W skrzyni znajdowało się mnóstwo ciekawych rzeczy, ale Arthmynowi przypadły do gustu karwasze, dzięki którym mógł być lepiej chroniony przed fizycznymi atakami. A że nikt inny nie był nimi zainteresowany, zaklinacz stał się posiadaczem ochraniaczy na przedramiona.
Piętro wyżej spotkali się z człowiekiem, który przedłożył im dwie propozycje - życie w służbie króla w żółci (kimkolwiek on był), lub wieczny sen, tożsamy, zapewne, ze śmiercią.
Arthmyn wolałby powrót do normalności, a z żółtym królem nie miał zamiaru mieć nic wspólnego. I miał nadzieję, ze da się to załatwić, chociażby kosztem życia białowłosego mężczyzny. |