Na widok tego, co wylazło z Zandalusa, Arthmyn cofnął się o dwa kroki. Zdecydowanie wolał znaleźć się jak najdalej od potwora rodem z głębokich piekieł czy koszmarów.
Najchętniej zrobiłby w tył zwrot i opuścił pomieszczenie, ale nie mógł zostawić kompanów w takich opałach. Zaklęć miał już niewiele, ale bez wahania potraktował potwora magicznymi pociskami.
2 magiczne pociski -
5 obrażeń