Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2020, 17:04   #45
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
She burns like the sun
And I can't look away
And she'll burn our horizons
Make no mistakes


[media]http://www.youtube.com/watch?v=N9SZaOJEWXU[/media]

Oczy Aaliyi były szeroko rozwarte. Patrzyły w sufit autobusu, jak gdyby mogły dostrzec na jego powierzchni coś, co było niewidzialne dla wszystkich innych. Wiesław wstał i przetrzymał jej głowę, aby ta nie obijała się zbyt dotkliwie o przednie siedzenie. W tej samej chwili nawiązał z dziewczyną kontakt wzrokowy. To było osobliwe, przerażające uczucie. Wcześniej w oczach Arabki dostrzegał tak wiele jasnych przebłysków. Były pełne życia. Teraz wydawały mu się dwiema nieskończonymi studniami mroku. Jądrami ciemności, czarnymi dziurami… Zdawały się sięgać w jego stronę. Chciały pochwycić go tak, aby wnet obydwoje mogli zacząć spadać w otchłań.
Aaliyah paliła się mocno niczym słońce.
A Wiesław nie mógł odwrócić od niej wzroku.

Przez ten czas Marta ściskała dłoń Adriana. Czuła jego tętno. Chłopak żył. Ona również. To ją uspokajało. Prędko jednak uświadomiła sobie, że ich życie było cały czas zagrożone. Musiała walczyć. Szybko jednak uzmysłowiła sobie, że nawet nie o samą siebie… Również nie o Fujinawę. Ale o przyjaciółkę. O Aaliyę.

Tak właściwie Wiesław i Marta całkiem dobrze razem współpracowali, biorąc pod uwagę okoliczności. Czartoryski nie mógł wpierw zdecydować, czy przetrzymać głowę, czy tułów dziewczyny. Perenc mu wcale nie pomogła, próbując przekierować jego ręce na kończyny al-Hosam. W rezultacie Ali nabyła kilka dodatkowych siniaków, ale od tego się nie umierało. Wszystko wskazywało na to, że jej przyjaciele wykonali dobrą robotę. Arabka była dziewczyną, która liczyła tylko na siebie i nie oczekiwała niczego od innych ludzi. Ta sytuacja jednak jasno wskazywała na to, że miała na kogo liczyć. Nawet jeśli wcześniej nie była tego świadoma.

W tym samym czasie Łukasz, Alan, Piotr, Adrian, Maja oraz Feliks zaczęli budzić się. Głosy Wiesława i Marty bez wątpienia stanowiły dobry, dodatkowy bodziec, który ułatwił im wybudzenie się. Berenika już wcześniej otworzyła oczy, ale była i tak kompletnie unieruchomiona i przykryta przez panią Bernadetę, więc mało kto zauważył jakiekolwiek oznaki jej świadomości.

Wiesław zaczął krzyczeć do Adriana i Łukasza niczym rezolutny przewodniczący klasy. Niesamowita sprawa, ale nie wybuchła z tego powodu kłótnia. Ani Zieliński, ani Fujinawa nie przystanęli na moment, aby wdać się w dyskusję z Czartoryskim. Nie rozgorzała walka o dominację oraz nie nastąpiły próby ustalenia samca alfa. Wszyscy z sobą współpracowali. Łukasz zaczął wychodzić na korytarz ze swojego miejsca pod oknem. Adrian na razie przeskakiwał wzrokiem pomiędzy obydwoma kolegami, mobilizując się do działania. Wszyscy zachowali się bardzo dojrzale. Marta w tym czasie majstrowała przy siedzeniu Aaliyi, próbując zmienić jej pozycję na bardziej leżącą. Do Alana chwilowo nic nie docierało, mimo że już był na jawie. Czuł się zbyt odrętwiały po okropnym śnie, aby zacząć działać. Piotr i Maja rozglądali się po autobusie, spoglądając na akcje swoich koleżanek i kolegów z klasy. Feliks masował skroń, która go bardzo bolała. Nikt akurat na niego nie spoglądał, ale chłopak płakał. Wydawał się szczególnie zmęczony. Treść snu wyjątkowo go podłamała i na razie zdawał się niezdolny do jakiegokolwiek działania. Jacek, Olga i Julia zaczęli się budzić.

Piękna Marta natomiast uderzała przez ten cały czas potylicą o szybę za nią. Nawet nie miał jej kto pomóc, jako że wszyscy wokół niej nadal spali. Miała dużo mniej szczęścia od al-Hosam, którą zajmowali się Czartoryski oraz Perenc.

Łukasz i Maja przedostali się na korytarz w tym samym czasie. Jako że obydwoje znajdowali się w innych częściach autobusu, to nie mogliby na siebie wpaść nawet gdyby bardzo im na tym zależało. Adrian poczekał, aż kolega przejdzie dalej, aby nie blokować mu przejścia. Wiesław obserwował ich działania. Jacek również czuł chęć włączenia się do akcji. Zaczął poruszać się w stronę środkowej alejki. Julia natomiast cuciła i rozmawiała z Sebastianem. Feliks wreszcie zapanował nad sobą i otarł wilgoć z twarzy. To może było śmieszne, ale liczyło się dla niego najbardziej to, aby nikt nie zobaczył go zapłakanego. Adam i Amanda jako ostatni zaczęli się budzić. To wszystko w akompaniamencie rozpaczliwych, bełkotliwych krzyków Olgi. Dodawały najwięcej dramatyzmu sytuacji, bo gdyby nie one, w autobusie byłoby stosunkowo spokojnie.

Wnet jednak Wakfield rozbudził się kompletnie i również zaczął krzyczeć donośnie. Był nieco oszołomiony po wyjątkowo trudnym dla niego śnie. Temperatura w autobusie wzrastała. Adam miał szczególnie donośny głos i zdołał wybudzić Alana z odrętwienia, mimo że ten znajdował się nieco dalej. Feliks również odruchowo przesunął na niego wzrok. Starał się nadążyć za wszystkim, co miało tu miejsce.

Jacek wydostał się na korytarz. Tuż za nim znajdowała się Maja. Amanda w pierwszej chwili po obudzeniu spróbowała ocucić swojego chłopaka, jednak bez większych efektów. Wnet Olga skończyła krzyczeć i zawiesiła wzrok na Marcie Wiśniak z tyłu autobusu, która zdawała się w coraz gorszym stanie. W odróżnieniu od Ali G… męczyła się bez jakiejkolwiek pomocy.

W tym samym czasie Łukasz zmierzał do przodu. Był coraz bliżej kierowcy. Musiał uważać, aby się nie wywalić. Co chwilę autobus podskakiwał na wybojach. Może dlatego dotarł dopiero na wysokość Ali oraz Marty Perenc.
Wnet jednak Zieliński rozpędził się i znalazł się na wysokości Bereniki, pani Bernadety, pani Ani oraz pana Piotra. Jacek przystanął na moment i usunął się tak, aby nie wpadła na niego Maja, zmierzająca żwawo w stronę przednich siedzeń. Zdawała się gonić Łukasza. Podobnie jak Adrian, który wyszedł na korytarz i znajdował się obecnie tuż za Zielińskim.

Adam skończył krzyczeć i podobnie jak zdecydowana większość ruszył na środkową alejkę między siedzeniami. Chciał przekonać się, w jak ciężkim stanie znajdowała się al-Hosam. Amanda natomiast zaczęła panikować, kiedy w pełni dotarło do niej wszystko, co działo się w autobusie. Ta panika okazała się zaraźliwa dla ludzi na ostatnim siedzeniu… Alan dostrzegł stan, w jakim znajdowała się Wiśniak i zareagował nie mniej emocjonalnie od swojej pięknej koleżanki. Olga również była w tym momencie w pełni zainteresowana Piękną Martą i dlatego tuż ruszyła korytarzem na sam tył pojazdu.

Łukasz wreszcie dopadł do dźwigni zmiany biegów. Przestawił ją na luz. Adrian stanął tuż za kolegą, przyglądając się jego działaniom. Tymczasem Adam poruszał się w stronę przodu busa. Spoglądał na plecy Mai, która już prawie dotarła do Zielińskiego i Fujinawy. Feliks niemrawo ruszył za Wakfieldem, słysząc krzyk chłopaka skierowany w jego stronę. Adam chciał zająć się Ali i Feliks również martwił się o zdrowie Arabki. Tymczasem Jacek pozostał na korytarzu w tym samym miejscu i zaczął się rozglądać, chcąc w pełni ocenić sytuację. Alan wyskoczył na korytarz, chcąc być tak daleko od Pięknej, Opętanej Marty, jak to tylko możliwe. Olga tymczasem rozpoczęła swoje egzorcyzmy… i zadziała się rzecz niepojęta.

To były możliwie najgorsze egzorcyzmy. Bluźnierstwa Kowalskiej na pewno nie zrobiłyby większego wrażenia na Szatanie, nawet gdyby ten znajdował się obecnie w ciele Wiśniak. Olga przy tym wszystkim zrobiła jednak pewną dodatkową rzecz… otóż wyciągnęła srebrny krzyż w stronę Marty. Ta pomimo ataku demonicznej padaczki zdołała spojrzeć na Kowalską… Mimo że jej oczy wciąż były w pełni czarne.
- P-podejdź - Marta powiedziała cichym głosem. - P-proszę, podejdź…
Zdawało się, że wpatrywała się rozpaczliwie w ten właśnie krzyż. Potrzebowała go dużo bardziej niż wszelkich możliwych inkantacji Kowalskiej. Alan krzyknął głośno, żeby ktoś pomógł Wiśniak. Ta bez wątpienia tej pomocy potrzebowała.

Łukasz tkwił w kompletnie innym świecie z przodu autobusu. Zaciągnął ręczny. Adrian mu pomagał. Jacek minął się z Adamem, następnie z Feliksem. Amanda odzyskała nad sobą kontrolę i przeszła nad śpiącym Mateuszem, zajmując poprzednie miejsce Alana. Ten natomiast usiadł po drugiej stronie alejki naprzeciw Julii i Sebastiana.

Zieliński po wykonaniu swojego zadania skulił się na schodkach przednich drzwi i tam czekał na zatrzymanie autobusu. Adrian tymczasem postanowił zrobić kolejny krok i zaczął szarpać się z kierowcą, chcąc wyrzucić go na korytarz. Maja wnet dotarła do niego i wskazała na to, że lepiej byłoby zająć się tylko nogami kierowcy. Po drugiej stronie autobusu Amanda próbowała obrócić Martę tak, aby głowa dziewczyny znalazła się na jej kolanach, a nogi na Agacie. Tutaj pojawiła się nieoczekiwana przeszkoda - pasy bezpieczeństwa. Sabotowska zaczęła się z nimi zmagać. Oczywiście, że Wiśniak, jako poprawna uczennica, musiała je wcześniej zapiąć.

Adam dotarł do Aaliyi i już chciał zacząć jej pomagać. Marta i Wiesiek zaczęli go jednak uspokajać, że wszystko już sami mają pod kontrolą. Feliks był tuż za plecami Wakfielda i przysłuchiwał się wymianie zdań. Sytuacja z tyłu busa zrobiła się dużo bardziej gorączkowa i nieprzewidywalna. Julia piła wódkę z Sebastianem. Amanda rozpinała pasy Wiśniak. Alan trącił nogą Mateusza. Jacek wziął rozbieg, kierując się na sam tył. Olga wciąż miała wyciągniętą rękę z krzyżem, a ten zaczął jakby nieco bardziej błyszczeć… tak długo, jak Piękna Marta próbowała po niego sięgnąć. Kiedy jednak opuściła dłoń, zrobił się na powrót matowy.

Jacek wczepił się w Olgę, która syknęła i wierzgnęła. Nie była dziewczyną, która łatwo dałaby się przeciwnikowi, nawet tak silnemu jak Gołąbek. Zaczęli z sobą walczyć. Wnet obydwoje padli do przodu na wyciągniętą nogę Alana.
Wiaderny krzyknął z bólu. Chciał obudzić Mateusza, natomiast przypadkiem stworzył szlaban złożony z własnej kończyny. W śnie jego łydka o mało co nie uległa oderżnięciu. Jakże ironicznym było to, że chwilę po przebudzeniu odczuł tak wielki jej ból. Jego noga nie uległa złamaniu. Stała się jednak mocno nadwyrężona. Jak bardzo została uszkodzona? Tego na razie nie wiedział, bez wątpienia jednak mógł zacząć żałować wykonania tego akurat ruchu…

Olga i Jacek wpadli następnie na Amandę, która znajdowała się na samym środku, na wcześniejszym miejscu Alana. Dziewczyna próbowała zmienić pozycję Wiśniak i nawet nie miała jak się obronić. Krzyknęła w wielkim zaskoczeniu. Kowalska i Sabotowska poczuły dość duży ból, ale chyba nie doznały żadnych trwałych uszkodzeń. Jacek podobnie, choć on był w tej sytuacji najmniej narażony.
Gorzej z Wiśniak. Jej pasy zostały wcześniej odpięte i nic nie stało na przeszkodzie temu, aby dziewczyna zsunęła się w dół na podłogę busa. Zaczęła wierzgać się w tej dziwacznej pozycji, uderzając raz po raz głową o wszystko, co tylko znajdowało się wokół niej.

Felek dotarł do Adama.
- Okej, zajmijmy się Niką - mruknął do Wakfielda. - Nie potrzebują nas tutaj.
Zerknął na chaos z tyłu busa i ucieszył się z całego serca, że nie usiadł tam z nimi. Z drugiej strony nie wszyscy tam cierpieli. Piotr na przykład palił jointa. Julia wciągała kokę i piła z historykiem. Jak głosiła popularna mądrość ludowa - miej wyjebane, a będzie ci dane. Trzebiński doszedł do wniosku, że i on powinien przyjąć to motto. Obecnie jednak zaczął walczyć o Szumną.

Alan schował nogę. Bolała go tak mocno, że o mało co nie oddał moczu. Byłoby to cholernie upokarzające. Siłą woli zdołał zadzwonić na 112. Zaczął rozmawiać z operatorką i zignorował krzyk Amandy, która poprosiła go o pomoc.

