Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2020, 14:29   #50
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Konrad, Peter, Bladin

Tajne przejście okazało się być jedynie ukryte, a nie zabezpieczone pułapką. Krasnolud odetchnął z ulgą, gdy fragment ściany odsunął się lekko z cichym kliknięciem, odsłaniając niewielkie pomieszczenie. W podłodze ział otwór, z którego wystawał czubek drabiny. Hochmeister nie słyszał żadnych niepokojących odgłosów, zeszli więc w dół. Wykopany w ziemi tunel zabezpieczony był co kilka metrów drewnianymi podporami, a w niektórych miejscach sufit obłożono deskami, spomiędzy których od czasu do czasu przesypywały się drobinki pyłu. Wiódł znacznie dalej, niż kanał prowadzący do nadpiłowanej kraty. Wylot zasłaniały jakieś pnącza, między którymi prześwitywały promienie słoneczne. Słyszeli też szum rzeki, a Peter ciche rozmowy.

W malutkiej zatoczce, mocno osłoniętej przez gęstą przybrzeżną roślinność, znaleźli całą grupę uciekinierów i troje członków gangu Huydermannów. Po wyjściu na zewnątrz, ci ostatni położyli dłonie na rękojeściach krótkich mieczy.

- Nie odpuszczacie, co?


Wolken

Wiedziony wewnętrzną potrzebą działania, motywowany poczuciem winy Wolken przeczesywał brzeg Reiku. Wolał działać, choćby i bezsensownie, niż stać w bezruchu i oczekiwać na jakieś wydarzenia. Coś nie pasowało mu do obrazu rzeki przed nim, dopiero po jakimś czasie zorientował się, że nie widzi żadnych stateczków czy łodzi. Nuln zostało skutecznie odcięte od reszty świata i pozostawione sobie, jak się wydawało.

O mało co nie przegapiłby tego, czego szukał. Gdyby nie chrapliwy głos z nietutejszym akcentem i jedno zadane przez jego właściciela pytanie ominąłby zatokę wykorzystywaną przez przemytników. Zatokę pełną ludzi, wśród których zauważył trzech swoich kompanów, szlachcica, Sygmarytę i krasnoluda.

Marval

Elf siedział bez ruchu, obserwując żołnierzy. Jego ludzki towarzysz długo nie wracał, ale cóż znaczyła godzina czy dwie, gdy odnieść je do całego życia. W końcu jednak i on doczekał się jakiegoś wydarzenia, które sprawiło że poruszył się wreszcie. Nadeszła oczekiwana przez niego zmiana warty. Znudzeni żołnierze ożywili się, zebrali swoje rzeczy i ze śmiechem ruszyli w stronę obozowiska. Nadchodził dla nich czas na wydawanie żołdu na wódę i kobiety. Nowa grupa okazała się jednak – na nieszczęście Marvala – znacznie aktywniejsza i sumienna w wykonywaniu swoich obowiązków. Ci nie tracili czasu na grę w kości, za to pilnie obserwowali okolicę. Ich dowódca wybrał dwójkę i wysłał ją na patrol. Wojacy ruszyli na obchód okolicy, zmierzając wprost – a jak – w stronę kępki drzew, gdzie ukrywał się Marval.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline