Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-11-2020, 18:35   #341
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gdyby byli na wyspie pełnej ludożerców albo w środku dżungli pełnej bestii, to znalezione po drodze broń i amunicja byłyby prawdziwym skarbem.
Ale nie byli na wyspie ani w dżungli, tkwili za to wewnątrz Strefy, gdzie łażenie z karabinem maszynowym było od biedy dopuszczalne, ale strzelanie z niego zaliczało się do kategorii "głupota nie do opisania".

David przeszukał ciała żołnierzy - ciekaw było, co było powodem ich śmierci i z jakiej byli jednostki. Może zabezpieczali jakiś fragment Instytutu i zginęli "na posterunku", może trafili przez przypadek do miejsca, gdzie dopadła ich śmierć. Śmierć tak szybka i niespodziewana, że nawet nie zdążyli sięgnąć po broń.
Jak się po chwili okazało, wszyscy trzej nosili rany od wielkich szponów czy pazurów. Ale zginęli tak dawno, że wątpliwą rzeczą było, iż gdzieś mogłaby się czaić bestia, która pozbawiła ich życia.
Na wszelki wypadek zabrał oderwał jedną z naszywek. Zabrał też opatrunki osobiste, które schował do kieszeni kurtki.

Wycieczka doprowadziła ich do miejsca, którym z pewnością zachwyciłaby się Sigrun, jako że sprzętu starczyłoby na wyposażenie paru internetowych kawiarenek, miejsce odgrodzone od świata resztkami prowizorycznej śluzy powietrznej.
- Może by się udało porozumieć z resztą świata? - rzucił do Koichi'ego, równocześnie sprawdzając, czy w pomieszczeniu jest prąd.
I był - parę lamp pod sufitem się zapaliło.
- Jak Sigrun się tu wpakuje, to nie wyjdzie przez miesiąc - dodał, wyłączając latarkę.

Ale chwilę później zaczął się zastanawiać, czy lepiej by nie było zrobić w tył zwrot...

Konstrukcja była... dziwna. I niepokojąca. Przypominająca można by rzec skrzyżowanie rośliny z pajęczyną.
- Ciekawe, co by nam zrobiło, gdybyśmy tam weszli - powiedział cicho, równocześnie obserwując zachowanie się metalowego dziwactwa.
Nie miał zamiaru zbliżać się do tego czegoś, a jak już, to wolałby, by w ramach eksperymentu trafił tam jakiś truposz. - Pluje błyskawicami? - zasugerował, cofając się na wszelki wypadek o krok. - A może łapie w sieci?

- Wracamy do Sigrun, czy masz ochotę na jakieś... eksperymenty?
- spytał, stale nie podnosząc głosu. - Jeśli tak, to poczekaj, aż odejdę kawałek...
 
Kerm jest offline  
Stary 08-11-2020, 00:45   #342
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Wyszli z Australijczykiem z bezpiecznych trzewi schronu i ponownie zagłębili się w strefowe korytarze instytutu. Wszędzie unosił się zapach kurzu, wilgoci i piwnicznej stęchlizny. Po kilkudziesięciu metrach Koichi zatrzymał się i ostrożnie wyjął pochwę z dziwną rękojeścią, która niegdyś należała do stalkera. Sięgnął po coś, co przynajmniej w teorii powinno być nożem i dobył go. Chciał zobaczyć, jak broń zachowa się w strefie, czy pojawi się jakaś namiastka ostrza, czy też wywołanie go było inna stalkerską sztuczką.

W następnym skrzydle natrafili na kolejne ciała żołnierzy i podobnie jak poprzednie, były zmumifikowane. Japończyk z ciekawością przyjrzał się dziurom w mundurach, usiłując wywnioskować co ich zabiło. Kule? Pazury? Cienie? Warto było znać wroga, mimo że walka miała miejsce kilkadziesiąt lat temu, to w strefie wszystko było możliwe. Japończyk sprawdził też magazynki oraz taśmy amunicyjne do broni ciężkiej - ile pocisków wystrzelili, zanim spotkała ich śmierć. Jeżeli były puste - znaczy walili do strefowców. Co tłumaczyłoby brak ciał przeciwników.

W końcu doszli do miejsca mocno odróżniającego się od standardowego piwnicznego wystroju. Plastikowa, prowizoryczna śluza zagradzająca wejście do kolejnego pomieszczenia. Folia była upstrzona przestrzelinami a czarne smugi nie pozostawiały złudzeń, co się tutaj stało. Ktoś o ten skrawek podziemia walczył. Koichi ponownie przystanął, aby dokonać oględzin. Skoro było strzelane, to powinny być trupy po obu stronach. Chyba że to były hellhoundy, które po wyzionięciu ducha miały tendencję do wyparowywania.
Za folią było centrum łączności. Koichi zabrał na wszelki wypadek najlepiej wyglądającego laptopa, kilka pendrive'ów, karty pamięci . Szwedka mogła wydobyć z nośników pamięci cenne informacje.

O ile centrum łaczności było interesującą odmianą od monotonii zniszczonych, naruszonych zębem czasu pomieszczeń instytutu, to następne pomieszczenie było raczej złowieszcze. Dziwna ażurowa konstrukcja, która mogłaby wyskoczyć spod dłuta i młota paranoidalnego metaloplastyka, który przesadził z LSD, wyglądała co najmniej niecodziennie. Biegły do niej (a może od niej?) drobne druty, które oplatały zwojami metalowej pajęczyny całe pomieszczenie. Koichi chciał w pierwszym momencie rzucić do pomieszczenia kamień i zobaczyć co się stanie, jednak powstrzymał się.
- Nie mam pojęcia co to jest - odezwał się do Davida. To coś mogło być jakimś centrum, do którego trafia energia strefy. Lub była z niego rozsiewana. Gdyby to była zwykła anomalia, to nikty by nie stworzył zaraz obok centrum komunikacyjnego.
- Wracamy do Sigrun, czy masz ochotę na jakieś... eksperymenty? - spytał Australijczyk
- Nie będę z tym eksperymentował. Wracamy. Trzeba się dowiedzieć nieco więcej o tym co tu zaszło. I co to jest. Może Szwedka da radę coś wywnioskować na podstawie tych danych - Koichi wskazał na laptopa. -Ruszajmy.
 
Azrael1022 jest offline  
Stary 22-11-2020, 19:10   #343
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 50 - Zwycięstwa i odkrycia

Pustkowia


Marian



Marian miał tylko moment by sięgnąć po klamkę i bez namysłu wywalić kilka strzałów pod rząd. Strzelał bez celowania, odruchowo, w rozpędzoną sylwetkę co już zgrzytała pazurami po brudnej podłodze gdy robiła wiraż aby skoczyć na niego. Strzelał, trafiał, coś tam z tej zębatej bestii odpadało ale pruła dalej! Ledwo kilka kroków na ominięcie Mervina, nawrót ku drzwiom ku strzleającemu Polakowi i skok. Zderzyła się z nim z takim impetem, że trzasnął plecami o drzwi jakie właśnie zamknął. I zsunęła się po nim na podłogę. Zanim się zorientował czy to już z nią koniec kolejna poczwara skorzystała z okazji. Ją już dostrzegł za późno by próbować zestrzelić ją w locie. Wpadła w niego rozpruwając mu nogę swoimi szczękami. Marian krzyknął z bólu ale to nie był jeszcze koniec walki. Kątem oka widział jak Brytyjczyk zmaga się ze swoim przeciwnikiem. Też wrzeszczał więc musiał oberwać. Ale Polak był zbyt zajęty swoją walką by zdawać sobie sprawę co się dzieje u kolegi. Teraz jemu udało się kopnąć swojego stwora, że ten odskoczył na moment, pokręcił łbem i wrócił do walki. Niestety pięści i kopniaki nie były tak efektywne jak dedykowana broń biała czy zastępujące ją narzędzia więc jego trafienia raczej z wolna punktowały stwora niż robiły jakiś przełom. Aż w sukurs przyszedł mu Mervin który uporał się ze swoim przeciwnikiem. Teraz mieli przewagę 2:1 no i zrobiło się łatwiej jak stwór miał ataki z dwóch kierunków. Wreszcie Polakowi udało odepchnąć stwora od siebie tak, że ten zderzył się ze ścianą. A zanim zdążył powstać na swoje łapy Mervin przetrącił mu kręgosłup swoim prętem powalając go na podłogę sklepu. Kolejny cios prętów i butów zgruchotał mu żebra i czaszkę aż trysnęła ciemna jucha z tego cielska.



Mervin


Plan wydawał się być niezły. Zaatakować stwora jaki będzie zajęty Marianem. Z wykonaniem wyszło troszkę gorzej. Z jednej strony o dziwo polski towarzysz strzelał tak dobrze, że tego pierwszego stwora zastrzelił chyba w locie. Chociaż czworonóg wpadł na niego to jednak osunął się po nim na ziemię. Zaraz jednak skądeś wyskoczył ten trzeci. Ten co im na chwilę zginął z pola widzenia. Ale nim i Marianem już Mervin nie miał czasu się przejmować. Zaatakował tego drugiego co wpadł oknem zaraz za pierwszym.

Próbował go sieknąć prętem ale bestia chyba się połapała co jest co i sprytnie uniknęła ciosu świszczącego pręta. A zaraz potem się odgryzła napastnikowi. Brytyjczyk krzyknął gdy masywne szczęki stwora rozpruły mu nogę. Ale dalej walczył. Odskoczył du tyłu i chciał zdzielić stwora. Ten okazał się jednak szybszy niż się spodziewał. Skoczył i zacisnął szczęki na ramieniu biologa. Na szczęście dla niego puścił uwalniając znów jego rękę. Ale i jemu szczęście nie sprzyjało wiecznie. Wreszcie Mervin zdzielił go stalowym prętem w bok aż stwora rzuciło na jakiś regał z zakurzonymi ładowarkami do laptopów. Zerwał się jednak prawie z miejsca jakby w ogóle nie czuł bólu i ran chociaż biolog widział, że tam gdzie trafił pręt to jakby coś mu odpadło albo się wgniotło. Mimo to czworonó zaraz był gotów do dalszej walki. Skoczył na niego ale Brytyjczykowi udało się nieco uchylić na tyle, że stwór wylądował tuż obok. W sam raz aby przebić mu czaszkę prętem zanim zdołał się obrócić po skoku.

Koniec. Ale nie koniec walki. Widział jak w rogu przy drzwiach Marian wciąż zmaga się ze swoim przeciwnikiem. Chociaż stwór zdradzał oznaki marianowych trafień to wciąż skakał z kłami i pazurami by go rozszarpać. Mervin skorzystał z okazji i dołączył do walki. Ta już nie trwała długo. Zepchnięty do ściany stwór nadal nie ustępował i chciał dorwać Mariana. Ale temu udało się go odepchnąć na ścianę i zamroczyć na tyle by Marian zdołał zdzielić stwora prętem zanim ten się pozbierał po tym zderzeniu ze ścianą.


Marian i Mervin



No to wygrali. I przetrwali walkę. W narożniku sklepu leżały nieruchome truchła czworonogów o zębatych paszczach. Każde nosiło ślady po kulach, prętach, butach i pięściach. Nie ruszały się. Chociaż nie zaczynały też odparowywać jak wtedy w bazie co zostawili truchło podobnego stwora w starym kiblu. Chociaż wtedy minęło “trochę” czasu odkąd tam zajrzeli ponownie co Nick tak się zaczął pieklić gdy to odkrył.

Teraz jednak przetrwali to starcie z czworonogami. Chociaż nie wyszli z niego bez szwanku. Marian był ogólnie w ciężkim stanie. Utrata krwi i wcześniejsze rany mocno go osłabiały. Mervina też dziabnął ten stwór nim go wyłączył z walki. Teraz biolog był ranny. Chociaż nie aż tak poważnie jak jego towarzysz.




Instytut



Sigrun



Tak technicznie to właściwie to nie była trudna robota. Bo co w tym trudnego? Znaleźć zepsuty czujnik i kamerę, wziąć i wymienić na nowy zestaw. Właściwie najwięcej trudności to sprawiło jej dostanie się do tego czujnika. Ten szkic budynku z planem instalacji jaki znalazła w komputerach schronu był na tyle dokładny, że znalazła właściwą lokację. To było na parterze schodów jakimi schodzili na dół. Całkiem niezłe miejsce na czujnik i kamerę. Widok na schody w górę do półpiętra, schody na dół do tych paskowanych folii jakie robiły za zasłonę no i widok na drzwi na zewnątrz. Rozwalone na oścież. Chyba się wypaczyły czy co bo nie wyglądały jakby dało się je po prostu zamknąć.

Najwięcej kłopotów sprawiło jej dostanie się do tego czujnika. Bo to było tam gdzie zwykle się je umieszcza czyli pod sufitem. Stojąc na podłodze nie sięgała tam. Musiała wejść do tych biur co buszowali tam wcześniej i przysunąć sobie stół a potem jeszcze krzesło. No ale jak się dało to sama wymiana była prosta. Przynajmniej dla niej. Sprawdziła czujnikiem, że prąd jest. To tylko wymontować stare i zamontować nowe. Póki miała te nowe a w sieci był prąd to mogła wymieniać jedne za drugim. Tylko ta sceneria jak po końcu świata dawała wszystkiemu nieco surrealistyczny wygląd. Stała na stole i jeszcze krześle pod sufitem zdewastowanego i opuszczonego grzyb wie jak dawno budynku uniwerku w jakim rozpanoszyło się nie wiadomo co i który nawet u stalkerów miał status żywej legendy. I wymieniała czujniki.

Przy okazji zorientowała się, że w tej aparaturze są wyświetlacze holo. Pewnie by system mógł się materializować różną pomocą i życzliwością dla studentów i ich gości. Przynajmniej kiedyś tak to pewnie wyglądało.

Gdy się odwróciła aby zejść zorientowała się, że nie jest sama. Na podłodze ze dwa kroki od podstawionego stołu był mały stworek. Coś wielkości szczura. Nawet trochę podobne do szczura. Tylko jakby skrzyżowanego z jakimś insektem bo miał zbyt wiele odnóży do pospolitego gryzonia i łeb ze szczękoczułkami czy czymś takim. I chyba węszył. Albo się w nią wpatrywał. A w progu od zewnątrz podobnie stał kolejny. I jeszcze jeden na górze schodów prowadzących na górne piętro.




David i Koichi



No to wrócili do schronu. Cało. Chociaż w pewnym momencie usłyszeli cichy chrobot gdy wracali ciemnym korytarzem. W dostrzegli jakiś cień podobny do szczura. Przemknął pod ścianą znikając za jakimiś rozwalonymi drzwiami. Gdy weszli do schronu odkryli, że nie ma Sigrun. Za to zostawiła im karteczkę z wiadomością i decyzją co robić w tej sytuacji. Jakichś krzyków, strzelanin i innych takich nie słyszeli jak zwiedzali te piwnice. No i tyle.

Zastanawiając się nad losem koleżanki Japończyk miał świeżo w pamięci widok tych ciał żołnierzy i ich broni. Broń była używana. Solidny, karabin na 7,62 NATO. Musieli strzelać bo przy okienku pełno było złotych łusek. Teraz już zaśniedziałych i zakurzonych. Musieli sporo strzelać. Ale nie wystrzelali zasobnika do końca. Taśma jaka wciąż była zaczepiona do broni zdradzała jakieś ⅓ nie wykorzystanego ammo.

A żołnierze zginęli w walce. Jeden musiał osunąć się po ścianie bo zostawił na niej krwawy ślad jaki teraz wydawał się brązowy. Pewnie osunął się po niej i usiadł a potem ktoś go przewalił na podłogę a może sam upadł bo tam go znaleźli w takiej pół siedzącej pozycji. Coś rozpruło jego pancerz SAPI i kevlar od frontu, przebiło przez żebra i mostek i znów wyrwało się na zewnątrz przez żebra, kevlar i SAPI. Nikt by nie przeżył takiej rany, musiał zginąć prawie od razu. Ledwo przestał się osuwać po tej ścianie.

A kolega też dostał z czegoś takiego samego. Ale chyba nie tak od razu. Bo leżał pod boczną ścianą z pistoletem w dłoni. Śmierć dopadła go w trakcie wymiany magazynka. Pusty razem z łuskami parabelki leżał obok niego. Zdążył wyjąć pełny ale już nie zdążył go załadować. Pełny mag też leżał obok niego. A coś oderwało mu ramię i krtań. Chociaż nie wiadomo było która rana była pierwsza. Ale na polu walki każda z nich była śmiertelna.

Z nożem czy raczej rękojeścią do noża zaś była dziwna sprawa. Właściwie jak go kilka razy Koichi oglądał podczas zwiedzania piwnicy to wydawał się bez zmian. Goła rękojeść bez ostrza. No nic godnego uwagi by się tym kłopotać. A jednak za każdym razem już wkładał albo wyjmował go do pochwy, jak zerkał kątem oka i na pograniczy uwagi i widzenia to wydawało mu się… No właśnie nie wiedział co. Było to zbyt ulotne by jakoś to ubrać w słowa i myśli. No ale na razie wrócili jednak cało do schronu by powiedzieć koleżance o swoich odkryciach a po koleżance została kartka z informacją, że wyszła.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 23-11-2020, 21:03   #344
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Mervin łapał dech i oddychał ciężko. Kręciło mu się w głowie, nie wiedział czy to od nadmiaru emocji i adrenaliny, czy na skutek upływu krwi z ran. Patrzył nienawistnym wzrokiem na truchła bestii, gotów w każdej chwili zmasakrować to, co z nich zostało. Nie dostrzegł jednak, by w jakiś sposób się deformowały lub przekształcały w inną materię. "Może to oznaka, że wyszliśmy z głębokiej strefy" - pomyślał. I zmiany zachodzą wolniej lub wcale. Popatrzył na Mariana, podniósł wolno rękę z uniesionym kciukiem. - Good job, Buddy... - wymamrotał jeszcze nieco oszołomiony, chrapliwym głosem.

Następnie przejrzał torbę wyciągnął butelkę wody i zużył, aby przemyć rany. Po obmyciu piekły i promieniowały bólem, nie ocenił je na poważne, lecz zignorowane, mogły nastręczyć w przyszłości sporo problemów. Odkaził je odrobiną alkoholu z piersiówki. Zasyczał z bólu i sam też łyknął nieco dla kurażu. Zużył dwie rolki bandaża, pomagając sobie zębami przy opatrywaniu ramienia. Z nogą poszło zdecydowanie sprawniej. Po kilku minutach podszedł do towarzysza, ofiarując pomoc, podawszy mu pomocną dłoń. Kumpel nie wyglądał dobrze, był mocno poturbowany. Ślady dawnych doświadczeń kumulowały się i wytarły głebokie piętno. Strefa niemal od początku nie oszczędzała Polaka, chciała złamać jego charakter, ale ten uparcie i hardo rzucał jej wyzwanie, choć ostatnio wyraźnie z większym wysiłkiem

- Pomogę ci, musisz odkazić rany.. - powiedział z widoczną troską. - Powinniśmy niebawem ruszać. - kontynuował doktor. - Większa sfora wyciśnie z nas wszystkie siły i pozagryza na amen. - Ruszajmy dalej, pokonajmy hałdę i znajdźmy kryjówkę. Tutaj zbyt świeże ślady nas demaskują. - Dasz radę sie wspinać, czy zawracamy? Osobiście słabo widział wspinaczkę towarzysza, ale cofnięcie się nie dawało im żadnej gwarancji, że kolejna uliczka też nie będzie zasłana wrakami i gruzem.

Następnie zrobił ponowny przegląd ekwipunku. Zużył litr wody, cieszył się, że tym samym torba stanie się lżejsza i ulży trochę jego ramionom. Na szybko zjadł dwie gulaszowe konserwy. Posiłek wzmocnił go i poprawił nastrój. Kiedy Marian był gotowy do drogi, doktor wyszedł na ulicę ocenić sytuację. Pogoda i krajobraz się nie zmieniły. Nie zauważywszy niczego niepokojącego ruszył powoli, gramoląc się na najbliższe wraki, postękawszy nieco i przekląwszy strefowe pomioty. Od czasu do czasu spoglądał wstecz, jak radzi sobie niezłomny Polak, gotów wspomóc go przy większych przeszkodach.

Usiłował pokonać jak najdłuższy odcinek, oddalając się od miejsca dzikiej walki. Z drugiej strony nie chciał zanadto szafować siłami swoimi i kompana, lecz teraz zatrzymać się i obozować tak blisko miejsca ataku hellhoundów w strefie, znaczyło dla nich po prostu umrzeć...
 
Deszatie jest offline  
Stary 24-11-2020, 20:29   #345
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Jakieś cholernie silne paskudztwo ich dopadło. - David nawiązał do znalezionych zwłok żołnierzy. - Chyba garść granatów trzeba by mieć w garści i odpowiednio wcześni rzucić. Całe szczescie, że to jakiś czas temu - dodał z uśmiechem dalekim od wesołości. - Mam nadzieję, że nie wróci tu za naszej bytności w tym miejscu...

Jako że nie wyglądało na to, że bestia nie krążyła w okolicy, nie było potrzeby biec do Sigrun z ostrzeżeniem.

A potem okazało się, że Sigrun zniknęła.
- Nie ruchać zwłok... Ma dziewczyna pomysły... - David pokręcił głową. - Weźmy jakąś większą giwerę i chodźmy ją poszukać. Skoro kręcą się tu jekieś, szczurki, to nie jest tu tak bezpiecznie, jak myśleliśmy. A lepsza żywa Sigrun niż utrupiona.
 
Kerm jest offline  
Stary 29-11-2020, 06:55   #346
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Technologia. Jedyna pozostająca namiastka normalności świata, który kompletnie zwariował.

Zainstalowanie dobrej instalacji i okamerowania było dobrym pomysłem. Nie wiedzieli, jak długo tu będą. W schronie, zdawało się, było jedzenia na przynajmniej parę tygodni. Nawet jeśli miało okazać się, że będą musieli zbierać się stamtąd w miarę szybko, to Sigrun nadal uważała, że próba przywrócenia funkcjonalności bunkra dobra. System wczesnego ostrzegania zapewne przyda się zarówno im, jak i innym osobom, które będą miały przyjemność zawitać do Instytutu.

Wymieniła czujnik sprawnie. W gruncie rzeczy, Sigrun uważała, mógłby to zrobić nawet dzieciak, który znał podstawy automatyzacji domu. Kamery i czujniki były bardzo proste w obsłudze. Więc nawet nie zmęczyła się.

Skończywszy, Sigrun odwróciła się i zobaczyła TO.

TO wyglądało na dziwaczne skrzyżowanie owada i, z braku lepszego określenia, psa. Nie dużego, bardziej takiego małego, ratlerka może. Sunęło po podłodze, nie wydając z siebie żadnego dźwięku, jakby węsząc lub zastanawiając się.

- Joł, Cleo, jeśli mnie słyszysz, to wystaw sobie, co to jest za gówno, które masz tutaj. Cholerna infekcja mrówkoszczurami. Albo myszokleszczami. Albo szczuroluchami. Nie wiem, co lepiej brzmi.

Misja była wykonana, więc nie było sensu szukać kłopotów. Naprędce wpakowała narzędzia do torby. Wyciągnęła nóż z cholewy buta.

Sigrun westchnęła i zaczęła się powoli wycofywać w stronę, z której przyszła.

Gdzieś mignęła jej myśl o tym, że – co, jeśli stwory Strefy tak naprawdę nie posiadają formy fizycznej? I dlatego Cleo nie potrafiła ich ujrzeć, ponieważ jest tylko sztuczną inteligencją? Była to rzecz, nad którą zamierzała zastanowić się później.

Pozostało grzecznie wycofać się i nie robić hałasu. Hałas był najgorszy.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest teraz online  
Stary 05-12-2020, 19:23   #347
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
-Nie lubię broni palnej - odpowiedział Japończyk. -Za dużo hałasu. I zaczynają się problemy, jak zabraknie amunicji. Poradzę sobie - rzekł poklepując łom i rękojeść tanto. -Chodźmy poszukać Sigrun.
 
Azrael1022 jest offline  
Stary 06-12-2020, 09:38   #348
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Walka zaczęła się bardzo dobrze, niestety nie skończyła się najlepiej. Co prawda wygrali, ale obaj zostali ranni. To oznaczało, że Mervin mógł być "markerem". A to niedobrze. Marian wstał korzystając z pomocy przyjaciela.
- Dam radę - odpowiedział hardo, choć wcale nie był tego taki pewien. Rany były dość poważne. Pancerz był bardziej dostosowany do powstrzymania pocisków lekkiego kalibru, niż ran kłutych.

Marian oparł się o blat i powoli odpinał pancerz, który w końcu upadł na posadzkę. Jego zakrwawione ubranie nadawało się w większości do wyrzucenia.
- Możemy ich użyć jako prowizorycznych bandaży? - spytał wyjmując z plecaka jedyną koszulkę na zmianę.
Z trudem, zdjął ubranie i dał Mervinowi zająć się ranami, następnie zjedli co nieco i chyba musieli ruszać w drogę.
- Prowadź! - powiedział hardo Polak zabierając ze sobą metalowy pręt, który owinął resztką swoich zakrwawionych ubrań. Musiał oszczędzać amunicję, więc taka prowizoryczna broń nada się do odpędzania psów. Oczywiście, lepiej będzie ich unikać, ale teraz nie za bardzo wierzył, że to się uda.

- Poczekaj, nie tędy. Tam. - Marian wskazał na pozornie niczym nie różniącą się hałdę. Może nawet była nieco bardziej stroma? - Tam mgła zdaje się być nieco lżejsza - wytłumaczył. Faktycznie, jakby się temu przyjrzeć, to można było odnieść wrażenie, że czerwona mgła pozwalała widzieć nieco dalej. Nie, żeby im to jakkolwiek pomogło. Ruszyli na tyle szybko, na ile pozwalały im odniesione rany, zmęczenie i szaleństwo w jakie niewątpliwie popadali. Musieli znaleźć bezpieczne schronienie. Najlepiej teleportować się jak najdalej stąd przy kolejnym przetasowaniu.

Marian używa autosukcesu, żeby wskazać drogę do płytkiej Strefy, albo do przetasowania, które nas wyniesie jak najdalej od epicentrum Strefy, czy cokolwiek co jest w zakresie autosukcesu i pcha nas w kierunku wyjścia.

 
psionik jest offline  
Stary 08-12-2020, 14:05   #349
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 51 - Niespodziewane spotkania

Pustkowia


Mervin i Marian



Właściwie kierunek zaproponowany przez Mariana wydawał się równie dobry lub nie jak każdy inny. W końcu nie mieli pojęcia gdzie są ani dokąd zaprowadzi ich ten lub inny kierunek marszu. Więc obaj ruszyli zgodnie z pomysłem Polaka.

Mijali jakieś zdewastowane ulice, domy, wraki. Okolica wyglądała jak po wojnie totalnej. Tam i tu wydawała się porośnięta dziwnymi roślinami. Coś jak jakiś dziwny, gąbczasy fioletowy mech, giętkie witki zakończone jasnymi wypukłościami albo jakieś niezidentyfiowane coś na ziemi co wyglądało jak kości jakiegoś stworzenia co nie zostało do końca spałaszowane. Albo może nie? Może to było całe stworzenie? Trudno było powiedzieć.

W międzyczasie pojawiła się mgła. A może po prostu po tym starciu z czworonogami znów zaczęli na nią zwracać uwagę. Na barawę to przypominała trochę dym papierosowy. Tylko bez papierosowego zpachu. Właściwie w ogóle chyba nie miała zapachu. Za to czuło się wilgoć jak na bagnach czy chociaż terenach podmokłych. Nie byłą taka gęsta. Widać było coś na kilkadziesiąc, może i sto kroków dookoła. Przynajmniej wzdłuż drogi lub podobnej otwartej przestrzeni. I jeszcze trochę majaczyły jakieś kształty nim wynurzyły się z tej mgły gdy sracali odległość lub w niej zanurzyły gdy się oddalali.

Właśnie w jednym takich kształtów mógł budzić niepokój. Hellhound. Lub coś bardzo podobnego. Wskoczył na dach jakiegoś wraku samochodu i nasłuchiwał, węszył czy obserwował. Był jeszcze poza zasięgiem skutecznego strzału z pistoletu. Obok wyszedł kolejny. A gdzieś zza rogu kolejny. Trzy. Wydawały się zachowywać podobnie jak poprzednie tuż przed rzuceniem się do ataku. Jeszcze dobre kilka domów dalej ale już widoczne. Skoncentrowani na tym co tam kilka domów dalej i co powinni teraz zrobić dwaj przyjaciele usłyszeli metaliczny stuk tuż obok siebie dopiero jak ta metalowa puszko uderzyła o kilka kroków od nich, potoczyła się trochę i eksplodowała dymem jaki przysłonił im widok na te trzy psie sylwetki.





- Chodźcie tu! Schowajcie się! - z okna na zdemolowanym piętrze pobliskiego budynku pojawiła się jakaś sylwetka. Wyglądał jak jakiś stalker. Chociaż widzieli tylko jego górną połowę ciała. Ale widać było tą specyficzną wojskowo - surwiwalową - szamańską mieszankę ubioru. Pierwsza osoba jaką spotkali od rozstania z resztą grupy. Teraz machał do nich ponaglającym ruchem dłoni by zeszli z ulicy i chyba przyszli do niego.



Instytut



Wszyscy



Właściwie okazało się, że Sigrun nie trzeba było szukać. Sama się znalazła. Jak zeszła najpierw z biurka, potem po schodach to te małe coś jej nie przeszkadzało. Ten najbliżej nawet jakby się spłoszył i cofnął kawałek, pozostałe obserwowały ruchy człowieka. Zaczeły jakoś… Szeleścić? Bzyczeć? Skrzypieć? W każdym razie wydawać jakiś odgłos. Może na Sigrun a może na Cleo która jak wypadało na przyjazną dla gości recepcjonistkę wezwana imiennie wyświetliła swoje popiersie z tego holowyświetlacza jaki właśnie naprawiła Sigrun.

- Witaj. Zdaję sobie sprawę z tej obecności ale niestety nie mam środków aby się uporać z tymi szkodnikami. - przyznała z żalem o swojej niemocy w tej materii. I właśnie przez to Szwedka nawet nie była pewna która z nich spowodowała tą reakcję czy może brak reakcji ze strony tego małego czegoś. Tak czy inaczej szybko minęła te paski folii oddzielające parter schodów od piwnicy i zeszła na niższy poziom. A tam spotkała swoich kolegów. Więc we trójkę mogli wrócić do względnie bezpiecznego schronu i tam porozmawiać i zastanowić się co dalej.

Dla Japończyka i Australijczyka wyglądało to tak, że ledwo opuścili schron i ruszyli korytarzem usłyszeli z góry kroki. A zaraz potem na schodach ukazała się ich koleżanka. Cała i zdrowa. No i właśnie już we trójkę mogli wrócić do schronu.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 13-12-2020, 19:12   #350
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Marian był u krańcu sił. Czuł się zmęczony fizycznie i psychicznie. Odczuwał trud wielogodzinnej wędrówki, a zabandażowane rany zaczynały mocno doskwierać. Dlatego też, gdy zauważyli kolejne hellhoundy, Polak osłonił sobą Mervina.
- Powstrzymam je, a ty uciekaj - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. A przynajmniej taką miał nadzieję. Złapał pręt mocniej w ręce cofając się przed przeciwnikami. Przełknął ślinę czując gorzki smak śmierci. Nie miał szans, ale może kupi czas Mervinowi. Jego przedwojenne umiejętności były w obecnej sytuacji bardziej pożądane ludzkości niż jego.
- No dobra, brzydale, który pierwszy? - syknął, ale w odpowiedzi usłyszał jednak metaliczny dźwięk jakby puszka odbijała się o kamień. Obok niego wylądowała puszka, która potoczyła się do przodu z sykiem uwalniając gaz, który odciął ich od ścigających ich bestii. Marian rozejrzał się i spostrzegł kolejnego stalkera.
- Dawaj! - zawołał do Mervina. Nadal ubezpieczając tyły ruszył w kierunku niespodziewanego wybawiciela.
Wbiegli do budynku zamykając za sobą drzwi. Zablokowali je prowizorycznie i ruszyli na pierwsze piętro.
- Dzięki! - powiedział z ulgą Polak niemal padając na jedną ze ścian. - One się raczej nie poddadzą. -
 
psionik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172