyn przedostał się niecałe dwie godziny temu do ambulatorium, w którym trzymaliśmy przebierańca podającego się za Williama Vanhoose’a. Bertner wstrzyknął mu jakiś roztwór do kroplówki. Moi żołnierze przyłapali go na gorącym uczynku, ale zanim zdążył coś powiedzieć, rozgryzł kapsułkę z cyjankiem. Uwierzyłabym, że działał sam, że może ten fałszywy Will zgwałcił mu kiedyś dziewczynę, albo zastrzelił ojca. Tyle, że to był zorganizowany zamach. Wyłączono zasilanie w statku, nie działały kamery, ktoś dostarczył mu truciznę, ktoś majstrował przy terminalach. Dlatego wydałam rozkaz by rozbroić waszą formację. Mój ojciec wykrwawiał się za ten statek, nie pozwolę by przejęli go żałośni bandyci.

Denvers wyciągnęła kolejną teczkę personalną. Ze zdjęcia uśmiechał się szeroko Roger Philipps.

- Bertnerowi prawdopodobnie pomagał ten człowiek. Technoinżynier Roger Phillips. Kojarzycie go? Mieliście z nim kontakt?

Popatrzyła najpierw na Bożydara, potem na Bogumiłę. W starszej z dwóch obecnych w pomieszczeniu Żylet zagotowała się krew. “Nie, kurwa, nie Bertner. Nie Roger. “ - uderzyło w nią głuchym trzaskiem łamanej woli. Od początku miała zamiar współpracować, ale nie kosztem pamięci przyjaciół. Chciała ich oczyścić choćby za cenę wściekłości całych Rubieży. Uderzyła mocno w blat stołu rozkutymi wcześniej rękami żeby zwrócić na siebie uwagę. Echo huku rozniosło się po pomieszczeniu odrywając wszystkich od podjętych działań. Miła wiedziała, że Denvers zna migowy, tak przecież złożyła jej satysfakcjonujący raport taktyczny, więc zamigała do niej:

-“Ja znałam. Nie byli zdrajcami!”

Zapisała na podanym jej notesie nazwisko:


Cytat:
JOHN LOCK - ON BYŁ Z CZASZEK.


Denvers przeczytała nazwisko w notesie, skinęła do jednego z dwóch żołnierzy pilnujących Coltów. Gdy podszedł wyrwała kartkę i wcisnęła mu ją do ręki. Wojskowy wyszedł z kwatery, drzwi zasunęły się za nim cicho.

- Zaczynamy od konkretów, bardzo mnie to cieszy. Sztabowy Bertner został złapany na gorącym uczynku, a Phillipsa znaleźliśmy w jego kantynie. Popełnił samobójstwo, wcześniej zostawił pożegnalną wiadomość – generał przerzuciła kilka stron teczki i wyciągnęła list, który Miła zdążyła przeczytać jako pierwsza, gdy odkryła ciało technika. – Dla mnie to brzmi jak przyznanie się do winy. Pomógł zamachowcom a potem się zastrzelił. Wiemy, że to jemu naczelnik Paslack zlecił zbadać kość pamięci. Problem w tym, że kość zniknęła, nie było jej ani w kantynie ani w laboratorium. Roger musiał ją oddać swoim wspólnikom.


Cytat:
ROGERA ZABILI. KOŚĆ ZABRALI. PODŁOŻYLI LIŚCIK.
TO NIE JEST JEGO PISMO.
ZNAJDŹCIE JEGO ODRĘCZNE RAPORTY.


Niemowa zapisała kolejną wiadomość, nie chcąc rozstawać się z jedyną pamiątką po Philipsie. Jej oddech był ciężki, emocje skołowane, myśli proste: “Nie dać się zabić. Nie pozwolić zgnoić całej Alternatywy.” Generał w milczeniu przyglądała się Bogumile, jakby próbowała odgadnąć jej myśli i emocje. W tym samym czasie ostatnią krawędź normalności Coltówny wyostrzyła pasja Truposza, który niespodziewanie włączył się dyskusji nieświadomy niczego co siedziało w kobiecie.

Czy ktoś usłyszał wystrzał? Jeżeli się zastrzelił, a nikt w pobliżu nie usłyszał strzału… Samobójcom nie zależy na wytłumieniu broni. Przeprowadzenie testów balistycznych Colta z kościoła może pokazać, czy to był “ten” egzemplarz. Właściciel w końcu za coś wziął pieniądze, a na piekarza nie wyglądał tylko na człowieka, który żyje z zabijania. Precyzyjnego zabijania. No i mógł też mieć przy sobie kość, on albo ten drugi
Caleb wygłosił śmiałą hipotezę, odwracając się do obecnych w pomieszczeniu.

