Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2020, 18:08   #46
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Grimm zdecydował się ubezpieczać tyły, dlatego Lavena jako trzecia zsunęła się po linie. A uczyniła to niezwykle szybko i z gracją godną cyrkowej akrobatki. Będąc już na dole, z miejsca zdążyła zauważyć, że Tabat i Bahadur nie posłuchali jej polecenia. Od razu przyszło jej na myśl, iż uznali, że koniecznie muszą jej zademonstrować swą wątpliwej miary zaradność. „Największym złem ich głupota. Mieliby nauczkę, gdyby przez ich samcze wygłupy odpaliło się któreś z zabezpieczeń. Oczywiście na moją pomoc w takim wypadku nie mogliby liczyć. Zadufanym durniom nie oferuję mego cennego wsparcia” skomentowała w głowie, po czym teatralnie prychnęła, akcentując tym samym swój stosunek do lekkomyślnego postępowania obu mężczyzn. Gdy w końcu Jasar dołączył razem ze swoim świecącym kamykiem, sama łotrzyca mogła zabrać się za profesjonalne przepatrywanie pomieszczenia. Nie wykryła jednak śladów żadnych pułapek.


Gdy już wszyscy znaleźli się na dole, uwaga zgromadzonych skupiła się na starym, zgniłym ciele leżącym bezpośrednio pod wrotami. Zwłaszcza Jasar przyglądał mu się przez dłuższą chwilę. Sama półelfka rzuciła tylko krótki, sardoniczny komentarz.
— Durnie zawiodą tam, gdzie bystrzy przeżyją.
Nie interesowały ją dociekania odnośnie natury przegranego, ani wysnute przez Bahadura wyjaśnienie odnośnie jego losu. Według jej filozofii świat należał do zwycięzców, nie ofiar. Zatem pochylanie się nad miernotami było zwykłą stratą czasu. Wzięła się przeto z miejsca za sprawdzenie skrzydeł samych odrzwi. W czym zupełnie nieproszony asystował jej niepokorny Tabat. Dziewka jednak tylko zmełła w ustach przekleństwo i kontynuowała swe zadanie. Rychło zorientowawszy się, że wrota nie zawierają żadnych pułapek, powiadomiła o tym pozostałych kompanów. Którzy wkrótce zabrali się za ich otwarcie. W sumie wiśniowowłosa zaczynała doceniać ich obecność, przynajmniej w roli prostych narzędzi do otwierania wrót gwałtem. Bez osiłków daleko by nie zaszła, za co też musiała sama siebie pochwalić. W końcu to jej wybitny geniusz podsunął ów pomysł, by dołączyć do jakiejś zgrai awanturników.


Gdy przejście stanęło otworem szmaragdowooka wysunęła się na czoło. W tak ciasnym przejściu szczególnie nie chciała ryzykować, że ktoś niebacznie odpali zabójczy mechanizm.
Przyjaciele, proszę, abyście stanęli z tyłu — uprzedziła kompanów, po czym dodała w swoim stylu — Nie mam sobie równych i wolę pracować samotnie. Zaś droga przed nami zdaje się podejrzanie czysta.
W końcu jednak, po obadaniu kilku pierwszych metrów tunelu, zachęciła ich do dalszej drogi. Dopiero przy samych drzwiach przystanęła gwałtownie. Wykonała gest ręką, by zatrzymać pozostałych i rzekła:
— Ostrożnie, poczciwi kompani, znalazłam pułapkę…
Jej bystre, odziedziczone po elfim rodzicielu oczy dostrzegły istotny, acz ledwo widoczny detal odnośnie pary płyt w podłodze. Ktoś lekkomyślny lub obdarzony o wiele mniej czułym wzrokiem mógłby niebacznie go pominąć i skończyć marnie. Tuż pod samymi drzwiami ostatnie dwie płyty chodnikowe były delikatnie uniesione, ewidentnie nie bez powodu. Za bardziej prawdopodobną przyczynę tego stanu łotrzyca uznała ukryty pod spodem mechanizm spustowy pułapki, aniżeli fuszerkę budowniczych.


Zanim zdążyła zmierzyć się z wyzwaniem w postaci zabójczego mechanizmu, Lavena musiała jeszcze znieść ukąszenie złośliwości ze strony Bahadura.
— O, proszę, ty dobrze wiesz, jak smakuje porażka, ja za to chętnie zademonstruję, jak wygląda prawdziwy kunszt — odparła równie uprzejmie łowcy nieumarłych.
Potem dumna niczym paw zabrała się do swojej roboty, dobywając z torby zawieszonej na ramieniu zestaw ślusarskich narzędzi. „Może wreszcie dotrze do nich, jaka jest moja wśród nich pozycja!” dodała sobie animuszu w myślach.
— I to ma być zadanie dla mnie? — rzuciła z kolei, gdy już kończyła rozbrajanie.
— Szybko i dokładnie! — dodała kiedy było już po wszystkim.
Wtedy też doczekała się niezbyt szczerej i wylewnej pochwały ze strony ifryta, na co odpowiedziała:
— Szczęka ci opadła, wiem... I przyjmuję to wyzwanie. Z przyjemnością wymażę ten durny uśmieszek z twojego głupkowatego oblicza.
Potem zabrała się za sprawdzenie samych drzwi. Gdy okazały się wolne od zagrożeń, odwróciła się do reszty i rzekła.
— Pułapka z posadzki nie była używana od momentu jej uzbrojenia, zatem nikt jeszcze nie doszedł dalej, niż my teraz. Szczerzę wątpię, że ktokolwiek sforsowałby te wrota bez nastąpienia na ostatnie płyty.
Po tym wyjaśnieniu pozwoliła towarzyszom i ich muskułom zająć się kolejnymi drzwiami.


W następnej komnacie spośród całego osobliwego anturażu jej uwagę zwrócił dobrze zachowany gobelin.
— Całkiem niezły kawałek sztuki, w drodze powrotnej powinniśmy go zabrać. Znalazłabym na niego dobrego kupca — stwierdziła, a jej oczy zabłysły z chciwości.
Po obejrzeniu wnętrza i zweryfikowaniu ewentualnej obecności pułapek ze skutkiem negatywnym doszło do debaty odnośnie udania się w jednym z dwóch dostępnych kierunków. W tym wypadku Lavena poczuła się w obowiązku podzielić swą niezwykle istotną opinią
— Wyjątkowo się zgodzę z płomiennolicym. Udajmy się pierw na prawo.
Zanim jednak obrano ów kierunek, lawirantka wpadła na pewien pomysł. A mianowicie dla pewności postanowiła sprawdzić, czy za gobelinem nie ma trzeciego przejścia.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 09-12-2020 o 18:17.
Alex Tyler jest offline