Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2020, 21:17   #49
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Wiesław mocno trzymał się Aaliyi i jej fotela, gdy nastąpiło szarpnięcie. Czas jakby zwolnił miejscu i wydawało się mu, że coś zobaczył. Nie był jednak pewien, czy o tym wcześniej wspomniała Aaliyah, czy jeszcze coś innego. Być może było to jedynie złudzenie. Jakby jakaś postać chwyciła Martę za ramiona i mocno szarpnęła do tyłu odrywając ją od Aaliyi i rzucając na korytarz. Oczywiście nie miało to charakteru nadprzyrodzonego, a po prostu prawa fizyki. Po wspaniałej akcji Łukasza dureń Adrian kombinował coś z kierowcą i szarpnął kierownicą. Sporo dzieciaków poleciała wówczas na ziemię, gdy zarzuciło autobusem na śliskiej powierzchni. A jednak tylko przy Marcie pojawiły się te dziwne ramiona jakby znikąd - albo i nie pomyliły się. Wiesław wciąż nie był pewien.

Po chwili obok Marty leżeli Feliks, Maja, no i podejrzana wuefistka. Ta ostatnia miała mocno zaczerwienioną twarz po tym jak Adam wyżył się na niej. Przynajmniej Berenika nie była już uwięziona pod masywnym, prawdopodobnie napompowanym testosteronem, ciałem wuefistki. Wiesław widział "atletki" z NRD w czasie ich występów na kolejnych Olimpiadach i ta wuefistka aż za dobrze swoją męską posturą przypominała je. No, przynajmniej to były wciąż "one", bo pewnie niedługo podniosą się krzyki o dopuszczanie mężczyzn do kobiecych zawodów sportowych. Ten świat kończył się. Majowie mieli rację.

Po chwili autobus zatrzymał się. Jechali z punktu A do punktu B, ale po drodze wjechali do Strefy Mroku. Wiesław zastanawiał się, czy gdyby wrócił do drogi na piechotę i poszedł do Dębiny to czy w ogóle dotarłby do tej miejscowości. Nie myślał nawet o Słupsku, bo to równie dobrze mogło być na Księżycu. "Właściwie... a chuj. Po wyjściu z autobusu przekonam ludzi, że trzeba wrócić do szosy i tam wezwać karetkę. Przy okazji pójdę zobaczyć znak Rowów z obu stron i zakopię tam jakiś swój dokument w torbie foliowej." - zaplanował w myślach. Jakoś nie bardzo wierzył, żeby jakakolwiek karetka przyjechała. Podobnie nie wierzył, żeby ktokolwiek z bogatych dzieciaków był odebrany przez swoich rodziców... ogólnie te wszystkie połączenia telefoniczny wydawały się jedną wielką ściemą. Wiesław swoją komórkę zniszczył rano i wyrzucił. Nie można nawet było wykluczyć, że był wypadek, wszyscy zginęli i teraz mają przed sobą jakiś Czyściec. Niczego nie można było wykluczyć.

Po chwili Wiesław zorientował się, że cokolwiek działo się z Aaliyą to skończyło się. Dziewczyna siedziała i ciężko oddychała. Pocałował ją w głowę i puścił. Aaliyah spojrzała na niego powoli dochodząc do siebie. Miała już normalne oczy. Wiesław powiedział do niej z uśmiechem:
- Wróciłaś. Nie wstawaj. Pomogę Marcie i zaraz wrócę.

Wstał ze swojego miejsca, przerzucił swoją torbę podróżną na miejsce Marty i wyszedł na korytarz. Szybko rozejrzał się. Po niemalże dziewczęcych piskach dochodzących z tyłu autobusu łatwo było zorientować się, że Alana bardzo boli - a przynajmniej taki żarcik z krzyków Alana uformował się w głowie Wiesława. Uśmiechnął się do siebie. Nie ma to jak rozbawić się własnym dowcipem. Ale po chwili uspokoił się i nachylił się nad Martą Perenc. Nie wyglądała dobrze. Najwyraźniej uderzyła tyłem głowy w krawędź korytarza.

Pomógł jej wstać i ledwo zapytał:
- Nic ci się nie stało? - gdy nad leżącymi wuefistką, Mają i Feliksem przeszedł Adrian i zapytał o to samo. Marta odpowiadała bardzo niemrawie, a Wiesław dostrzegł w jej oczach smutek większy niż do tej pory. Jak gdyby upadek zupełnie złamał jej i tak słabą psychikę i pochłonęła ją samobójcza melancholia. A być może jedynie mu się zdawało, bo Marta siląc się na uśmiech (który nie udał się) zapewniła, że wszystko w porządku. Ewidentnie nie było w porządku. Pytała również o Aaliyę - nawet w takim momencie martwiąc się o innych. Wiesław wówczas dopiero odczuł nutę smutku. Nie wiedział, czy da się jeszcze wyciągnąć Martę z tej wszechogarniającej depresji, ale widział już takie. Każda z nich prędzej, czy później kończyła się śmiercią. Jedynym ratunkiem dla Marty (o ile w ogóle był jakiś) było teraz spędzenie czasu z jej kochającymi rodzicami. Jeśli jest taka możliwość Wiesław weźmie telefon Marty i zadzwoni do jej rodziców informując ich o wypadku autobusu w Rowach i o tym, że ich córka jest ranna. Pewnie do nikogo nie dodzwoni się, a jeśli nawet to będzie to tylko jakaś sztuczka demonów. Dokona połączenia bardzo dyskretnie - no przynajmniej przed Martą. Tymczasem Adrian zabrał Martę na swoje siedzenie, a sam usiadł na wcześniejszym miejscu Piotra.

Następnie Wiesław powróci do Aaliyi. Pewnie tam w torbie Marty znajdzie telefon i zadzwoni do jej rodziców (lub wielkiej ściemy udającej jej rodziców lub informacji o braku zasięgu). Jakby Aaliyah miała o to pretensje to powie jej cicho, że tylko dzwoni do rodziców Marty, a swojego telefonu nie ma. Następnie Wiesław odłoży telefon tam skąd go wziął. Kod dostępu do telefonu oczywiście Wiesław znał - wielokrotnie w szkole starał się patrzeć jak ludzie odblokowują swoje telefony.

Siedząc na wcześniejszym siedzeniu Marty weźmie swoją czarną torbę na kolana po czym skieruje już całą uwagę na Aaliyę:
- Obroniliśmy cię z Martą. Przywołaliśmy. Cieszę, że jesteś. Miałaś coś co wyglądało jak atak padaczki, ale tylko tak wyglądało. Twoje oczy zmieniły kolor, ale już są w normie. - jakby była ciekawa to opowie jej wszystko co działo się odkąd zasnęła. Zapyta ją również, czy może pamięta co jej się śniło. W pozostałym zakresie będzie podtrzymywał z nią przyjazną rozmowę. Szczerze troszczy się o jej aktualny stan zdrowia. Jakby chciała wyjść na zewnątrz to wyjdzie z nią jak tylko da się ominąć osoby znajdujące się z przodu autobusu.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 09-12-2020 o 14:59.
Anonim jest offline