Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2007, 06:02   #87
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Post Hadrian, kolacja z księżniczką

Ostatnio wydarzenie przybrały wcale bajkowy obrót, w zadumie stwierdził Hadrian kończąc zbierać chrust. Po pierwsze, zimptak co zmienia się w księżniczkę i historia, którą pewnie zmienić przyjdzie, bo nikt nie uwierzy, że to znowu macocha księżniczkę chce życia zbawić.

Potem podróż do Mabel i spotkanie z Yerrotyxą, potem rozmowa w Chacie Mądrej i poznanie detali sprawy. Pobudka na polanie i gnommin zaczarowujący drzewo. Szaleńczy, lecz jakże piękny lot na plażę, który dotąd przejmował dojmującym zachwytem i ściskał serce minstrela obręczą, lądowanie zaraz nad morzem, Netters i jego lęk przed Syrenią Skałą, lęk tak uzasadniony...

Potem nieludzkie, straszne ale tak wspaniałe piękno syreny, które nawet teraz wzbudzało w Hadrianie tęsknotę i pragnienie usłyszenia jej głosu, głosu, który był tym, czym wstążka - oślepiającym nakazem służ mi i bądź szczęśliwy.

"Więc taka może być magia..."

Kolejny lot i zobaczenie - zupełnie przypadkowe i całkowicie niespodziewane - stworzenia bodaj najbardziej otoczonego mitami i legendami z wszystkich Hadrianowi znanych. Pieśni o smokach było bez liku, a opowiadały rzeczy tak nieprawdopodobne, że aż godne swego niewiarygodnego tematu. Innymi słowy, nawet Hadrian nie wiedział gdzie tam licencia poetica a gdzie perła prawdziwej wiedzy.

Myśli kłębiły się po głowie minstrela tak, że nawet nie zauważył, iż wrócił do starego nawyku nucenia. Zdarzało mu się to jedynie wtedy gdy był bardzo zdenerwowany lub zamyślony.

Wdzięczny był natomiast Bayardowi za jego milczenie, bo w obecnym nastroju jakiekolwiek chyba komentarze do zajść na drzewie nie byłyby pomocne...

Minstrel na tyle był pogrążony w myślach, że przybycie zimptaka zauważył dopiero wtedy, gdy ten delikatnie skubnął go w ucho.

Księżniczka była dziś jeszcze piękniejsza niż zwykle. Suknia zielonkawa, w kolorze lasu i łąk, przeszywana złotą nicią i zdobiona szmaragdami mieniła się w świetle płomieni. Płeć dziewczęcia przez zręczny krój sukni, linie i sztywność gorsetu podkreślona; przypomniała Hadrianowi syrenę, której piękny biust podziwiał nie tak dawno temu. A myśl o syrenie przywiodła wspomnienie wydarzeń na Syreniej Skale.

"Czy ten strój... dlatego, że wtedy palnąłem, że syrena...? Żeby pokazać, że on też jest piękna? Przecież... wiadomo, że jest, prawda? Czy po prostu chce to dziś usłyszeć?"

Myśl wywołała falę sympatii dla dziewczęcego uroku takiego postępowania, przez co Hadrian uśmiechnął się, dając owej sympatii wyraz.

Dopiero gdy ta spojrzała mu w oczy, dziękując, minstrel doświadczył 'Drugiej myśli', tej która powstanie, gdy człowiek się nad tematem nieco zastanowi i spróbuje przynajmniej popatrzeć nań z różnych stron i na różne sposoby. Drugą myślą Hadriana w tym przypadku, było:

"Podziękowania? Czy to może z radości? No tak, przecież... było nie było, mamy wodorosty. Ale ale! Wodorosty mieliśmy już wtedy, na Skale, zatem?"

W chwilę później, monolog wzbogacił się o kolejne spostrzeżenie, które nasunął minstrelowi wcale pyszny widok zawartości woreczka z prowiantem, jaki księżniczka przyniosła ze sobą. Może nie było tego szczególnie wiele, ale było tam mięso i suszone owoce na drogę, a także wino z Truwgiru, na widok którego minstrel nie zdołał powstrzymać krótkiego okrzyku zdumienia i radości. Lubił truwgirskie wina, zresztą, niewiele pił win od nich lepszych. Na pewne rarytasy nigdy nie było go stać, a jak już nawet było... To były inne, lepsze sposoby na wydanie pieniędzy.

"Może to takie spóźnione podziękowanie? Wtedy przecie nie miała prowiantu. Jeśli nawet, zacnie z jej strony."

Spostrzeżenie przeszło szybko, gdyż sam Hadrian zajął się wtedy zebraniem płaszcza, by rozłożyć go dla księżniczki. Wspomnienie jednak jej reakcji ostatnio, gdy płaszcz zebrała i rzuciła z powrotem właścicielowi, ostudziło grajka na moment, a w międzyczasie księżniczka już usiadła.

- Pani, i Ty witaj. - skłaniając się, Hadrian z zaskoczeniem zauważył, że ruch, zazwyczaj płynny i elegancki był teraz jakiś... zesztywniały. Same kończyny też sprawiały wrażenie kloców drewna niż części ciała, równie były poręczne, ciężkie a często też bezwładne.

"No tak. Spałem na drzewie, wybudził mnie koszmar a potem..."

Potem zdecydowanie nie było miłym wspomnieniem by się w nie teraz zagłębiać. Widząc, że Bayard siłuje się wpierw z dworską mową (z mocno średnim skutkiem) a zaraz potem z winem (ze skutkiem znacznie lepszym), Hadrian niezręcznie zakrzątnął się by przepłukać własny kubek i zaoferować go księżniczce, jednocześnie podstawiając jej swój talerz, wyjmując dla siebie żebraczą miskę, z której korzystał ostatnio dawno, bo całe lata już temu, gdy stawiał pierwsze kroki na szlaku, i mówiąc, podczas tej krzątaniny, by odwrócić uwagę od tego, że jego zwykle zręczne ruchy są teraz ociężałe i pozbawione cechującej je gracji.

- Pomysł posiłku jest, przyznam, przedni. Ujmujący to gest, za który serdecznie dziękujemy. - przerwawszy na moment krzątaninę, Hadrian skłonił głowę ku księżniczce, wybierając znacznie prostszy ukłon. Nadal w jakiś sposób zależało mu na tym, aby jego zmęczenie nie zostało przez nią dostrzeżone i w skrytości ducha cieszył się, że przespał się trochę podczas lotu, bo inaczej nie wyglądałoby to najlepiej!

Pamiętając jej poprzednią reakcję na komplementy, nie silił się na nie. Nie chciał być jednym z tłumu, od dawna wiedział, że minstrel średni to żaden minstrel. Miast tego jednak nie zdejmował wzroku z księżniczki, patrząc na nią uważnie, z przyjemnością śledząc jak układały się jej włosy, jak skrzyły się jej oczy, jak jej usta składały się do uśmiechów... To też był komplement, i chłopak wiedział, że kobiety często go rozumieją i cenią bardziej niż słowa.

Księżniczka zaś przyglądała się im.

"Śliczny uśmiech" - zauważył sam przed sobą minstrel - "Jest w nim naturalność, niewymuszona życzliwość... I sięga oczu. Nie jest to po prostu ułożenie ust w wyuczony..."

Nagłe uświadomienie sobie czegoś sparaliżowało minstrela. Usta. Usta człowieka... czyli... dziób ptaka. Czyli...

"Kiedy skubnęła mnie w ucho... to tak naprawdę..." myśli młodzieńca rozpierzchły się niczym stado jaskółek, gdy wpada pomiędzy nie jastrząb, każda zaś z jaskółek obrała inną ścieżkę. "Nie wiedziała. Nie zdawała sobie sprawy. Nie, na pewno wiedziała. Na pewno wie, że to..." tu śmiałość myśli zabarwiła rumieńcem oblicze chłopaka. "To był po prostu psikus. Ot, skubnięcie. W ten sposób dodawała otuchy. Niewielki gest, tak jak zmierzwienie włosów młodszemu bratu albo połaskotanie siostry. Wyraz sympatii... Sympatii?"

Wprawiło to Hadriana w stan pewnej konsternacji, z którego wyrwały go dopiero słowa księżniczki, poruszające temat od dawna go ciekawiący:

- Cieszę się, że was znalazłam.
- Właśnie! I mnie to cieszy! - uśmiechnąwszy się, Hadrian z przyjemnością spełnił truwgirskim winem toast do ich urokliwego gościa i kontynuował - Nieraz już mnie zdumiała ta umiejętność. To przecież nie pierwszy raz. Po drodze do Mabel, na Syreniej Skale, wreszcie tutaj... Czy tak łatwo nas znaleźć?

"Czy to dlatego, że jest ptakiem w nocy? Czy dlatego, że Mabel mówi jej gdzie lecieć? Czy też z jeszcze innych powodów? I... jeśli ona wie, to czy szpiedzy królowej matki będą mieli jakiekolwiek kłopoty aby nas odnaleźć?"

Po chwili milczenia chłopak dodał, cichszym głosem:

- Przed nami jeszcze dzień lotu i dzień wspinaczki. Nawet zaczarowane drzewo, choć wspaniale się sprawuje - pochwała i aprobata zabarwiły ciepłem zatroskany głos minstrela - nie doniesie nas do samego źródła.

Myśl o źródle nasunęła myśli o wodorostach, których nie rozłożył, nadal więc pewnie śmierdziały w torbie, miast tracić swój zapaszek, a myśl o ich rozkładaniu teraz nasunęła jęk protestu na język (powstrzymany), jęk mięśni (objawiony ich nagłą ciężkością i niechęcią do wstawania), a przede wszystkim - myśl o wstążce. Z tą ostatnią grajek wiązał pewne plany, należało też przetestować jak owe wodorosty wyglądają z wplecioną w nie wstążką.

"Jakoś to przecież trza będzie zaprezentować Królowej Przestworzy..."
Spojrzawszy uważnie na księżniczkę, Hadrian zapytał:

- Jak tam w pałacu, pani? - uważnie obserwował dziewczynę, ciepło, ze współczuciem. Nie wyobrażał sobie jak by to miało być, mieszkać z osobą, która planuje dla Cię taki los i udawać wobec niej samej serdeczność a wobec jej planów - nieświadomość.

- Mówisz, pani, żeśmy Twoimi zbawcami, ale faktem jest, żeś i Ty naszą. Nie mówię tu jedynie o Syreniej Skale, ale też o fakcie, że jeśli królowa dowie się o naszej wyprawie, jedynie Ty będziesz mogła nas wtedy ostrzec. Nikt inny. Wyprawa jest zatem nie tylko moja i Bayarda, nasza jest, naszej trójki.

Przegryzając kawałek mięsa chlebem, minstrel posilał się, w przerwach między gryzami kontynuując:

- Przy tym, jak zapytałem Mądrą kogo przyjdzie nam się na drodze spodziewać, rzekła by się wystrzegać Zbyt Dobrych. Pamiętasz pani? Wiesz, o co jej chodziło?

Pytania nie były retoryczne, grajek miał jeszcze parę rzeczy, które chciał poruszyć. Tymczasem jednak poważnym, skupionym wzrokiem, czasami jedynie ześlizgującym się na łabędzią szyję dziewczyny, przesuwającym się po złotych puklach jej włosów, obserwował księżniczkę, czekając na jej odpowiedzi.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline