Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2020, 09:39   #14
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Ich “Anioły” wysiadły prawie natychmiast, nie kłopocząc się nawet wyjmowaniem kluczyków ze stacyjek. Każdy ruch zdawał się być wyćwiczony, a panowie musieli mieć za sobą kilka lat zgrania. Chwycili tylko broń porozumiewając się krótkim komendami i ledwo wyczuwalnym niesmakiem spoglądali jedynie przelotnie na swój “ładunek”. Czterech ludzi z zamierzchłych czasów, którzy w takiej sytuacji mogli równie dobrze być “damami w opresji”. Dokładnie tyle w oczach najemników było pożytku z całej czwórki bohaterów sprzed wybuchu bomb. W czasie jazdy byli przeważnie ignorowani, ich pytania zbywane lub pozostawiane bez odpowiedzi. Pazury nie lubiły bawić się w niańki, nie płacono im za mielenie jęzorem. Choć kosztowali wystarczająco dużo żeby nie musieli.

-Pierdoleni cywile.

Big Tom splunął na ziemię wyciągając za fraki Waltera z wnętrza pickupa.

-Ruchy, ruchy. Hurtig, hurtig! Bierzcie tylko to co konieczne, to co może mieć jakiś użytek w walce. Jeśli…

Popędzał wszystkich (a zwłaszcza żółtodziobów) kapitan Mads Mikkelsen.

-Sacrebleu, za mało nam płacą za to gówno.
Zadźwięczał niespodziewanie francuski akcent "Buźki" Dubois. Nie sposób było stwierdzić czy przezwisko jest ironiczne, czy sierżant rzeczywiście był takim przystojniakiem.


- Co mam robić? – wrzasnął Brad próbując opanować drżenie kończyn i zrodzone z ogromnego zdenerwowania zawroty głowy – Co robić?!

-Jeśli... macie pałętać się pod nogami to lepiej nie róbcie nic.

-Dupy razem! I dajcie dorosłym pracować.
Wtrącił się Wesker jeszcze raz zajmując pozycję bojową za wozem. Mads skarcił go zimnym spojrzeniem.

-Cicho. Ktoś z was ma jakieś doświadczenie bojowe? Wpadł na genialny pomysł lub chce pomóc?
Duńczyk zwrócił się do niedawno przebudzonych w tej niegościnnej rzeczywistości

-Zanim Keanu nie poszedł na pełny etat do CD Project, jeździłem z nim na weekendy do dziewczyn od Tarana! - rzucił rozdygotanym głosem Brad - Dajcie mi jakiś pistolet, podstaw się nie zapomina! Do filmów też trochę ćwiczyłem, nie zostawia się wszystkiego dublerom!

Mads spojrzał na Pitta i pokręcił głową.

- To nie rekwizyt - podał mu swoją boczną Berettę R93. - Mag, selektor i nie próbuj mi strzelać do siebie!

Chwyciwszy podaną mu broń aktor upewnił się, że pierwszy pocisk jest w komorze, a potem ruszył niczym cień śladem Madsa.

Dźwięk ostrzału budził nie mniej niż zastrzyk adrenaliny prosto w serce. John spośród swojego bagażu wyciągnął magnum, sprawdził magazynek, odbezpieczył, był gotów. Widok Brada Pitta ciągle nie dawał mu spokoju, ale miał teraz na głowie inne rzeczy. Wyjść cało z zawieruchy w jaką los go wpakował. Na plecy zarzucił skórzana torbę, niepomny na zastrzeżenia najemnika , którego i tak dobrze nie słyszał. Nie miał tam nic wartościowego ale wśród strzałów z broni palnej , dodatkowa osłona pleców zwiększała złudne poczucie bezpieczeństwa. Nie była zresztą ciężka , ot podstawowy ekwipunek który miał być przydatny po wybudzeniu z komory. Dlaczego nie pamiętał momentu wybudzenia?? - zastanawiał się w duchu.

Wyskoczył z wozu z pochyloną głową - odruchowo unikając potencjalnych kul choć chwilowo żadna nie nadlatywała. Starał się nie oddalać od najemników - zwłaszcza od tego który czuwał nad jego przebudzeniem , jego ciało na tą chwilę znacznie szybciej ogarniało całą sytuację niż umysł - było pobudzone i gotowe do walki odruchowo wręcz gotowe stawić czoło niebezpieczeństwu. Umysł zaś , zwyczajnie nie nadążał - potrzebował choć kwadransu na zatrzymanie akcji na zrozumienie co robi w środku pieprzonej pustyni wraz z najemnikami i sobowtórem znanego aktora. Szybko zajął miejsce za autem korzystając z osłony jaką dawała karoseria.

Czując na sobie wzrok najemnika i słysząc pytanie które zawisło w powietrzu skinął nieznacznie głową mówiąc.

- Strzelać potrafię , na więcej nie liczcie… .- mówiąc to w miarę sprawnie trzymał niebagatelna w końcu spluwę - powie mi ktoś co się właściwie kurwa dzieje? - wiedział że nie ma czasu na dogłębne analizy czy wyjaśnienia, ale liczył choć na 3 - 4 zdania które pomogłyby mu odnaleźć się w pieprzonej rzeczywistości. W swoim odpicowanym garniturku, eleganckich butach , szytej na miarę marynarce wyglądał pośród bandy najemników jak nie z tej bajki. Jedynie magnum trzymane w obu dłoniach choć częściowo komponowało się z wyglądem reszty bandy.
 
Eliasz jest offline