08-12-2020, 22:35
|
#476 |
| Późne popołudnie 24 Brauzeit 2518 KI, Herrendorf
Choć niezmiernie zmęczona, bardziej nawet niż przed snem, koszmarem w rzeczywistości, podczas którego Olivia spragniona chciała dojść do studni, ale plac tak się zaludnił, że nie mogła przecisnąć się przez tłum, mimo upokarzającego wizerunku, bez makijażu to mało, z włosami zmienionymi w jeden kołtun, tyle strzechę włosów ogarnęła, że związała na szczycie chustką, na południową modłę, choć czuła gorączkę miesiąca, a nie była na nią przygotowana, adeptka mogłaby tak stać i do świtu sycąc się autorytetem czarodziejów, jak rajfur lubieżnością dziwki.
Liczyła na podobną chwilę, oczekiwała jej, układała w głowie całe przemowy, słowa gładkie i mądre, które wypadałoby wypowiedzieć, wtedy jednak czuła jakby miała na ustach maskę pokory, skórzaną osłonę buzi, która miała uczyć ją powściągliwości w wypowiedziach, może bardziej nawet pragnęła by ją mieć, bo przecież nie sposób było nie palnąć głupstwa. Nic wszak więcej nie miało szansy powstać w zawstydzonej i podnieconej główce, której ciało płatało najgorsze plagi.
Zawiało mocniej, pojedynczy psotny wicherek przedarł się między zabudowaniami i przeleciał wskroś przez plac. Czarownicy nawet tego nie spostrzegli, ale pannę Hochberg przed haniebnym upadkiem ocaliła tylko nowa miotła, na której zdołała się oprzeć. Nieoczekiwany wysiłek złamał zauroczenie i wreszcie adeptka zdołała przemówić.
- Będzie jak prosisz szlachetna czarodziejko, posprzątamy tam - Wskazała beztrosko na miotłę. Raz jeszcze dygnęła na tyle by zwrócić uwagę - Za pozwoleniem, magistrze. - Zatrzymała na chwilę, gdyby pojawił się bezwzględny sprzeciw. Czarodziej chyba nie zrozumiał, a Leutrmann nie spodziewała się, że Remmerska wiedźma zdobędzie się na odwagę. Topiąc Katherine w studni prawego czarnego ślepia, zielone zawsze pełne życia pieściło Wiekowego Pomrocznika - Dziękuję wam możni czarodzieje, za lekcję dla ciała i sumienia. Prócz innych rozlicznych nauk, które wyniosłam jedną poczytuję sobie za najważniejszą. Pragnę odkrywać ścieżkę prawdy, zgłębiać wiedzę i wyciągać wnioski. Z tej okazji jest sprawa, która nurtuje mnie aktualnie. Gdzie początek klątwy nieumarłych? Czy przed - ściszyła głos do szeptu - Alf... - nie pozwoliła sobie na więcej - byli inni? Czemuś Mistrzu nie chciał oczyścić imienia?
Po butnych słowach, przybrała pozę zupełnie niewinną, tylko różnokolorowe oczy błyskały magią, w na powrót jakby stężałym i skupionym obliczu.
Ostatnio edytowane przez Nanatar : 09-12-2020 o 21:39.
|
| |