Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2020, 11:30   #59
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację


Poranek zaczął się wcześnie i od trzech lokum do sprzątania. Jednym z nich było mieszkanie nekromantki Leatheres znanej dobrze El. Kolejne dwa były nowościami. Frolica obudziła się wcześniej i już zapewne myła się we wspólnej dla pokojówek łazience, bo panna Morgan obudziła się sama w pokoju. Morgan szybko sięgnęła po księgę by obejrzeć swoje zaklęcia. Nie czuła potrzeby by zapamiętywać jakieś nowe ale lubiła sobie je przypomnieć nie mając wprawy. Dla niepoznaki wzięła też książkę od Clarice.
Frolica wróciła po kilkunastu minutach już w szlafroku i spytała Elizabeth susząc włosy.
- Co tam czytasz?
- Podręcznik z historii. - Elizabeth pokazała książkę, wstając z łóżka i zabierając się za śniadanie.
- Ach… że też ci się chce czytać takie rzeczy.- mruknęła rogata zasiadając do posiłku.
- Bo są ciekawe. - Morgan zapaliłą ogień pod samowarem i już po chwili usłyszały przyjemne pyrkanie gotującej się wody. - Zdradzisz do kogo będziesz starać się dostać?
- Do nikogo. Osoba o której wspomniałam wczoraj nie jest wykładowcą na uczelni.- odparła żartobliwie Frolica.
- Ooo… - Morgan przyjrzała się jej zaskoczona. Zalała wrzątkiem kawę i przysiadła się do diablicy. - To co tam kombinujesz?
- Nazywa się Hieronymus i jest wysoko postawionym członkiem pewnej gildii i ma narzeczoną z koneksjami, której nie kocha… - wyjaśniła enigmatycznie Frolica i wzruszając ramionami dodała.- .. ale wiesz… polityka gildii i takie sprawy. Ją też poznałam, miła osóbka… niespecjalnie przejmuje się wybrykami swojego narzeczonego o ile… cóż… nikt o nich nie usłyszy.
- Och.. czyli idziesz tam na pokojówkę. To będę mocno trzymać kciuki. - El wstałą i nalała im kawy. - A co za gildia?
- Niezupełnie. Nadal pozostaję tutaj. Na razie trochę zapoznałam się z Hieronymusem i spotkałam jego narzeczoną. Ot… trochę rozmawialiśmy i… raz testowaliśmy wody. A nazwy gildii podać ci nie mogę. Acz mogę rzec, że zajmują się produkcją magicznych ostrzy. Głównie na wojskowy użytek. - wyjaśniła cicho.
- Och.. jasne. - El dosiadła się do diablicy i zabrała za jedzenie. - Ja pewnie jeszcze poodkładam pieniądze, mam propozycję przekazania kilku swoich prac do gildii krawieckiej do wglądu.
- A masz już te projekty przygotowane?- zapytała zaciekawiona Frolica.
- Mam dwa gorsety, które czasem noszę, kilka par majtek, ze dwie trzy pary pończoch. - El zamyśliła się. - Pewnie dobrze by było uszyć coś bardziej ekstrawaganckiego.. ale potrzebuję pieniędzy na tkaninę.
- Nie sądzę żeby noszone rzeczy można uznać za projekty… powinnaś uszyć coś nowego do zaprezentowania.- oceniła rogata.
- Na razie czasu mi brak. - El westchnęła.-Dziś chcę się udać do mojej dawnej szefowej. Może mi odpali co nieco za pozowanie.
- Powinna. Nie masz powodu pracować za darmo. - odparła czerwonoskóra głośno. - Nie daj się wyzyskiwać.
- Też prawda. - El zaśmiała się. - Ale to bardzo przekonywująca osoba. Dobra, ubieram się i ruszamy.
Wstała od stołu, wcisnęła się w komplet czerwonej seksownej bielizny i zabrała za wciąganie na to kostiumu pokojówki.


Na pierwszy ogień poszedł znany już pokojówkom pokój nekromantki. Tym razem było tu spokojnie… jedynie trzeba było posprzątać ślady uczty ze stołu i przebrać pościel w sypialni.
- Ty sypialnię ja stół, czy na odwrót?- zapytała Frolica.
- Mogę zająć się pościelą, może rozruszam nieco te obolałe miejsca. - Mrugnęła do diablicy i ruszyła w kierunku łoża by się nim zająć.
- Baw się dobrze. - odparła Frolica wystawiając język żartobliwie.
El przytaknęła i przeszła do sypialni. Podeszła do łóżka i zabrała się za rozściełanie. Robota szła szybko, nawet jeśli była nudna, wkrótce El zmieniła pościel i cóż… mogła dołączyć do rogatej sprzątającej resztki po uczcie. Naszykowała ścierki i wiadro z wodą do wymycia stołu i zabrała się za to gdy tylko rogata skończyła.
Frolica już szykowała nowy obrus na stół.
- Zabalowała z kimś dzisiaj. Znalazłam majtki pod stołem i niedopite wino doprawione sporą dawką lubczyku.- skomentowała sytuację przy okazji.
- Cóż.. oni chyba nie mają nic innego do roboty. - El nachyliła się. - Myślisz, że z jakimś nieumarłym?
- Nieumarłym… no wiesz… nie unosi się. - zaśmiała się rogata figlarnie. Nawet wampirom? Przecież Simeon był dowodem, że było inaczej. A może nie był ? Właściwie to nawet on sam nie wiedział skąd się biorą tacy jak on.
- Och… - El przyjrzała się diablicy zaskoczona i zamyślona zarazem. - Niby my radzimy sobie bez tego.
- Z tego co słyszałam nieumarli nie odczuwają potrzeb takich jak my. Nie muszą jeść, pić, spać… ani figlować. Pewnie też nie odczuwają przyjemności z tych potrzeb. - zamyśliła się rogata pracując przy sprzątaniu stołu.
- Ciekawe… pewien znany mi barman wygląda nieco jak nieumarły, ale.. chyba niewłaściwe byłoby go spytać. - El wycisnęła szmatę do wiadra i zawiesiła ją na jego krawędzi.
- To lepiej go nie pytaj. Tworzenie nieumarłych jest zakazane, a ci którzy istnieją są zwykle niszczeni na miejscu.- odparła wesoło rogata pokojówka.
- Ruszamy dalej? - Morgan szybko zmieniła temat. - Co teraz?
- No… ruszamy dalej. Kolejne pomieszczenie.- wesoło odparła Frolica. I opuściły te mieszkanie.


Kolejne było pełne różnych kryształów i kawałków skał. Każdy na postumencie, każdy podpisany i opatrzony krótką adnotacją. Każdy… wymagający wytarcia. Na ścianach były różnego rodzaju mapy geologiczne, a stół w gabinecie był ciężki masywny i przystosowany do wzrostu krasnoluda. Zgodnie z pozostawionymi im wskazówkami, pokojówki miały wypucować podłogę w gabinecie, odkurzyć wszystkie (liczne) eksponaty i przepuścić wodę przez masę filtracyjną… zaraz… co?
Czym właściwie była ta masa filtracyjna?
Jak się okazało postawionym długich nóżkach mosiężnym cylindrycznym kanistrem zawierającym… ową masę filtracyjną. Czym ona była, tego dowiedzieć się nie dało. Bo wieczko cylindra było przyśrubowane. Należało przelać przez cylindrem 5 litrów wody czekając aż ona przepłynie przez niego i ścieknie do misy pod cylindrem. Następnie należało wylać misę do ubikacji w łazience. Nie dało się tego zrobić na raz. Należało przelewać po litrze. Tak przynajmniej pisało na instrukcji zamontowanej na kanistrze.
- Magowie i ich wymysły.- sapnęła gniewnie rogata.
- To co, spróbujesz z kurzem, a ja podźwigam wiadra z wodą? - Elizabeth udała także zirytowaną, ale prawda była taka, że niesamowicie ją fascynowało to urządzenie.
- Nie odmówię ci tej przyjemności.- odparła żartobliwie rogata biorąc się za miotełkę do kurzu i ruszając ku pierwszemu eksponatowi.
- Pamiętaj że to był twój wybór.
Elizabeth machnęła ręką i zabrała się za nalewanie wody. A rogata zabrała się za czyszczenie kawałków skał pogwizdując. Woda wlewała się przez specjalny otwór u góry i szumiąc… z pewnością spływała w dół… bardzo powoli. Musiała napotykać jakiś opór, bo trochę jej zajęło dotarcie na dół. I ściekała brudna i śmierdząca wilgocią… W zasadzie to cuchnęła jak kanały, które czarodziejka zwiedzała podczas swojej misji. El westchnęła ciężko i wyniosła wiadro z brudną wodą, wypłukała je i wróciła by powtórzyć cały proces. Była ciekawa po co właściwie to robi, ale obawiała się, że nie dane będzie jej spytać. Przyjrzała się nawet instrukcji i tytułom książek na półkach licząc na jakąś podpowiedź.
Część z nich dotyczyła skał i gleb, inne dotyczyły żył wodnych i rozmieszczenia.Inne geografii okolice. Najważniejsze, bo stanowiące większość pozycji na półkach,dotyczyły sztuki geomancji. Elizabeth przyjrzała się napełnianej butli. Może to miało związek z jakimiś żyłami wodnymi… cokolwiek to było. Zgarnęła kolejna wiadro z brudną wodą, by po chwili wrócić z czystą. Ciekawa też była co z tym wszystkim wspólnego miała geometria… może zapytać profesora na następnej lekcji?
Tymczasem rogata kończyła sprzątanie kolejnych eksponatów miotełką do kurzu i niechętnie patrzyła na podłogę, którą przyjdzie im umyć. El zabrała się za przelewanie trzeciego wiadra.
- Jak ci tam idzie? - spytała głośno Frolica.
- Powoli… potwornie śmierdzi. - Czarodziejka wlała ostatnie wiadro i czekała aż wypłynie z niego woda.
- Sama tego chciałaś.- odparła ze śmiechem rogata.
- Jestem strasznie ciekawa jak to działa. - El przyznała się do swoich przemyśleń, po czym zgarnęła pełne wiadro. - Jakby co to było ostatnie.
- Pewnie magicznie.- oceniła Frolica podchodząc do czarodziejki.- Ja już skończyłam.
Po chwili El wróciła z łazienki z pustym wiadrem.
- To ja też. To co teraz?
- Trzecie mieszkanko do sprzątnięcia i mamy spokój na dziś. No chyba że dostaniemy jakieś dodatkowe zlecenie.- oceniła diabliczka i dodała.- Będziemy musiały wyjść poza budynek sądząc po adresie.
- O.. a gdzie? - El zebrała ich sprzęt do sprzątania i przysunęła się do diablicy by zerknąć na karteczkę.
- Nie bardzo wiem…- odparła Frolica podając listę, a spojrzawszy na ostatni adres El przekonała się że dla niej jest on znajomy. Tam ostatnio zaniosła list.
- Och… wiem gdzie. - El uśmiechnęła się do diablicy. - Ostatnio ktoś wrzucił zły list do mojej skrzynki i tam go odniosłam. A podobno tamten czarodziej nie lubi korzystać z pomocy z zewnątrz.
Czarodziejka poprowadziła swoją przyjaciółkę do znanego jej mieszkania.
- Najwyraźniej zmienił zdanie. Musiałaś być przekonująca.- oceniła rogata ze śmiechem, podążąjąc za El.
- Rozmawiałam z jego pomocnicą. Bo to ona odebrała list i wyraźnie nie była w stanie zapanować nad tamtejszym chaosem. - Morgan uśmiechnęła się do diablicy. - A jakie masz plany na wieczór?
- Jeszcze nie wiem… chyba żadnych konkretnych.- odpowiedziała Frolica.
- Ja wybieram sie do mojej dawnej pracodawczyni, ale wrócę na noc. - Morgan otworzyła drzwi drugiego budynku i poprowadziła do odpowiedniego mieszkania.
- A po co do niej?- zapytała rogata, gdy obie dochodziły do drzwi.
- Zapozować i nieco dorobić. Jest artystką. - El uśmiechnęła się i zapukała do drzwi.
- Zapozować… do obra…- rogata przerwała, bo drzwi się otworzyły i stanęła w nich znajoma El dziewczyna. Spojrzała na obie pokojówki i odsunęła się nieco wpuszczając je i mówiąc.- Podłogi trzeba umyć, dokumenty posprzątać, półki odkurzyć.
- Oczywiście. - Morgan uśmiechnęła się do dziewczyny. - To może zajmę się dokumentami i półkami, czy mogę prosić o dokładne instrukcje?
- Tak. Będą instrukcje. Od groma.- westchnęła drobna kobieta. - Dla mnie. Bo ja muszę nadzorować każdy wasz krok. I pilnować co byście nie namieszały.
- Czy to tyczy się też podłóg? Bo jak nie to Frolica, mogłaby je wymyć. - El wskazała na towarzyszącą jej diablicę.
- Podłóg akurat nie… ale dokumenty i półki jak najbardziej. - stwierdziła asystentka po chwili namysłu.
- To chodźmy. - El uśmiechnęła się do Frolicy dając jej znać by ta przystąpiła do mycia, a sama podążyłą za przedstawicielką gospodarza, zerkając jeszcze raz z zaciekawieniem na wiszący w gabinecie obraz.
- Te tutaj, te tutaj, te tutaj. - nie miała za bardzo czasu na oglądanie. Asystentka bowiem od razu zaczęła nią rządzić, pokazując gdzie i jak ma kłaść zwoje i księgi. I które półki zacząć czyścić wpierw.

Elizabeth zakasała rękawy i przystąpiłą do pracy, z zaciekawieniem zerkając na tytuły ksiąg czy widoczne fragmenty zwojów. Gdy tylko odsłaniała fragment powierzchni wycierała dokładnie kurze i brała się za układanie.
Asystentka nie przeszkadzała jej za bardzo, podążała jedynie za nią wzrokiem i wydawała polecenia od czasu do czasu. Niemniej wymuszała przy tym pośpiech, więc El nie mogła się za bardzo skupić na tytułach, a tym bardziej zapoznać ze zwojami.
Miała jednak nadzieję, że uda się jej dowiedzieć czym zajmuje się mieszkający tutaj mag.
- Rzeczywiście to miejsce potrzebowało dużo troski. - Uśmiechnęła się do czarodziejki w okularach, nawiązując do ich poprzedniej rozmowy.
- Cóż poradzić… ja się muszę tu o wszystko troszczyć. - narzekała asystentka zerkając na pupę El, zapewne dlatego że nie miała nic ciekawszego do oglądania tutaj. Frolica pucowała podłogi w pokoju obok.
- Współczuję. - Czując owo spojrzenie na swych pośladkach, Elizabeth wypięła się nieco mocniej sięgając po kilka zwoi. - Nie wiem czy powinnam ale… czy się zajmuje gospodarz, tego mieszkania? Taka ilość swoi.. nie jest częsta.
- Wieloma projektami. Wieloma tajnymi projektami. - wyjaśniła czarodziejka zerkając na pupę pokojówki założywszy nogę na nogę i poruszając nimi nerwowo.- Poza tym… jest na warunkowym.
- Warunkowym? - Morgan postarała się by owo pytanie było jakby od niechcenia, gdy przykucnęła, odsłaniając nieco więcej nogi w podwiązce.
