Wątek: Lost Station
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2020, 08:20   #109
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Dzień 14. Godzina 20.45. Aurora. Kajuta Vicente.
Dragos Negru, Tony West, Vicente Sanchez

Vicente pokazał przybyłym co wyszukał jego algorytm.

- Dragos - zwrócił się do kwatermistrza informatyk, - między 4 i 6 ładownią cały czas śnieży. Co tam trzymamy? Sprawdzisz czy nic się tam nie dzieje? Jeśli to wina kamery to tym zajmę się później.

- Gaz i rudę. - Dragos odparł bez namysłu chyba się dziwiąc czemu informatyk wezwał go do kajuty i pytał właśnie o to. Na 10 ładowni w 9 mieli albo gaz albo rudę. - A co ma się tam dziać? - dopytał się nieco skonsternowany nie wiedząc czego ma się spodziewać.

- Mam nadzieję, że niczego, a może - spojrzał na Westa jakby czekając, że ten potwierdzi paranoję Sancheza - nasz podróżnik na gapę uwił tam sobie gniazdko?

- Duchów nie ma, nasza kicia w kółko i krzyżyk się nie bawi - powiedział Tony - więc to jakiś nieproszony gość. Mamy możliwość ochronienia naszych kamer przed tymi zakłóceniami?

Sanchez zastanawiał się przez chwilę.
- Alice może spróbować założyć dodatkowe osłony, które zwiększą ekranowanie ale odpowiednio mocny sygnał EMC i tak się przebije. Moim zdaniem tylko stracimy czas. Wyślesz tam kogoś? - rzucił na holo mapę 3D Aurory z zaznaczonym korytarzem między ładowniami 4 i 6.

- Wezmę Alice i się tam przejdziemy - odparł kapitan. - Możesz pokazać położenie wszystkich kamer i zaznaczyć te śnieżące, razem z czasem, kiedy te zakłócenia wystąpiły? - zwrócił się do informatyka. - Silniejszy sygnał powinien zakłócić więcej urządzeń...
- Możesz napisać programik, który włączy alarm w przypadku pojawienia się jakichkolwiek zakłóceń?

- Ehmmm… - potwierdził i rzucił na holo pozycje pozostałych kamer. - Tej przy śluzie 15 chciałbym się przyjrzeć osobiście i… - Podrapał się po głowie. - Chciałem prosić aby nie burzyć tej układanki.

Tony skinął głową.
- Ale nie idź sam - powiedział. - Jak na razie nasz... hmmm... pasażer na gapę... nie był groźny, ale kto wie, co będzie, jak go zaczniemy szukać. A układanki nie ruszymy.

- Ehmmm - potwierdził, po czym wywołal Ryana przez intercom. - Kapitan twierdzi, że potrzebuję ochroniarza. Pod moją kajutą?

- Jasna sprawa. Wezmę szpej i zaraz przyjdę.

Sanchez otworzył drzwi na korytarz, czekając aż kapitan pierwszy opuści pomieszczenie.

Dzień 14. Godzina 21.05. Aurora. Korytarz, w drodze do śluzy nr 15.
Vicente, Ryan, później Zeeva

- Tak właściwie Vicente, to co nam potencjalnie zagraża? Spodziewasz się jakiejś ostrej akcji, czy po prostu idę w razie jakby kupa trafiła w wentylator? - zapytał ochroniarz sprawdzając, czy pistolet łatwo wychodzi z kabury. - Bo jak to pierwsze, to musisz założyć jakąś kamizelkę z płytami balistycznymi. A jak to drugie, to wolałbym wiedzieć coś więcej, aby zawczasu przewidzieć zagrożenie i być w stanie zareagować lepiej.

- Kapitan chciał - wzruszył ramionami. - Moim zdaniem nic nam nie grozi. Gdyby chciał nam zrobić krzywdę, już dawno miał sposobność. Chyba, że zrobiliśmy coś, co mogło go zirytować. - Przystanął. - Zabraliśmy jego skarby.

Zeeva zauważyła mężczyzn jak skręcali w korytarzu. Zgodnie z sugestią brata zamierzała wybrać się do Vic’a. Kobieta miała plan by wyłapać mężczyznę na osobności, fakt iż haker nie był sam mógłby być denerwujący.
Mógłby… gdyby “Głupie Jasie” zupełnie ją już puściły. Jak by mogły? Zeeva zgarnęła całą zawartość szuflady z gabinetu braciszka. Seth miał świetny koks, tylko czasem go strasznie skąpił...
Nie. Jeszcze jej nie puszczało, wszak ciało było słabe. Nie to co implanty.
Właśnie myśl o zachowaniu tego stanu rzeczy pchała pneumatyczne kończyny kobiety krok za krokiem w stronę mężczyzn.

- Gdzie idziecie? - Zeeva zapytała z dupy na dzień dobry kiedy była na tyle blisko, że posiadacze normalnych uszu musieli już ją usłyszeć.

Sanchez skoncentrował wzrok na Zeevie. Mocna obstawa - pomyślał, - kapitan powinien być zadowolony, że pokładowy informatyk jest tak dobrze chroniony.

- Śluza 15 - odparł. - Lubisz łamigłówki?

- Kurde… - Zeeva wyciągnęła przed siebie dłoń i nienaturalnie obróciła ją w syntetycznym nadgarstku o 190 stopni po czym ostentacyjnie zacisnęła mechaniczne palce - głowy łamią się całkiem fajnie więc raczej tak.

- Rozmawiamy o potencjalnym zagrożeniu - Ryan wprowadził Zeevę w aktualnie prowadzoną konwersację. - Mówiłeś Vicente, że zabraliście jego skarby. To ta skrzynka z fantami, którą odkryliście w ogrodzie? Widziałem w mesie, ale jeszcze nie przeglądałem. Coś szczególnie zwróciło twoją uwagę?

Zeeva zamrugała oczami.
- Skrzynia skarbów? “Arr!”... - kobieta zaśmiała się podążając za mężczyznami - chętnie wysłuchałabym tej historii zraszając usta. Rumem ma się rozumieć. Arr!...

- Najbardziej rzuca się w oczy… to wygląda jak pamiątki z różnych kiedyś - wyjaśnił nieskładnie Vicente.

- “Kapsuła Czasu” taka? - podsunęła Zeeva.

- Hmmm… - zastanowił się Sanchez, - powiedziałbym raczej, że nasz nieznajomy jest podróżnikiem w czasie. - Machnął ręką. - Robocza hipoteza.

Kobieta potarła skronie chłodnym metalem palców.
- Nie żebym próbowała się mądrzyć, ale nawet w mojej szkole uczyli, że podróżować w czasie można tylko do przodu. Czyli jak by nie patrzeć, tak jak my. Co sprawia, że to chyba nie jest jakoś w naszej sytuacji nadzwyczajne.

Hacker zacmokał irytująco.
- ...a Archimedesa dopiero projektują. A tak przy okazji, mówiłem, żeby nie pchać się na niego?

Zeeva głośno przekrzywiła głowę.
- Jakoś dużo opcji nie ma. Na tak małej przestrzeni prędzej czy później każdy zacznie się wszędzie pchać. Czego wam chłopakom chyba nie trzeba tłumaczyć. Opcje eksploracji “kosmosu” ograniczają się tylko do tego wraku. Chyba nie chcemy tu siedzieć aż skończy nam się żarcie. Albo co gorsza, alkohol…

Wyszli za róg i przystanęli. Znaleźli się w tej części statku, gdzie były dwie niezamieszkane kajuty i kawałek dalej śluza nr 15. Z racji oddalenia od reszty części mieszkalnej nikt tutaj nie zaglądał, nawet Anubis Widać już było wewnętrzny właz śluzy i te korytarze jakie do niego prowadziły. Więc według kamer gdzieś tutaj było źródło zakłóceń kamery. Nawet ją było widać pod sufitem. Wycelowana właśnie głównie w tą śluzę a teraz także i w nich. Gdzieś tutaj powinna być ta układanka. Trzeba było się przejść i patrzeć pod nogi by jej nie rozdeptać. I chyba znaleźli.

Informatyk wskazał na podłogę
- Po Aurorze plącze się ktoś, kto wie jak pokonać czas i nie pruje do nas z broni.

Były słomki od napojów, kapsle i korki od butelek i podobne rzeczy jakby wyciągnięte ze śmietnika. Odpadki jakie właśnie normalnie lądowały w śmieciach. I tutaj tak właśnie leżały na podłodze. Trochę jakby ktoś wysypał czy upuścił garść takich śmieci na podłogę. Jeśli były wcześniej ułożone w jakiś wzór to teraz trudno było się go dopatrzeć. Niby wszystko leżało blisko siebie ale jakoś nie układało się w mniej więcej regularną szachownicę jak ta jaką Vicente widział dzisiaj przed ogrodem. Tamta chociaż trochę koślawa to jednak od razu widać było, że to coś podobnego do gry w kółko i krzyżyk. A tutaj to był miszmasz kapsli, rurek i słomek.

Zeeva popatrzyła trochę tępo na, co by tu nie mówić - śmieci na podłodze. Później przeniosła wzrok to na jednego, to na drugiego mężczyznę. Pomyślała:

Powiedziała zaś.
- Taa...
- Ten… tego… ta łamigłówka chyba mnie trochę przerasta - skomentował lekko złośliwie Ryan patrząc na śmieci na podłodze korytarza.

Hacker zgrzytnął zębami i rzucił na holo jeszcze raz zapis z kamery. Ujęcie nie było idealne.
- No dobra - sarknął w końcu. - Może to i nie jest łamigłówka. Ale pojawiło się znikąd doktorze Watsonie. Jakieś własne teorie skąd to się tutaj wzięło?

Zeeva podrapała się w miejscu gdzie powinna mieć ucho.
- Imprezkę chyba sobie ktoś uciął i zapomniał posprzątać. Albo nie był w stanie. Jedno nie wyklucza też drugiego - dodała pochylając się by chwycić kapsel w celu ustalenia “gatunku” rozpijanych tu “roczników”.

- Nie! - zaprzeczył zirytowany. - Patrz!

Puścił film raz jeszcze. Pusty korytarz, szumy, śmieci…

- Tak samo było przed ogrodem - przypomniał Sanchez. - Ktoś się z nami bawi. Podróżnik w czasie.

Zeeva, która “widziała”ogromną bestię rodem z koszmaru czy gry komputerowej za plecami Sancheza, z pokerowym wyrazem twarzy pokiwała tylko głową. Kim ona była by wypominać komuś innemu szaleństwo? może cała ta dyskusja istniała tylko w jej głowie? może to w ogóle się nie działo?
- Jasne. - Kobieta odpowiedziała beztrosko, ignorując kapiącą z sufitu krew, którą jak rozumiała, tylko ona widziała - to rozumiem, że coś z tym robisz nie? - zagaiła gadkę.

- Próbuję - przyznał niezbyt przekonywująco Hiszpan wyciągając korek z ręki kobiety i odkładając go z powrotem na podłogę. - Zainstaluję tutaj dodatkową kamerę i przeprogramuję roboty sprzątające, żeby tutaj nie zaglądały. Poczekamy na jego ruch, a teraz nic tutaj po nas. To wszystko, chyba że macie inne pomysły albo coś do mnie.

Innych pomysłów jednak chyba nie było i po chwili ochroniarz opuścił korytarz i zostawił ich we dwoje samych.

Zeeva kiwnęła głową.
- W sumie miałabym do ciebie sprawę - zwróciła się do Hiszpana, kiedy ochroniarz był już poza zasięgiem jej głosu.

- Ehmmm? - Vicente uniósł brwi.

