Przed zapadnięciem w sen
Olga przyjęła nagłe pojawienie się przy niej Piotra, który bezceremonialnie rozwalił się obok niej z najszczerszym zdziwieniem. Normalnie aż różowy, słodko pachnąc balon gumy który żuła pękł z niebotycznego wrażenia. Lubiła go, ale… No… Zaraz… Zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, chłopak rozłożył się jej na nogach a ona po prostu zesztywniała. Inny dostał by już w pysk to było pewne, jak amen w pacierzu. Ale z nim nie bardzo wiedziała jak sobie poradzić.
Potarła się po karku mierzwiąc turkusowe włosy. -Odwal się od mojej gitary. - fuknęła postanawiając w końcu robić dobrą minę do tej dziwnej gry. Piotrek w sumie nie był przecież najgorszy.
Przeniosła wzrok na Majkę i oczy jej rozbłysły. Szybko wdała się w nią w gorącą dyskusje ‘jak zajebiście będzie jak wreszcie posadzą dupę na gorącym piachu i odpalą jakieś browce’ i nawet zagrała z nią w te pieprzone klasy. Ona na serio dobrze na nią działała, jak trawka, albo coś podobnego.
Potem nastąpił nagły zjazd… I ten parszywy cholerny koszmar. Po przebudzeniu
Olga wrzeszczała niezrozumiale po obudzeniu zupełnie jak małe dziecko, które nie mogło się uspokoić. Rozejrzała się półprzytomnie po autobusie i nagle dostrzegła stan w jakim jest Marta i jej potworne czarne źrenice.
Olga bez namysłu błyskawicznie wstała z fotela chwyciła jeden ze srebrnych krzyży na szyi i wycelowała w Marte. -Wyjdź z niej Szatanie. Wypieradalaj! Ja kurwa, Olga Kowalska rozkazuje ci! Spiepszaj! – wycedziła ze szczerą nienawiścią na jaką tylko kompletny psychol potrafi się zdobyć.
Ostatnio edytowane przez Rot : 01-12-2020 o 22:14.
|