07-12-2020, 17:09
|
#115 |
Dział Postapokalipsa | 5-8 marca 2050, z powrotem w Caligine Jak to kurwa możliwe?!
Skamieniały z wrażenia Hector tkwił w siodełku motocykla próbując zrozumieć, co takiego właściwie dostrzegły jego wytrzeszczone oczy. Rozum podpowiadał mu, że nie miał prawa popełnić błędu i że na pewno nie skręcił nigdzie w taki sposób, by objazdem powrócić przez przypadek do Caligine. A zdrowy rozum to się nie miało prawa zdarzyć!
Kula lodu rozrosła się w żołądku montera, a jego serce waliło jak szalone wskutek głębokiego wstrząsu. Jak to było możliwe?! Wiedziony odruchowym impulsem, Latynos opuścił prawą dłoń na udo i uszczypnął się z całej siły poprzez cienki materiał przetartych dżinsów. Syk bólu uświadomił mu, że faktycznie nie śnił... W umyśle roztrzęsionego coraz bardziej Nowojorczyka pojawiło się multum chaotycznych hipotez, szaleńczo fantazyjnych i pozbawionych jakichkolwiek racjonalnych podstaw. Jak to było możliwe? Odrzucając po kolei każdą następną przyczynę swego uwięzienia w zasnutym mgłą miasteczku, Garcia postawił koniec końców na tę jedyną mającą choćby z grubsza pokrycie w znanej mu rzeczywistości.
To był jakiś naukowy eksperyment. Ktoś faszerował go farmaceutykami, być może pochodną Tornado mającą zbliżone właściwości do oryginału, cofającą ofiarę mentalnie do wybranego punktu w niedawnej przeszłości. Tak, mieszkańcy Caligine mieli w tym zatrważającym zjawisku swój udział, bez nich nie nie mogło zadziałać. Ukrywali przed nim prawdę robiąc z Bogu ducha winnego przejezdnego idiotę!
Wciąż próbując opanować drżenie dłoni Hector uruchomił silnik motocykla i pojechał powoli w kierunku centrum miasteczka wypatrując uważnie Tylera.
|
| |