Wątek: Lost Station
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2020, 19:39   #104
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Dzień 14; 13:30 “Archimedes”; sektor centralny; sektor reaktora

Zeeva zastosowała się do pierwszej i najbardziej podstawowej zasady: “when in doubt, attack!” - kobieta natychmiast odepchnęła się od ściany i wyciągnęła ramię trzymające karabin w kierunku syntka. Najpierw skupiała się na trafieniu przeciwnika a dopiero potem na trafieniu go w jakieś konkretne, wyłączające z walki miejsce. Zeeva starała się też od razu rozpocząć skracanie dystansu do andrida.

Strzelanie w stanie nieważkości nie było takie proste jak przy porządnej, ziemskiej grawitacji. Strzelanie gdy się płynęło w ruchu było jeszcze trudniejsze. Dobrze, że dzięki noktowizji zamontowanej w cyberoczach ciemność Zeevie nie przeszkadzała. Na ostrzał odpowiedziała własnym ostrzałem. I trafiła! Widziała jak złote kreski z jej karabinku trafiają przyczepionego do ściany przeciwnika. Siła uderzenia zachwiała droidem ale na moment i z iście robocią obojętnością dalej prowadził ogień w jej stronie. Nie trafił jej jeszcze chociaż kreski plazmy wypalały mroźne powietrze i ściany z plastali gdzieś za nią. Któreś z trafień trafiło w sufit czy coś innego powodując eksplozję przewodów, rur, kabli i całego złomu jakie nagle wypadł na korytarz rozdzielając ich chociaż na chwilę.

Płynąc przez przestrzeń nieuniknienie ku przeciwnikowi Zeeva chwyciła wolną dłonią większy odłamek poszycia i cisnęła nim w syntka. Tytanowy palec trzymającej karabin ręki nie oklejał się w tym czasie od cyngla, broń wciąż szyła pociskami w stronę androida.

O’Reily cisnęła kawałkiem złomu w przeciwnika. Przy braku grawitacji nie było to tak efektywne, kawałek poszybował łagodnie przez zaciemniony korytarz nie czyniąc strzelającym większej różnicy. Była marine prowadziła ogień ze swojej szturmówki cały czas skracając dystans dążąc do bezpośredniego zwarcia. Widziała, że jej karabinek znów trafił przyssanego magnesami do ściany robota. Tym razem coś mu tam wybuchło w środku ale nie aż tak by go wyłączyć z walki.

Była już na tyle blisko by puścić karabinek i dobyć miecz łańcuchowy. Broń zabzyczała charakterystycznym warkotem i płynąc w powietrzu zaatakowała mechanicznego przeciwnika. Ten mając stabilniejszą postawę sprawnie sparował jej atak zasłaniając się karabinem i nim zdążyła zareagować sieknął ją w żebra rozpruwając skafander i ciało pod nim. Ale to nie wystarczyło by ją zatrzymać. Miecz łańcuchowy zaatakował ponownie. Tym razem udało jej się go wbić od góry, w bark androida, tuż przy szyi. Ruchome zęby rozpruwały pancerz i metalowe cielsko torując sobie drogę do trzewi androida. Ten zazgrzytał, sypnął iskrami, w przestrzeń seledynowej poświaty wypływały kolejne mechaniczne resztki wymieszanie z jakąś cieczą. Aż wreszcie robot znieruchomiał. Przestał zdradzać oznaki świadomego, mechanicznego życia.
Zeeva uruchomiła łączność z Alice w czasie odcinania robociej głowy - Vic może chcieć zobaczyć jakie programy droidowi po tej głowie chodziły. Haker może to sobie wygrzebać z tego małego suwenira.
“- Opuszczamy lokal, odbiór. Wracam po ciebie i spadamy
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline