Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2020, 14:05   #349
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 51 - Niespodziewane spotkania

Pustkowia


Mervin i Marian



Właściwie kierunek zaproponowany przez Mariana wydawał się równie dobry lub nie jak każdy inny. W końcu nie mieli pojęcia gdzie są ani dokąd zaprowadzi ich ten lub inny kierunek marszu. Więc obaj ruszyli zgodnie z pomysłem Polaka.

Mijali jakieś zdewastowane ulice, domy, wraki. Okolica wyglądała jak po wojnie totalnej. Tam i tu wydawała się porośnięta dziwnymi roślinami. Coś jak jakiś dziwny, gąbczasy fioletowy mech, giętkie witki zakończone jasnymi wypukłościami albo jakieś niezidentyfiowane coś na ziemi co wyglądało jak kości jakiegoś stworzenia co nie zostało do końca spałaszowane. Albo może nie? Może to było całe stworzenie? Trudno było powiedzieć.

W międzyczasie pojawiła się mgła. A może po prostu po tym starciu z czworonogami znów zaczęli na nią zwracać uwagę. Na barawę to przypominała trochę dym papierosowy. Tylko bez papierosowego zpachu. Właściwie w ogóle chyba nie miała zapachu. Za to czuło się wilgoć jak na bagnach czy chociaż terenach podmokłych. Nie byłą taka gęsta. Widać było coś na kilkadziesiąc, może i sto kroków dookoła. Przynajmniej wzdłuż drogi lub podobnej otwartej przestrzeni. I jeszcze trochę majaczyły jakieś kształty nim wynurzyły się z tej mgły gdy sracali odległość lub w niej zanurzyły gdy się oddalali.

Właśnie w jednym takich kształtów mógł budzić niepokój. Hellhound. Lub coś bardzo podobnego. Wskoczył na dach jakiegoś wraku samochodu i nasłuchiwał, węszył czy obserwował. Był jeszcze poza zasięgiem skutecznego strzału z pistoletu. Obok wyszedł kolejny. A gdzieś zza rogu kolejny. Trzy. Wydawały się zachowywać podobnie jak poprzednie tuż przed rzuceniem się do ataku. Jeszcze dobre kilka domów dalej ale już widoczne. Skoncentrowani na tym co tam kilka domów dalej i co powinni teraz zrobić dwaj przyjaciele usłyszeli metaliczny stuk tuż obok siebie dopiero jak ta metalowa puszko uderzyła o kilka kroków od nich, potoczyła się trochę i eksplodowała dymem jaki przysłonił im widok na te trzy psie sylwetki.





- Chodźcie tu! Schowajcie się! - z okna na zdemolowanym piętrze pobliskiego budynku pojawiła się jakaś sylwetka. Wyglądał jak jakiś stalker. Chociaż widzieli tylko jego górną połowę ciała. Ale widać było tą specyficzną wojskowo - surwiwalową - szamańską mieszankę ubioru. Pierwsza osoba jaką spotkali od rozstania z resztą grupy. Teraz machał do nich ponaglającym ruchem dłoni by zeszli z ulicy i chyba przyszli do niego.



Instytut



Wszyscy



Właściwie okazało się, że Sigrun nie trzeba było szukać. Sama się znalazła. Jak zeszła najpierw z biurka, potem po schodach to te małe coś jej nie przeszkadzało. Ten najbliżej nawet jakby się spłoszył i cofnął kawałek, pozostałe obserwowały ruchy człowieka. Zaczeły jakoś… Szeleścić? Bzyczeć? Skrzypieć? W każdym razie wydawać jakiś odgłos. Może na Sigrun a może na Cleo która jak wypadało na przyjazną dla gości recepcjonistkę wezwana imiennie wyświetliła swoje popiersie z tego holowyświetlacza jaki właśnie naprawiła Sigrun.

- Witaj. Zdaję sobie sprawę z tej obecności ale niestety nie mam środków aby się uporać z tymi szkodnikami. - przyznała z żalem o swojej niemocy w tej materii. I właśnie przez to Szwedka nawet nie była pewna która z nich spowodowała tą reakcję czy może brak reakcji ze strony tego małego czegoś. Tak czy inaczej szybko minęła te paski folii oddzielające parter schodów od piwnicy i zeszła na niższy poziom. A tam spotkała swoich kolegów. Więc we trójkę mogli wrócić do względnie bezpiecznego schronu i tam porozmawiać i zastanowić się co dalej.

Dla Japończyka i Australijczyka wyglądało to tak, że ledwo opuścili schron i ruszyli korytarzem usłyszeli z góry kroki. A zaraz potem na schodach ukazała się ich koleżanka. Cała i zdrowa. No i właśnie już we trójkę mogli wrócić do schronu.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline