Piotr szarpał się z tylnym wyjściem. Bezskutecznie. Mechanizm wyglądał na zablokowany. Wziął do ręki młotek bezpieczeństwa, przyjrzał mu się, potem spojrzał krytycznie na szybę w drzwiach, wszystko to z miną wąsatego fachowca oceniającego spieprzoną instalację grzewczą. Niewiele myśląc odrzucił narzędzie, zaparł się o poręcze i sprzedał dwa mocne kopy, po których nawet najtęższe i najodważniejsze z okienek przestałyby stawiać opór.
Wyczyścił ostre resztki szyby zawiniętym w koszulę przedramieniem, po czym otworzył drzwi od zewnątrz.
- Voila! - sapnął zadowolony z hollywoodzkiego efektu. Szybko wrócił po schodkach, pomagając podnieść się Amandzie i Oldze. Po chwili zobaczył resztę nieprzytomnego towarzystwa zalegającego na fotelach w najprzeróżniejszych pozycjach.
- Trzeba ich wynieść na świeże powietrze - zakomenderował. Choć miał średnie pojęcie o pierwszej pomocy, uznał że wszystko jest lepsze niż kolejne minuty spędzone w tej piekielnej maszynie - pomoże mi ktoś? Jacek? Alan...? - pytanie zagłuszył potworny krzyk tego drugiego. Ozzy zrobił oczy jak pięć złotych na widok trzymającego nogę kolegi. Ani chybi złamana. Pierwszy raz widział go w takim stanie. Alan może i był pozerem, ale raczej nie należał do miękkich fajek płaczących po byle stłuczeniu.
Wcisnął mu w rękę niedopalonego skręta po czym zaczął przetrząsać tyły pojazdu w poszukiwaniu apteczki.
Ostatnio edytowane przez Rodriguez : 06-12-2020 o 21:02.
|