- Miejsce to tylko miejsce młody panie Coleman. Źli bywają ludzie. A i to rzadko. Zazwyczaj są po prostu chciwi. Albo głupi.
Nie nadmieniał już, że Richard zawsze był w jakieś pieniężne historie uwikłany. W tym przypadku zapewne z panem Abreu i zorganizowanym przez niego dofinansowaniem misji.
Odłożył szaty z pewnym wstrętem z powrotem na podłogę.
- Jeśli szaty zrzucono po rytuale, to kolejnym elementem mogły być inne praktyki rodem z jaskini dzikich ludzi. Być może i narkotyzowanie się jakimś pejotlem, czy innym indiańskim specyfikiem. Stąd już do tragedii nie daleko. Zanotujmy sobie w pamięci to pomieszczenie. Może odgrywać ważną rolę dla pana Abreu i jego totumfackich. A tymczasem można rozważyć Nathalie wynajęcie w bosmanacie załogi, która dokładnie i gruntownie wysprzątałaby Eon. Być może coś jeszcze umknęło naszej uwadze?