Pomimo, że Miła nie miała pojęcia o czym właściwie prawi cyrkowiec to ucieszyła się na znajomy dźwięk pełnego pasji obłąkańczego bełkotu prawie natychmiast uciętego zimnym jak okruch lodu spojrzeniem Denvers.

- Nikt cię nie pytał o zdanie. Zajmij się swoją robotą – wycedziła nerwowo, choć widać było, że to co powiedział Caleb nie uszło jej uwadze. Zabębniła palcami w stół, zmarszczyła czoło.

- Nie zdążyliśmy przesłuchać przebierańca, jesteście jedynymi osobami, które miały z nim kontakt przed śmiercią. Colt, skąd wiedziałeś, że Vanhoose to podstawiony oszust? Przyznał wam się do tego? Co dokładnie mówił na temat człowieka zza kurtyny? Tak go nazwałeś, człowiek zza kurtyny. To określenie pasuje do tego szakala jak jasny chuj.

Bogumiła przytaknęła i powzięła mantryczny trud pozostania w stanie nieważkości swojej oceny dla słów brata.

- Dokładnie - powiedział. - Gość przyznał się do zamiany miejscami z prawdziwym Williamem Vanhoose kiedy byliśmy w Azylu 47. O swoim mocodawcy mówił niewiele. Facet jest zdecydowanie starszy od niego, a naszym Williamkiem kierował przy pomocy jego syna Lucasa, którego musi trzymać blisko siebie. Williamek przystał na pomoc nam i tylko dzięki naszemu układowi wyszliśmy cało z Azylu. Człowiek Syndykatu mógł nas udusić w komorze, ale w zamian za zaoferowanie ratunku dla jego syna Williamek pomógł nam się z tego wykaraskać. - Westchnął. - Williamek od początku mówił, że nie dożyje przesłuchania. Ja głupi myślałem, że jak dopilnuje aby dożył transportu do DiscCity zagrożenie minie i typ coś nam powie. Jak widać byłem jednym z nielicznych, który chciał cokolwiek z niego wycisnąć… Z tą weryfikacją ochotników AdA miałaś rację, ale pamiętaj, że na wtykę werbuje się ludzi z wieloletnią, nienaganną służbą i zaufaniem towarzyszy broni. Dlatego nikt z nas nigdy nie uwierzy, że Trevor siedział w tym od dawna. To, że się zabił znaczy, że ktoś miał na niego haka i go wykorzystał. Nie chciał aby z Bartnera dało się coś wydobyć. Phillipsa nie znałem za dobrze, ale wydawał się uczciwym i oddanym sprawie gościem. - Bożydar zamyślił się po czym kontynuował. - On pewnie też został zmuszony do współpracy w taki czy inny sposób. Jego samobójstwo oczywiście popełnił ktoś inny…

Starsza Kapral nie potrafiła zostać bezstronna, gdy słowa bliźniaka uderzały w jej ideały, ale nie miała czasu na reakcję, bo Denvers pochłonęła informacje i nakierowała obecnych na dalszy tor przesłuchania:

- To zależy kto ich weryfikuje Colt. Prawdziwy Vanhoose zadał sobie wiele trudu żeby ukryć swoją prawdziwą tożsamość. Nie uznawałam go za zagrożenie, dopóki nie zaczęły przychodzić niepokojące meldunki. Pomniejsi przywódcy Syndykatu od lat są regularnie eliminowani a kolejne grupki wchłaniane. Przestali być niezorganizowaną bandą, to organizacja przestępcza, ich ataki są skoordynowane. Osady, które otrzymują pomoc humanitarną, są natychmiast atakowane przez Czaszki. Myślę, że właśnie o to toczy się ta cała gra. Przebieraniec wiedział za dużo a na kości pamięci robota znajdowało się coś czego obawiał się Syndykat. Dlatego próbowali to odzyskać. I chyba im się kurwa udało.

Drzwi rozsunęły się a żołnierze brutalnie wepchnęli do środka drobnego, niskiego mężczyznę z postępującą łysiną. Poleciał na posadzkę, zawodząc płaczem. Bogumiła od razu go rozpoznała.

- Czego ode mnie chcecie?! Nie można tak traktować ludzi nauki! – krzyknął oburzony gość w białym laboratoryjnym kitlu.