- Emm… Seth sprawdził to co umiał, to jest moje ciało… którego nie mam aż tak dużo. Mógłbyś sprawdzić czy wszystko ze mną w porządku z mechanicznego punktu widzenia?

- Jasne, sprzęt mam u siebie. - Nie czekając ruszył w stronę swojej kajuty. - Z czymś konkretnym jest problem?

- Chyba nie - Zeeva mówiła idąc za mężczyzną - mógłbyś sprawdzić od miejsca impaktu pocisków, połączenia i tak dalej.

- Pokaż - powiedział, gdy już usiadła na sofie w jego kajucie.
Zeeva niechętnie ściągnęła kurtkę odsłaniając mechaniczne ramiona. Wojskowi cybernetycy nic nie robiły sobie z finezji, liczyła się tylko sprawność bojowa. Groteskowości weterance dodawałą obecność na statku Chris, która nie tylko bardziej niż Zeeva przypominała kobietę ale i w ogóle człowieka.
Skóra O’Riley miała siwy, niezdrowy odcień, wystawały spod niej ciemne węzły zatrucia metalem wyciekającym do krwi.


Pokładowy robotyk przyjrzał się kończynom z zawodowym zainteresowaniem. Sięgnął do schowka w ścianie, wyciągnął jakieś elektroniczne urządzenie, którym podpiął się w slot serwisowy. Po krótkiej chwili mechaniczne kończyny ożyły swoim życiem, poruszając pojedynczymi ścięgnami. Vicente skupił się nad odczytami, czasami coś korygował w parametrach, powtarzał test, raz sięgnął po śrubokręt i dokręcił jakąś schowaną śrubkę. Cała operacja trwała kilkadziesiąt minut, podczas których słychać było tylko cichą pracę serwomotorów i szum mechanicznych połączeń.

- Nieźle - zawyrokował w końcu. - Można pomyśleć o wymianie przegubu lewego łokcia, odczyty pokazują zwiększone tarcie na panewce oraz wymianie kilku cięgien na nowe; tu - wskazał śrubokrętem, - tu oraz tu. Cała reszta spisuje się bez zarzutu. Sprawdzę z Negro stany magazynowe jeśli jesteś zainteresowana. Powinniśmy mieć co trzeba.

Klapnął na siedzenie przyglądając się roznegliżowanemu szturmowcowi.

- Na wymianę będę potrzebować więcej czasu. - Zaplótł palce. - Dlaczego akurat wojsko?

Zeeva założyła kurtkę i wyciągneła z wewnętrznej kieszeni nieco pomiętą paczkę fajek.
- Teraz już nie pamiętam... - powiedziała przez zaciśnięte zęby w trakcie odpalania trzymanego w nich papierosa.

Kobieta zaciągnęła się mocno po czym odchyliła głowę do tyłu.
- Pewnie przez któryś z tych zajebistych plakatów rekrutacyjnych, albo reklamę. Hmm… może na studia dla Setha? Kurwa… - Zeeva zaśmiała się wypuszczając siwe kłęby dymu - Vic, nie pamiętam serio… - kobieta popukała się tytanowym palcem w czaszkę w miejscu gdzie musiała być jakaś płytka, przez co spowodowała metaliczny odgłos.
- Szara masa… ciało jest słabe - wyjaśniła.

Informatyk skrzywił się gdy dym papierosowy poleciał pod powałę. Systemy oczyszczania powietrza włączyły się z cichym szumem usuwając szkodliwe związki i nieprzyjemny zapach, tłocząc do pomieszczenia czyste powietrze.

- Hmmm… - mruknął informatyk, najwidoczniej nie znajdując odpowiedzi na takie wyjaśnienie. - To jak w temacie wymiany części? - wrócił do tematu badania.

- Jasne, byłoby super, dzięki - powiedziała kobieta przesuwając jednocześnie wzrok po otoczeniu - przynajmniej na tech można liczyć.

- Ehmmm… Dam znać jak będę mieć materiał.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline