05-12-2020, 09:06
|
#37 |
| Po nadspodziewanie szybkim rozprawieniu się ze skorpionem przez Jasara, zabraliście się za sprawdzanie pomieszczenia. Tabat i Grimm przyglądali się olbrzymiej, kamiennej bryle umieszczonej w niewielkim zagłębieniu w podłodze. Nigdzie nie dostrzegli żadnego mechanizmu, żadnych ukrytych lin czy drutów. Tak samo naduszenie dłońmi czy pochodniami uchwytów w rogach sali nie przyniosło żadnych efektów, gdyż te były nieprzesuwalne. Pozostało więc przesunięcie olbrzymiego koła, do którego zabrali się Bahadur, Grimm, Tabat i Jassar. Od strony ściany przesuwanie go było bardzo niewygodne, ale diablęcie i zaklinacz jakoś sobie radzili, podczas gdy z drugiej strony operowali ifryt z krasnoludem.
Aby przesunąć bryłę trzeba było włożyć bardzo dużo siły, o czym panowie szybko się przekonali. Kamienne koło ruszyło przed siebie powoli, zmierzając po wyciętej w podłodze prowadnicy w stronę wrót wejściowych. Wtedy też wszyscy usłyszeli charakterystyczny, leniwy dźwięk obracanych gdzieś poza zasięgiem wzroku skrzypiących zębatek i trzeszczenie lin. Mechanizm musiał więc być schowany w ścianach, najważniejsze jednak, że wciąż działał i im dalej mężczyźni posuwali się z kołem, tym kamienne drzwi unosiły się wyżej i wyżej. Gdy bryła znalazła się na końcu swej drogi, przejście do kolejnej komnaty stało otworem. Lavena ruszyła pierwsza, rozglądając się za ewentualnymi pułapkami i gdy nic podejrzanego nie zwróciło jej uwagi, dała pozostałym znać, że mogą do niej dołączyć. Zostawiając za sobą upieczonego skorpiona znaleźliście się w podobnym pomieszczeniu do poprzedniego, różnica była jednak taka, że tutaj ściany były całkowicie gładkie i pozbawione jakichkolwiek ozdób a pośrodku pokoju kwadratowy szyb o szerokości dziesięciu stóp wiódł wprost w ciemność. Dostrzegliście hak wbity w kamienną podłogę przy północno-wschodnim narożniku wykopu, a zakurzony odcinek liny zwisał z niego w ciemność szybu. Stamtąd też dochodził słaby zapach stęchlizny. Linn, Tabat, Bahadur i Grimm, którzy potrafili widzieć w całkowitych ciemnościach, wkładając tam głowy zauważyli, że ściany szybu wykonane są z perfekcyjnie gładkiego, wypolerowanego kamienia, zdradzając kunszt starożytnych budowniczych. Lina prowadząca od haka była stara i sparciała, urywała się mniej więcej w połowie długości szybu a widzenie w ciemności pozwalało dojrzeć mgliście jedynie podłogę kolejnej komnaty, zatem zejście musiało mieć jakieś sześćdziesiąt stóp. Na tyle, na ile udało wam się przyjrzeć linie, wyglądała na odciętą czymś ostrym a nie zerwaną w wyniku przeciążenia. Nie zauważyliście jednak żadnego mechanizmu, który mógłby być wysuwany ze ścianek szybu w celu odcięcia schodzącego. |
| |