- Nazywasz się John Locke? – zapytała niewzruszona Denvers.

- Tak.

Dopiero teraz Locke dostrzegł Miłą. Zbladł, nerwowo przełknął ślinę. Za to Coltówna patrzyła na niego jak na kawałek mięsa, którym w rzeczywistości się już stał, przekraczając próg kwatery służącej za salę przesłuchań.

- Ta żyleta twierdzi, że brałeś udział w spisku. Że jesteś Czaszką – generał spokojnie zadawała kolejne pytania.

- Kłamie! Od dziesięciu lat służę Alternatywie! Jestem patriotą!

Przywódczyni Ruchu Oporu nieznacznie spojrzała na żołnierza, który stał nad łkającym technikiem. Wojskowy podszedł do Coltów i rozpiął im kajdany również u nóg. Denvers wyciągnęła ząbkowaty nóż z pochwy i przesunęła go w stronę rodzeństwa.

- To wasz burdel. Więc lepiej zacznijcie za sobą sprzątać.

Miła zerwała się na równe nogi i podniosła przekazany im nóż. Lekko się zataczając, choć bez cienia najmniejszego wahania podeszła do Locka rozcięła mu rękaw przy nadgarstku. Wszyscy na raz dostrzegli to samo - po wewnętrznej stronie odsłoniętej ręki jajogłowego czernił się mały tatuaż przedstawiający czaszkę.

- To pamiątka ze starych czasów – wyjaśnił naukowiec. – Od kiedy posiadanie tatuaży jest uznawane za przestępstwo i zdradę?

Denvers przez dłuższą chwilę w milczeniu przypatrywała się scenie.

- On ma rację. Tatuaż to żaden dowód. Dlaczego oskarżasz tego człowieka? – odezwała się w końcu generał spoglądając na Bogumiłę – Skąd masz informacje, że to zdrajca? Już raz mnie okłamałaś. Wtedy, na lądowisku. Nie próbuj zaprzeczać.

Najwyraźniej żylecie nie spodobała się bierność Coltów, być może zaczęła podejrzewać, że próbują grać na czas lub nie chcą skrzywdzić wspólnika zbrodni. Znów rzuciła spojrzenie w kierunku dwójki żołnierzy stojących przy drzwiach. Choć komandosi ani drgnęli, żołnierze Oddziałów Ochrony doskonale znali tą mowę ciała.

- “Z rozmowy z nim.” - zamigała Bogumiła do wszystkich.

- “Z pozdrowienia i panicznego poszukiwania sojuszników do ich wspólnej sprawy” - dodała odwracając się do Denvers.

Nie wystarczyło. Wskazała głową na złamanego mózgowca bezdźwięcznie wypluwając słowa prosto w twarz łysego kata:

- “Masz go, więc jego pytaj!”

Generał pokręciła głową z niesmakiem. Wstała, założyła znów ręce za plecy, podeszła do przestraszonego technika i zaczęła bezwzględny taniec nienawiści. Najpierw kopała więźnia, później ząbkowanym ostrzem kaleczyła jego ciało z wolna odbierając mu kolejne zmysły. Zaczęła od wzroku. Skończyła na woli przetrwania. Swój udział w tym miał też Caleb i sama Miła machinalnie wykonująca rzucane jej kolejne komendy.

Bogumiła bezceremonialnie stała nad sceną kadzi potrafiąc się zdobyć tylko na jedną rzecz… stłumienie własnego bólu istnienia przez oczyszczenie z zarzutów jednego nazwiska -


Cytat:
ROGER PHILIPS


- zapisane na karcie z notesu i podane Truposzowi. Połowa z założonego celu została zrealizowana - Roger był czysty. Ból jednak nie odszedł. Żal zaczął pożerać ją od środka. Zapewne przez to całkowicie bezrefleksyjnie odpowiadała na wszystkie pojawiające się potem bodźce. Swoją bezczynnością skwitowała ostatnim zdaniem niewybrzmiałym we wnętrzu teatru tortur Denvers:

- “Żadnych grzechów więcej nie pamiętam, zostało więc tylko popełniać nowe.”

Po słowach nadszedł też czas na ostatnia tam myśl - “Lenny”.Była to odpowiedź na pytanie o ludzi zagrażających swoją wiedzą poczynaniom Ruchu Oporu. Bogumiła nie zawahała się nawet przez moment przed ukryciem tej informacji.

Paslack była rodziną, a rodzinę trzeba było chronić. Rodzina jest najważniejsza.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 10-12-2020 o 12:48.
rudaad jest offline