Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2020, 17:13   #238
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
24 Maius 816.M41, chór Błysku

Klęcząca na posadzce Mistrzyni Chóru miała na sobie jedynie szorstką tunikę, uszytą z materiału pobudzającego w zamierzenie drażniący sposób skórę. Usytuowana pośrodku ochronnego kręgu usypanego z pobłogosławionych proszków, zapadała coraz szybciej w stan pozornego uśpienia obserwowana szóstymi zmysłem swoich rozmieszczonych wokół towarzyszy. Ich kojące swą obecnością umysły były niczym kotwice utrzymujące jaźń Bellity w miejscu, chroniące ją przed zgubnym rozproszeniem i zatraceniem w bezkresie Aetheru. Otoczona tymi kotwami, astropatka sięgnęła umysłem poza ściany Chóru i zewnętrzny pancerz Tempesta.

Ekspansja Koronusa położona była na prawdziwych krańcach galaktyki, a jej gwiazdy należały do najstarszych w całej Mlecznej Drodze. Tym samym otaczająca je aura była niebywale silnie nasycona tysiącleciami historii tworząc psioniczną matrycę widzialną tylko dla mentatów. W esencji Osnowy otaczającej Grace odcisnęły się wspomnienia i emocje istot zamieszkujących ten system, nie tylko ludzi, ale również rozumnych gatunków, które poprzedzały w Koronusie kolonistów z Terry. Na peryferiach psionicznej świadomości Bel rozbrzmiewały widmowe syrenie śpiewy prehistorycznych cywilizacji, które obróciły się w proch nim człowiek stanął na dwóch kończynach. W ich tle rozbrzmiewał zew samych gwiazd, kondensujący w sobie energię narodzin i powolne dogorywanie.

Niewyobrażalny wiek tego regionu wszechświata robił na astropatce wstrząsające wrażenie, ledwie dając się objąć pojmowaniem wymiaru czasu. Nie chcąc się zagubić w tej gęstej aurze Mistrzyni skupiła zmysły na precyzyjnych czynnościach, które sobie wcześniej wyznaczyła. Przeczesując Aether za pomocą własnoręcznie stworzonych filtrów, poszukiwała jedynie niezbędnych informacji starając się ignorować otaczający ją szum.

Sprzyjały jej dwa czynniki: zdradliwy spokój Morza Dusz rozpalonego blaskiem odległego Astronomicanu oraz emocjonalne wsparcie pozostałych astropatów potęgujących swym szóstym zmysłem jej własną percepcję. Dzięki tej kombinacji potrafiła sięgnąć psioniczym talentem dalej niżli sądziła, zyskując przejrzystość widzenia równie zaskakującą jak w trakcie ostatniej sesji z Tarotem.

Chociaż Grace była oddalona o cztery dni lotu w podświetlnej, a sama planeta ledwie majaczyła na granicy sensorów okrętu, umysł Bellity bez trudu pochwycił unoszące się wokół globu strzępy gasnących sygnałów, które były jej tak znajome i bliskie. Chociaż nie potrafiła ich zinterpretować, w ułamku chwili utwierdziła się w przekonaniu, że na Grace istniał Chór podobny do jej własnego: grupa związanych ze sobą psioników obdarzonych błogosławieństwem Scalenia Duszy.

Kolonia Chordy miała na swych usługach stacjonarny Chór Astra Telepathica!

Podekscytowana tym odkryciem Mistrzyni wysłała w Aether powitalny zaśpiew, ale jej nieme wezwanie, powtórzone kilka razy, pozostało bez odpowiedzi. Uznawszy w końcu bezcelowość dalszych prób, Belita jęła poszerzać spektrum swego postrzegania na otoczenie Grace, tym razem skoncentrowana na odnalezieniu jakiegokolwiek śladu kapitana Rochy.

Wydawało się to trwać w nieskończoność, chociaż w wymiarze materialnym minęła zaledwie krótka chwila. W odległości jednego dnia lotu od Grace znajdowało się coś ukrytego przed Duchem Maszyny Błysku, ale nie dość dobrze zamaskowanego w obliczu nadludzkiego talentu Mistrzyni. Coś roztaczającego niepokojącą aurę zagrożenia i zarazem zbyt specyficznego dla zmysłów Bel, aby być dziełem natury. I naznaczonego mikroskopijnymi punkcikami życiowej esencji.

Rzuciła się na ten cień w Osnowie z drapieżną ciekawością, lecz chociaż wkładała w swe poczynania ogromne wysiłki, toń Morza Dusz mamiła jej zmysły nie pozwalając dojrzeć namacalnego dowodu na to, że naprawdę odkryła pozycję Dumy Sameteru. Zwabione płonącym w Immaterium płomieniem jej umysłu – jej duszy – w pobliżu jęły się gromadzić półrozumne byty Osnowy, gibkie i szybkie kształty gorejące przeażającym i nienasyconym głodem. Umknęła przed nimi z równą gracją znakując w myślach przybliżoną pozycję dziwnej aury. Zmieniając skalę swej projekcji przesiewała teraz esencję przestrzeni systemowej umacniając się w przekonaniu, że na Grace wciąż bytowało rozumne życie i że Błysk nie był samotny w lodowatej próżni kosmosu.

I że naznaczona piętnem Wielkiego Nieprzyjaciela aura grozy wciąż odciskała swój ślad na jej psychice.
 
Ketharian jest offline