Sabotowska pomimo własnego cierpienia nie zapomniała o młodszej przyjaciółce. Tak właściwie sama jedyna faktycznie walczyła o jej zdrowie. Inni jej tylko w tym przeszkadzali. Próbowała ją wyciągnąć na siedzenie, ale była zbyt słaba. Głowa Marty raz po raz uderzała w siedzenie.
Wiśniak bez wątpienia umarłaby na miejscu… gdyby nie jeden szczegół.
Srebrny krzyż Olgi zerwał się i upadł wprost na wyciągniętą dłoń Wiśniak.

Piękna Marta znieruchomiała, przymknęła oczy i już uspokojona zasnęła.
Zdawała się wykończona… ale już nie miotała się. Ciężko było stwierdzić na ten moment, jak wielkich obrażeń doznała. Bez wątpienia jednak mogła z tego wszystkiego wyjść w o wiele lepszym stanie…

Feliks i Adam natomiast dotarli do pani Bernadety. Trzebiński zaczął ją spychać z ciała Szumnej, natomiast Wakfield policzkować i krzyczeć. To był prawdziwy dream team. Berenika im nieco pomogła i zdołali wspólnie przesunąć olbrzymkę na bok. Ta jednak nie obudziła się.
Trzebiński westchnął i wyprostował się po wykonaniu zadania. Zerknął na tyły autobusu.
- Pomyśleć, że to mógłbym być ja… - westchnął cicho, spoglądając w stronę palącego skręta Piotra. Bez wątpienia pragnąłby zamienić się z nim miejscami.

Bus zaczął hamować, dzięki wysiłkom Łukasza, Adriana i Mai.
Niestety Fujinawa niefortunnie szarpnął panem Zenonem, próbując go wydobyć na środek korytarza. Mężczyzna przesunął się i jego grube ramię zawodziło o kierownicę, doprowadzając do nagłego skrętu w prawo. Bus co prawda tracił prędkość, ale i tak wszystkimi zarzuciło…

Pani Bernadeta wypadła ze swojego siedzenia. Wcześniej leżała na Nice, ale wspólne wysiłki Szumnej, Wakfielda i Trzebińskiego sprawiły, że znalazła się bardziej na środku. Kiedy jednak busem nagle zarzuciło, zwaliła się na korytarz. Jej głowa uderzyła dotkliwie o krawężnik. Ze skroni zaczęła toczyć się strużka jasnej, czerwonej krwi.
Na dodatek upadła na Feliksa, który znajdował się niedaleko. On też stracił równowagę. Wyrżnął potylicą o podłogę busa i momentalnie stracił przytomność. Zatarasował długą część korytarza. Jeszcze przez chwilę mrużył oczy, po czym je zamknął. Powieki zdawały się zbyt ciężkie. Wyciągnął dłoń przed siebie… W stronę okna? Adama? Wyjścia? Ciężko było stwierdzić, bo świadomość i tak nagle go opuściła.

Następną osobą, która uległa uszkodzeniom, okazała się Maja. Znajdowała się za Adrianem i nie miała się czego przetrzymać, więc straciła równowagę. Upadła boleśnie na prawe kolano. A wciąż było niezwykle tkliwe po poprzedniej kontuzji. Zawyła z bólu i osunęła się obok Feliksa. Nie straciła przytomności, ale bez wątpienia potrzebowała pomocy. W jakim stanie znajdowało się jej kolano po tym wszystkim? Tego nie była w stanie określić. Czuła tylko ból.

Alan rozmawiał przez chwilę z operatorką, ale kiedy busem zarzuciło, telefon wypadł mu z ręki. Niestety na tym się wcale nie skończyło. Impet sprawił, że uderzył boleśnie o szybę… po czym osunął się w dół na podłogę. Prosto na swoją nieszczęsną nogę. Usłyszał głośny krach łamanej kości. A także uderzyła w niego kolejna salwa bólu.

Ostatnią poszkodowaną ofiarą okazała się biedna Marta Perenc. Troszczyła się o swoją przyjaciółkę i dedykowała jej większość swojej uwagi. Niestety nie siedziała zbyt pewnie na fotelu i kiedy nastąpił niespodziewany zwrot, wywaliła się boleśnie na korytarz. Miała nieco miękkie lądowanie, gdyż znajdował się tam Feliks… Jednak wciąż jej skroń zaryła o szynę i zaczęła się z niej sączyć krew. Dziewczynie zrobiło się ciemno przed oczami, ale wciąż nie straciła przytomności.

Bus jednak zatrzymał się.
Udało się przeżyć. Nie bez ofiar, jednak jak na razie wszyscy żyli…
Tak się przynajmniej wydawało.
 
Ombrose jest offline