- Mmm…- odparła asystentka wodząc spojrzeniem po nodze El wyraźnie rozkojarzona widokami. Z pewnością nie zauważyłaby dyskretnie rzuconego czaru. - Miał proces za swoje wybryki w przeszłości i jest warunkowo na wolności.
- Och… to wobec tego dobrze, że ma Panią. - Elizabeth podeszła do dziewczyny z jedną z kilkoma księgami trzymając je tak by zwrócić uwagę na znajdujący się odrobinę wyżej biust. - Na pewno o niego zadbasz. Gdzie to odłożyć?
- Ciężko zostać asystentką…- odparła drobna kobietka zerkając na dekolt El.- Wymaga wielu wyrzeczeń.
Spojrzała na księgi i zamyśliła się dodając.- Te tam trzeba odłożyć.
- Och naprawdę? - Elizabeth odłożyła księgo stając na palcach i jakby niechcący zahaczając spódnicę, tak by asystentką maga mogła się upewnić, że na sobie ma podwiązki nie rajstopy. - Większość magów, którym pomagamy.. nie miała asystentek.
- Cóż… - rzekła asystentka wodząc spojrzeniem po zgrabnej nodze El, poprawiła melonik na głowie. -... asystentki nie są popularne. Bo im się płaci. Lepiej wykorzystać uczniów… za darmo, bo to część nauczania.
- A jakie są wyrzeczenia? - El poprawiła sukienkę i zabrała się za zbieranie kolejnych papierów z podłogi, prezentując czarodziejce swoją pupę.
- Wyrzeczenia…- El poczuła jak stopa obuta w trzewiczek zahacza “przypadkiem” o jej udo i pupę. -.. cóż… tracisz sporo czasu dla siebie i nieco prywatności. Ale to i pewnie osobiste pokojówki… też tracą.
- Och… my i tak mieszkamy po dwie.. więc ciężko tu mówić o prywatności. - Elizabeth niby niechcący naparła pupą mocniej na trzewik. Przez chwilę asystentka zawahała się, ale potem nadal niechcący wodziła trzewikiem pośrodku pupy panny Morgan.
- Ha… ale ja wychodzę tylko na pospieszne zakupy. Minęły miesiące odkąd mogłam sobie pozwolić na wycieczkę do kawiarni. A lata odkąd byłam na randce.- odparła ironicznie asystentka. - Niby to on ma warunkowe, a to ja czuję się jak więzień.
- Obawiam się, że mogę zaproponować jedynie kawę przyniesioną z kuchni i moje towarzystwo. - Elizabeth uśmiechnęła się do asystentki i odłożyła na półkę pozbierane zwoje.
- Nie chcę cię zanudzać i nie mogę zaoferować zbyt wiele czasu czy rozrywek.- odparła ze śmiechem drobniutka kobieta.
- Jednak chwila na wypicie kawy, chyba się znajdzie? - Morgan uśmiechnęła się ciepło do dziewczyny w okularach. - Według mnie każdy powinien choćby chwilę móc odpocząć.
- Z pewnością… mogę znaleźć czas. Clara Sharke.- rzekła w odpowiedzi asystentka.
- Elizabeth Morgan. - Czarodziejka zabrała się za wycieranie półek, kręcąc pupą na oczach asystentki, po czym na chwilę obejrzała się na nią. - To, może jak tu skończymy, skoczę po kawę?
- Czemu nie. - wymruczała Clara spoglądając na pośladki El, przeciągnęła się lekko i dodała.- Przyda mi się przerwa. I kawa.
El przytaknęła, szybko dokończyła swoją pracę i dała znać Frolicy, że jeszcze przyniesie asystentce kawę, a ona ma wolne. Pomogła diablicy odnieść przybory do sprzątania i skoczyła do kuchni po kawę i może jakieś ciasteczka, jeśli szefowa kuchni pozwoli.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline