Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-12-2020, 23:17   #41
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Przebudzenie było równie gwałtowne, co sen.

Jacek obudził się zlany potem, nadal czując napięcie w mięśniach. Pierwsza myśl wzbudziła przerażenie. “Zabiłem je”. Teraz w realnym świecie nie myślał o tym tak spokojnie, jak wtedy kiedy w odrealnionej rzeczywistości pisał głową Amandy po ścianie. Szybko jednak dotarło do niego, że to był sen. “Zamordowane” koleżanki biegały wokoło i krzyczały jak opętane. W lot zrozumiał, że miały ku temu dobry powód…

Podskoczył na siedzeniu, kiedy autokar zjechał z jezdni. Czym prędzej wyszedł na środek. Jacek przerzucał spojrzenie z opętanych dziewczyn na przód autokaru. Źrenice jąkały aż się rozszerzyły w przestrachu, kiedy uświadomił sobie, że pan Zenon śpi smacznie z głową na kierownicy. Adrian pobiegł mocować się z bezwładnym, studwudziesto kilogramowym cielskiem, zaś Łukasz szarpał biegami i ręcznym. Pod wpływem kosmicznych ilości adrenaliny, Jacek miał wrażenie, że czas spowolnił. Czuł, że sekundy dzielą ich albo od uderzenia w drzewo, albo od wywrócenia autokaru.

W mig ocenił, że żadne działania nie mają sensu, póki autokar nie wyhamuje - w ten czy inny sposób. Postanowił więc przygotować się na uderzenie najlepiej jak potrafił. Z początku chciał schować się między siedzeniami, ale w ostatniej chwili coś go tknęło. Może wyrzuty sumienia spowodowane sennymi zajściami? A może po prostu uznał, że wytatuowana koleżanka w amoku zagraża sobie i innym, więc trzeba ją spacyfikować? Zawsze był do niej uprzedzony i uważał za nieprzewidywalną.

Jacek podbiegł do Olgi, chwytając ją od tyłu w pasie i obalając się z nią na ziemię. W przypadku uderzenia, przynajmniej nie przelecą przez cały autokar. I unikną bezwładnych ciał pozostałych koleżanek i kolegów, które lecąc będą masakrować wszystko na swojej drodze…
 
Bardiel jest offline  
Stary 03-12-2020, 18:48   #42
 
Sepia's Avatar
 
Reputacja: 1 Sepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=8acdqC_Op9g[/MEDIA]
Powrót z sennej mary do rzeczywistości nie był czymś oczywistym. Resztki otępienia mieszały zmysły Bereniki, duszność i ciężar na piersi przypominał ciężkie hałdy ziemi zarzucone na trumnę, wywołując panikę którą tłumiły jednak krążące żyłami leki. Trwała zawieszona pomiędzy koszmarem i jawą, nie wiedząc co u diabła się dzieje. Ciężkie, jakby odlane z żelaza kończyny nie chciały słuchać rozkazów otumanionego mózgu, dźwięki dochodziły z opóźnieniem i rozciągnięte w czasie, jakby ktoś złośliwy odpalił Animal Planet puszczając tęskne zawodzenie płetwali błękitnych… ale najgorsze było uczucie przytłoczenia i duszność od której kręciło się w głowie, choć może były to efekty uboczne prochów.

Dżuma nadludzkim wysiłkiem próbowała zebrać potrzaskane zwierciadło swojej duszy i wziąć w garść. Strącić lepki całun otępienia, wracając do rzeczywistości. Nie spała… a może jednak ciągle śniła swój prywatny, piekielny obraz anielskiej łąki pełnej demonów? Nozdrza dziewczyny wypełniała żelazista, miedziana woń, obraz przed oczami z czerni powoli przechodził w przekontrastowane kadry wyświetlane na zamkniętych powiekach. Krew była wszędzie. Lśniła jaskrawą czerwienią na kremowej podłodze altanki, a tam gdzie wsiąkła w dywan, była niemal czarna. Jej wielkie rozbryzgi na ścianach spływały smugami aż do samej podłogi. I pokrywała całego leżącego mężczyznę. Wyglądał jakby zanurzono go w niej niczym pisankę.
Potem widok zniknął, woń posoki zmieniła się w duszną, ziemistą woń świeżo kopanego grobu. Wróciła czerń, szczęśliwie tylko na moment.

Szybko przegonił ją chrapliwy charkot tuż przy uchu. Oraz wilgoć, sącząca się na jej szyję do spółki w tchnieniem owiewającym ucho blondynki.
- Martwą ciszę wiercąc wzrokiem, nie ruszyłem się ni krokiem, Tylko drżałem, śniąc na jawie sny o jakich nie śnił nikt - wołanie wielorybów zmieniło się w rozbawiony szept, aby nagle strzaskać wodną przesłonę i zaatakować z całym impetem krzyków, pisków i przerażonych nawoływań. Dziewczyna zorientowała się, że leży na czymś miękkim, otumaniona głowa podpowiedziała z opóźnieniem właściwą odpowiedź.

Leżała na fotelu szkolnego autokaru, dookoła rozgrywały się dantejskie sceny rejestrowane jedynie jako festiwal kakofonii. Próbowała się poruszyć, lecz ciężar gniotący pierś skutecznie jej to uniemożliwiał. Potrzebowała ćwierć minuty, by ogarnąć przyczynę. Leżała na niej wuefistka, dosłownie wgniatała w miękkie siedzenie. Stu kilowa walkiria przewaliła się na drobniejszą istotę, której trzęsące się ramiona nie były w stanie odtrącić problemu. Siłowanie nic nie dało prócz tego, że pani Bernadeta zachrapała głośniej, mocząc śliną jasne włosy przy uchu dziewczyny. Lepka wilgoć spływała wzdłuż szyi, zaś Szumna z konsternacją odnotowała że przyciskane większym cielskiem piersi przy każdym ruchu odpowiadają nieznośną nadwrażliwością, a sterczące sutki boleśnie ocierały się o wnętrze materiału stanika. Musiała zagryźć wargi aby nie zacząć kląć ile sił w płucach, musiała przecież oszczędzać powietrze. Z trudem oderwała się od pokładów zmieszania przygważdżających do pozycji horyzontalnej na rzecz dalszej perspektywy. Dysząc ciężko przysłuchiwała się niepokojącym wrzaskom, próbując dociec ich przyczyny. Wciąż znajdowali się w autobusie i coś szło bardzo nie tak. Oślepiona i unieruchomiona mogła co najwyżej domyślać się, że mają kłopoty.

Zimny dreszcz wstrząsnął ciałem Niki, zamrugała szybko parokrotnie. Wiedziała, po prostu wiedziała że wtedy na drodze wywinęła się śmierci, ale w ogólnym rozrachunku ta się o nią upomni i zginie podobnie do rodziny - w wypadku komunikacyjnym.
- Skup się - usłyszała oschły głos wuja warczący prosto do ucha.

Skup się, myśl.

Wzięła głęboki oddech, raz jeszcze próbując zepchnąć z siebie Dąb-Słonicką, znów bezskutecznie. Skoro nie mogła się jej pozbyć, należało wykorzystać położenie. Już nie odpychała wuefistki - chwyciła ją za boki mocno do siebie przyciskając i próbowała schować głowę w ramionach żeby ochronić najbardziej podatny na śmiertelne obrażenia fragment sylwetki. Bez ręki czy nogi dało się żyć, gorzej bez głowy, a jeśli pójdzie źle pierwsze obrażenia zamortyzuje żywa tarcza, nim dojdą swoją mocą do nastolatki pod spodem. Od drugiej strony chroniły ją fotele. Zaciskając zęby i dłonie czekała na nieuniknione, choć ponoć przed rzeczami nieuchronnymi niezwykle łatwo się uchronić: wystarczy zwyczajnie ich nie robić. Podobnie jest ze zjawiskami, na które nie można patrzeć obojętnie... wystarczy odwrócić wzrok. Tym bardziej, że stanowią na tym świecie raczej normę niż wyjątek.
 
__________________
Nine o nine souls - don't do this
Nine o - no more pain now
Nine o nine souls - it's easy
I'm gonna take on all your battles
Sepia jest offline  
Stary 04-12-2020, 16:47   #43
 
Rodriguez's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputację
Piotr szarpnął się przez sen. Po chwili zerwał się gwałtownie omal nie wybijając przy tym śpiącej Oldze zębów. Przebudzenie było jak wynurzenie z głębokiej wody. Jeszcze przez dobrą chwilę miał problem z ustabilizowaniem oddechu. Potem zaczęło docierać do niego, że mimo iż przestał śnić, to koszmar wcale się nie skończył.
Autobus pruł po koleinach na środku jakiegoś pola, rozpędzając się coraz bardziej. Piotr rozejrzał się po wokół, skacząc wzrokiem od jednego do drugiego pasażera. Połowa wyglądała, jakby ktoś im przeprowadził transfuzję krwi od Feliksa. Druga połowa próbowała najwyraźniej ogarnąć ten burdel na kółkach. Aaliyah w stanie padaczki, Marta telepiąca się na kolanach Amandy, Alan dzwoniący po pomoc, Łukasz gmerający przy nieprzytomnym kierowcy. Jakby tego było mało jego sąsiadka wyciągnęła krucyfiks i zaczęła odprawiać egzorcyzmy. W tym całym cyrku brakuje tylko kozy na sznurku i klatki z kurami, przeszło mu przez myśl.
Chciał zapytać Olgi, co się właściwie odpierdala (choć sama zapewne wiedziała tyle co on albo i mniej), kiedy nagle Jacek dosłownie zmiótł mu ją sprzed nosa. Widząc że raczej nikt mu nie udzieli odpowiedzi na nurtujące go pytania, zaparł się nogami o przednie siedzenie, przyjmując pewniejszą pozycję przed awaryjnym hamowaniem.
- Jebać - podsumował filozoficznie, po czym zapalił jointa i - widząc między oparciami walkę Łukasza ze skrzynią biegów, skulił się oczekując na uderzenie...
 
Rodriguez jest offline  
Stary 04-12-2020, 17:19   #44
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Gdy tylko Maja wyjrzała przez okno, zobaczyła jak zjechali z dogi na jakieś pobocze, olewając że ulica postanowiła zrobić zakręt. Pół biedy, że w nic nie walnęli i że nie było rowu, bo od razu zarobiliby niezłą kraksę. Szkoda tylko, że wcale nie zwalniali. Co jest!?! Kierowca!!
Turbulencji nie brakowało, więc dziewczyna porządnie trzymała się oparcia fotela przed sobą, gdy podniosła się i wyjrzała na korytarz autobusu. Jeśli oczy ją nie myliły, to kierowca zwyczajnie... zaspał! Bez względu na to, czy był to nadal "tylko" zły sen, czy działo się to naprawdę, należało szybko działać.
- Zatrzymać autobus! - krzyknęła Maja, ruszając niezwłocznie do przodu. Inni też krzyczeli! Dużo było wrzasków, a niektórym wręcz gęba się nie zamykała! Chaos i panika wokoło, a tu czym prędzej trzeba zatrzymać ten piekielny pojazd!
Maja nieomal biegła na przód autobusu, spowolniona jedynie przymusem nieustannego trzymania się mijanych foteli. W głębi miała nadzieję, że był to jeden z tych koszmarów, w którym śni się że się budzisz a tak naprawdę dalej masz koszmar. Ale na to nie liczyła.
Była gdzieś w połowie drogi, gdy chłopaki wyskoczyli na środek, wpadając na siebie. Małe zamieszanie szybko się jednak rozwiązało i udało się uniknąć korku, przynajmniej w tym właśnie momencie. Maja szybko brnęła do przodu, trzymając się coraz to kolejnych oparć, ale to Adrian był jednak pierwszym, który dostał się do stanowiska kierowcy. Z tego co dziewczyna widziała, szarpał się on ze śpiącym na kierownicy mężczyzną.
- Zdejmij nogę z gazu!!! - rzuciła Maja, powstrzymując się przed dodaniem paru skromniejszych wyzwisk, które może pomogłyby jej się pozbyć napięcia, ale sytuacji ogólnej mogły tylko zaszkodzić. Nie musieli pozbywać się zaspańca z fotela kierowcy, aby zatrzymać autobus; należało tylko zwolnić gaz i wcisnąć hamulec! Szybko!
Sama miała zamiar się tam dostać i osobiście zadbać o wszystko. Gdyby jednak nie było to możliwe, miała nadzieję że jej wykrzyczane do Adriana instrukcje wystarczą.
 
Mekow jest offline  
Stary 06-12-2020, 17:04   #45
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
She burns like the sun
And I can't look away
And she'll burn our horizons
Make no mistakes


[media]http://www.youtube.com/watch?v=N9SZaOJEWXU[/media]

Oczy Aaliyi były szeroko rozwarte. Patrzyły w sufit autobusu, jak gdyby mogły dostrzec na jego powierzchni coś, co było niewidzialne dla wszystkich innych. Wiesław wstał i przetrzymał jej głowę, aby ta nie obijała się zbyt dotkliwie o przednie siedzenie. W tej samej chwili nawiązał z dziewczyną kontakt wzrokowy. To było osobliwe, przerażające uczucie. Wcześniej w oczach Arabki dostrzegał tak wiele jasnych przebłysków. Były pełne życia. Teraz wydawały mu się dwiema nieskończonymi studniami mroku. Jądrami ciemności, czarnymi dziurami… Zdawały się sięgać w jego stronę. Chciały pochwycić go tak, aby wnet obydwoje mogli zacząć spadać w otchłań.
Aaliyah paliła się mocno niczym słońce.
A Wiesław nie mógł odwrócić od niej wzroku.

Przez ten czas Marta ściskała dłoń Adriana. Czuła jego tętno. Chłopak żył. Ona również. To ją uspokajało. Prędko jednak uświadomiła sobie, że ich życie było cały czas zagrożone. Musiała walczyć. Szybko jednak uzmysłowiła sobie, że nawet nie o samą siebie… Również nie o Fujinawę. Ale o przyjaciółkę. O Aaliyę.

Tak właściwie Wiesław i Marta całkiem dobrze razem współpracowali, biorąc pod uwagę okoliczności. Czartoryski nie mógł wpierw zdecydować, czy przetrzymać głowę, czy tułów dziewczyny. Perenc mu wcale nie pomogła, próbując przekierować jego ręce na kończyny al-Hosam. W rezultacie Ali nabyła kilka dodatkowych siniaków, ale od tego się nie umierało. Wszystko wskazywało na to, że jej przyjaciele wykonali dobrą robotę. Arabka była dziewczyną, która liczyła tylko na siebie i nie oczekiwała niczego od innych ludzi. Ta sytuacja jednak jasno wskazywała na to, że miała na kogo liczyć. Nawet jeśli wcześniej nie była tego świadoma.

W tym samym czasie Łukasz, Alan, Piotr, Adrian, Maja oraz Feliks zaczęli budzić się. Głosy Wiesława i Marty bez wątpienia stanowiły dobry, dodatkowy bodziec, który ułatwił im wybudzenie się. Berenika już wcześniej otworzyła oczy, ale była i tak kompletnie unieruchomiona i przykryta przez panią Bernadetę, więc mało kto zauważył jakiekolwiek oznaki jej świadomości.

Wiesław zaczął krzyczeć do Adriana i Łukasza niczym rezolutny przewodniczący klasy. Niesamowita sprawa, ale nie wybuchła z tego powodu kłótnia. Ani Zieliński, ani Fujinawa nie przystanęli na moment, aby wdać się w dyskusję z Czartoryskim. Nie rozgorzała walka o dominację oraz nie nastąpiły próby ustalenia samca alfa. Wszyscy z sobą współpracowali. Łukasz zaczął wychodzić na korytarz ze swojego miejsca pod oknem. Adrian na razie przeskakiwał wzrokiem pomiędzy obydwoma kolegami, mobilizując się do działania. Wszyscy zachowali się bardzo dojrzale. Marta w tym czasie majstrowała przy siedzeniu Aaliyi, próbując zmienić jej pozycję na bardziej leżącą. Do Alana chwilowo nic nie docierało, mimo że już był na jawie. Czuł się zbyt odrętwiały po okropnym śnie, aby zacząć działać. Piotr i Maja rozglądali się po autobusie, spoglądając na akcje swoich koleżanek i kolegów z klasy. Feliks masował skroń, która go bardzo bolała. Nikt akurat na niego nie spoglądał, ale chłopak płakał. Wydawał się szczególnie zmęczony. Treść snu wyjątkowo go podłamała i na razie zdawał się niezdolny do jakiegokolwiek działania. Jacek, Olga i Julia zaczęli się budzić.

Piękna Marta natomiast uderzała przez ten cały czas potylicą o szybę za nią. Nawet nie miał jej kto pomóc, jako że wszyscy wokół niej nadal spali. Miała dużo mniej szczęścia od al-Hosam, którą zajmowali się Czartoryski oraz Perenc.

Łukasz i Maja przedostali się na korytarz w tym samym czasie. Jako że obydwoje znajdowali się w innych częściach autobusu, to nie mogliby na siebie wpaść nawet gdyby bardzo im na tym zależało. Adrian poczekał, aż kolega przejdzie dalej, aby nie blokować mu przejścia. Wiesław obserwował ich działania. Jacek również czuł chęć włączenia się do akcji. Zaczął poruszać się w stronę środkowej alejki. Julia natomiast cuciła i rozmawiała z Sebastianem. Feliks wreszcie zapanował nad sobą i otarł wilgoć z twarzy. To może było śmieszne, ale liczyło się dla niego najbardziej to, aby nikt nie zobaczył go zapłakanego. Adam i Amanda jako ostatni zaczęli się budzić. To wszystko w akompaniamencie rozpaczliwych, bełkotliwych krzyków Olgi. Dodawały najwięcej dramatyzmu sytuacji, bo gdyby nie one, w autobusie byłoby stosunkowo spokojnie.

Wnet jednak Wakfield rozbudził się kompletnie i również zaczął krzyczeć donośnie. Był nieco oszołomiony po wyjątkowo trudnym dla niego śnie. Temperatura w autobusie wzrastała. Adam miał szczególnie donośny głos i zdołał wybudzić Alana z odrętwienia, mimo że ten znajdował się nieco dalej. Feliks również odruchowo przesunął na niego wzrok. Starał się nadążyć za wszystkim, co miało tu miejsce.

Jacek wydostał się na korytarz. Tuż za nim znajdowała się Maja. Amanda w pierwszej chwili po obudzeniu spróbowała ocucić swojego chłopaka, jednak bez większych efektów. Wnet Olga skończyła krzyczeć i zawiesiła wzrok na Marcie Wiśniak z tyłu autobusu, która zdawała się w coraz gorszym stanie. W odróżnieniu od Ali G… męczyła się bez jakiejkolwiek pomocy.

W tym samym czasie Łukasz zmierzał do przodu. Był coraz bliżej kierowcy. Musiał uważać, aby się nie wywalić. Co chwilę autobus podskakiwał na wybojach. Może dlatego dotarł dopiero na wysokość Ali oraz Marty Perenc.
Wnet jednak Zieliński rozpędził się i znalazł się na wysokości Bereniki, pani Bernadety, pani Ani oraz pana Piotra. Jacek przystanął na moment i usunął się tak, aby nie wpadła na niego Maja, zmierzająca żwawo w stronę przednich siedzeń. Zdawała się gonić Łukasza. Podobnie jak Adrian, który wyszedł na korytarz i znajdował się obecnie tuż za Zielińskim.

Adam skończył krzyczeć i podobnie jak zdecydowana większość ruszył na środkową alejkę między siedzeniami. Chciał przekonać się, w jak ciężkim stanie znajdowała się al-Hosam. Amanda natomiast zaczęła panikować, kiedy w pełni dotarło do niej wszystko, co działo się w autobusie. Ta panika okazała się zaraźliwa dla ludzi na ostatnim siedzeniu… Alan dostrzegł stan, w jakim znajdowała się Wiśniak i zareagował nie mniej emocjonalnie od swojej pięknej koleżanki. Olga również była w tym momencie w pełni zainteresowana Piękną Martą i dlatego tuż ruszyła korytarzem na sam tył pojazdu.

Łukasz wreszcie dopadł do dźwigni zmiany biegów. Przestawił ją na luz. Adrian stanął tuż za kolegą, przyglądając się jego działaniom. Tymczasem Adam poruszał się w stronę przodu busa. Spoglądał na plecy Mai, która już prawie dotarła do Zielińskiego i Fujinawy. Feliks niemrawo ruszył za Wakfieldem, słysząc krzyk chłopaka skierowany w jego stronę. Adam chciał zająć się Ali i Feliks również martwił się o zdrowie Arabki. Tymczasem Jacek pozostał na korytarzu w tym samym miejscu i zaczął się rozglądać, chcąc w pełni ocenić sytuację. Alan wyskoczył na korytarz, chcąc być tak daleko od Pięknej, Opętanej Marty, jak to tylko możliwe. Olga tymczasem rozpoczęła swoje egzorcyzmy… i zadziała się rzecz niepojęta.

To były możliwie najgorsze egzorcyzmy. Bluźnierstwa Kowalskiej na pewno nie zrobiłyby większego wrażenia na Szatanie, nawet gdyby ten znajdował się obecnie w ciele Wiśniak. Olga przy tym wszystkim zrobiła jednak pewną dodatkową rzecz… otóż wyciągnęła srebrny krzyż w stronę Marty. Ta pomimo ataku demonicznej padaczki zdołała spojrzeć na Kowalską… Mimo że jej oczy wciąż były w pełni czarne.
- P-podejdź - Marta powiedziała cichym głosem. - P-proszę, podejdź…
Zdawało się, że wpatrywała się rozpaczliwie w ten właśnie krzyż. Potrzebowała go dużo bardziej niż wszelkich możliwych inkantacji Kowalskiej. Alan krzyknął głośno, żeby ktoś pomógł Wiśniak. Ta bez wątpienia tej pomocy potrzebowała.

Łukasz tkwił w kompletnie innym świecie z przodu autobusu. Zaciągnął ręczny. Adrian mu pomagał. Jacek minął się z Adamem, następnie z Feliksem. Amanda odzyskała nad sobą kontrolę i przeszła nad śpiącym Mateuszem, zajmując poprzednie miejsce Alana. Ten natomiast usiadł po drugiej stronie alejki naprzeciw Julii i Sebastiana.

Zieliński po wykonaniu swojego zadania skulił się na schodkach przednich drzwi i tam czekał na zatrzymanie autobusu. Adrian tymczasem postanowił zrobić kolejny krok i zaczął szarpać się z kierowcą, chcąc wyrzucić go na korytarz. Maja wnet dotarła do niego i wskazała na to, że lepiej byłoby zająć się tylko nogami kierowcy. Po drugiej stronie autobusu Amanda próbowała obrócić Martę tak, aby głowa dziewczyny znalazła się na jej kolanach, a nogi na Agacie. Tutaj pojawiła się nieoczekiwana przeszkoda - pasy bezpieczeństwa. Sabotowska zaczęła się z nimi zmagać. Oczywiście, że Wiśniak, jako poprawna uczennica, musiała je wcześniej zapiąć.

Adam dotarł do Aaliyi i już chciał zacząć jej pomagać. Marta i Wiesiek zaczęli go jednak uspokajać, że wszystko już sami mają pod kontrolą. Feliks był tuż za plecami Wakfielda i przysłuchiwał się wymianie zdań. Sytuacja z tyłu busa zrobiła się dużo bardziej gorączkowa i nieprzewidywalna. Julia piła wódkę z Sebastianem. Amanda rozpinała pasy Wiśniak. Alan trącił nogą Mateusza. Jacek wziął rozbieg, kierując się na sam tył. Olga wciąż miała wyciągniętą rękę z krzyżem, a ten zaczął jakby nieco bardziej błyszczeć… tak długo, jak Piękna Marta próbowała po niego sięgnąć. Kiedy jednak opuściła dłoń, zrobił się na powrót matowy.

Jacek wczepił się w Olgę, która syknęła i wierzgnęła. Nie była dziewczyną, która łatwo dałaby się przeciwnikowi, nawet tak silnemu jak Gołąbek. Zaczęli z sobą walczyć. Wnet obydwoje padli do przodu na wyciągniętą nogę Alana.
Wiaderny krzyknął z bólu. Chciał obudzić Mateusza, natomiast przypadkiem stworzył szlaban złożony z własnej kończyny. W śnie jego łydka o mało co nie uległa oderżnięciu. Jakże ironicznym było to, że chwilę po przebudzeniu odczuł tak wielki jej ból. Jego noga nie uległa złamaniu. Stała się jednak mocno nadwyrężona. Jak bardzo została uszkodzona? Tego na razie nie wiedział, bez wątpienia jednak mógł zacząć żałować wykonania tego akurat ruchu…

Olga i Jacek wpadli następnie na Amandę, która znajdowała się na samym środku, na wcześniejszym miejscu Alana. Dziewczyna próbowała zmienić pozycję Wiśniak i nawet nie miała jak się obronić. Krzyknęła w wielkim zaskoczeniu. Kowalska i Sabotowska poczuły dość duży ból, ale chyba nie doznały żadnych trwałych uszkodzeń. Jacek podobnie, choć on był w tej sytuacji najmniej narażony.
Gorzej z Wiśniak. Jej pasy zostały wcześniej odpięte i nic nie stało na przeszkodzie temu, aby dziewczyna zsunęła się w dół na podłogę busa. Zaczęła wierzgać się w tej dziwacznej pozycji, uderzając raz po raz głową o wszystko, co tylko znajdowało się wokół niej.

Felek dotarł do Adama.
- Okej, zajmijmy się Niką - mruknął do Wakfielda. - Nie potrzebują nas tutaj.
Zerknął na chaos z tyłu busa i ucieszył się z całego serca, że nie usiadł tam z nimi. Z drugiej strony nie wszyscy tam cierpieli. Piotr na przykład palił jointa. Julia wciągała kokę i piła z historykiem. Jak głosiła popularna mądrość ludowa - miej wyjebane, a będzie ci dane. Trzebiński doszedł do wniosku, że i on powinien przyjąć to motto. Obecnie jednak zaczął walczyć o Szumną.

Alan schował nogę. Bolała go tak mocno, że o mało co nie oddał moczu. Byłoby to cholernie upokarzające. Siłą woli zdołał zadzwonić na 112. Zaczął rozmawiać z operatorką i zignorował krzyk Amandy, która poprosiła go o pomoc.

Sabotowska pomimo własnego cierpienia nie zapomniała o młodszej przyjaciółce. Tak właściwie sama jedyna faktycznie walczyła o jej zdrowie. Inni jej tylko w tym przeszkadzali. Próbowała ją wyciągnąć na siedzenie, ale była zbyt słaba. Głowa Marty raz po raz uderzała w siedzenie.
Wiśniak bez wątpienia umarłaby na miejscu… gdyby nie jeden szczegół.
Srebrny krzyż Olgi zerwał się i upadł wprost na wyciągniętą dłoń Wiśniak.

Piękna Marta znieruchomiała, przymknęła oczy i już uspokojona zasnęła.
Zdawała się wykończona… ale już nie miotała się. Ciężko było stwierdzić na ten moment, jak wielkich obrażeń doznała. Bez wątpienia jednak mogła z tego wszystkiego wyjść w o wiele lepszym stanie…

Feliks i Adam natomiast dotarli do pani Bernadety. Trzebiński zaczął ją spychać z ciała Szumnej, natomiast Wakfield policzkować i krzyczeć. To był prawdziwy dream team. Berenika im nieco pomogła i zdołali wspólnie przesunąć olbrzymkę na bok. Ta jednak nie obudziła się.
Trzebiński westchnął i wyprostował się po wykonaniu zadania. Zerknął na tyły autobusu.
- Pomyśleć, że to mógłbym być ja… - westchnął cicho, spoglądając w stronę palącego skręta Piotra. Bez wątpienia pragnąłby zamienić się z nim miejscami.

Bus zaczął hamować, dzięki wysiłkom Łukasza, Adriana i Mai.
Niestety Fujinawa niefortunnie szarpnął panem Zenonem, próbując go wydobyć na środek korytarza. Mężczyzna przesunął się i jego grube ramię zawodziło o kierownicę, doprowadzając do nagłego skrętu w prawo. Bus co prawda tracił prędkość, ale i tak wszystkimi zarzuciło…

Pani Bernadeta wypadła ze swojego siedzenia. Wcześniej leżała na Nice, ale wspólne wysiłki Szumnej, Wakfielda i Trzebińskiego sprawiły, że znalazła się bardziej na środku. Kiedy jednak busem nagle zarzuciło, zwaliła się na korytarz. Jej głowa uderzyła dotkliwie o krawężnik. Ze skroni zaczęła toczyć się strużka jasnej, czerwonej krwi.
Na dodatek upadła na Feliksa, który znajdował się niedaleko. On też stracił równowagę. Wyrżnął potylicą o podłogę busa i momentalnie stracił przytomność. Zatarasował długą część korytarza. Jeszcze przez chwilę mrużył oczy, po czym je zamknął. Powieki zdawały się zbyt ciężkie. Wyciągnął dłoń przed siebie… W stronę okna? Adama? Wyjścia? Ciężko było stwierdzić, bo świadomość i tak nagle go opuściła.

Następną osobą, która uległa uszkodzeniom, okazała się Maja. Znajdowała się za Adrianem i nie miała się czego przetrzymać, więc straciła równowagę. Upadła boleśnie na prawe kolano. A wciąż było niezwykle tkliwe po poprzedniej kontuzji. Zawyła z bólu i osunęła się obok Feliksa. Nie straciła przytomności, ale bez wątpienia potrzebowała pomocy. W jakim stanie znajdowało się jej kolano po tym wszystkim? Tego nie była w stanie określić. Czuła tylko ból.

Alan rozmawiał przez chwilę z operatorką, ale kiedy busem zarzuciło, telefon wypadł mu z ręki. Niestety na tym się wcale nie skończyło. Impet sprawił, że uderzył boleśnie o szybę… po czym osunął się w dół na podłogę. Prosto na swoją nieszczęsną nogę. Usłyszał głośny krach łamanej kości. A także uderzyła w niego kolejna salwa bólu.

Ostatnią poszkodowaną ofiarą okazała się biedna Marta Perenc. Troszczyła się o swoją przyjaciółkę i dedykowała jej większość swojej uwagi. Niestety nie siedziała zbyt pewnie na fotelu i kiedy nastąpił niespodziewany zwrot, wywaliła się boleśnie na korytarz. Miała nieco miękkie lądowanie, gdyż znajdował się tam Feliks… Jednak wciąż jej skroń zaryła o szynę i zaczęła się z niej sączyć krew. Dziewczynie zrobiło się ciemno przed oczami, ale wciąż nie straciła przytomności.

Bus jednak zatrzymał się.
Udało się przeżyć. Nie bez ofiar, jednak jak na razie wszyscy żyli…
Tak się przynajmniej wydawało.
 
Ombrose jest offline  
Stary 06-12-2020, 18:08   #46
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Autobus pokonywał kolejne muldy, tratował kolejne rośliny.

Ringing of Division Bell has begun

dzwoniło mu w głowie. Ktoś szedł za nim, ale Łukasz nadal był w transie, szarpnął dźwignię, potem popchnął próbując wyczaić czy ma zbić w górę czy w dół. Poszło, zgrzyt dręczonej przekładni był w tym hałasie niesłyszalny. Potem ręczny, Gdzie jest... Tu! Szarpnął, i jednocześnie nim szarpnęło, chyba tylko cudem nie grzmotnął w przednią szybę.

Skulił się na schodkach, głowa między ramiona, nogami zaparł się o drzwi, ręce na poręczach, po prawej składany fotel. Szarpnęło, autobus gwałtownie skręcił w lewo. Nie! Nie! Poczuł ból w dłoniach ściskających poręcze. Potem... Flashback.

...Stanął przed porcelanową ścianą. uderzył w nią, potem drugi raz...

Jeszcze mocniej zacisnął powieki, wizja zniknęła, dłonie ponownie zaczęły boleć jakby je pociął papierem. Jakie talerze? Jaka ściana? Autobus wyhamował, Łukasz stwierdził to tylko po szarpnięciu i na słuch, nie słyszał już kół, jedynie wyjący gdzieś daleko silnik. Otworzył oczy, kilka głębszych oddechów, już myślał że autobus się wyglebie.
-O ja pierdolę - dysząc powoli wstał. Trzęsły mu się ręce, nauczyciele leżeli nieprzytomni, wuefistka z krwawiącą głową pośrodku ludzkiej zbieraniny na korytarzu. Na miękkich nogach, sięgnął do pokrętła awaryjnego otwierania. Po początkowym oporze przekręcił je, gdzieś w instalacji syknęło sprężone powietrze. I co teraz? Po prostu naparł na drzwi, licząc, że to coś pomoże. Udało się, drzwi odskoczyły, potem pchnął je w bok, niemal wypadając z autokaru. Trzęsły mu się ręce.

Opanował się, chyba rozgrzane powietrze ocuciło go do reszty. Wypadek, musi zadzwonić do rodziców, powiedzieć że nic mu nie jest i niech się nie martwią. Już wchodził w książkę telefoniczną, kiedy palnął się w łeb. Wpisał „999”, po kolejnej sekundzie skasował i wpisał „112”, to nie jest stacjonarny.

-Centrum Powiadamiania Ratunkowego, Operator numer 12, w czym mogę pomóc?
-Jestem Łukasz Zieliński, autokar miał wypadek, zjechał z drogi, są ranni. Jestem w Rowach, autobus stoi gdzieś w polu - wyrzucił na jednym oddechu, zrobił przerwę, głęboki oddech - nie jestem stąd, nie wiem dokładnie gdzie jesteśmy, kierowca musiał stracić przytomność. Ponad dwadzieścia osób...

Wolna dłoń latała wte i wewte, wcisnął ją w kieszeń.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 06-12-2020 o 19:25. Powód: drobiazgi
JohnyTRS jest offline  
Stary 06-12-2020, 19:12   #47
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Przeszywający ból wstrząsnął jego ciałem, pociemniało mu przed oczami, przez jedną chwilę był pewien, że straci przytomność, lecz zamiast tego, łapiąc się za przetrąconą kończynę wydał z siebie dziki wrzask .
- KURWAAAA!!!!
Zębami wgryzł się w nasadę dłoni tłumiąc kolejny wydzierający się z gardła rozpaczliwy krzyk, po policzkach pociekły mu łzy. Zobaczył, że telefon wypadł mu z ręki, lecz nie miał siły, żeby go szukać i kontynuować rozmowy z operatorem. Autobus się zatrzymał, chyba nikt nie zginął, zaraz przybędzie pomoc. Tylko ta myśl trzymała teraz Wiadernego przy zdrowych zmysłach.
- Jezu, chyba złamałem nogę – wystękał słabym głosem – Niech ktoś poszuka apteczki.
Nie miał siły na nic więcej. Położył się na fotelach, walcząc z kolejnymi falami tępego, omdlewającego bólu.
- I wódki! Dajcie wódki…
 
Arthur Fleck jest offline  
Stary 06-12-2020, 20:58   #48
 
Rodriguez's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputację
Piotr szarpał się z tylnym wyjściem. Bezskutecznie. Mechanizm wyglądał na zablokowany. Wziął do ręki młotek bezpieczeństwa, przyjrzał mu się, potem spojrzał krytycznie na szybę w drzwiach, wszystko to z miną wąsatego fachowca oceniającego spieprzoną instalację grzewczą. Niewiele myśląc odrzucił narzędzie, zaparł się o poręcze i sprzedał dwa mocne kopy, po których nawet najtęższe i najodważniejsze z okienek przestałyby stawiać opór.
Wyczyścił ostre resztki szyby zawiniętym w koszulę przedramieniem, po czym otworzył drzwi od zewnątrz.
- Voila! - sapnął zadowolony z hollywoodzkiego efektu. Szybko wrócił po schodkach, pomagając podnieść się Amandzie i Oldze. Po chwili zobaczył resztę nieprzytomnego towarzystwa zalegającego na fotelach w najprzeróżniejszych pozycjach.
- Trzeba ich wynieść na świeże powietrze - zakomenderował. Choć miał średnie pojęcie o pierwszej pomocy, uznał że wszystko jest lepsze niż kolejne minuty spędzone w tej piekielnej maszynie - pomoże mi ktoś? Jacek? Alan...? - pytanie zagłuszył potworny krzyk tego drugiego. Ozzy zrobił oczy jak pięć złotych na widok trzymającego nogę kolegi. Ani chybi złamana. Pierwszy raz widział go w takim stanie. Alan może i był pozerem, ale raczej nie należał do miękkich fajek płaczących po byle stłuczeniu.
Wcisnął mu w rękę niedopalonego skręta po czym zaczął przetrząsać tyły pojazdu w poszukiwaniu apteczki.
 

Ostatnio edytowane przez Rodriguez : 06-12-2020 o 21:02.
Rodriguez jest offline  
Stary 06-12-2020, 21:17   #49
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Wiesław mocno trzymał się Aaliyi i jej fotela, gdy nastąpiło szarpnięcie. Czas jakby zwolnił miejscu i wydawało się mu, że coś zobaczył. Nie był jednak pewien, czy o tym wcześniej wspomniała Aaliyah, czy jeszcze coś innego. Być może było to jedynie złudzenie. Jakby jakaś postać chwyciła Martę za ramiona i mocno szarpnęła do tyłu odrywając ją od Aaliyi i rzucając na korytarz. Oczywiście nie miało to charakteru nadprzyrodzonego, a po prostu prawa fizyki. Po wspaniałej akcji Łukasza dureń Adrian kombinował coś z kierowcą i szarpnął kierownicą. Sporo dzieciaków poleciała wówczas na ziemię, gdy zarzuciło autobusem na śliskiej powierzchni. A jednak tylko przy Marcie pojawiły się te dziwne ramiona jakby znikąd - albo i nie pomyliły się. Wiesław wciąż nie był pewien.

Po chwili obok Marty leżeli Feliks, Maja, no i podejrzana wuefistka. Ta ostatnia miała mocno zaczerwienioną twarz po tym jak Adam wyżył się na niej. Przynajmniej Berenika nie była już uwięziona pod masywnym, prawdopodobnie napompowanym testosteronem, ciałem wuefistki. Wiesław widział "atletki" z NRD w czasie ich występów na kolejnych Olimpiadach i ta wuefistka aż za dobrze swoją męską posturą przypominała je. No, przynajmniej to były wciąż "one", bo pewnie niedługo podniosą się krzyki o dopuszczanie mężczyzn do kobiecych zawodów sportowych. Ten świat kończył się. Majowie mieli rację.

Po chwili autobus zatrzymał się. Jechali z punktu A do punktu B, ale po drodze wjechali do Strefy Mroku. Wiesław zastanawiał się, czy gdyby wrócił do drogi na piechotę i poszedł do Dębiny to czy w ogóle dotarłby do tej miejscowości. Nie myślał nawet o Słupsku, bo to równie dobrze mogło być na Księżycu. "Właściwie... a chuj. Po wyjściu z autobusu przekonam ludzi, że trzeba wrócić do szosy i tam wezwać karetkę. Przy okazji pójdę zobaczyć znak Rowów z obu stron i zakopię tam jakiś swój dokument w torbie foliowej." - zaplanował w myślach. Jakoś nie bardzo wierzył, żeby jakakolwiek karetka przyjechała. Podobnie nie wierzył, żeby ktokolwiek z bogatych dzieciaków był odebrany przez swoich rodziców... ogólnie te wszystkie połączenia telefoniczny wydawały się jedną wielką ściemą. Wiesław swoją komórkę zniszczył rano i wyrzucił. Nie można nawet było wykluczyć, że był wypadek, wszyscy zginęli i teraz mają przed sobą jakiś Czyściec. Niczego nie można było wykluczyć.

Po chwili Wiesław zorientował się, że cokolwiek działo się z Aaliyą to skończyło się. Dziewczyna siedziała i ciężko oddychała. Pocałował ją w głowę i puścił. Aaliyah spojrzała na niego powoli dochodząc do siebie. Miała już normalne oczy. Wiesław powiedział do niej z uśmiechem:
- Wróciłaś. Nie wstawaj. Pomogę Marcie i zaraz wrócę.

Wstał ze swojego miejsca, przerzucił swoją torbę podróżną na miejsce Marty i wyszedł na korytarz. Szybko rozejrzał się. Po niemalże dziewczęcych piskach dochodzących z tyłu autobusu łatwo było zorientować się, że Alana bardzo boli - a przynajmniej taki żarcik z krzyków Alana uformował się w głowie Wiesława. Uśmiechnął się do siebie. Nie ma to jak rozbawić się własnym dowcipem. Ale po chwili uspokoił się i nachylił się nad Martą Perenc. Nie wyglądała dobrze. Najwyraźniej uderzyła tyłem głowy w krawędź korytarza.

Pomógł jej wstać i ledwo zapytał:
- Nic ci się nie stało? - gdy nad leżącymi wuefistką, Mają i Feliksem przeszedł Adrian i zapytał o to samo. Marta odpowiadała bardzo niemrawie, a Wiesław dostrzegł w jej oczach smutek większy niż do tej pory. Jak gdyby upadek zupełnie złamał jej i tak słabą psychikę i pochłonęła ją samobójcza melancholia. A być może jedynie mu się zdawało, bo Marta siląc się na uśmiech (który nie udał się) zapewniła, że wszystko w porządku. Ewidentnie nie było w porządku. Pytała również o Aaliyę - nawet w takim momencie martwiąc się o innych. Wiesław wówczas dopiero odczuł nutę smutku. Nie wiedział, czy da się jeszcze wyciągnąć Martę z tej wszechogarniającej depresji, ale widział już takie. Każda z nich prędzej, czy później kończyła się śmiercią. Jedynym ratunkiem dla Marty (o ile w ogóle był jakiś) było teraz spędzenie czasu z jej kochającymi rodzicami. Jeśli jest taka możliwość Wiesław weźmie telefon Marty i zadzwoni do jej rodziców informując ich o wypadku autobusu w Rowach i o tym, że ich córka jest ranna. Pewnie do nikogo nie dodzwoni się, a jeśli nawet to będzie to tylko jakaś sztuczka demonów. Dokona połączenia bardzo dyskretnie - no przynajmniej przed Martą. Tymczasem Adrian zabrał Martę na swoje siedzenie, a sam usiadł na wcześniejszym miejscu Piotra.

Następnie Wiesław powróci do Aaliyi. Pewnie tam w torbie Marty znajdzie telefon i zadzwoni do jej rodziców (lub wielkiej ściemy udającej jej rodziców lub informacji o braku zasięgu). Jakby Aaliyah miała o to pretensje to powie jej cicho, że tylko dzwoni do rodziców Marty, a swojego telefonu nie ma. Następnie Wiesław odłoży telefon tam skąd go wziął. Kod dostępu do telefonu oczywiście Wiesław znał - wielokrotnie w szkole starał się patrzeć jak ludzie odblokowują swoje telefony.

Siedząc na wcześniejszym siedzeniu Marty weźmie swoją czarną torbę na kolana po czym skieruje już całą uwagę na Aaliyę:
- Obroniliśmy cię z Martą. Przywołaliśmy. Cieszę, że jesteś. Miałaś coś co wyglądało jak atak padaczki, ale tylko tak wyglądało. Twoje oczy zmieniły kolor, ale już są w normie. - jakby była ciekawa to opowie jej wszystko co działo się odkąd zasnęła. Zapyta ją również, czy może pamięta co jej się śniło. W pozostałym zakresie będzie podtrzymywał z nią przyjazną rozmowę. Szczerze troszczy się o jej aktualny stan zdrowia. Jakby chciała wyjść na zewnątrz to wyjdzie z nią jak tylko da się ominąć osoby znajdujące się z przodu autobusu.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 09-12-2020 o 14:59.
Anonim jest offline  
Stary 07-12-2020, 21:28   #50
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Olga wiedziała że demony istnieją. Wiedziała jeszcze że te diabelskie pomioty to w gruncie rzeczy głupie kundle, które jak wyczują słabość rozszarpią ciało i zabiorą duszę.

Że przeto należy z nimi działać ostro tak jak z dzikim zwierzęciem, pokazać stanowczo kto tu rządzi! KTO JEST PANEM!

I TAK! Udało się. Krzyż zaczął się świecić!

Wszystko dzięki niezmąconej sile jej charakteru!

Olga aż zawyła tryumfalnie. Jeszcze chwila i wygra z tym syfem!

Kiedy… rzucił się na nią Jacek. Pewnie opętany, no bo po jakiego chuja rzucił się na nią jak właśnie kurwa ich wszystkich ratuje.

-Puszczaj kurwa! Już już prawie go z niej wyjebałam! - W szale próbowała z siebie zrzucić Gołąbka, bo to kurwa była jej chwila osobistego tryumfu w walce z cholernym antychrystem i nie zamierzała nikomu dać jej sobie odebrać.

W dupie miała toczące się w autobusie piekło to że ludzie krzyczeli, bo jeszcze trochę i ten głupi demon sam by krzyczał, a tak… zabrano jej demona i miała tylko Jacka do wyżycia od którego w sumie odciągnął ją dopiero Piotr. A naprawdę była gotowa zacisnąć zęby na jego uchu.

W końcu wziąła się jakoś w garść jakby cała szamotanina nie miała miejsca i niemal ostentacyjnie przyjęła ofiarowaną pomoc. Poprawiając przy tym rozczochrane włosy które wcale po tym nie wyglądały jakoś lepiej.

-Nie musicie dziękować. Do odprawiania egzorcyzmów trzeba mieć dar. Na wasze szczęście ja się z nim urodziłam. – Skomentowała bo to przecież było oczywiste, że to ONA zatrzymała autobus. Położyła dłoń na szyi.

-Zara.. Gdzie kurwa mój krzyż? – zapytała rozglądając się.

Podeszła do Marty ignorując cały burdel wokoło i bezceremonialnie zabrała swoją własność.

Po chwili wahania zdecydowała się sprawdzić jej puls. No bo chuj może to jednak przeżyła?
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 08-12-2020 o 18:07.
Rot jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172